Wszystkie z tych rzeczy, które podajesz Magnes nie mają dla mnie zupełnie znaczenia, na szczęście . Nie do końca chce mi się wierzyć, że słowniki są tak potrzebne (czy zaawansowane, aby były potrzebne).

Czekam z niecierpliwością - 900 zł to super cena.

Słownik służy do tego do czego z definicji służy słownik - do tłumaczenia słówek. Jeśli czytasz tylko po polsku, będzie dla ciebie nieprzydatny. "Zaawansowany" jest tak, jak typowy słownik na komputerze (jest to przerobiony stardict zresztą). Ilość słówek zaś zależy od tego jakie słowniki nagrasz na kartę / pamięć wewnętrzną.

Witam

Ponownie potrzebuje Waszej pomocy , mianowicie czym różnią się od siebie : BeBook One /http://www.vobis.pl/oferta/audiobook_e-book/czytniki_ksiazek_elektronicznych/878513_czytnik_bebook_one_6.aspx/ a Bebook Plus /http://www.czytio.pl/product/1/-/Bebook-Plus.html/

Bardzo dziękuje za wszelką pomoc , szczerze mówiąc już się pogubiłem , na mój "chłopski rozum" są takie same ?!

re nikonik1
hanlin-f154/bebook-plus-za-1079-zl-t8676.html" rel="nofollow

Ze specyfikacji na stronie Vobisu niestety niewiele wynika, ale możliwe, że Vobis sprzedaje "starszą wersję" tego Bebooka. Najlepiej byłoby sprawdzić na miejscu w sklepie Vobis.

Bebook Plus ma nowy firmware, szybszy procesor, więcej (chyba) pamięci, więcej odcieni szarości.

Ja natomiast kiedyś zastanawiałem się nad Bebookiem, natomiast w tej chwili, z racji ceny, w moim przypadku, bój toczy się między Onyx Boox 60S i Vedia K1. Bebooka po prostu uważam za zbyt drogiego. Onyx za 899, dużo formatów, chwalony, intensywnie rozwijane oprogramowanie, ale za to tylko 12 miesięcy. Czy to jest zgodne z prawem, gdyż swego czasu obiło mi się o uszy, że na sprzęt mają być 24 miesiące, wymagania UE. Druga Vedia to mniej formatów książek, więcej muzycznych (no ale to w końcu ni empetrójka tylko eksiążka), tańszo o 109zł i masz 24 miesiące gwarancji. Sęk w tym, żę w internecie cicho o tym czytniku, jedyny test to na tutejszym vortalu, producent też jakoś się nie chwali sprzętem no i kompletne cisza odnośnie rozwoju oprogramowania. Ciekawe jak ma się wytrzymałość obu czytników, o ile ekrany pewnie mają podobną, o tyle obudowy mogą się różnić.

W UE masz możliwość reklamacji w ciągu dwóch lat do sprzedawcy, jeśli produkt ma ukrytą wadę, także dawanie mniej niż 24 miesiące gwarancji przez producentów bije w sprzedawców, ale CHYBA jest zgodne z prawem. Onyxa 60S bym radził pomacać jeśli się da. Onyx 60 jest ciężki z racji dotykowego ekranu, 60S musi więc się jakoś różnić... pewnie będzie lżejszy, ale pusty w środku.

Gwarancja to dobrowolne świadczenie z strony producenta. Tak więc zgodnie z prawem można w ogóle nie dać gwarancji.
Jednak nie zmniejsza to możliwości dochodzenia praw, choćby z niezgodności towaru z umową od sprzedawcy.

Tak jak mówiłem, nie byłem tylko pewny, czy nie ma jakiegoś obowiązkowego na urządzenia elektroniczne okresu gwarancji. Widać nie ma. Bije to w sprzedawców, którzy muszą z własnej kieszeni płacić, gdy ktoś skorzysta z "niezgodności towaru z umową".

Dlatego sprzęt z mniej niż dwuletnią gwarancją nie jest pewnie zbyt mile widziany przez sprzedawców.

I tak dochodzenie swoich praw z tytułu niezgodności po 6 miesiącach jest utrudnione. Bo trzeba udowodnić, że towar był wadliwy w momencie zakupu.
Bo jeśli towar zostanie uszkodzony z naszej winy, nie możemy liczyć na naprawę/wymianę na nowy.

Witam,

@nightelf - mylisz się. Towar wcale nie musi być wadliwy (w rozumieniu niesprawny) w chwili zakupu. Ważne jest to, że niesprawność musi mieć przyczynę w która potencjalnie istniała już w chwili zakupu (kiedyś nazywało się to wadą ukrytą). To sprzedawca musi wskazać podstawy odrzucenia reklamacji - czyli wskazać przyczynę usterki związaną z nieprawidłową eksploatacją. Oczywiście będzie to niesamowicie łatwe w przypadku uszkodzenia mechanicznego, ale w pozostałych przypadkach wcale tak różowo dla sprzedającego nie jest. Nadto, w polskim orzecznictwie jednak występuje pewna preferencja pozycji klienta.

@!Magnes - o sprzedawców się nie martw, bo ich z producentami łączą szczegółowe umowy, które takie sprawy regulują. To że klient ostateczny nie dostanie dwuletniej gwarancji i przyjdzie z reklamacją z obrotu konsumenckiego do sprzedawcy wcale nie oznacza, że sprzedawca nie ma zabezpieczonych pleców. Albo dostał specjalne upusty - wtedy to jest jego ryzyko biznesowe, ale również jego dodatkowy zysk, jak reklamacji nie będzie, albo będzie ich mało - albo skrzętnie wyśle sprzęt do producenta na wymianę. Dodatkowo; wiecie ile osób nie wie o swoich prawach, a nawet jak wie to im się nie chce "przepychać" ze sprzedawcami? Wprawdzie przez ostatnie parę lat tendencja ta się zmienia, ale w dalszym ciągu sprzedawcom bardziej opłaca się "odrzucać" prawidłowe reklamacje bo jak na 10 klientów 3 da sobie spokój, to już jest zysk - reszcie "z łaski" uznają reklamację przed realnym narobieniem sobie kosztów w postępowaniu sądowym. I tyle.

W UK w ciagu 14 dni mozesz oddac towar bez podania przyczyny. Moze byc nawet w 100% sprawny.

Mozna oczywiscie otworzyc go i uzywac. Czasem (w przypadku plyt, gier itp) to prawo nie dziala ale jest o tym informacja na opakowaniu.
W przypadku elektroniki zawsze towar mozesz oddac.

Kiedys potrzebowalem do jednorazowej pracy skaner. Poszedlem go kupic i oddalem po tygodniu.
Przyjeto go bez mrugniecia okiem. Taki towar wraca pozniej na polke jako "refurbished" lub "used" poprostu, ze stosownie obnizona cena.

Sprzet z wadami ukrytymi mozna oddac przez caly okres trwania gwarancji.

Nie wiem czy to jest lokalne prawo konsumenckie czy tez unijne.

Miałem na myśli, że jeśli w ciągu 6 miesięcy nastąpi awaria, to domyślnie uznaje się, że ta wada materiałowa istniała w momencie zakupu. I sprzedawca musi udowodnić nam, że jest inaczej.
Jednak jeśli minęło ponad 6 miesięcy od zakupu, dowodzić musi już nabywca.


Za stroną: http://prawa-konsumenta.wieszjak.pl/prawa-konsumenta/84612,Czy-konsument-musi-udowodnic-niezgodnosc-towaru-z-umowa.html

Witam,

To domniemanie, o którym Ty piszesz wynika z ustawy i jest tzw. domniemaniem prawnym. Oprócz tego - w zakresie reklamacji w późniejszym okresie obowiązywania odpowiedzialności sprzedawcy - bardzo istotne jest stanowisko judykatury. I to własie o tym pisałem. Analizującą podejście sądów oraz doktryny można IMO spokojnie przyjąć, że tak naprawdę ciężar dowodu spoczywający na konsumencie sprowadza się de facto do wskazania braku uszkodzeń mechanicznych oraz zapewnienia o zgodnym z instrukcją użytkowaniu. Nasze sąd po wykluczeniu przyczyny zewnętrznej nie każą Ci raczej udowadniać z jakiego powodu padł scalak, ekran czy inna część elektroniczna e-readera. Wynika to z tego, że w wielu wypadkach tzw. dowód pozytywny jest nierealny - pozostaje zatem zadowolić się dowodem przeciwnym, czyli wykluczającym określone zdarzenia i zachowania.
Problem - jeszcze raz to powtarzam - tkwi tu w tym, że przysłowiowy Kowalski najczęściej raczej nie będzie zakładał sprawy (i to z wynajęciem sensownego adwokata) o reklamację sprzętu wartego powiedzmy w chwili awarii 1000 PLN, bo od ręki musi ponieść koszty sądowe, zapłacić adwokatowi oraz ewentualne koszty biegłego w postępowaniu, które łącznie będą pewnie z 5-6 razy większe. Część z nich oczywiście odzyska (oczywiście jak wygra po dwóch-trzech latach - jeżeli będzie miał szczęście w zakresie szybkości postępowania) , ale nie wszystkie, bo np. koszty adwokackie są płacone przez przegranego według ustawowych stawek - co niestety najczęściej nijak się ma sum faktycznie zapłaconych adwokatowi.

Przymierzam się do zakupu czytniki , ale napiszcie który by wybrać ? ONYX 60 S czy Beboka Plus i czy wielkość skali szarości jest ważny ?