|
|
Teraz jest 23 gru 2024 9:45:37
|
A może by tak psychologiczny DRM ?
Autor |
Wiadomość |
Użytkownik
Dołączył(a): 24 kwi 2008 13:26:17 Posty: 128
|
A może by tak psychologiczny DRM ?
Czytając o DRM-ach przyszła mi do głowy taka myśl. A może by tak ebooki sprzedawać z DRM-em skonstruowanym w ten sposób, że przy każdym przegraniu na inne urządzenie musisz podać imię, nazwisko i NIP, a może nawet adres domowy który podawałeś, gdy kupiłeś ebooka. Byłby to taki psychologiczny DRM. Bo o ile żona by mogła wpisywać, to może niekoniecznie bym chciał, żeby moje dane osobowe posiadał kto inny. Raczej bym nie wystawiał takiej ksiązki na Internecie. A gdyby nawet znalazł się ktoś, komu by nie przeszkadzałoby takie udostępnianie swoich danych, to wyobraźcie sobie użytkowników, którzy mieliby kolekcję takich książek ściągniętych z Internetu. Przegrywa na czytnik 30 książek i musi pamiętać jakie dane do której książki wpisać. Że nie powiem o kolekcji 200 książek. Oczywiście do rozważenia są tu 2 aspekty: prawny i techniczny. Prawny- bo czy można licencję tak sformułować, że użytkownik ponosi odpowiedzialność prawna za rozpowszechnianie na sieci książek, kupionych przez siebie( ze wyjątkiem dobrze zdefiniowanych krewnych). Oraz technicznie, czy nie byłoby to do załamania, żeby każdy nie wpisywał Jan Kowalski. Co o tym myślicie ? PS. Właściwie to chyba nazywa się social DRM ?
|
03 mar 2010 10:38:33 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54 Posty: 3266 Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
A numer telefonu i rozmiar buta? Dlaczego mam się dzielić ze sprzedawcą swoimi danymi osobowymi? Idąc do EMPiKu nikt nie pyta o to, jak się nazywam i nie weryfikuje mojego NIPu. Nie, dla mnie osobiście taki DRM byłby nie do zaakceptowania.
_________________
|
03 mar 2010 10:38:57 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 25 sty 2010 22:36:51 Posty: 437
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Tak, ale Social DRM działa trochę inaczej (lepiej): - plik nie jest w ogóle zabezpieczony przed kopiowaniem, - w pliku są zaszyte nasze dane osobowe (np. jako znak wodny albo jako wklejka w PDF na pierwszej stronie). Da się obejść, oczywiście, podobnie jak normalne DRM, ale jest znacznie wygodniejsze dla legalnego użytkownika i plik będzie działał zawsze i wszędzie niezależnie od żadnych serwerów, czy pogody.
_________________
https://market.android.com/developer?pub=Magory - moje gry na Androida, wszystkie w HD, na tablety, działają też na komórkach http://magory.net - programista freelancer,
|
03 mar 2010 12:30:52 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54 Posty: 3266 Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
No właśnie. W przypadku social DRM mamy informacje zawarte w pliku (tak chyba robiły Złote Myśli, jeśli mnie pamięć nie myli), nie trzeba natomiast niczego wpisywać, by uzyskać autoryzację do otwarcia pliku.
_________________
|
03 mar 2010 12:43:40 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 kwi 2008 13:26:17 Posty: 128
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Social DRM jest jak się zorientowałem szeroko rozumianym pomysłem. W jednym z amerykańskich wydawnictw akademickich podobno zrobione to tak, że do otwarcia pliku potrzeba wpisać swój numer karty kredytowej. Poza tym panowie: jak płacicie karta płatniczą, czy też macie telefony na abonament, to już często korporacje mają o Was mnóstwo informacji. Przez telefon można kupować bilety na autobus, płacić za parking. Bank natomiast wie co czytacie i ile wydajecie na książki. Poza tym jeżeli tylko będzie wpisana informacja, to ktoś i tak może wypuścić do sieci książkę. Wiecie ile czasu i pieniędzy kosztowałoby postawienie takiego kogoś przed sądem przez przeciętne wydawnictwo ? A one tego nie chcą, bo wolą wydawać ksiązki niż procesować się z klientami. Dlatego uważam, że DRM który wymagałby wpisywania danych istotnych dla każdego przy kopiowaniu książki, byłby bardziej skuteczny i chętniej widziany przez wydawnictwa, niż tylko groźba, że wiemy kto wypuszcza książki w sieć i go pozwiemy. Zauważcie, że teraz na przykładzie eClicto jesteście uwiązani do konkretnego czytnika, więc taki social DRM byłby sporym krokiem w ułatwieniu zarządzania książkami przez użytkownika. Chętnie powitałbym tez możliwość zakupu książki , którą mógłbym czytać np. miesiąc czy dwa tygodnie, za minimalną opłatą np. 5 PLN. Wiele jest książek które się czyta i więcej do nich nie wraca. Tu ze względu na niską cenę, można by nieźle zarabiać na obrocie. Ale to chyba dopiero po osiągnięciu jakiejś masy krytycznej np. 10-20 tysięcy czytników sprzedanych w Polsce jako minimum.
|
03 mar 2010 13:09:31 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54 Posty: 3266 Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Bank wie, co czytam? Ale niby jak? Nawet jeśli kupowałbym używając płatności elektronicznych/kart płatniczych, to do banku wędruje bodaj jedynie numer transakcji i kwota, a nie lista towarów, jakie zakupiłem. Gotówkę wytropić jeszcze trudniej. W wersji dla Pań wymagane byłoby wpisanie aktualnej wagi i wieku. Od razu zredukowalibyśmy możliwość udostępnienia jakiejkolwiek eKsiążki przez kobiety Czym się różni konieczność wpisywania danych od posiadania ich na stałe w pliku? Tym, że ten pobierający nie musi przepisywać cyferek/literek? Co do "wolenia" - był kiedyś taki ładny artykuł na DI... Generalnie wydawcom dużo bardziej opłaca się pozywać klientów i w ten sposób zgarniać sporą kasę niż wydawać cokolwiek. Social DRM tak - bo jest przyjazny. Konieczność wpisywania jakichś danych - moim zdaniem niespecjalnie. Ot, zastąpienie jednego mechanizmu innym. Długo przyjdzie nam zatem czekać, byś zajrzał na Virtualo...
_________________
|
03 mar 2010 13:52:50 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 24 kwi 2008 13:26:17 Posty: 128
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Mori, tak tylko chciałem sprawdzić, czy nadal się czepiasz i widzę, że nic się nie zmieniło. Z nawiązaniem więc do dyskusji poczekam, aż ktoś inny zabierze głos, bo Twoich złosliwości mam serdecznie dosyć. Co do ostatniej uwagi dotyczącej virtualo, to własnie oni mnie zainspirowali, tyle, że nie zuważyłem, żeby można było wypożyczyć książkę na czytnik- raczej zostaje tylko czytanie online, co dla mnie nie jest atrakcyjne.
|
03 mar 2010 16:18:46 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54 Posty: 3266 Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Oczywiście. Niewygodne fakty najlepiej tak komentować. A ja ciągle nie rozumiem, dlaczego miałoby mnie przed udostępnieniem powstrzymywać to, że musiałbym podać komuś mojego NIPa, ale gdyby ten sam NIP był wpisany w pliku - to już by mnie, przynajmniej według Twojej wypowiedzi, już nie zastopowało. Zupełnie nie rozumiem też, dlaczego nie wystarczałoby imię, nazwisko i unikalny numer klienta wpisane w eKsiążkę. Te dane (ba, nawet sam numer klienta, dzięki któremu unikamy problemów z ochroną danych osobowych) pozwalają na jednoznaczą identyfikację osoby, do której oryginalne plik należał. A że niekoniecznie ta osoba musiała wprowadzić plik do Sieci to już zupełnie inna sprawa - której nie uniknie się przy dowolnym social DRMie. To trzeba to było zaznaczyć - Twoja wypowiedź brzmiała tak, jakbyś o możliwości "wypożyczania" eKsiążek w Virtualo w ogóle nie słyszał.
_________________
|
03 mar 2010 16:55:14 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 18 paź 2009 21:55:04 Posty: 167
eCzytnik: tablet
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
NIP? Zero szans. Ani teraz, ani za 5 lat, ani za 50. Nikt sobie nie strzeli do własnej bramki. Jedynym efektem (odwrotnym zresztą do zamierzonego) byłoby zmniejszenie sprzedaży i zwiększenie piractwa.
Adres e-mail, imię i nazwisko - owszem. To jest stosowane i działa bardzo dobrze. 98% nawet nie pomyśli o wysłaniu takiego pliku do sieci i nie będzie miało chęci, możliwości lub wiedzy żeby go przerobić. A ten nieliczny odsetek piratów poradzi sobie z każdym zabezpieczeniem, choćby to i linie papilarne były. Tyle, że ebooki nie są dla nich priorytetem. Na ich "uwagę" mogą pewnie liczyć wybrane bestsellery. Piractwo na rynku ebooków oczywiście istnieje i ma się dobrze, ale wytaczanie takich armat, jak w przypadku rynku muzyki byłoby tylko powielaniem błędów tej branży.
|
04 mar 2010 1:48:18 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 16 lut 2010 21:23:09 Posty: 250 Lokalizacja: Olsztyn
eCzytnik: eClicto + Kindle
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
I tak te błędy powielają. Stosując choćby dość restrykcyjne systemy DRM, które na szczęście są w przypadku muzyki często są już przeszłością.
Imie, Nazwisko + jeszcze adres zamieszkania byłyby pewnie wystarczającym zabezpieczeniem.
|
04 mar 2010 10:38:01 |
|
|
Pocketbook Killer
Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55 Posty: 1513 Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
No nie wiem, mam mieszane uczucia. Dane z kompa jest o wiele łatwiej ukraść niż wynieść coś z domu. Potem by się mogło okazać, że kupiłem sobie ebooka, ktoś mi się włamał na kompa, poznał moje dane i potem puścił to w otchłań sieci i moje nazwisko z adresem znajdą się na jakimś warezie, dostępne dla tysięcy ludzi. Inna sprawa, że wydawcy na takie coś nie pójdą: taki plik, który można sobie pożyczać znajomym to dla nich wielkie straty finansowe. O ile w przypadku papiery można mieć obiekcje, że ktoś nie odda albo zniszczy, to w przypadku pliku nikt niczym nie ryzykuje: znajomi nie rozpowszechnią tego w sieci, za to nie kupią już na pewno papieru. Oj nic, nic. Ale może kiedyś dorośnie...
_________________ "A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."
//Cormac McCarthy - Droga
|
04 mar 2010 11:01:42 |
|
|
Admin
Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54 Posty: 3266 Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Naprawdę nie rozumiem, dlaczego niektórzy upierają się przy tego typu danych osobowych. Wyobraź sobie taką sytuację: ktoś kradnie Ci eCzytnik... Masz w nim swoje zsocialDRMowane eBooki - i co, dzięki temu złodzieje wiedzą już, gdzie mieszkasz :/ Mnie osobiście zdecydowanie by to nie odpowiadało. A przecież kupując eKsiążkę zazwyczaj musisz się zarejestrować w danej eKsięgarni - a zatem dostajesz swój unikatowy numerek w ich bazie, który w zupełności wystarcza, by oni mogli Ciebie zidentyfikować jako Ciebie. Dane takie jak adres zamieszkania czy NIP nie są nikomu potrzebne (w szczególności, ani Policji, ani eKsięgarniom) by ustalić tożsamość posiadacza (oryginalnego nabywcy) - a przecież chyba tylko o jednoznaczne i w miarę proste ustalenie owej tożsamości chodzi, prawda? To jest ciekawa kwestia właśnie. W przypadku social DRMu mogłoby być ciężko udowodnić, że to faktycznie pan X wrzucił eKsiążkę przez siebie kupioną - przecież mógł mieć jakiegoś robaka, który te dane wysłał w jakieś miejsce, skąd zostało to udostępnione lub, jak sugeruje Kell, ktoś po prostu przełamał zabezpieczenia jego systemu operacyjnego. Do Twojego poziomu nigdy nie dorosnę
_________________
|
04 mar 2010 11:05:19 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 16 lut 2010 21:23:09 Posty: 250 Lokalizacja: Olsztyn
eCzytnik: eClicto + Kindle
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Podejrzewam, że w przypadku oznaczenia książki wpisem typu, kupiona przez użytkownika 1256, pirat nie miałby większych oporów przed puszczeniem tego w świat. Bo i tak nikt tego numeru nie powiąże z nim (oprócz księgarni i policji), więc nie będzie jakoś piętnowany przez społeczeństwo. Jeśli ktoś nie dba o swój system i ma jakieś trojany, to częściowo jest sam sobie winien. Jeśli zachowujemy minimum higieny systemu i mamy jakieś zabezpieczenia, to wątpliwe by jakimś złym hakerom chciałoby się włamywać na akurat nasz komputer. Jak dodatkowo jesteśmy za NATem nasze bezpieczeństwo wzrasta.
|
04 mar 2010 13:52:41 |
|
|
Pocketbook Killer
Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55 Posty: 1513 Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Poza pracą zawodową zajmuję się "robieniem kompów" ludziom. Naczęściej sprowadza się to do instalacji i konfiguracji routera bezprzewodowego ("Panie, nie chcem tych kabli tutej, żeby mi się toto nie majtało po podłodze!"). Nie masz pojęcia ilu ludzi nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń wynikających z wchodzenia na stronki z mp3, darmowymi programami i innymi świństwami. A może inaczej: mają świadomość, bo z byle gówna telewizja robi wielkie zagrożenie o apokaliptycznych konsekwencjach, nie mają natomiast wiedzy by ocenić co jest niebezpiezne, a co nie. A potem muszę usuwać tony smieci i świństwa bo ojciec dwójki dzieci i szczęśliwy mąż od 10 lat szukał se pornoli w necie. Tak więc my bez problemu zdołamy się przed takimi niebezpieczeństwami płynącymi z tego systemu uchronić, natomiast cała rzesza innych ludzi już nie.
_________________ "A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."
//Cormac McCarthy - Droga
|
04 mar 2010 15:16:31 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 16 lut 2010 21:23:09 Posty: 250 Lokalizacja: Olsztyn
eCzytnik: eClicto + Kindle
|
Re: A może by tak psychologiczny DRM ?
Byłem przez pewien czas konsultantem na infolinii technicznej neostrady i też miałem doczynienia z ludźmi którzy swoje komputery mieli pięknie zawirusowane. Niestety winne tutaj jest brak odpowiedniej wiedzy. W szkole uczy się najczęściej korzystania z MS Office, a nie podstaw bezpiecznego korzystania z komputera. Często nie mają antyvirusa, ani firewalla. Choć akurat bez antyvirusa ja sobie radzę, ale właśnie nie buszuję po stronach z crackami czy innymi porno piratami.
|
04 mar 2010 16:38:46 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|