Bakker R. Scott - "Mrok, który nas poprzedza"
Bakker R. Scott - "Mrok, który nas poprzedza"
Niesamowita książka...
Skończywszy czytać, uświadomiłem sobie rzecz, która wydała mi się dość paradoksalna. Gdyby nie pewien zbieg okoliczności, który sprowadził mnie na to forum i ludzie, dzięki którym sięgnąłem po
"Mrok, który nas poprzedza", nigdy nie przeczytałbym powieści, która jako jedyna poruszyła mnie tak, jak swego czasu - dawno, dawno temu -
"Diuna" Franka Herberta. Nie przymierzam tu jednej książki do drugiej, bo to dwie zupełnie inne opowieści, ale moc ich oddziaływania na wyobraźnię można mierzyć wg tej samej skali - od głębokiego podziwu poprzez niezmierzony zachwyt aż do bezgranicznego uwielbienia
"Mrok, który nas poprzedza" nie jest powieścią łatwą. Mówiąc kolokwialnie,
Bakker nie cacka się z czytelnikiem, wrzucając go od razu na głęboką wodę. Już od samego początku czytelnik "atakowany" jest mnogością pojęć, których nie może zrozumieć, miejsc, o których autor przekazuje tylko ogólnikowe informacje a sieć powiązań poszczególnych frakcji, nacji i postaci przytłacza ogromem od pierwszych stron powieści.
Jednak spokojnie.
Bakker nie pozostawia nas w niewiedzy. Powoli zagłębiając się lekturę poznajemy tło wydarzeń, jakich będziemy świadkami - autor wprowadza nas w układ sił w
Trzech Morzach i nieustannie zmieniający się labirynt powiązań. Epicki rozmach postrzegamy nie tylko dzięki kwiecistym opisom wydarzeń, ale również - a może zwłaszcza - przez pryzmat niesamowitych, genialnie skonsturowanych postaci. Postaci, które wzbudzają emocje, jakich - mówię to z całym przekonaniem - nie wzbudziły we mnie dotąd żadni bohaterowie literatury
fantasy. Stopień komplikacji ich zachowań, pragnień i celów jest porażający (choćby
Scylvend, Cnaiur Urs Scotha, absolutne mistrzostwo świata, genialna i od dzisiaj jedna z moich ukochanych postaci z literatury
ever
A sama opowieść? Niesamowita. Jeśli ktokolwiek uważa gatunek
fantasy za infantylny, powinien zmierzyć się z powieścią
Bakkera. Historia jest dopracowana do granic możliwości - sam autor w podziękowaniach w drugiej części cyklu pisze, że
"Mrok..." tworzył przez 15 lat - i porywająca mnogością wątków i wspomnianą już epickością. Mnóstwo tajemnic, sekretów i niedopowiedzeń... Historia sięgająca korzeniami tysiące lat przed opisywanymi wydarzeniami... Nietuzinkowy świat umykającym wszelkim możliwym klasyfikacjom wg norm
fantasy - tu nie znajdziecie niczego, co do tej pory oferował gatunek - to jest po prostu zupełnie nowa, jeszcze nie określona dziedzina powieści fantastycznej! Ech, ciężko to po prostu opisać, bo w prostych słowach się raczej nie da.
Dla mnie
Bakker - już po tym pierwszym tomie
"Księcia Nicości" - jest najbardziej godnym uznania i najlepszym pisarzem
fantasy od czasów
Tolkiena. Nie radzę jednak się sugerować tym "przyrównaniem" -
Bakker to pisarz wymagający od czytelnika cierpliwości (którą sowicie nagradza!) i intelektu. Nie ma w
"Mroku, który nas poprzedza" miejsca na infantylizm i prostotę - większość czytelników właśnie to może "odrzucić" od lektury. Dla mnie to powiew świeżości i manifestacja nowego geniuszu literatury
fantasy.
P.S. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować
Kellhusowi, od którego się to wszystko zaczęło! Dzięki, stary!
P.P.S. Zapomniałbym o ocenie
Oczywiście wielkie
5/5!