Nie rozumiem związku. DRM jest na książkach, które są sprzedawane.
A odnośnie pani w autobusie - tak byłoby fair powiedzieć. Pamiętajcie, że ludzie się starzeją i umierają. Mają czekać do śmierci aż wydawnictwa się obudzą i wreszcie zaczną sprzedawać książki na czytniki? Jak ktoś jest młody może z 5 lat poczekać, ale lata lecą, a czasu na czytanie coraz mniej. Po angielsku jest bardzo dobrze dzięki Amazonowi teraz praktycznie wszystko da się kupić (więcej niż spiracić), ale w Polsce jest dno totalne jeśli chodzi o legalne ebooki. Z mojej strony koniec dyskusji, bo w tym upale to chce mi się tylko spać.