|
|
Teraz jest 30 lis 2024 9:34:00
|
Autor |
Wiadomość |
Użytkownik
Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01 Posty: 351 Lokalizacja: Windy City
|
Słusznie zauważyłaś: bestseller "z jakiegoś powodu" dobrze się sprzedaje. Jest to bezsprzeczna i oczywista oczywistość.
Pogratulować spostrzegawczości. Natomiast "jakiś powód" to nie zawsze jest ten, który mnie satysfakcjonuje.
Z "jakiegoś powodu" dobrze sprzedają się Doda, Mandaryna, Ich Troje (wpiszcie co chcecie, od dawna nie jestem na bieżąco) i Paulo Coelho.
Moja decyzja jest zawsze kwestią indywidualnego gustu i nie ma nic wspólnego z okresowym kolektywnym uwielbianiem danego autora/serii itp.
Większość ludzi nie myśli i chętnie słucha rad: co jest modne, co jest dobre, co jest wartościowe. Tej większości (prosto z rozkładu Gaussa)
"doradzają" spece od marketingu i promocji, wystawiając kolorowe reklamy w empikach, billboardy na ulicach i reklamy w mediach.
Parafrazując, gdyby większość decydowała i zawsze miała rację, to jedlibyśmy kupę, bo miliony much nie mogą się mylić.
A ja - tak jak pan Zagłoba - nie lubię tłoku
_________________ Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.
|
27 lis 2008 4:44:41 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 26 lis 2008 16:23:20 Posty: 14
|
Sądzę, że okresowa fascynacja danym autorem, serią czy też nawet konkretnym utworem, jest klasycznym owczym pędem. Problemem jest to, że wielu ludzi ma mniejsze czy większe kompleksy niższości. Jeśli ktoś, kogo uważają za autorytet, publicznie wyrazi zachwyt nad jakimś dziełem, to ludzie podchwycą to, nawet jeśli sami jeszcze nie mieli styczności z utworem. Lubię czytać książki o których jest głośno, lecz nigdy nie przyjmuję ich bezkrytycznie. Tak było między innymi z Danem Brownem i jego „Kod Leonarda da Vinci”. Przeczytałem około 30-35 stron, po czym oddałem książkę i nie mam zamiaru sięgać po tego autora. Po prostu nie odpowiada mi jego styl pisania.
Co do tematu tego wątku? Wydaje mi się, że podchodzenie do konkretnego utworu z już ukształtowanym nastawieniem jest sporym błędem. Chcemy uważać się za nieomylnych i podświadomie odbieramy czytany utwór w taki sposób, aby po skończeniu móc sobie powiedzieć: „miałem/miałam rację ta książka/film/przedstawienie jest …”
Trzeba mieć otwarty umysł, przyjmować opinie innych ludzi, lecz przede wszystkim samemu myśleć.
_________________ SinMan
|
27 lis 2008 11:39:02 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 23 lis 2008 13:08:21 Posty: 26
|
| | | | elohim.sabaoth napisał(a): Słusznie zauważyłaś: bestseller "z jakiegoś powodu" dobrze się sprzedaje. Jest to bezsprzeczna i oczywista oczywistość. Pogratulować spostrzegawczości. Natomiast "jakiś powód" to nie zawsze jest ten, który mnie satysfakcjonuje. Z "jakiegoś powodu" dobrze sprzedają się Doda, Mandaryna, Ich Troje (wpiszcie co chcecie, od dawna nie jestem na bieżąco) i Paulo Coelho. Moja decyzja jest zawsze kwestią indywidualnego gustu i nie ma nic wspólnego z okresowym kolektywnym uwielbianiem danego autora/serii itp. Większość ludzi nie myśli i chętnie słucha rad: co jest modne, co jest dobre, co jest wartościowe. Tej większości (prosto z rozkładu Gaussa) "doradzają" spece od marketingu i promocji, wystawiając kolorowe reklamy w empikach, billboardy na ulicach i reklamy w mediach. Parafrazując, gdyby większość decydowała i zawsze miała rację, to jedlibyśmy kupę, bo miliony much nie mogą się mylić. A ja - tak jak pan Zagłoba - nie lubię tłoku | | | | |
Wiesz mi raczej chodzilo o to ze moze warto sprawdzic DLACZEGO te pozycje sie dobrze sprzedaja. Moze pomijajac owczy ped mas, ktore szaleja za taka Doda, warto czasem zerknac czy jakas pozycja nie zaiteresuje mnie tez?? Bo wydaje mi sie ze ze takie generalizowanie, ze co lubia wszyscy to mi sie nie spodoba jest idiotyzmem. Trzeba miec wlasne zdanie. Wydaje mi sie ze dzialasz na zasadzie - wszsycy nosza czapki wiec ja im na zlosc odmroze sobie uszy.
_________________ "a że Pan Bóg ją stworzył, a Szatan opętał, wiec będzie na wieki i grzeszna, i święta, i zdradliwa, i wierna, i dobra, i zła; początek i koniec..."
|
30 lis 2008 11:52:14 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 30 mar 2008 0:30:55 Posty: 54
|
Absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że są pozycje, które "musi się znać" żeby zrozumieć pozostałe. Czasem tylko może być trudniej, niebezpieczniej albo wyciągnięte wnioski będą inne niż ogólnoprzyjęte. A może właśnie o to chodzi - żeby były WŁASNE. Nie z góry ustalone poprzez falę znaczeń idącą przez cały kanon, ale właśnie te z głębi duszy. Książka ma wiele znaczeń, często sam autor nie domyśla się jakie uczucia może wzbudzić w czytelniku.
Cohen to dziwny autor:) Kochają go bądź nienawidzą, tylko obojętnych jakoś brak . Za 50 lat wejdzie w skład pakietu, "który trzeba znać", jestem tego pewna.
A dziś, jeśli ludzie go czytają, to widać coś im daje, tak samo jak innym Mickiewicz czy Harlequiny. Każda przeczytana książka w jakiś sposób nas wzbogaca, pozwala spojrzeć z innej perspektywy czy najzwyczajniej da przeżyć coś, co inaczej by się o nas nie otarło.
Dla mnie książka wartościowa to taka, która coś po sobie zostawia, niezależnie od tego czy to Tolkien, czy Dostojewski. U mnie stoją na jednej półce. Mickiewicza i Browna brak.
|
30 lis 2008 13:50:57 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 1 gość |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|