Jak wrażenia ? dyskutujcie
Osobiście, książka podobała mi się dużo bardziej, ciekawa, oryginalna. Film nie był zły, ale niewystarczająco dobry może dlatego, że ciężko mogło być zekranizować niektóre aspekty. Jednak zachowywał styl książki.

obejrzałem tylko film, więc nie mogę się wypowiadać o książce
są tematy, którch nie warto poruszać i ten film do takich należy
dialogi, temat, postacie - wszystko beznadziejne
nie chcę przez to powiedzieć, że to wina reżysera, że źle zrobił film, film jest zrobiony dość sprawne, ale temat, takich tematów nie powinno się poruszać

tematy których nie warto poruszać ? nie ma takich :p wszystko co kontrowersyjne, dobrze się sprzedaje. Twory o takich tematach "tabu" często okazują się dziełami, sądzę więc, że warto próbować, nie koniecznie publikować.

wyobraź sobie np. książkę o facecie, który siedzi na kibelku i ma rozwolnienie, pomiędzy chwilami, kiedy wydala z siebie płynny kał (wtedy po kibelku rozchodzi się zapach, a w okolicy słychać odgłosy tego wydalania) facet rozmyśla o seksie, który miał z z podstarzałą sąsiadką z przeciwka - oczywiście można to opisać z wieloma szczegółami, ale po co, dla kogo miałaby być taka książka

jeżeli ktoś zna środowisko "karków" (kiboli, mięśniaków czy jak ich zwać) to wie jakie mają tematy rozmów (zanim wyjechałem za chlebem za granicę zdarzało mi się brać każdą pracę jaka wpadła w ręce i znam ten typ ludzi) - rozmowy te to w zasadzie dwa tematy: komu ostatni obito gębę i z kim się miało sex (z przewagą tego pierwszego)

Dobrze to ująłeś, ale nie jestem pewien czy to ma odniesienie akurat do tego filmu. Jest masa filmów o patologii i wiele z nich zostało okrzykniętych dziełami. Tak jak mnie interesują charyzmatyczni gangsterzy z Włoch, dla kogoś inspirujący mogą być "Karkowie" xd

Chyba sami na tym forum jesteśmy :p co prawda 2 dni korzystam, ale jesteś jedyną osobą która odpowiedziała.

jak mówili starożytni Rzymianie o gustach się nie dyskutuje
niektórym podoba się Kill Bill i inne filmy Tarantino
choć jak się przyjrzeć pewnym dziełom Shakespeare'a np. Macbet czy Tytus to są podobnie krwawe
mogę zrozumieć, że ktoś lubi oglądać zabijanie, lanie się krwi (jak w Kill Bill), bo ludzie lubili to robić np. oglądając walki gladiatorów, rozumiem też tych, którzy oglądają nałogowo pornografię (od tej soft po coraz bardziej patologicznej) - są tacy ludzie, którzy lubią oglądać krawe lub pełne seksu filmy, ale...
wracając do tematu Wojna Polsko Ruska, też się dziwię, co się może podobać i dla jakiej widowni jest zrobiony ten film i ta książka? jeżeli to patologia, to dla kogo?
może nie powinienem się wypowiadać, bo książki nie przeczytałem, a z filmu obejrzałem tylko początek, bo uznałem to-to za stratę czasu

Najtragiczniejsze jest to, że film nie jest o patologii. Kolesie pokroju karka i ich panny to norma w naszym kraju (w innych jest różnie) i dotyczy większości obywateli. Nie wszyscy mają tak malowniczą powierzchowność, ale w główkach to samo. Uważam zatem, że film jest bezcenny bo pokazuje dość wiernie naszą prawdziwą rzeczywistość najbardziej reprezentatywnej części populacji.

Film obejrzałem na prośbę znajomych, bo wrócili z kina i nie mogli ustalić co zobaczyli i po co. Rzadko oglądam polskie filmy bo niestety najczęściej podejmowana jest tego typu tematyka, albo kierowane są do takiego widza. Wątpię by na tym forum ktokolwiek zrozumiał do kogo film skierowano. Mam nadzieję (jestem pewien?), że takie osoby tu nie zaglądają

Realizacja filmu (jak to zazwyczaj polskiego filmu) bardziej przypomina mi program TV z lat 70, podobna technika i sztuczna gra.

Dla innych widzów dopisałbym podtytuł filmu, żeby wiedzieli co ich czeka na ekranie: Wojna polskiego chamstwa.

Jak dla mnie to książka była bardziej "chamska" i trochę męcząca. Nietypowy ciąg wypowiedzi, dużo przekleństw, przeskoki myślowe autorki itp. ale chyba taka miała być - w końcu za to Masłowską okrzyknięto geniuszem młodego pokolenia. Film to jej lżejsza wersja, pewnie dlatego, że takiego stylu nie da się odtworzyć. Nie zachwycił mnie, ale duży plus za kreacje Borysa Szyca i Romy Gąsiorowskiej.

ja bym się podpisała pod Negre.
Swego czasu bardzo chciałam przeczytać książkę, ale po filmie mi przeszło ;p

Książka specyficzna, trudno ją przełożyć na film, nie udało się to reżyserowi

Może moja wypowiedź nie będzie popularna, jednakże książka stukrotnie bije film na głowę. O wiele ciekawsza i bardziej wciągająca. Może pewnie dlatego, że jakakolwiek postać kreowana przez Szyca już na mnie nie działa.