De Mello był duchownym, więc trudno, żeby nie
Ale to, co mi się podoba, to jego otwarty umysł. Mało jest duchownych, którym chrześcijański rygor nie zrobił papki z mózgu, a tu proszę, perełka
Poluję na "Przebudzenie" od pewnego czasu. Przeglądałem modlitwę żaby w księgarni i jeszcze jedną inną, śpiew ptaka bodajże, czy coś. Baaaardzo pozytywne wrażenie. Żałuję, że nie kupiłem, te anegdotki w piękny sposób ukazują Wielkie Prawdy. Są czymś na kształt Jezusowych przypowieści
Można powiedzieć, że Anthony dopasowuje prawdę w nowe słowa, takie, które będą pasować do współczesnego świata. Stare słowa zostały opacznie zrozumiane, wielokrotnie wymięte, nadinterpretowane, przeżute, rozbite na czynniki i złożone i już naprawdę czas najwyższy stworzyć coś nowego
Kościół chce trafić do człowieka w sposób iście sekciarski - zagrozić piekłem, wywołać strach, zanęcić niebem, wywołać chciwość i już go mamy. Już jest zależny od nas, bo tylko u nas dostanie zbawienie. Ten sposób jest bynajmniej niewłaściwy.
Anthony de Mello próbuje trafić do człowieka w sposób alternatywny, wybitnie właściwy. Oby inni poszli za jego przykładem. (chociaż znając życie to prędzej go spalą na stosie :/ )