Teraz jest 21 lis 2024 23:05:11




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
O znakach wodnych słów kilka - komentarze 
Autor Wiadomość
Użytkownik

Dołączył(a): 18 maja 2010 12:49:21
Posty: 15
eCzytnik: Kindle 3 Wi-Fi
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Wyciąg z Pomocy Gandalfa:

Cytuj:
Zabezpieczenia plików
E-wydania zabezpieczone są przed nielegalnym użyciem. E-książka posiada zabezpieczenie systemem DRM, a e-książka audio znakiem wodnym.


Generalnie .pdf i FileOpen w kilku, które sprawdziłem.
Szkoda...

Pozdrawiam
Krzysiek


26 lis 2010 21:24:14
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 17 wrz 2010 18:34:40
Posty: 113
Lokalizacja: Warszawa
eCzytnik: Kindle Touch, Kindle 3, Android...
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Mi się wydaje, że to, co obecnie ma miejsce w przypadku ebooków, to jest ta sama sytuacja, jaka miała miejsce jeszcze kilka lat temu w przypadku plików mp3. Tam też pliki były zabezpieczane, też to nic nie dawało, bo kto chciał, mógł mieć dany utwór bez zabezpieczeń. Legalni użytkownicy też tam cierpieli. W końcu ktoś mądry wpadł na pomysł, żeby nie stosować żadnych zabezpieczeń. Niestety wg mnie zbyt późno - bo jak ktoś się zraził do płatnych plików, a potem przyzwyczaił do tego, że można te pliki mieć "za darmo" i to bez komplikacji, jak to w przypadku użytkowników kupujących je legalnie, to potem ciężko znowu kogoś takiego zachęcić do powrotu do płacenia - choćby z tego powodu, że w jego umyśle pozostają złe doświadczenia w tej materii (trudności z odpaleniem mp3 z drm, traktowanie jak złodzieja).
To samo można odnieść do obecnej sytuacji w przypadku ebooków.
Miejmy nadzieję, że dystrybutorzy książek szybko się opamiętają i zaczną stosować rozwiązania proste, niewymagające od użytkownika wysiłku, by legalnie z danego ebooka skorzystać - jak wspomniany przez Panią Gandalfową problem BOK i klientów z DRM. Zaawansowani użytkownicy poradzą sobie zawsze, więc to nie jest żadna ochrona przed piractwem.
Im szybciej znikną DRMy tym lepiej dla nich, bo mniej użytkowników "zrazi się" do tego systemu i przestanie wcale kupować legalne książki, a zacznie szukać innego sposobu dotarcia do nich.

_________________
Recenzja Pocketbook Pro 903, Recenzja Story HD, Recenzja Cover Story


27 lis 2010 12:52:17
Zobacz profil WWW
Użytkownik

Dołączył(a): 29 lip 2010 16:01:25
Posty: 443
eCzytnik: Pocketbook 626
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Cytuj:
Mi się wydaje, że to, co obecnie ma miejsce w przypadku ebooków, to jest ta sama sytuacja, jaka miała miejsce jeszcze kilka lat temu w przypadku plików mp3. Tam też pliki były zabezpieczane, też to nic nie dawało, bo kto chciał, mógł mieć dany utwór bez zabezpieczeń. Legalni użytkownicy też tam cierpieli. W końcu ktoś mądry wpadł na pomysł, żeby nie stosować żadnych zabezpieczeń. Niestety wg mnie zbyt późno - bo jak ktoś się zraził do płatnych plików, a potem przyzwyczaił do tego, że można te pliki mieć "za darmo" i to bez komplikacji, jak to w przypadku użytkowników kupujących je legalnie, to potem ciężko znowu kogoś takiego zachęcić do powrotu do płacenia - choćby z tego powodu, że w jego umyśle pozostają złe doświadczenia w tej materii (trudności z odpaleniem mp3 z drm, traktowanie jak złodzieja).


Wyniki Apple'a i iTunes raczej nie wskazują na to, by po pierwszych trudnościach z zabezpieczeniami, klienci obrazili się na taką dystrybucję.
Zresztą to było tak dawno temu, że teraz to już zamierzchła historia.

Cytuj:
To samo można odnieść do obecnej sytuacji w przypadku ebooków.
Miejmy nadzieję, że dystrybutorzy książek szybko się opamiętają i zaczną stosować rozwiązania proste, niewymagające od użytkownika wysiłku, by legalnie z danego ebooka skorzystać - jak wspomniany przez Panią Gandalfową problem BOK i klientów z DRM. Zaawansowani użytkownicy poradzą sobie zawsze, więc to nie jest żadna ochrona przed piractwem.
Im szybciej znikną DRMy tym lepiej dla nich, bo mniej użytkowników "zrazi się" do tego systemu i przestanie wcale kupować legalne książki, a zacznie szukać innego sposobu dotarcia do nich.


Eksiążki i czytniki nigdy nie staną się popularne, jeśli owi "zaawansowani użytkownicy" będą się szarogęsić i żądać wygodnych DLA SIEBIE rozwiązań "bo się coś im nie podoba"... I te kilka książek na krzyż, które ewentualnie kupią ma decydować o tym, że ich głos z bliżej nieznanego powodu jest "ważny"...

Z punktu widzenia użytkowników "niezaawansowanych" wersja bez zabezpieczeń jest bardziej problematyczna niż w wersja z zabezpieczeniami...


28 lis 2010 21:04:19
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 23 wrz 2010 17:09:37
Posty: 213
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: InkPad 3, Kobo Forma
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Krzysztof Kopeć napisał(a):
Z punktu widzenia użytkowników "niezaawansowanych" wersja bez zabezpieczeń jest bardziej problematyczna niż w wersja z zabezpieczeniami...


A w jaki sposób?


28 lis 2010 21:46:12
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 27 sie 2010 15:50:11
Posty: 523
Lokalizacja: Warszawa
eCzytnik: Kindle Paperwhite, iPhone 5
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Darkstar, po co karmisz trolla? Nie wiesz, ze najlepiej jest jak masz do wyboru 3 pozycje na krzyz dostepne za horrendalna cene, ktore mozesz odczytac, po uprzednim zbadaniu zgodnosci krwi z oddana wczesniej probka, na czytniku wyswietlajacym ciemnoszare litery na jasnoszarym tle, kupionym za duzo wiecej niz taki sam kosztuje za granica.


28 lis 2010 22:03:35
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2007 13:54:46
Posty: 656
Lokalizacja: Atol Bikini
eCzytnik: PRS-505, eClicto, Kindle 3, HTC LEO
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Witam,

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Eksiążki i czytniki nigdy nie staną się popularne, jeśli owi "zaawansowani użytkownicy" będą się szarogęsić i żądać wygodnych DLA SIEBIE rozwiązań "bo się coś im nie podoba"... I te kilka książek na krzyż, które ewentualnie kupią ma decydować o tym, że ich głos z bliżej nieznanego powodu jest "ważny"...


Hmm, wiesz co Krzysztofie Kopeć, tak sobie myślę, że circa 50 % użytkowników NIEZAAWANSOWANYCH z czasem staje się użytkownikami ZAAWANSOWANYMI. Jeżeli dobrze rozumiem Twoją wypowiedź, to z chwilą uzyskania owego ZAAWANSOWANIA stają się oni dla wydawców klientami nieistotnymi. Pewnie dlatego, że zaczynają się "szarogęsić i żądać wygodnych Dla SIEBIE rozwiązań". IMO dałeś przykład SUPER podejścia do klienta. Tylko to podejście to z byłego systemu - bo właśnie za PRL-u klienta miał siedzieć cicho, być szczęśliwy, że cokolwiek nabył (i dzięki temu był klientem) i w żaaaaadnym razie nie miał prawa czegokolwiek wymagać!!! Na całe szczęście "to se ne wrati"!!!

Miejmy nadzieję, że osoby odpowiedzialne za design, marketing i relacje z klientami firm sprzedających czytniki, jak również polskich wydawców mają ciut inne niż Ty podejście do klienta - również tego ZAAWANSOWANEGO - bo w innym przypadku, to pewnie wcześniej czy później naprawdę wejdzie na polski rynek KTOŚ, kto rozumie, że jego firma istnieje i działa dzięki tym klientom, i że każdy NIEZADOWOLONY klient to utracone przychody. I wtedy pewnie będzie płacz i zgrzytanie zębów - i "ostateczny" argument, że obca firma "wykańcza" rodzimą przedsiębiorczość.

_________________
Pozdrawiam,
Chesuli

Cytuj:
Kobiety nie można zmienić.
Można zmienić kobietę, ale to nic... nie zmieni.


28 lis 2010 22:18:15
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 13 paź 2010 12:12:54
Posty: 301
eCzytnik: Kindle
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Krzysztof Kopeć napisał(a):
Z punktu widzenia użytkowników "niezaawansowanych" wersja bez zabezpieczeń jest bardziej problematyczna niż w wersja z zabezpieczeniami...

Hahahahahaha.
Kupowałeś coś zabezpieczonego ADEPTEM? Przecież nawet nie ściągasz od razu pliku z treścią, tylko jakieś dane potrzebna dla programu, który wcześniej musisz zainstalować. Ciekawe, ilu klientów o konieczności ściągnięcia specjalnej aplikacji i rejestracji w oddzielnym systemie niż strona sklepu dowiedziała się już po zapłaceniu za książkę. Gdyby od razu ściągała się książka, którą otworzyłby każdy program i każdy czytnik, to z pewnością nikt "niezaawansowany" by sobie nie poradził... Tak, zabezpieczenia mają jakiś sens, wydawcy nie umieszczają ich bez powodu, ale zawsze jest to utrudnienie dla klienta.
Polska firma CD Projekt zamierza wydać niezabezpieczoną grę Wiedźmin 2 - na całym świecie. Zdają sobie sprawę, że nie stworzą takich zabezpieczeń, których nie uda się ominąć w pierwszym tygodniu po premierze gry. Wiedzą, że pełno ludzi ściągnie sobie nielegalną kopię z torrentów. Ale nie chcą za to karać uczciwych użytkowników, tylko tych, którzy rzeczywiście działają na ich szkodę - rozpowszechniają i ściągają ich grę. W jaki sposób? Nie wiem, może to tylko słowa. Wiem za to, że ludzie i tak kupią nowego Wiedźmina, już jest pełno zamówień na edycję kolekcjonerską. A ten, który nie chce płacić, i tak by tego nie zrobił. Da się i jest to przyjazne użytkownikowi. DRMy nie są.

A co do podejścia do klienta, to właśnie takie jest - reklama, propaganda, wszystko, żeby przyciągnąć klienta, miło i przyjemnie, dopóki w końcu nie zostawi swoich pieniędzy w sklepie. Potem okazuje się, że nie wszystko jest takie super, no ale już za późno - a przecież gdyby pozostało dobre wrażenie, to klient częściej by wracał. Widocznie łatwiej zdobyć 10 nowych, niż utrzymać jednego. Jeśli taki model się opłaca, to trudno, ale z punktu widzenia konsumentów nie należy go bronić. Jest dobry, ale dla przedsiębiorcy, więc po co mydlenie oczu? Użytkownicy mają gorzej.


28 lis 2010 23:07:32
Zobacz profil
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Cytuj:
Polska firma CD Projekt zamierza wydać niezabezpieczoną grę Wiedźmin 2 - na całym świecie. Zdają sobie sprawę, że nie stworzą takich zabezpieczeń, których nie uda się ominąć w pierwszym tygodniu po premierze gry. Wiedzą, że pełno ludzi ściągnie sobie nielegalną kopię z torrentów. Ale nie chcą za to karać uczciwych użytkowników, tylko tych, którzy rzeczywiście działają na ich szkodę - rozpowszechniają i ściągają ich grę. W jaki sposób? Nie wiem, może to tylko słowa. Wiem za to, że ludzie i tak kupią nowego Wiedźmina, już jest pełno zamówień na edycję kolekcjonerską. A ten, który nie chce płacić, i tak by tego nie zrobił. Da się i jest to przyjazne użytkownikowi. DRMy nie są.

Tak offtopikowo dodam, że zamierzają oni śledzić pobierających na ogólnodostępnych trackerach torrentowych i innych sieciach p2p. Podpisali już ponoć umowę o współpracy z jakąś kancelarią prawniczą i będą wysyłać pozwy.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


29 lis 2010 12:37:35
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 13 paź 2010 12:12:54
Posty: 301
eCzytnik: Kindle
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
To akurat sprawdzić się może tylko w przypadku oprogramowania, bo posiadanie nieautoryzowanych ebooków nie jest nielegalne w Polsce. Oczywiście Wiedźmin 2 będzie wydany na całym świecie, a platforma gdzie będzie dostępny w dystrybucji cyfrowej bez zabezpieczeń nawet nie ma polskiej wersji, ale książki po polsku raczej nie spotkałyby się z takim zainteresowaniem poza granicami.


29 lis 2010 13:40:44
Zobacz profil
Gandalf.com.pl
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 26 lis 2010 16:52:14
Posty: 37
eCzytnik: Onyx
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
mihu napisał(a):
Justyna Gandalfowa - wszystkie pozycje u was sa watemarkowane i nie maja DRM-u (np ksiazki z WAB)?


Witam,

Z w.a.b. jeszcze nie, ale zapraszam w tej sprawie na nasza stronę wkrótce. Oferta zabezpieczona watermarkami będzie się stale powiększać.


30 lis 2010 17:29:33
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 29 lip 2010 16:01:25
Posty: 443
eCzytnik: Pocketbook 626
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Cytuj:
Hahahahahaha.
Kupowałeś coś zabezpieczonego ADEPTEM? Przecież nawet nie ściągasz od razu pliku z treścią, tylko jakieś dane potrzebna dla programu, który wcześniej musisz zainstalować. Ciekawe, ilu klientów o konieczności ściągnięcia specjalnej aplikacji i rejestracji w oddzielnym systemie niż strona sklepu dowiedziała się już po zapłaceniu za książkę. Gdyby od razu ściągała się książka, którą otworzyłby każdy program i każdy czytnik, to z pewnością nikt "niezaawansowany" by sobie nie poradził...


Obrazek

Jeżeli kupisz i ściągniesz na komputer niezabezpieczoną eksiążkę w formacie epub - NIE MASZ NIC.
Windows NIE WSPIERA tego formatu. Takiej książki NIE PRZECZYTASZ, jeśli masz takich książek więcej, nie pogrupujesz ich sobie, ponieważ system nie rozpoznaje zawartych w plikach informacji o wydawcy czy autorze. Oczywiście taka książka znajduje się po ściągnięciu w dokładnie tym samym katalogu, co chociażby pliki torrentów do jakiegoś serialu, aktualizacja winampa, irfan, jakieś śmieszne zdjęcia i filmiki.

No faktycznie, osoba kupująca eksiążkę bez zabezpieczeń ma o wiele lepszą sytuację na starcie!




Kiedy pominie się tą całą propagandę o tym jakie straszne są zabezpieczenia, jak źle jest klientom i inne takie bzdety - nie pozostanie zbyt wiele.

Tryby czytania w ADE i Calibre:

Obrazek Obrazek


W OBU PRZYPADKACH jeśli chce się przeczytać zakupioną książkę, to trzeba mieć zainstalowaną w tym celu specjalną aplikacje.
Pod tym względem sytuacja z książkami zabepieczonymi i niezabezpieczonymi jest dokładnie taka sama.
Pewne różnice mają miejsce w przypadku instalacji. Przy ADE musisz się zarejestrować na stronie firmy - jednak dane jakie trzeba podać nie różnią się od tych jakie wpisuje się przy zakładaniu emaila czy rejestracji w jakimkolwiek sklepie internetowym. Jeśli klient dał sobie radę z zapisaniem się do sklepu, w którym będzie kupował eksiążki, to z bardzo dużym prawdopodobieństwem z tym etapem w ADE nie będzie miał większych problemów.
Calibre z kolei spyta się, gdzie ma zapisywać zmodyfikowane książki (co dla osób, które chcą je tylko czytać jest bez sensu i może wprowadzać w błąd) oraz być może jaki ma się czytnik. Co do tego ostatniego to nie jestem pewien, bo mój jeszcze nie dotarł i nie mogę sprawdzić, czy zostanie rozpoznany przez program, czy będę musiał zrobić to ręcznie. ADE nie zadaje pytań o to, gdzie książki mają być gromadzone, a co do czytnika to wyłącznie o to czy ma go zarejestrować.

To nie są różnice, które mogłyby w decydujący sposób wpływać na korzystanie z tych programów. Każdy z nich wymaga od przyszłego użytkownika pewnej uwagi i zaangażowania.

Największe różnice są spowodowane faktem, że te programy służą do innych celów. ADE jest narzędziem, które pomaga w kupowaniu książek i gospodarowaniu nimi. Ze sklepu nie ściągam interesującej mnie pozycji, tylko plik acms? Co z tego, skoro po jego otwarciu wszystko podaje mi się na srebrnej tacy? Książka sama się ściąga, od razu jest wyświetlana i mam od ręki dostęp do spisu treści. Jeśli zamknę ADE w trakcie czytania - to po ponownym uruchomieniu program otworzy książkę automatycznie w tym miejscu, w którym poprzednio przestałem ją czytać. To wszystko w programie, który jest banalnie prosty w obsłudze - po części dzięki temu, że nie ma zbyt wielu opcji niewiele w nim można popsuć - a który opanowała nawet moja matka, dla której niewyobrażalne jest przekopiowanie pliku z jednego katalogu do drugiego, czy zmienienie rozdzielczości zdjęcia z aparatu i wysłania ich emailem. Pokazałem jej którą ikonkę na pulpicie ma włączyć, powiedziałem, że ma kliknąć dwa razy na miniaturce okładki - i zupełnie bez pytania się o cokolwiek przeczytała całą Kalicińską. Głowacki jest następny w kolejności.

Na drugim biegunie jest edytor Calibre. Świetne narzędzie, jeśli chce się wyedytować różne rzeczy. Dorzucić okładkę, coś tam pozmieniać. Dla dłubaczy - coś idealnego. To oznacza, że to NIE JEST narzędzie dla osób, które kupiły książkę i chciałyby ją po prostu przeczytać, albo wrzucić na czytnik. To bardziej coś w rodzaju" stu i jeden rzeczy, których nie potrzebuję i z których nie będę korzystać". Na co takiej osobie możliwość wpłacenia autorowi programu pieniędzy? Co ma wspólnego z czytaniem edytowanie metadanych? Jak się kliknie na nowości, to będzie można zobaczyć kiedy jest spotkanie z autorem i czy nie napisał czegoś nowego? To trochę tak, jak z czytaniem sklanslacji jakiegoś komiksu na komputerze. Możesz wykorzystać w tym celu i z gimpa i Irfana. I tu i tu da się wyświetlić grafikę, przeczytać napisy... Tylko czy w takim celu naprawdę trzeba korzystać z programu posiadającego tyle opcji?


Wspaniałe zalety jakie jakoby posiadają - lub miałyby posiadać - cyfrowe edycje książek pozbawionych zabezpieczeń, wyglądają na listy pobożnych życzeń. Przy których lepiej nie pytać jak i co będzie realizowane, żeby nie popsuć wzniosłej atmosfery...
Skoro te wersje bez drmu są takie wspaniałe - no to gdzie właściwie są te zalety? Który konkretnie program jest prostszy w użyciu niż przeglądarka ADE? Umożliwia łatwiejszą obsługę książek, rozpoznaje większą ilość urządzeń i daje możliwość szybkiego wgrania książek tam gdzie czytnik je rozpozna? Jest jeszcze bardziej intuicyjny i szybszy do nauczenia? Jeżeli promuje się jakieś rozwiązanie, to rozumiem, że albo w każdej, albo w przypadku większości wymienionych wyżej kwestii będzie ono lepsze. Mogę zobaczyć jakie oprogramowanie spełnia te wszystkie deklaracje?
Bo jakoś nie widzę, żeby tutaj się nim chwalono.

Cytuj:
Da się i jest to przyjazne użytkownikowi. DRMy nie są.


Ilu użytkowników Kindle narzekało na to, że pozycje na kindle mogli przeczytać na swoich czytnikach? Albo, że mogło je ściągnąć z poziomu urządzenia? Gdzie są te narzekania? W którym miejscu było to "nieprzyjazne dla użytkownika"?


04 gru 2010 21:10:08
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 13 paź 2010 12:12:54
Posty: 301
eCzytnik: Kindle
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Niestety Krzysztofie, nie zaimponujesz mi swoją umiejętnością dobierania odpowiedniej argumentacji do wcześniej postawionej tezy. Też to potrafię, ale zwykle wolę właściwe, czyli odwrotne podejście.

Czy ktokolwiek tutaj promuje Calibre jako program do czytania ebooków w formacie epub? Jeśli tak, to chętnie zwrócę mu uwagę, bo program ten się do tego nie nadaje, przynajmniej u mnie - pod względem szybkości działania pozostawia wiele do życzenia. Jak można więc program do konwertowania ebooków na różne formaty porównywać do tego, który służy do czytania książek? Tak, na Kindle czyta się książki lepiej, niż na iPadzie - i co z tego? Skoro zauważyłeś, że programy służą do innych celów, to po co jeszcze o tym pisać? Calibre nie służy do czytania.

Wracając do DRM, to czy Windows wspiera bez odpowiedniego oprogramowania pdfy? Czy wspiera choćby doc? W bardzo ograniczonym zakresie, czasem w ogóle, jeśli chcemy korzystać wygodnie z tym formatów, to znalezienie odpowiedniego programu (nawet jeśli pochodzi od Microsoftu) będzie konieczne. Tylko, że pdfy i tak wiele osób musi otworzyć i jakieś oprogramowanie służące do tego sobie znajdzie. A czy ktoś nieobeznany z ebookami w ogóle kupi coś w formacie epub? Niestety na razie będzie wolał pdf. O konieczności instalacji kolejnego programu dowie się często już po wydaniu pieniędzy. To jest ta wygoda? A do tego jeszcze jakaś rejestracja, kiedy mógłbym już czytać! Jeśli ktoś kupuje epub, to prawdopodobnie posiada już czytnik, ale żeby wgrać na niego zakupioną książkę potrzebuje specjalnego programu, choć czytnik można obsługiwać jak zwykły dysk zewnętrzny czy pendrive. To jest ta wygoda? W ADE mogę otworzyć niezabezpieczone pdfy i epuby. Mogę je otworzyć także w każdym innym programie obsługującym te formaty. Niestety, tych z DRM Adobe nie otworzę w innym programie. To jest ta wygoda? Wystarczy, że sklep sprzedający niezabezpieczone ebooki od razu udostępni jakiś darmowy program do ich czytania - choćby ADE. Wielu użytkowników nawet na to nie zwróci uwagi, bo sobie poradzi w inny sposób - ma czytnik, ale czyta pdfy w tym co ma. ADE może być świetny, ale nigdy nie będzie najlepszy dla każdego, mamy po prostu różne preferencje. Klienci są różni, niektórzy zupełnie nieświadomi, inni zaawansowani, nie widzę jednak powodu, by dla jakiejkolwiek grupy zabezpieczone ebooki były wygodniejsze. Chwalenie ADE za niewielką ilość opcji - ok, jak ktoś po prostu chce przeczytać książkę, to mu to wystarczy. Na dodatek przeczyta tu też DRM free, może przerzuci się na stałe i nie będzie otwierać pdfów w niczym innym. Ale wiele osób może narzekać, że opcji jest za mało. Nawet nie widzę, jak usunąć książkę ze zbioru! Nie podoba mi się też, że program jest oparty na flashu. Chyba nawet nie ma polskiej wersji (może się mylę). To ma być wygodne?
Czy gdyby Amazon sprzedawał niezabezpieczone ebooki, to nie mógłbym ich czytać na swoim Kindle? Nie mógłbym ich kupić z poziomu czytnika? Mógłbym, to by się nie zmieniło! Ale każdy inny użytkownik tego forum mógłby przeczytać je na swoim czytniku zupełnie innej firmy. Mógłby je przeczytać także w innej aplikacji, nie tylko Kindle PC czy dedykowanej dla jakiejś platformy. Jednocześnie nie oznaczałoby to, że Kindle for PC by nie było - mając taką bazę książęk Amazon i tak stworzyłby jakiś wygodny program do czytania ich, wiadomo, że nie każdy sobie poradzi z nieznanym formatem.
Łatwiej byłoby też tworzyć aplikacje czy funkcjonalność poprzez stronę internetową, żeby kupować niezabezpieczone ebooki z poziomu wielu różnych czytników. Nie trzeba też autoryzować czytnika do konta ADE. Sprawdzałem i np. w OYO nie jest to zbyt intuicyjne.


04 gru 2010 21:57:00
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 16 lip 2007 13:54:46
Posty: 656
Lokalizacja: Atol Bikini
eCzytnik: PRS-505, eClicto, Kindle 3, HTC LEO
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Witam,

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Jeżeli kupisz i ściągniesz na komputer niezabezpieczoną eksiążkę w formacie epub - NIE MASZ NIC.
Windows NIE WSPIERA tego formatu. Takiej książki NIE PRZECZYTASZ

Hmm, a jakie znaczenie ma tu Windows (system operacyjny)? Od "otwierania" określonych formatów są dedykowane aplikacje. Pozostając w kręgu produktów Microsoft, to do MS Word (od wersji 2007) jest darmowy plugin do obsługi ePUB :D.

A co do porównania ADE i Calibre, to... sam pomysł takiego "konkursu" jest IMO bezsensu. Są to aplikacje przeznaczone do całkiem innych zadań. I choć wprawdzie i na jednej i na drugiej można czytać ebooki, to ani w ADE, ani w Calibre nie jest to podstawowa funkcjonalność.

_________________
Pozdrawiam,
Chesuli

Cytuj:
Kobiety nie można zmienić.
Można zmienić kobietę, ale to nic... nie zmieni.


04 gru 2010 21:57:35
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Krzysztof Kopeć napisał(a):
Windows NIE WSPIERA tego formatu.

Windows, przynajmniej w nowszych wersjach, wspiera ZIP out-of-the-box, jeśli mnie pamięć nie myli. No i Internet Explorer też jest, więc (x)HTML też jest wspierany. Czyli wychodzi, że to kwestia tego, że nie ma skojarzenia, a nie tego, że nie ma wsparcia, bo jeśli zmienisz sobie rozszerzenie z ePUB na ZIP i otworzysz (x)HTMLe to możesz czytać bezproblemowo. To znaczy, o ile DRMu nie ma, bo jak jest to nie poczytasz rzecz jasna.

No i ciągle należy pamiętać, że eBooki czyta się przede wszystkim na Windowsie, prawda? Ten cały ePapier to ściema wielka, LCD są najlepsze. To chyba próbujesz udowodnić, tak się tego Windowsa i ewentualnego wsparcia (lub jego braku) dla plików ePUB.

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Kiedy pominie się tą całą propagandę o tym jakie straszne są zabezpieczenia, jak źle jest klientom i inne takie bzdety - nie pozostanie zbyt wiele.

Propagandę? A jak nie chcę ADE i Windowsa to co, mam pecha, tak? Jak, nie daj Boże, kupię urządzenie bez ADEPTa to też mam pecha, nie? W końcu wszyscy mogliby żyć tak samo i nie byłoby problemu, co?

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Pod tym względem sytuacja z książkami zabepieczonymi i niezabezpieczonymi jest dokładnie taka sama.

:roll: Tak, taka sama. Brak możliwości wyboru (aplikacji) vs. możliwość wyboru to to samo.

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Na co takiej osobie możliwość wpłacenia autorowi programu pieniędzy? Co ma wspólnego z czytaniem edytowanie metadanych?

Słodkie. Złóż podanie do jakiejś firmy zwalczającej wolne oprogramowanie, będziesz skutecznie demotywował programistów takimi tekstami :)

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Wspaniałe zalety jakie jakoby posiadają - lub miałyby posiadać - cyfrowe edycje książek pozbawionych zabezpieczeń, wyglądają na listy pobożnych życzeń.

Mają dokładnie to samo, co zabezpieczone książki + możliwość wyboru. Ale i tak brak możliwości wyboru zawsze będzie lepszy, nie?

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Umożliwia łatwiejszą obsługę książek

Stawiam na calibre, które pozwoli mi zarządzać książką w praktycznie dowolnym formacie. Ba, pozwoli mi dodać wpis bez pliku, gdy chcę sobie zarządzać i biblioteką papierową.

Krzysztof Kopeć napisał(a):
rozpoznaje większą ilość urządzeń

calibre.

Krzysztof Kopeć napisał(a):
daje możliwość szybkiego wgrania książek tam gdzie czytnik je rozpozna

calibre.

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Jest jeszcze bardziej intuicyjny i szybszy do nauczenia?

Kwestia gustu. Ja w ADE szukałem jakichś ustawień - bo nie podobał mi się wygląd programu (Tobie pewnie też, w końcu białe na czarnym jest złe i powinno być odwrotnie) - i się okazało, że nie ma. Otworzyłem książkę, zacząłem czytać, zamknąłem - i ADE się wyłączył. Dalej szukam - bo otwarłem coś niestosownego (książkę o inżynierii oprogramowania) - jeszcze ktoś to odkryje i będę się tłumaczyć musiał. Nie chcę otwierać innej książki, nie chcę usuwać książki o IO z ADE - chcę ją zamknąć. Jak? Bo to jest aż tak intuicyjne, że ja nie umiem.

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Mogę zobaczyć jakie oprogramowanie spełnia te wszystkie deklaracje?

calibre...

Och, i przypomnij mi, w jakim języku komunikuje się z nami ADE? A, tak, zapomniałem, to, że jest po angielsku to żaden minus jest, w końcu każdy zna angielski, nie?

Krzysztof Kopeć napisał(a):
Ilu użytkowników Kindle narzekało na to, że pozycje na kindle mogli przeczytać na swoich czytnikach? Albo, że mogło je ściągnąć z poziomu urządzenia? Gdzie są te narzekania? W którym miejscu było to "nieprzyjazne dla użytkownika"?

W każdym, gdy ów użytkownik chciał sobie poczytać to, co kupił, na swoim PRSie, DR-ze czy innym eClicto. Bo, niestety, nie mógł. Poza tym skąd ta chęć powoływania się na przykład Kindle - przecież nie lubisz Amazonu. Taka trochę hipokryzja ;)

I nie wiedziałem, że dzięki DRM można sobie książki ściągać bezpośrednio z poziomu Kindle. Kurcze, to jednak użyteczny ten DRM.

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


04 gru 2010 22:32:44
Zobacz profil WWW
Użytkownik

Dołączył(a): 13 paź 2010 12:12:54
Posty: 301
eCzytnik: Kindle
Post Re: O znakach wodnych słów kilka - komentarze
Generalnie, DRMy nie mają służyć niczyjej wygodzie, tylko ograniczać możliwość nielegalnego kopiowania. W żadnym wypadku nie może to prowadzić do żadnych udogodnień. Cel zabezpieczeń jest inny. Rozumiem, jeśli ktoś twierdzi, że to mniejsze zło, że lepiej tak niż wcale, ale oczywiste jest dla mnie, że dla każdego klienta niezabezpieczony plik jest co najmniej tak samo wygodny, jak ten z DRM.


04 gru 2010 22:43:05
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do: