Morgan Richard - Zbudzone Furie
Co prawda jak na razie można tutaj znaleźć recenzję pierwszego tomu przygód Takeshi'ego Kovacs'a, ale z uwagi nato że to właśnie "Zbudzone Furie" wzbudziły we najwięcej emocji z całej trylogii trochę niechronologicznie zrecenzuję właśnie ją , a nie "Upadłe Anioły".
Książka ta jest pozycją zamykającą według mnie jeden z najważniejszych cyklów sciene fiction ostatnich lat, a z całą pewnościa cyberpunkowych. Zakładam że czytający tę recenzję zdołał już sobie przyswoić wcześniejsze dwa tomy, dla tych którzy tego nie zrobili ostrzegam że z uwagi na tematy które chcę poruszyć dalsza lektura może zepsuć wam przyjemność czytania wcześniejszych tomów.
"Zbudzone Furie" rozpoczynają się kilkadziesiąt lat po wydarzeniach z "Upadłych Aniołów". Kovacs jest zaangażowany w swoją osobistą vendettę. Jego celem jest ruch fanatyków przeciwnych upowłakowianiu. Dlaczego? Ci którzy czytali "Zmodyfikowany węgiel" zapewne pamiętają pierwszą scenę w książce. Tam poznajemy Kovacs'a i jego partnerke Sare podczas ich wspólnej akcjii zakończonej ich śmiercią. To stanowiło zaczątek fabuły w pierwszym tomie - dla przypomnienia Kovacs kocha Sare, która w przeciwieństwie do niego nie została ponownie upowłokowiona i jej stos, czyli tożsamość, jest w niebezpieczeństwie. I właśnie Sara jest powodem krwawej zemsty która Kovacs wywiera. Sara już nie istnieje. A odpowiedzialni za to fanatycy po początkowym zaskoczeniu koncentrują się na wyeliminowaniu Kovacsa. Ale to tylko początek historii. Co mnie w niej ujeło to fakt powrotu Kovacs'a do korzeni. Świat Harlana to jego świat. To tutaj się wychował, to tutaj filozofia Quellcristy Falconer tak głęboko na niego wpłyneła, tutaj rozpoczął długą wędrówkę jako Emisariusz. I właśnie powrót do domu i dalsze niezwykłe wydarzenia, których tu nie będę opisywał, stają się powodem "moralnej" odnowy Kovacs'a. Pośrodku znakomicie opisanego świata Harlana, pomiędzy rozgrywkami politycznymi między korporacjami, a ruchami anarchistycznymi Morgan snuje opowieść o człowieku zgorzkniałym, który odnajduje nowy cel w życiu. Kovacs nie jest już Emisariuszem, nie jest już najemnikiem, staje się kimś więcej. Co więcej przemiana która tu następuje nie jest gromem z jasnego nieba. Patrząc retrospetywnie widać że "Zbudzone Furie" są tylko końcowym procesem ewolucji bohatera. Tą ewolucje można było już wyczuć w poprzednich tomach.
[spoiler] Zaakcentowane jest to między innymi poprzez konfrontację Kovacs'a z nim samym, jeszcze wtedy młodym Emisariuszem[/spoiler]
Dla tych którzy czytali wcześniejsze tomy historii Kovacs'a zapewne zbędne są moje zapewnienia o majstersztyku z jakim została ta powieść napisana. Tak jak w poprzednich częściach ciężko się od niej oderwać. Nie do przecenienia jest Morgana umiejętność zarysowania przed nami niby wymarzonej przyszłości pełnej możliwości dla ludzkości, ale jednocześnie obarczonej dużym kacem moralnym. Science fiction najwyższych lotów.
Ocena: 5+/6