Wierszyk zapowiadał się z początku obiecująco- czułem narastającego kaca po niewypitym alkoholu, co jest dla mnie wrażeniem dosyć niecodziennym;). Nie rozumiem niestety końcowych fraz,które powinny raczej coś wyjaśnić albo wzmóc wstępnie zaaplikowany niepokój. Brakuje po prostu puenty z klarownym przesłaniem -ostatnie słowa powodują, że zapomina się o tym, co było wcześniej i całość ulega kompletnemu rozmydleniu. A może o to właśnie chodzi?
