Teraz jest 03 gru 2024 20:26:04




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 
Google Books - ugoda i inne tematy 
Autor Wiadomość
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post Google Books - ugoda i inne tematy
Obudzili się, w dodatku nic nie rozumieją

Rzeczpospolita napisał(a):
Literacka burza. Absurd, bezprawie, kuriozum – tak polscy autorzy i wydawcy mówią o ugodzie, która pozwala, by Google skanował ich książki, udostępniał fragmenty online, a wkrótce sprzedawał jako e-booki

Pisarze oburzeni na Google’a

Jeśli wszystko pójdzie po myśli internetowego giganta, jesienią będzie mógł w świetle prawa uruchomić tworzenie wielkiej cyfrowej czytelni. Znajdą się w niej dostępne w całości dzieła wydane przed 1939 r. oraz fragmenty nowych publikacji, które później Google będzie też sprzedawał jako książki elektroniczne.

W Polsce mało kto o tym słyszał, mimo że w grę wchodzą interesy naszych autorów i wydawców. Ugoda obejmuje terytorium USA, a w tamtejszych bibliotekach znajdują się zbiory polskich książek i ich przekłady. Google rozpoczął skanowanie bez wiedzy autorów już w 2004 r. – Ile tomów poddano cyfryzacji, nie wiadomo, ale mówimy o milionach – podkreśla Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki. Amerykańscy pisarze i wydawcy oskarżyli firmę Google o naruszenie praw autorskich. Jesienią 2008 r. przed nowojorskim sądem zawarto ugodę, która przyznaje właścicielom praw autorskich 63 proc. dochodów z wykorzystania książek.

Zgodnie ze stosowaną w USA zasadą fair use ugoda dotyczy dzieł autorów z całego świata, sąd uzależnił więc jej uprawomocnienie od tego, czy Google poinformuje o niej zainteresowanych. Dlatego w najdalszych zakątkach ukazują się obwieszczenia skierowane do wydawców i pisarzy. Publikowano je m.in. na wyspach Pacyfiku i w "Rz". Sprawdziliśmy, czy polscy autorzy wiedzą, że waży się ich przyszłość.

Literaci we mgle


– Nigdy o tym nie słyszałam, pani pierwsza mnie informuje – denerwuje się Małgorzata Musierowicz. Podobnie reagowali: Olga Tokarczuk, Jerzy Pilch, Ewa Lipska, Jacek Dehnel.

– Jako twórca czuję się zagubiony w tych sprawach, polegam na moim wydawcy – odpowiada skonfundowany Wojciech Kuczok.

Ale pytane przez "Rz" wydawnictwa także sprawy nie znają. – To dla mnie nowość, żadnej ugody nie podpisywałem – irytuje się Jerzy Illg, redaktor naczelny Społecznego Instytutu Wydawniczego Znak.

– Zupełnie się nie orientuję. Coś mi mignęło w komunikatach Polskiej Izby Książki, ale nie czytałam uważnie – przyznaje Monika Sznajderman, szefowa Czarnego.

Marta Jóźwik z polskiego oddziału promocji Google'a powiedziała nam, że firma w lutym zaprezentowała projekt Google Book Search kilkudziesięciu polskim wydawcom. Prezes Polskiej Izby Książki Piotr Marciszuk zapewnia zaś: – Wysłaliśmy komunikaty do wszystkich wydawnictw, które są w naszej bazie. Obserwuję kompletny brak zainteresowania, polscy wydawcy uważają, że sprawa ich nie dotyczy. A 63 proc. dochodów otrzymają tylko ci, którzy do 4 września zarejestrują się w tworzonym przez Google'a rejestrze.

Ten sam termin obowiązuje, jeśli autor lub wydawca nie chce być objęty umową. W tym celu należy wypełnić znajdujący się na stronie http://www.googlebookssettlement.com/r/home formularz w języku polskim.

Plik, czyli wieczność

Tuż po rozmowie z "Rzeczpospolitą" zrobiła to za pośrednictwem swego wydawcy Małgorzata Musierowicz.

– Nie zamierzam wiązać się umową z Google'em, podobnie jak nie zgodziłam się na wykorzystanie książek do produkcji audiobooków i e -booków – oznajmiła autorka "Jeżycjady". – Warunki ugody wydają się niejasne, tropienie nadużyć – niemożliwe, a potencjalne szkody dla tradycyjnego rynku książki – ogromne. Inicjatywa Google'a może być pożyteczna, jedynie gdy książka jest niedostępna, wyjątkowa.

– Jeśli to ma być legalizacja piractwa, jestem przeciwny – mówi Kuczok. – Ale może Google wesprze dzielenie się osiągnięciami kultury, a przy okazji zniechęci do nielegalnego kopiowania.

Optymistycznie zareagował Janusz Leon Wiśniewski, autor "Samotności w sieci", który – jako jedyny wśród pytanych przez nas autorów – znał szczegóły ugody. – Idea jest genialna: pozwoli ocalić wiele rękopisów, utrwalić bezcenną wiedzę. Za 70 lat nie będzie mnie i praw do moich książek, więc Google oferuje mi poniekąd furtę do wieczności.

Wiśniewski nie wierzy, że możliwość czytania w sieci oduczy nas kupowania książek. – W Rosji moje tytuły dzień po premierze są już zeskanowane i dostępne na 100 portalach. W praktyce działają one na korzyść autora. Jeśli książka się spodoba, czytelnik zwykle po 15 stronach idzie do księgarni, bo czytanie z ekranu męczy. Prawdziwa zmiana nastąpi, gdy Google pójdzie w ślady sklepu Amazon i udostępni czytnik do e-booków.

W internetowym sklepie Amazon jest już sekcja Kindle Books. Jej nazwa pochodzi od urządzenia Kindle, które kształtem i wagą (niespełna kilogram) przypomina książkę. Ma nawet twardą okładkę. To coś na kształt literackiego iPoda. Cena jest jeszcze wysoka – 399 dolarów, ale wliczono w nią dostęp do tytułów z bazy Amazon (w ofercie jest m.in. "Odwaga nadziei" Obamy i "Duma i uprzedzenie" Austen). By ściągnąć ten, który nas interesuje, wystarczy zasięg telefonu komórkowego. – Nastolatki uwielbiają gadżety, będą je kupować, żeby być cool – prorokuje Wiśniewski. – A ja zamiast płacić za nadbagaż, będę mógł zabrać na wakacje 1200 książek.

Wiśniewski, z wykształcenia informatyk, jest w swym entuzjazmie odosobniony. O planach Google'a chłodno wypowiadają się nawet młodzi autorzy, jak Daniel Odija: – Nie ma sensu się opierać, to nieuchronna kolej rzeczy. Wierzę jednak, że drukowana książka pozostanie przyjacielem człowieka. – Pomysł biblioteki oceniam pozytywnie, tym bardziej że na mnie Google się nie dorobi – mówi Krzysztof Varga. – Ale jako czytelnik nie jestem nią zainteresowany. Nie będę wertował "Ulissesa" online.

Najwięcej jest negatywnych reakcji. – Projekt Google'a zagraża istnieniu wydawnictw – mówi Jerzy Illg. – Metody działania firmy są grubym nieporozumieniem. Toż to paranoja, by pisarze oznajmiali, że nie chcą być objęci ugodą. Przecież nie powiem Wisławie Szymborskiej i Wiesławowi Myśliwskiemu, żeby wypełnili jakiś formularz!

Zapytaliśmy, Myśliwski formularza nie złoży. – A co mnie obchodzi prawo amerykańskie? – odparł twórca "Traktatu o łuskaniu fasoli". – Nikt ze mną ugody nie zawarł, więc dlaczego mam prosić, by mnie z niej łaskawie wyłączono. Takiego bezsensu nie zdarzyło mi się słyszeć nigdy. Proszę sobie wyobrazić, że Stany Zjednoczone zagarniają całą Amerykę Łacińską, nie pytając jej o zdanie. To kuriozum: nie żadne prawo, ale najzwyklejsze bezprawie.

Europie grozi monopol


Ryszard Krynicki, poeta kierujący wydawnictwem a5, rozumie potrzebę zwiększenia dostępu do literatury, ale podkreśla, że nie może się to odbywać z naruszeniem dobra autorów. – W pomyśle Google'a boję się nie skutków bezpośrednich, ale szerszych efektów globalizacji, ona sztuce i literaturze nie służy – mówi. – Co do ugody, to absurdalne: żądać ode mnie, bym czegoś Google'owi zabraniał. Czuję się chroniony przez prawo. Google nie ma nade mną żadnej władzy.

Zdaniem Piotra Marciszuka z PIK pomysł Google'a jest niezgodny z europejskim prawem autorskim. – Wymaga ono, by przed wykorzystaniem dzieła uzyskano zgodę autora – mówi.

Na terenie USA te regulacje jednak nie obowiązują. Federacja Wydawców Europejskich, w której nasze firmy reprezentuje Polska Izba Książki, stara się zahamować apetyt Google'a. Chce on rozszerzyć usługi literackie na Stary Kontynent. W Polsce byli przedstawiciele firmy zainteresowani cyfryzacją publikacji nieobjętych już prawem autorskim, np. dziełami Prusa i Żeromskiego. Jak dotąd Google nie podpisał umowy z żadną z polskich bibliotek, ale ma taki zamiar. W USA współpracę podjęły już m.in. biblioteki uniwersytetów Stanforda, Harvarda i Princeton, a także Nowojorska Biblioteka Publiczna.

W sprawie książek chronionych prawem autorskim z Google'em porozumiało się dotąd 20 tys. wydawnictw na świecie, w tym trzy polskie. – Od końca 2008 r. współpracujemy z polskim oddziałem Wolter Kluwers, w 2009 r. dołączyły Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne oraz Wydawnictwo Naukowo -Techniczne. Udostępniają nam cyfrowe wersje nowych tytułów – wyjaśnia Marta Jóźwik z Google'a.

– Dotąd Google zapewniał, że nie interesuje go handel książkami elektronicznymi – mówi Piotr Marciszuk z PIK. – Ostatnio przyznał jednak, że zamierza zeskanowane tomy sprzedawać jako e -booki. Jeśli wprowadzi to rozwiązanie w Europie, nikt nie będzie miał szans z nim konkurować – ostrzega. – To będzie monopolizacja dziedzictwa kulturowego.


Przeczytawszy ten artykuł jasne staje się, ze polscy wydawcy oraz autorzy kompletnie nie orientują sie na czym cały biznes e-książek polega. Słowa "– Zupełnie się nie orientuję. Coś mi mignęło w komunikatach Polskiej Izby Książki, ale nie czytałam uważnie" to już w ogóle kuriozum jakieś. Ja rozumiem, że nie każdy musi się znać na digitalizacji ale żeby nie wiedzieć co się dzieje na własnym podwórku? To już ignoracja prawie. No, ale ich strata - i to realna. Niedługo obudzą się z ręką w nocniku i się mocno zdziwią.

Co do wypowiedzi autorów to mam żal do gazety, że ich tak podpuściła - na takie słowa, że ktoś bezkarnie bedzie kopiował wasze dzieła i sprzedawał każdy by zareagował tak samo. Czego nie powiedział dziennikarzyna, który przeprowadzał wywiad to ten mały fakt, że google bedzie udostępniał fragmenty książek, a nie całe dzieła. No ale lepiej ztabloidować sobie artykuł i nabić sprzedaż gazety, w końcu to biznes.

Edit by Mori: Zmieniłem tytuł, by lepiej oddawał to, o czym się tu pisze.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


07 maja 2009 8:56:59
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Obudzili się, w dodatku nic nie rozumieją
O ugodzie mówi się ciągle i dużo. Część wypowiedzi jest śmieszna (w stylu: "Jak Stowarzyszenie Pisarzy Amerykańskich może mnie reprezentować, ja nie mam problemów z Google skanującym moje książki, czemu nikt nie zapytał mnie o zdanie?"), mniej jest jakichś rozsądnych, wyważonych... Pozostałe korporacje nie chcą dopuścić do wejścia w życie ugody...

Amazon zjednoczył się z Microsoftem w tym momencie (Yahoo, jako obecnie dość ściśle powiązanego z Microsfotem nie wliczam jako osobnej strony konfliktu), tworząc Open Book Alliance. Ostatnio zyskali poważnego sprzymierzeńca - Stowarzyszenie Amerykańskich Pisarzy Science Fiction i Fantasy (SFWA).

Teraz Amazon wypełnił własny wniosek w sprawie ugody - można go przeczytać online.

Jeśli o mnie chodzi - kibicuję OBA. Choćby ze względu na to, że w wyniku takiej ugody Google może stać się monopolistą, co jest strasznie niebezpieczne. OBA zwraca na swoich stronach uwagę na prosty fakt: to, że można wystąpić z ugody to fikcja. Wystąpić można, ale jeśli wejdzie ona w życie, praktycznie pozbawia się szansy zainstnienia w Internecie. Ot, to tak, jakby ktoś powiedział, że można opt-out'nąć stronę z Google Search. Owszem, można - tylko nikt (albo prawie nikt) na nią nie trafi. Kwota, jaką wynegocjowano (125 mln. $) jest śmiesznie niska.

Jak to wszystko się skończy przekonamy się pewnie nieprędko - ale wynik całej sprawy będzie diablo ważny dla całego rynku.

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


03 wrz 2009 22:48:31
Zobacz profil WWW
Użytkownik

Dołączył(a): 20 lis 2008 12:58:01
Posty: 177
eCzytnik: kindle DX
Post Re: Obudzili się, w dodatku nic nie rozumieją
Mori napisał(a):
Jeśli o mnie chodzi - kibicuję OBA. Choćby ze względu na to, że w wyniku takiej ugody Google może stać się monopolistą, co jest strasznie niebezpieczne.

google is not evil (Don't be evil!)


04 wrz 2009 13:07:28
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Obudzili się, w dodatku nic nie rozumieją
kotekFilutek napisał(a):
Mori napisał(a):
Jeśli o mnie chodzi - kibicuję OBA. Choćby ze względu na to, że w wyniku takiej ugody Google może stać się monopolistą, co jest strasznie niebezpieczne.

google is not evil (Don't be evil!)

Aha. Tak powtarzali i powtarzają, ("Do no evil"), a potem mają ciekawe zapisy w regulaminie Chrome (które wycofują po naciskach internautów). Nie, Google to korporacja, korporacja jest nastawiona na zysk, więc "do evil"'uje jak wszyscy i nie mam powodu, by im bardziej ufać. Mają prawie tak samo monopolistyczną pozycję na rynku wyszukiwarek co Microsoft na rynku systemów operacyjnych... Nope, ciągle jestem za OBA.

EDIT:
Ho, Google ma tupet. Wiadomo, że w Europie nie przejdzie opt-out (jak w Stanach), to rzucają naszym propozycję:
http://di.com.pl/news/28585,8.html napisał(a):
Europejscy wydawcy zaangażują się w Google Books?
Marcin Maj

Google zaproponowało, aby przedstawiciele europejskich wydawców i autorów zasiedli w radzie Book Rights Registry. Organizacja ta powstanie po zaakceptowaniu porozumienia pomiędzy Google i wydawcami amerykańskimi, na mocy którego w ramach usługi Google Books będą udostępniane także książki chronione prawem autorskim. Porozumienie to ma swoich przeciwników także w europie.

W październiku ubiegłego roku Google zaproponowało porozumienie dwóm organizacjom reprezentującym interesy autorów książek i wydawców (Authors Guild oraz Association of American Publishers). Był to wynik pozwu zbiorowego wniesionego przez te organizacje. Porozumienie przewiduje, że za 125 mln USD Google będzie mogło znacznie zwiększyć liczbę pozycji dostępnych w serwisie Google Books bez obawy o złamanie praw autorskich.

Co więcej, Google będzie udostępniać do 20% wybranych pozycji za darmo, a resztę odpłatnie. Uniwersytety lub biblioteki będą mogły ryczałtem płacić za dostęp do całego księgozbioru. Przychody zostaną podzielone pomiędzy Google, wydawców i autorów.

Porozumienie wzbudza kontrowersje. Istnieją obawy, że Google uzyska dużą przewagę na rynku książek i będzie mogło oferować usługi trudne do udostępnienia przez inne podmioty. Niepokojące jest także to, że Google stanie się dla bibliotek dostawcą płatnego rozwiązania, które będzie postrzegane jako dla nich konieczne. W USA przeciwko porozumieniu wystąpiło kilka organizacji i firm zrzeszonych w konsorcjum Open Book Alliance.

Porozumienie ma jednak przeciwników także w Europie. W maju br. na spotkaniu Rady UE strona niemiecka zwróciła uwagę na to, że Google może skanować również te dzieła, do których prawa autorskie posiadają autorzy lub wydawcy europejscy. Porozumienie, które chce zawrzeć Google, uznano za trudne do pogodzenia z prawem europejskim. Według tego prawa autor musi wyrazić zgodę na to, aby jego dzieło reprodukowano lub publikowano w internecie.

Na początku września niemiecki rząd po raz kolejny sprzeciwił się porozumieniu Google i wydawców wysyłając opinię do sądu federalnego Na Manhattanie.

Google nie odpowiedziało na te obawy wprost, ale w ciągu minionego weekendu rozesłało listy do 16 reprezentantów europejskich wydawców. W listach zaproponowano wydawcom dwa miejsca w radzie kierującej organizacją Books Rights Registry. Organizacja ta ma powstać w wyniku porozumienia Google z wydawcami, aby zapewnić wydawcom przychody z udostępniania książek online. Co więcej, Google zobowiązało się w listach do podejmowania konsultacji z europejskimi wydawcami przed udostępnianiem dzieł europejskich – podaje Financial Times w artykule Stanleya Pignala i Richarda Watersa pt. Google gives ground in digital books dispute.

Nie wiadomo jeszcze jaka będzie reakcja wydawców i europejskich władz na złożoną propozycję. Będzie ona jeszcze przedmiotem dyskusji w Komisji Europejskiej. Także firma Google powstrzymała się od szerszych komentarzy na temat nowej propozycji.

Ciekawe, czy naszemu PIKowi też posadki zaoferowali... Heh.

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


07 wrz 2009 12:34:48
Zobacz profil WWW
Użytkownik

Dołączył(a): 04 kwi 2009 21:28:18
Posty: 9
Post Re: Obudzili się, w dodatku nic nie rozumieją
Szczerze ja do google nic nie mam jak na razie, jak dla mnie maja dobrą wyszukiwarkę, dobrego email`a.
Ale tego ich pomysłu z e-książkami się obawiam. I to nie dlatego że mogą być monopolistą (chociaż to też by nie było za wesołe), ale dlatego że jak wypuszczą do tego swój czytnik i razem z jakimś chronionym głupim formatem książek które tylko on odczyta to będzie kompletna kicha :/
A że google stać na zrobienia swojego e-book readera to ja jestem pewien.


08 wrz 2009 7:31:57
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Obudzili się, w dodatku nic nie rozumieją
Przesunięto znowu datę wysłuchania stron, więc na razie wszystko pozostaje jak było. Ciekawe zdanie na temat całej sprawy prezentuje The eBook Test. Natomiast we Francji pozywają Google... Robi się coraz większe zamieszanie.

EDIT: Ciekawy wywiad z Garym Rebackiem, reprezentującym OBA. Wspomina o tym, jak Google konkurowało z innymi w kategorii map online i zauważa, że można się obawiać, iż w wypadku, gdyby GBooks zaczęło funkcjonować jako jedyne z taką zawartością, historia mogłaby się powtórzyć. Pełna treść wywiadu w spoilerze.
Spoiler!
http://www.mercurynews.com/business/ci_13453826?nclick_check=1 napisał(a):
Mercury News interview: Antitrust lawyer Gary Reback
By Mike Swift
Posted: 10/02/2009 07:00:00 PM PDT
Updated: 10/05/2009 04:43:48 AM PDT

Antitrust lawyer Gary Reback got his Silicon Valley baptism in 1981, when as a young attorney newly recruited to California he was dispatched to solve a legal problem at Apple Computer on Halloween.

Reback wore a suit. Confronting Death, the Medfly and other Apple workers bedecked in Halloween costume, Reback realized he was in a very different culture than the button-down East.

Reback, of Palo Alto, rose to prominence in the 1990s when he headed efforts that ultimately led to the federal antitrust lawsuit against Microsoft. Author of the recently published "Free the Market!", Reback argues that a modern technological economy is even more vulnerable to manipulation by dominant companies and that government intervention is needed to keep markets competitive.

He is now facing another dominant giant — opposing Google's proposal to digitize millions of rare and out-of-print books and split the proceeds, with publishers and authors getting most of the money from the sales of books protected by copyright.

Ironically, Reback is now on Microsoft's side. The Open Book Alliance he represents includes Microsoft — as well as Yahoo, Amazon, libraries and small publishers.

The Mercury News spoke with Reback last week, hours after he learned that a scheduled Oct. 7 federal court hearing on the proposal had been delayed to allow Google and the government to negotiate a new settlement that would not run afoul of antitrust or copyright laws.


Q From the point of view of the consumer, what is the problem with Google's most recent proposal for digitizing books?

A The digitization of books is coming; there are a lot of people that have been working on it, and it's a good thing. It can bring back out-of-print books, and it can make new books more available to the average reader.

The problem with this proposal is that it in effect established dominant control of digital books through a cartel of publishers and a single bookseller that would have been Google. The fear is that prices would go up, and availability and new business models would be controlled by this cartel. They specifically said in their settlement that they would control new business models. What does new business models mean, in this context? Well, it can mean the distribution through any kind of new device beyond a browser, basically. So when you put that kind of control in the hands of one entity or one group, you are asking for trouble.

Q You did battle with Microsoft in the 1990s. Is Google the new Microsoft?

A In some ways no, but in some ways, unfortunately, yes. I have to say the amount of power that Google has acquired, while nobody was paying attention, is downright scary. And the defenses and excuses they use are very reminiscent of Microsoft in the '90s. I mean, they say they are really not dominant. Well, of course, they are dominant.

And some of the their practices have come to light, and they really are very disturbing. Like, for example, what they've done to Mapquest's business. It used to be Mapquest had maps and Google had maps, and then Google came out with Google Maps, which was a great service. But people liked Mapquest and Yahoo, and so when you typed into the Google search engine an address, it would give you the URLs for all three. But then they started promoting their own map service, and so they put their own map service to the top, and then they stopped listing the other two entirely. Well, are they going to do the same thing for books? Are they going to do the same thing for any content business that they get into? Imagine typing in a title into your Google search engine, and the only thing it returns is Google books. So, that's really kind of scary and Microsoft-like from the 1990s.

What makes it even scarier is that Google's dominant position deals with confidential data, too — confidential data about all of us, and that's something that we've always worried about on the Web, but we really never had to worry about it in the context of Microsoft in particular.

Q But isn't Google's management style very different from the old Microsoft?

A Well, the management style is considerably different. The old Microsoft was kind of in your face. I've known Eric Schmidt forever, and he's a very mature and sophisticated guy and projects that very calm demeanor. And that's helped them quite a bit. But they run the risk of seeming disingenuous because of that. I mean, you never had to guess where you stood with the old Microsoft. You never had to guess about what they intended to do. Google's refrain is more like, "Trust us," and I gotta say, in a business scenario, that's kind of hard to swallow.

Q Microsoft, Google, is there something in your youth that led you to be "...?

A That led me to be a troublemaker? No, there is nothing particularly in my youth that I would identify.

I think, though, that if you live and work out here, you tend to see things in a different way than if you live and work, say, in Washington, D.C., in terms of competition policy. Let's face it, if you are in Washington, there are very few startups, and you wouldn't think it was that important. The big companies come to you, and they ask for favors and they make political contributions, and out here, we know our livelihood is really based on the startup economy. It's not based on one or two dominant companies. So I think living and working out here has contributed more to my outlook than things in my youth ever did.


EDIT kolejny:
No i proszę... Google wchodzi w sprzedaż eBooków - zatem obawiać się powinny księgarnie, zwłaszcza na Zachodzie. Bo jaki problem sprawić, ze własny serwis Google pokaże się na pierwszym miejscu...? Warto również zwrócić uwagę na procent, jaki sobie Google zażyczyło (37%).
http://www.wirtualnemedia.pl/article/2836501_Google_uruchomi_sklep_z_e-bookami.htm napisał(a):
Google uruchomi sklep z e-bookami
2009-10-20

Google zapowiedziało uruchomienie własnego sklepu z e-bookami.

Usługa o nazwie Google Editions będzie pozwalała na kupowanie e-booków z poziomu dowolnego urządzenia z zainstalowaną przeglądarką internetową (np. komputer, telefon komórkowy).

Sklep ma zostać uruchomiony w pierwszej połowie przyszłego roku, a początkowo w jego ofercie znajdzie się od 400 do 600 tysięcy pozycji. Czytelnicy będą mogli je kupować bezpośrednio w Google Editions lub na stronach innych internetowych serwisów, takich jak Amazon.com. E-booki będą przechowywane na serwerach Google, a firma umożliwi ich przeszukiwanie.

W przypadku gdy Google bezpośrednio sprzeda dany tytuł, wydawca otrzyma 63 proc. przychodu, a pozostałe 37 proc. internetowy gigant zachowa dla siebie. Tymczasem gdy zakup zostanie dokonany poprzez inny serwis, wydawca otrzyma 45 proc., a większość z pozostałych 55 proc. trafi do kieszeni sprzedawcy i tylko niewielki udział otrzyma Google.


EDIT:
I kolejny ;) Tym razem artykuł z DI o tym, że i chińscy pisarze nie są zadowoleni z amerykańskiej ugody. I piękne, jakże znamienite zdanie: "Zeskanujcie Harrego Pottera i dajcie J.K. Rowling 60 dolarów". Dokładnie.
http://di.com.pl/news/29187,8.html napisał(a):
Google Books narusza prawa chińskich pisarzy?
Marcin Maj

Ugoda Google z amerykańskimi wydawcami wywołała sprzeciw nie tylko w Europie. Ostro zareagowali przedstawiciele chińskich pisarzy, którzy są pewni, że naruszono ich prawa. "Zeskanujcie Harrego Pottera i dajcie J.K. Rowling 60 dolarów" - radzi w wypowiedzi dla xinhuanet.com Chen Cun, jeden z autorów.

Dużo ostatnio mówi się o Google Books dzięki porozumieniu, jakie firma Google ma zamiar zawrzeć z amerykańskimi wydawcami. Propozycja tego porozumienia padła w październiku ubiegłego roku i była wynikiem pozwu zbiorowego wniesionego przez organizacje reprezentujące pisarzy i wydawców przeciwko gigantowi.

Porozumienie przewiduje, że za 125 mln USD Google będzie mogła znacznie zwiększyć liczbę pozycji dostępnych online bez obawy o złamanie praw autorskich. Ustalono, że Google będzie udostępniać do 20% wybranych pozycji za darmo. Uniwersytety lub biblioteki będą mogły ryczałtem płacić za dostęp do całego księgozbioru. Przychody zostaną podzielone pomiędzy Google, wydawców i autorów.

Postępowanie w sprawie porozumienia wszczął Amerykański Departament Sprawiedliwości (DOJ). W USA porozumieniu sprzeciwiają się niektórzy mniejsi wydawcy oraz firmy z sektora IT, które obawiają się monopolu Google na rynku książek online. Powstała nawet organizacja o nazwie Open Book Alliance, której głównym celem wydaje się przeciwdziałanie porozumieniu.

Porozumieniu sprzeciwili się również wydawcy i politycy europejscy. Rządy Niemiec i Francji mówią, że Google zgodnie z prawem powinna mieć zgodę europejskich autorów na to, aby ich dzieła reprodukowano lub publikowano w internecie. Google nie odpowiedziało na te obawy wprost, ale rozesłało listy do 16 reprezentantów europejskich wydawców, w których zaproponowano im dwa miejsca w radzie kierującej organizacją Books Rights Registry.

Teraz przeciwko porozumieniu ostro wystąpili pisarze chińscy. Przedstawiciele organizacji China Written Works Copyright Society (CWWCS) powiedzieli agencji AFP, że według ich danych co najmniej 17922 książek zostało zeskanowanych i włączonych do Google Books.

Zdaniem przedstawicieli CWWCS jest to pogwałcenie akceptowanej na całym świecie zasady, aby skanowanie, powielanie i wykorzystanie dzieła chronionego prawem autorskim nastąpiło po uzyskaniu zgody i wniesieniu opłaty. (źródło: AFP, Google Books project draws fire in China).

Z reakcjami chińskich pisarzy można się lepiej zapoznać czytając tekst Juliet Ye w serwisie Wall Street Journall pt. Google Books Settlement: The Chinese Chapter. Obecnie autorzy nie planują walki w sądzie z Google, ale wydają się nie mieć wątpliwości, że kalifornijska firma robi coś złego i niezgodnego z prawem. Podobnego zdania jest cytowany przez WSJ chiński prawnik. Jego zdaniem porozumienie zawarte pomiędzy Google a wydawcami nie będzie w stanie obronić firmy w sądzie.

Google broni się twierdząc, że jej celem jest przywrócenie do życia książek już nie wydawanych. Firma podkreśla, że kontrowersyjne porozumienie obejmuje USA, ma być zawarte zgodnie z amerykańskim prawem i tylko czytelnicy z USA uzyskają dzięki niemu dostęp do książek.

Google ma zamiar umożliwić zagranicznym autorom uzyskanie wynagrodzenia, jeśli ich dzieła znalazły się w kolekcji amerykańskich bibliotek i zostały zeskanowane. Trzeba jednak zaznaczyć, że to autor będzie musiał upomnieć się o wynagrodzenie. Takie podejście do sprawy rzeczywiście jest kontrowersyjne i trudno dziwić się rozzłoszczonym autorom. Ich książki zostały zeskanowane bez pytania o zgodę i mają być dostępne na podstawie porozumienia zawartego za granicą z nieznanymi im organizacjami.

Z drugiej strony Google ma trochę racji mówiąc, że książki już nie wydawane mogą być teraz dostępne online. Dostrzegła to Komisja Europejska, która zainspirowana pomysłem Google postanowiła rozpocząć prace nad zmianami w prawie autorskim, w szczególności dotyczącym dzieł "osieroconych".

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


21 paź 2009 13:08:04
Zobacz profil WWW
Admin

Dołączył(a): 13 cze 2008 14:47:02
Posty: 2836
Lokalizacja: Gdańsk
eCzytnik: kindle
Post Re: Google Books - ugoda i inne tematy
znowu DI:
http://di.com.pl/news/29855,1,0,Google_przegrywa_z_wydawcami_ksiazek.html napisał(a):
Google przegrywa z wydawcami książek
Michał Chudziński, Dzisiaj, 11:42, Komentarzy: 0

Amerykańska firma naruszyła prawa autorskie. Musi wypłacić odszkodowanie, a także usunąć z sieci sporne dzieła - paryski sąd uznał pozew francuskich wydawców książek za zasadny.

Paryski sąd uznał firmę Google winną naruszenia praw autorskich, poprzez digitalizację książek i umieszczanie ich fragmentów w internecie. Musi ona wypłacić odszkodowanie w wysokości 300 tysięcy euro na rzecz grupy wydawniczej La Martiniere. Wymiar sprawiedliwości obszedł się z Google dość łagodnie - Francuzi domagali się bowiem 15 milionów dolarów. Proces przebiegł bardzo sprawnie - sprawa trafiła na wokandę we wrześniu br.

Jak podaje serwis BBC News, Google musi natychmiast usunąć wszelkie fragmenty książek, co do których nie ma podpisanych odpowiednich umów. Niepodporządkowanie się wyrokowi sądu może kosztować firmę 10 tysięcy euro dziennie.

Google wyraziło swoje głębokie niezadowolenie i rozczarowanie decyzją sądu, zapowiedziało też złożenie apelacji - podaje agencja Reuters. Przedstawiciel firmy, cytowany przez Reutersa, uważa, że umieszczanie fragmentów utworów jest zgodne z prawem autorskich. Nie zmienia to jednak faktu, że postanowienie sądu niższej instancji odnośnie nakazu usunięcia wszelkich spornych utworów z internetu pozostaje w mocy i jest wykonalne natychmiast.

La Martiniere jest zdania, że amerykańska firma w niedostatecznym stopniu kompensowała wydawcom i twórcom straty, jakie ponosili oni z tytułu darmowego dostępu online do wielu utworów. Google tymczasem, umieszczając reklamy na stronach z wynikami wyszukiwania, osiąga z tego tytułu dochody.

Projekt Google Books często wzbudza kontrowersje - mimo szczytnego celu, jakim jest uwiecznienie literackiego dorobku ludzkości i udostępnienie go szerokiemu gronu odbiorców, firmie zarzuca się łamanie praw autorskich i osiąganie z tego tytułu przychodów.

_________________
Zgred - Rafał Ziemkiewicz napisał(a):
Dziś trzeba pisać o mieczach, czarach, toporach i wojowniczkach w blaszanych bikini, wszystko inne to już jest nisza w niszy. Albo o nastoletnich wampirach.
Porównywarka cen ebooków


20 gru 2009 14:48:44
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 15 gru 2007 23:02:17
Posty: 379
Lokalizacja: UK
Post Re: Google Books - ugoda i inne tematy
t3d napisał(a):
znowu DI:
http://di.com.pl/news/29855,1,0,Google_przegrywa_z_wydawcami_ksiazek.html napisał(a):
Paryski sąd uznał firmę Google winną naruszenia praw autorskich, poprzez digitalizację książek i umieszczanie ich fragmentów w internecie. Musi ona wypłacić odszkodowanie w wysokości 300 tysięcy euro na rzecz grupy wydawniczej La Martiniere. Wymiar sprawiedliwości obszedł się z Google dość łagodnie - Francuzi domagali się bowiem 15 milionów dolarów. Proces przebiegł bardzo sprawnie - sprawa trafiła na wokandę we wrześniu br.

ja tego nie rozumiem, przecież opublikowanie fragmentu książki to promocja, ktoś przeczyta fragment, spodoba mu się to kupi
np. można znaleźć książkę The Hunger Games
http://books.google.com/books?id=Yz8Fnw0PlEQC&lpg=PP1&dq=hunger%20games&pg=PA35#v=onepage&q=&f=false
ale już z początku brakuje pierwszych 35 stron, później widać co drugą stronę - trudno to nazwać skopiowaniem książki
co z tego, że mam kilka stron, gdy będę chciał przeczytać książkę, to trochę za mało, a za to świetna promocja

_________________
:-P


21 gru 2009 10:40:16
Zobacz profil WWW
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post Re: Google Books - ugoda i inne tematy
Ich chyba bardziej drażni to, że Google sobie na tym zarabia wciskając reklamy ludziom. Jednym słowem: że sami na to nie wpadli.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


22 gru 2009 19:29:57
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 20 lis 2008 12:58:01
Posty: 177
eCzytnik: kindle DX
Post Re: Google Books - ugoda i inne tematy
ja lubię google, dają naprawdę dużo, a zarabiają na tych malutkich reklamach, które mi nie przeszkadzają na stronie

np. mam darmową skrzynkę w onecie, ale u góry walą wielką reklamę we flashu, mam też darmową skrzynkę w googlach, też jest reklama, ale maluśka, i tylko tekstowa

a jak znaleźć te polskie książki? wybrałem polski język i dalej wyświetla mi angielskie
znalazłem tylko coś takiego
Pisma rozmaite Kazimierza Brodzinskiego By Kazimierz Brodziński
http://books.google.com/books?id=zi0OAA ... 22&f=false
na drugiej stronie nie pieczątka Stanford University Library


23 gru 2009 12:01:36
Zobacz profil
Admin
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 11 lip 2007 19:38:54
Posty: 3266
Lokalizacja: Kraków
eCzytnik: eClicto, iPad, K3 WiFi, K4
Post Re: Google Books - ugoda i inne tematy
No i Ursula K. Le Guin zrezygnowała z członkostwa w Authors Guild ze względu na całą sprawę:
Ursula K. Le Guin w liście na http://www.ursulakleguin.com/Note-AGResignation.html napisał(a):
My letter of resignation from the Authors Guild
18 December 2009


To Whom it may concern at the Authors Guild:


I have been a member of the Authors Guild since 1972.

At no time during those thirty-seven years was I able to attend the functions, parties, and so forth offered by the Guild to members who happen to live on the other side of the continent. I have naturally resented this geographical discrimination, reflected also in the officership of the Guild, always almost all Easterners. But it was a petty gripe when I compared it to my gratitude to the Guild for the work you were doing in defending writers’ rights. I went on paying top dues and thought it worth it.

And now you have sold us down the river.

I am not going to rehearse any arguments pro and anti the “Google settlement.” You decided to deal with the devil, as it were, and have presented your arguments for doing so. I wish I could accept them. I can’t. There are principles involved, above all the whole concept of copyright; and these you have seen fit to abandon to a corporation, on their terms, without a struggle.

So, after being a loyal if invisible member for so long, I am resigning from the Guild. I am, however, retaining membership in the National Writers Union and the Science Fiction and Fantasy Writers of America, both of which opposed the “Google settlement.” They don’t have your clout, but their judgment, I think, is sounder, and their courage greater.

Yours truly,
Ursula K. Le Guin

_________________
Cytuj:
Muad'Dib uczył się prędko, ponieważ najpierw przeszedł szkolenie jak się uczyć. A najpierwszą ze wszystkich otrzymał lekcję podstawowej wiary, że może się nauczyć. Szokuje odkrycie, jak wielu ludzi nie wierzy, że mogą się nauczyć, a o ile więcej uważa, że nauka jest trudna.


24 gru 2009 10:16:35
Zobacz profil WWW
Pocketbook Killer
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55
Posty: 1513
Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
Post Re: Google Books - ugoda i inne tematy
Trochę im pojechała, aczkolwiek nie mogę oprzeć się wrażeniu, że im starsza, tym dziwniejsza się staje ta nasza Ursula.

_________________
"A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł."

//Cormac McCarthy - Droga


26 gru 2009 11:49:49
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 12 ] 


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do: