Użytkownik
Dołączył(a): 15 gru 2008 1:51:56 Posty: 28 Lokalizacja: WrocÂław
|
Skarb cesarzy Rzymskich
Trwała przerwa międzylekcyjna i młody chłopak upuścił torbę, z której wysypały się książki. Nie bacząc na nikogo schylił się i powkładał je z powrotem do torby. Nikt nie zdawał się zwracać na całą scenę uwagi prócz jednej z dziewczyn, która z otwartymi ustami stała wpatrując się to w niego, to w torbę, gdzie schował książki. Wywarło to na chłopaku pewne wrażenie, ponieważ nie spodziewał się takiej reakcji. Przecież nikt nie mógł rozpoznać tego, co właśnie schował w swej torbie. Nikt nie wiedział, prawie nikt na świecie nie wiedział o tym, a już na pewno nikt nie był w stanie poskładać elementów układanki do kupy, ale ona wpatrywała się w niego w sposób, który mówił, wręcz krzyczał, że ona wie, co właśnie schował do teczki. Bardzo stara książka oprawiona w ciemnozieloną skórę, nie gruba, cienka, napisana po włosku pismem, którego nie dało się odczytać bez lusterka.
Zadzwonił dzwonek, a chłopak udał się w swoją stronę, lecz nie myślał o zbliżającej się klasówce z fizyki, tylko o tym, czego był właśnie światkiem.
W końcu, gdy znalazł się w klasie przestał o tym myśleć i zabrał się do pisania testu. Był bardzo dobrym uczniem i nie spodziewał się żadnych problemów z rozwiązaniem testu, który okazał się nawet łatwiejszy, niż przypuszczał.
Skończył już lekcje i stał w otwartych drzwiach swojego "malucha" czekając aż, chociaż trochę się przewietrzy i będzie dało się wytrzymać w skwarze, który o tej porze roku potrafił dokuczyć kierowcom, gdy podeszła do niego dziewczyna, ta sama, która stała jak wryta i wpatrywała się w torbę, w której czeluściach został schowany pamiętnik Leonarda da Vinci. Nie znał jej, nawet nie wiedział jak ma na imię. Widywał ją na korytarzach prawie codziennie. Była przystojną brunetką, niższą od niego prawie o głowę.
- Masz jego pamiętnik. - powiedziała dotarłszy do niego, bez przywitania.
To nie było bynajmniej pytanie. Było to stwierdzenie, które emanowało wręcz podekscytowaniem i wyczekiwaniem.
- Tak, jest w mojej rodzinie od wieków. Wiesz co to jest? Powiem szczerze, że trochę mnie to dziwi.
- A mnie dziwi, że nosisz przy sobie jeden z trzech egzemplarzy dzieła wartego przynajmniej pół miliarda. Wiem, gdzie jest jeden z nich, ale pozostałe dwa uznawane są za zaginione.
- Tak, jeden z nich jest w Luwrze, a drugi podejrzewam, że wiem, w czyich jest rękach.
- Ale to bujda, tam nic nie ma.
- Masz chwilę? Jak co dzielimy się sprawiedliwie, ale pomagasz mi poskładać to wszystko do kupy, nie mogę dać sobie rady z pewnym drobiazgiem.
Nie odpowiedziała, tylko usiadła na fotelu pasażera, zatrzasnęła za sobą drzwi i zapięła pasy, a on nie wiele mogąc poczynić na taki rozwój wypadków zasiadł za kierownicą i zamknął swoje drzwi. Upewniwszy się, że samochód nie jest na biegu uniósł troszeczkę dźwigienkę na tunelu od swojej strony i przekręcił kluczyk, który znajdował się już w stacyjce, a silnik momentalnie zaskoczył. Zapiął pasy, wrzucił wsteczny bieg i zwolnił hamulec ręczny, a po chwili jego błękitny Fiat 126 elx mknął po szosie.
- To bujda, byłam w Luwrze i porównywałam obraz z treścią pamiętnika.
- Zapewniam cię, że to nie bujda. Zobaczysz. - powiedział ucinając dyskusję i włączając radio.
Długo nie potrwało zanim nie znaleźli się na podjeździe jednego z domów jednorodzinnych na przedmieściu. Zamknął samochód i udali się razem do domu, w którym nikogo nie zastali.
- I dobrze, że rodzice jeszcze nie wrócili. Nie chciałbym… oni nie wiedzą… co prawda podoba im się obraz… dziadek powiedział mnie, stwierdził, że tata nigdy się do tego nie nadawał.
Dom nie był ogromny, ale nie był to też kiosk. Wykończony był gustownie. Młodzieniec zaprowadził dziewczynę do salonu, gdzie na ścianie obok panoramicznego telewizora LCD wisiał obraz da Vinci, do którego podeszła od razu i zaczęła bardzo dokładne oględziny.
- Idealna kopia, nawet…
- To nie kopia.
- Chcesz powiedzieć, że to oryginalna Mona Lisa?
- Oczywiście. Od początku w naszej rodzinie.
- Ale przecież… ekspertyzy… badania… co róż to robią…
- Zapewniam cię, że to oryginał, który nawet nigdy nie był w pobliżu granicy Francuskiej, nie mówiąc o Paryżu. To długa historia, nie będę całej opowiadać. Mój ileś tam razy "pra-" dziadek kupił go od mało znanego, a jeszcze mniej cenionego artysty, nie jakiego da Vinci. Gdy dowiedział się o tajemnicy i o istnieniu trzech egzemplarzy pamiętnika kazał zrobić idealną kopię… prawie idealną… jak to mówią diabeł tkwi w szczegółach.
- Chcesz powiedzieć przez to, że…
- Tak, wskazówki odnoszą się do oryginału, nie do kopi w Luwrze.
- Ale…
- Tak, klucz do skarbu cesarzy rzymskich wisi na ścianie przed tobą. Chodź do mnie, na górę.
Zaprowadził dziewczynę po spiralnych schodach do swojego pokoju.
- Nie przeraź się, powinienem posprzątać. - powiedział otwierając drzwi i przepuszczając ją.
W środku panował straszny nieporządek. Nic nie było na swoim miejscu. Podwójne łóżko z baldachimem było niezaścielone, wszędzie walały się ubrania, a na biurku porozrzucane w nieładzie płyty były tak, iż nie było jak się ruszyć przy klawiaturze. Chłopak od razu włączył komputer stojący pod biurkiem i przerzucił ubrania z dwóch krzeseł na łóżko.
Po chwili komputer uruchomił się, a na ekranie pojawił się pulpit systemu Windows XP Professional. Młodzieniec złapał za myszkę i otworzył jakiś folder na pulpicie. Kliknął dwukrotnie na pliku i na ekranie ukazał się fragment obrazu, który wisiał w salonie. Otworzył jeszcze dokument Worda, w którym było polskie tłumaczenie tekstu pamiętnika.
- Wiem gdzie, ale nie wiem czego się spodziewać… Leonardo musiał jakoś go zabezpieczyć, zresztą sam o tym wspomina, patrz, tu. - powiedział zaznaczając fragment tekstu myszą, a dziewczyna przybliżyła twarz do siedemnastocalowego ekranu LCD, aby odczytać fragment.
Wskazówką odnośnie sposobu ukrycia jest wzrok Mona Lisy. Ona powie ci, jak przejść zabezpieczenia.
- Co to znaczy
- Właśnie tego nie wiem. Jest coś tajemniczego w jej wzroku, ale…
- Pokaż obraz.
Nacisnął na klawiaturze ALT-TAB, a tekst zamienił się miejscami z obrazem.
- Patrz, tu coś się odbija w wodzie… to powinno być dokładnie tam, gdzie ona patrzy.
_________________ -=> DJ M@fi0z0® <=-
"Es gibt so viele die Menschen, du aber ein, meine Liebe, Nur will dir sagen können, dass du einzig bist, wen ich lieben kann" (własne) Für dich... für immer dein...
|