Mistrz absurdu Pratchett atakuje po raz pierwszy. "Kolory Magii" stanowiły wstęp do dziś już licznego cyklu "Świata dysku".
Fabuła pierwszego tomu koncentruje się na magu-nieudaczniku Rincewindzie oraz turyście z kontynentu przeciwwagi Dwukwiecie. Właściwie to nie wiem od czego zacząć. Takiego nagromadzenia absurdów nie spotkacie w żadnej innej książce. Przepis na aparat fotograficzny? Najmujecie małego demona, kupujecie drewniane pudełko, małe sztalugi, farbę, pędzle i voila macie apart fotograficzny "made in Discworld". Potrzebujecie super bohatera? Cohen barbarzyńca, do usług. Nie serwujcie mu tylko mięsa...no chyba że wcześniej przeżujecie. Pozatym jak macie coś na reumatyzm to nie znajdziecie lepszego kompana niż Cohena. No chyba że go coś znowu pośknie w krzyżach...
Najciekawszą postacią jednak jest Rincewind. Średnio zdolny mag znający tylko jedno zaklęcie. W dodatku wydaje się właściwie że to zaklęcie bardziej rządzi Rincewindem niż na odwrót. A spowodowane jest to faktem że zaklęcie to jest jednym z z ośmiu najpotężniejszych na świecie. Więc rozumie się samo przez się że inne zaklęcia boją się przesiadywać z tym najpotężniejszym w umyśle Rincewinda. Więc uciekają z niego czym prędzej
. A sprawa komplikuje się tym bardziej że nikt włącznie z Rincewindem nie wie co to zaklęcie jest w stanie uczynić ze Światem Dysku po wypowiedzeniu. Wspominałem już że Rincewind jest nieprawdopodobnym tchórzem? No to jest i w niczym by mu to oczywiście nie przeszkadzało gdyby nie to że jest on dla kłopotów niczym magnes dla żelaznych opiłek.
Oczywiście równie interesującą postacią jest Dwukwiat, turysta. Jest wiele sytuacji zabawnych związanych z Dwukwiatem, ale nie na to chciałem zwrócić uwagę. Nasz turysta stanowi tylko pretekst dla Pratchetta aby wyśmiać i skrytykować to co jest absurdalne w naszym świecie. A więc turystów, biurokrację, bankowość, złodziei, kupców, właścicieli gospód, magów
, przewoźników lotniczych, celebrities, uniwersytety, ich kadre nauczycielską, ludzką chciwość, zabójców, przedstawicieli prawa, ehhh długo by wymieniać...
Humor w książce jest oparty w znacznej części na parodiowaniu rzeczywistości w której żyjemy, jak również antropomorfizacji pewnych koncepcji i rzeczy (Bagaż, zaklęcia, książki, śmierć). Silną stroną "Kolorów Magii" jest humor sytuacyjny, przy czym warty uwagi jest fakt że wiele żartów ma drugie dno.
Ocena 4/6.
PS. po raz pierwszy spotykam się również z radą żeby zacząć cykl od drugiego tomu. Wg mnie nie ma żadnej podstawy aby tak czynić, "Kolory Magii" w niczym nie ustępują "Blaskowi fantastycznemu", a dodam że wiele rzeczy w drugim tomie może być nie zrozumiałych bez poznania realiów Świata Dysku w tomie pierwszym.