|
|
Teraz jest 21 lis 2024 16:11:42
|
Stowarzyszenie Umarłych Poetów (1989)
Autor |
Wiadomość |
Konto usuniete
|
„Stowarzyszenie umarłych poetów” to film ważny dla każdego, kto przechodził tzw. okres młodzieńczego buntu. Buntu przeciwko skostniałym zasadom, wbijanym do głów przez przedstawicieli starszego pokolenia, głównie rzecz jasna przez nauczycieli. Myślę więc, że na pewnym etapie życia film ten może – podobnie jak kończące go słowa „Kapitanie, mój kapitanie” - wzruszać i zachwycać. Zresztą sama przyznaję, że po raz pierwszy – a było to dobrych dziesięć lat temu – oglądałam ten film ze łzami w oczach.
Jakiś czas temu postanowiłam – z sentymentu – obejrzeć „Stowarzyszenie umarłych poetów” raz jeszcze. I cóż... ani śladu tamtych, młodzieńczych wzruszeń. Historia wydała mi się dość płasko i schematycznie ujęta. Nawet charyzmatyczna postać nauczyciela (Robin Williams) nie zdołała przezwyciężyć tego wrażenia. Może to dlatego, że etap edukacji mam już dawno za sobą? Niemniej jednak w tej sytuacji pozostaje mi jedynie powiedzieć „Kapitanie, już nie mój kapitanie”.
Swoją drogą jestem ciekawa, czy ktoś miał podobne do moich odczucia w stosunku do tego filmu...
|
11 maja 2008 18:55:50 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 09 mar 2008 13:50:05 Posty: 39
|
Uważam, że nie tylko trzeba obejrzeć, ale także przeczytać. Książka przytacza fragmenty poezji cytowanej w filmie i choć może na papierze historia nie jest tak barwna, niemniej jednak pozwala dokładniej przyjrzeć się losom bohaterów. Czyż książka nie jest pisana na podstawie filmu? Może go więc dowolnie poszerzać, zwracając uwagę na fragmenty, które widzowi mogły umknąć. Jakkolwiek dobry by nie był film, myślę, że książka dużo mu nie ustępuje.
|
15 maja 2008 10:31:10 |
|
|
Konto usuniete
|
Obraz ten śmiało mogę określić mianem wspaniałego. Chociaż treść banalna i mało skomplikowana to film jest przejmującym widowiskiem budzącym wśród widzów skrajne uczucia. W roli Johna Keatinga perfekcyjnie spisał się Robbin Williams, bardzo podoba mi się gra aktorska Ethana Hawke. A szczególnie moment kiedy mówi swój wiersz przed całą klasą. Sama postać Neila jest ciekawa, z początku wydaje się być idiotą nie potrafiącym sobie z niczym poradzić jednak z biegiem czasu wszystko się zmienia. Osobiście ten film mnie zachwycił, a nawet wzruszył i uważam, że jest naprawdę bardzo wartościowy. I utwierdzam się w tym przekonaniu za każdym razem kiedy go oglądam.
|
15 maja 2008 13:25:33 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 28 lut 2008 15:02:15 Posty: 34 Lokalizacja: z maÂłej wioski
|
Kiedy obejrzałam po raz pierwszy ten film, byłam naprawdę pod wielkim wrażeniem. Ta historia mnie do tego stopnia urzekła, że postanowiłam sięgnąć po książkę. Nie żalowałam, była równe dobra jak jej ekranowa wersja. Jednak mam jedno ale. Mianowicie, wątpię, czy ten film można nazwać ekranizacją, ponieważ o ile wiem, powieść postała na jego podstawie, a nie na odwrót.
|
22 maja 2008 0:34:41 |
|
|
Konto usuniete
|
Idealny film dla ludzi który próbują odszukać swoje "ja" i czują się zagubieni w czasie i przestrzeni. Genialne kreacje aktorskie, świetny scenariusz i to coś co na zawsze pozostaje w głowie po obejrzeniu tego filmu. Świetnie pokazany dystans mogący dzielić nauczyciela i ucznia, i jednocześnie pokazane jak bliskie mogą być pasje tych dwojga ludzi.
Z tego co wiem, to RoziK ma rację, książka powstała na podstawie scenariusza do filmui moim zdaniem nie jest tak dobra jak film, opisy zawarte w książce były wzorowane na sposobie grania aktorów, a powinny być bardziej uniwersalne, mniej stworzone tylko pod jednego aktora.
|
23 maja 2008 16:12:25 |
|
|
Konto usuniete
|
Kiedy w liceum obejrzałam "Stowarzyszenie umarłych poetów" byłam tym filmem zachwycona. Poezja, która mi się bardzo podobała, Robin Williams jako wspaniały nauczyciel (jak ja wtedy chciałam mieć takiego nauczyciela!) i sam nastrój filmu - wszystko to zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Dzisiaj już trochę inaczej na to patrzę i pewnie już by mi się tak ten film nie podobał. Zdecydowanie są lepsze sposoby buntu niż samobójstwo. Ale film warto obejrzeć dla samej gry aktorów.
Pod wpływem filmu sięgnęłam po książkę. I bardzo się zawiodłam. Była jakaś taka bez wyrazu, zresztą z tego co pamiętam została napisana na podstawie scenariusza. To chyba jeden z niewielu przepasków, gdzie uważam, że film jest lepszy od książki, ale to pewnie dlatego, że film był pierwszy.
|
09 lip 2008 14:17:44 |
|
|
Konto usuniete
|
tak to już jest we współczesnym neobiznesie- scenariusze stają się książkami i na rynku dość dobrze się sprzedają, wystarczy przytoczyć tu gwiezdne wojny te wydawane dawniej i te wydawane od czasów reinkarnacji Lucasa...ja należę do wielkich fanów "stowarzyszenia..." i śmiało w takich sytuacjach wysuwam tezę NIE DLA KSIĄŻEK TWORZONYCH PO EKRANIZACJI ! zasada jest jedna -nie spodziewaj się wiele po ekranizacji super książki -to tylko wizja scenarzysty i reżysera lecz kategorycznie nie łap się za książki pisane post filmowo.....szkoda filmu....
|
16 lip 2008 17:50:19 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 15 sie 2008 1:51:17 Posty: 28
|
Hehe. A ja się dziwiłem czemu była taka krótka i tak przesadnie podobna do filmu. A co o do filmu to wbrew pozorom jest bardzo życiowy i nie uważam żeby postacie były przerysowane. Sam w życiu przeżyłem bardzo podobną historię i gdy wywalali od nas ze szkoły bardzo lubianego nauczyciela część uczniów reagowała równie żywiołowo, mimo że niby nieco inne czasy i inny kontekst obyczajowy i kulturalny.
|
15 sie 2008 2:56:35 |
|
|
Konto usuniete
|
Film bardzo mi się podoba. Dla mnie nawet po kilkakrotnym obejrzeniu nic nie traci i porusza tak samo jak za pierwszym razem. Moim zdaniem film powinni oglądać rodzice nastolatków, może uniknęli by kilku błędów wychowawczych, nauczyliby się patrzeć, słuchać i rozumieć swoje dorastające dzieci, komunikować się z nimi. Mogliby spróbować sami zostać dla nich "Kapitanem", uczyć, wspierać, rozwijać. Wiem, że to czysta utopia ale wolno pomarzyć. Co do książki, jeśli spotkam to oczywiście przeczytam, przez ciekawość.
|
16 sie 2008 19:27:56 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 13 sie 2008 13:11:59 Posty: 28
|
nie wiem czy się nie mylę ale powieść powstała NA PODSTAWIE scenariusza do filmu. Film ciekawy, zwłaszcza końcówka, bardzo wzruszająca. Mimo to polecam powieść, jak dla mnie znacznie lepsza. Uważam zresztą, że żaden film nie potrafi oddać tego co zawarte jest w powieści, ponieważ każdy inaczej odbiera poszczególnych bohaterów, a film to jedynie wizja jednego człowieka.
|
20 sie 2008 12:44:40 |
|
|
Konto usuniete
|
Film jest naprawdę wspaniały. Za każdym razem kiedy go oglądam, mam łzy w oczach. Najlepsza jest ostatnia scena, kiedy uczniowie wchodzą na ławki i wołają do Keatinga "Kapitanie, mój Kapitanie!". R. Williams zagrał znakomicie. Uważam, że film bardziej mną poruszył niż książka.
|
27 sie 2008 18:13:44 |
|
|
Konto usuniete
|
Film obejrzałam kilkukronie, Fakt jest taki, że po trzech seansach się znudził. Ale mimo wszystko szanuję scenariusza, aktorów, reżysera, bo zagrali bardzo dobrze. Generalnie to historia jaką opowiada film jest jak wiele innych dzieciak nierozumiany przez rodziców z zapisaną przyszłością nie ma prawa do własnych uczuć... Ale nie każdy opowiasda to w ten sposób.
Za parę lat, może miesięcy mam zamiar obejrzeć ten film znów, zobacymy co powiem potem.
|
31 sie 2008 9:29:24 |
|
|
Konto usuniete
|
Ach, Peter Weir to po prostu geniusz. Pamiętam, że "Stowarzyszenie..." to był mój pierwszy "poważniejszy" film. Strasznie się nad nim spłakałam. Potem odświeżałam sobie tę produkcję kilkakrotnie, przypominając sobie co ciekawsze fragmenty - ze sceną z ławkami na czele. Szkoda, że młodzi i trochę starsi idealiści (jak profesor Keating, grany przez znakomitego Williamsa) zostali na końcu złamani przez konserwatywną szkołę, nie znoszącą zmian i młodzieńczych wybryków. Ale cóż - życie.
Ogółem, dobry dramat. Polecam każdemu (chociaż książka to idealny przykład, że nie należy pisać adaptacji filmu, bo i tak się nie odwzoruje klimatu pierwowzoru).
|
01 wrz 2008 19:26:17 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 18 kwi 2008 16:18:02 Posty: 26
|
Ja parę razy widziałam na HBO tytuł, ale przełączałam, bo ja dramatów nie lubię i nie polubię.
Ale ostatnio na wakacjach, w chwilach totalnego znudzenia, stwierdziłam - czemu nie? Szybko wystukałam w wyszukiwarce torrentów. I się ściągnęło przez noc. Ale z kolei leżało do początków września.
I wyszło na to, że film pooglądałam parę dni temu.
Powiem tyle - płakałam. A ja rzadko płaczę na filmach.
Jest tak strasznie refleksyjny... Te wykłady Kapitana.
Naprawdę polecam, bo jak nienawidzę dramatów, tak ten jest świetny.
Pozdrawiam,
Heav
|
12 wrz 2008 17:41:56 |
|
|
Konto usuniete
|
Film"Stowarzyszenie umarłych poetów" podobał mi się niezmiernie. Jednakże z każdym kolejnym powrotem do niego odkrywałam,że to co mnie przedtem zachwycało dziś już mnie nie zachwyca. Spoglądając na ten film z perspektywy czasu uważam,że śmierć jednego z głównych bohaterów jest najważniejszą częścią całego filmu.
|
07 paź 2008 13:52:14 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|