Nie obwijając w bawełnę jest to jeden z aspektów mojej pracy maturalnej... ;>
i chciałabym po prostu wysłuchać Waszych opinii na temat roli muzyki w filmie. Wasze odczucia, uwagi i spostrzeżenia. Mam ogólny zamysł i własne zdanie, ale może nóż widelec, łyżka garnek spojrzę na to z innej strony?
Jest to dość szeroki temat i na prawdę różnie można by go interpretować.
Czekam na wasze odpowiedzi )

Mam nadzieję, że nie dostanę żadnego cudnego osta... :<

Pozdrawiam

zespół Ennio Morricone i Sergio Leone
Leone robił westerny, w których widzimy facetów w długich płaszczach, długie sceny, zbliżenia twarzy itd. itp. - bez muzyki Morricone byłoby to nie do strawienia, a tak człowiek ogląda film, w którym przez długi czas nic się nie dzieje, ale za to jaką muzykę można posłuchać...

ukoronowaniem ich współpracy był film "Garść dynamitu" - film o rewolucji w Meksyku - chyba najbardziej dojrzały film Leone, a muzyka Morricone jak zawsze świetna

Muzyka jest bardzo istotnym aspektem filmu, buduje nastrój, wiele mówi o sytuacji i bohaterach (na przykład - X - Clamp Character File OST). Potrafi uratować średni film i zmarnować całkiem dobry. Wspaniała kompozycja daje sobie radę i bez filmu, podczas gdy przeciętna jest po prostu nudna.
Moim faworytem pod tym względem jest Philip Glass, dzięki muzyce do "The Hours", godny polecenia jest także soundtrack do "Finding Neverland" Kaczmarka.

Po dosyć długiej nieobecności na forum, spowodowanej brakiem czasu, powracam

Wg mnie muzyka jest integralną, nieodzowną częścią filmu. Ma bardzo duży wpływ na odbiór filmu, pomaga stworzyć odpowiedni nastrój, wzbudzić ciekawość, nierzadko przestraszyć. Jak napisał powyżej jeden z użytkowników, muzyka "Potrafi uratować średni film i zmarnować całkiem dobry." W tej chwili film bez dobrej muzyki to dla mnie niedorobiony produkt.

Muzyka w filmie uświadamia momenty kulminacyjne, buduje napięcie przekazuje nastrój chwili, czyli przy muzyce z Fast and Furious, aż prosi się wdepnąć na gaz a przy jakimś westernie sięgać po rewolwer, muzyka wraz z obrazem tworzy całość, dzięki której można zagłębić się w fabułę. O ile w filmie brak barwnych opisów jak w książkach muzyka i obraz pokazują o widzowi, przez co widz może darować sobie myślenie i po prostu "odpłynąć". Takie jest moje zdanie.

Zależy też co robi się tą muzyką, Przyznam wam, że już mam dosyć schematu amerykańskiego filmu gdzie lecą najpierw pop-rockowe kawałki a na koniec bohaterzy po raz pierwszy dostają jakiegoś objawienia w stylu "kurczę chyba jednak ją kocham" przy dźwiękach jakiegoś jęczydła:)
Ale tak, muzyka jest bardzo ważna i potrafi niekiedy "uratować" film.

Muzyka jest bardzo ważna, według mnie przede wszystkim odpowiada za wywołanie emocji u widza. W końcu to muzyka nas nastraja. W horrorach mocne efekty dźwiękowe mają przyspieszyć bicie serca i poziom adrenaliny a w romantykach wycisnąć ostanie łzy itd. Tak to widzę...

Muzyka stanowi ważną część w filmie. Nadaje nastrój, obrazuje sytuację. Wystarczy obejrzeć kilka filmów bez muzyki, żeby zobaczyć różnicę...

Np. pozbawiony podkładu No country for old man - cisza genialnie podkreśla napięcie. Tak jak muzyką, ciszą też trzeba umieć operować