Teraz jest 30 lis 2024 9:29:53




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
Ofiary własnej opinii 
Autor Wiadomość
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 13 lip 2008 17:30:16
Posty: 80
Lokalizacja: WodzisÂław ÂŚlÂąski
Post 
elohim.sabaoth napisał(a):
U mnie to działa trochę na odwrót: z przekory nie sięgam po takie zachwalane i promowane przez "opinię publiczną" dzieła.

To jest i moja strategia :wink: Do tej pory nie miałem w ręku nic z serii HP. Podobnie Tolkiena. Staram się też tego nie oceniać, bo w końcu nie mam do tego prawa, ale...
Ale właśnie boli mnie ten pęd stada, to wspomniane "musisz przeczytać i się zachwycać!". Na takie zachowania natrafiłem na wielu forach zwłaszcza u osób młodszych. Gdy stwierdzam, że nie, nie czytałem Harryego, i nie, nie czytałem trzech stron Tolkiena, to często pada hasło: no bo ty się nie znasz :D
No cóż... Widać czeka nas nowa lista lektur obowiązkowych, a bez HP pod pachą to strach będzie wyjść z domu...

rienna napisał(a):
Zgadzam się z vasantą, że istnieją pewne pozycje książkowe, które inteligenty człowiek powinien znać, żeby mieć ogólne pojęcie o świecie i kulturze.

Co do poruszanego nieco wyżej problemu, że niby każdy inteligentny człek powinien znać podstawy jakiejś literatury, by w ogóle mieć pojęcie czym to jest. W takim razie tych mądrych proszę o taki spis. Dziesięć książek, które każdy znać powinien. Kto mi go przedstawi? Nikt...

W mojej skromnej opini ważne jest to, by czytać :wink: Czytać i czerpać z tego satysfakcję, znaleźć sobie swoje własne miejsce w bibliotece i nie patrzeć na innych. W końcu tłum bywa bezwzględny i bezmyślny...


17 lip 2008 18:06:18
Zobacz profil WWW
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 01 cze 2008 21:26:46
Posty: 39
Post 
Cytuj:
-Vanaar- napisał(a):
elohim.sabaoth napisał(a):
U mnie to działa trochę na odwrót: z przekory nie sięgam po takie zachwalane i promowane przez "opinię publiczną" dzieła.

To jest i moja strategia :wink: Do tej pory nie miałem w ręku nic z serii HP. Podobnie Tolkiena. Staram się też tego nie oceniać, bo w końcu nie mam do tego prawa, ale...
Ale właśnie boli mnie ten pęd stada, to wspomniane "musisz przeczytać i się zachwycać!".


Rozumiem uczucie niechęci do jakichś szczególnie natrętnych promocji. Ale wydaje mi się, że trzeba oddzielić zjawisko promocji od towaru promowanego, bo takie utożsamianie jednego z drugim jest trochę [bez urazy] niemądre. Przecież promowana książka może być świetna i ulegając niechęci do reklamy możesz wiele stracić (o tym, że sam sobie odbierasz prawo do własnego zdania na jej temat nie wspominając). I, paradoksalnie, poddajesz się wpływowi tej nachalnej reklamy, tylko w drugą stronę :-)

Cytuj:
Gdy stwierdzam, że nie, nie czytałem Harryego, i nie, nie czytałem trzech stron Tolkiena, to często pada hasło: no bo ty się nie znasz :D


No, cóż, tu im trzeba przyznać rację - skoro nie czytałeś to się nie znasz ;-)

Cytuj:
Co do poruszanego nieco wyżej problemu, że niby każdy inteligentny człek powinien znać podstawy jakiejś literatury, by w ogóle mieć pojęcie czym to jest. W takim razie tych mądrych proszę o taki spis. Dziesięć książek, które każdy znać powinien. Kto mi go przedstawi? Nikt...


Aj, tam zaraz nikt... A do szkoły chodził? Na liście lektur jest więcej niż dziesięć książek :D

Cytuj:
W mojej skromnej opini ważne jest to, by czytać :wink: Czytać i czerpać z tego satysfakcję, znaleźć sobie swoje własne miejsce w bibliotece i nie patrzeć na innych. W końcu tłum bywa bezwzględny i bezmyślny...


Pięknym obrazem można po prostu się zachwycać, ale można też dowiedzieć się czegoś o jego kompozycji, o użytych kolorach, o stylu epoki, w której powstał, o symbolice jego elementów, o jego autorze i wtedy odbiór tego obrazu będzie znacznie pełniejszy.


22 lip 2008 22:42:53
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post 
vasanta napisał(a):
Rozumiem uczucie niechęci do jakichś szczególnie natrętnych promocji. Ale wydaje mi się, że trzeba oddzielić zjawisko promocji od towaru promowanego, bo takie utożsamianie jednego z drugim jest trochę [bez urazy] niemądre.


Oczywiście, że bez urazy, bo oczywiście masz rację :) Z tym, że nachalna promocja powoduje zdrowy i naturalny odruch obronny.
Ten zaś sam w sobie nie jest zły, ale - jak pisałem - często może spowodować właśnie rezultat właśnie taki o jakim Ty piszesz.
W świecie (w czasach?) gdzie można wypromować byle kupę (za przeproszeniem) dobrze jest zachować choć trochę dystansu.
Oczywiście: cierpią na tym pozycje dobre i wartościowe. Nazwałbym to "szumem informacyjnym" i zakwalifikowałbym jako cechę naszych czasów.
Publikuje się dziś mnóstwo: co z tego zostanie za kilka stuleci w pamięci ludzkiej? Ułamek z tej hurtowej ilości.

Natomiast podkreślę jeszcze raz, że całkowicie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem. Czy takie utożsamianie jest niemądre? Zapewne. Ale rozróżnienie nie jest łatwe.
W końcu żeby rzetelnie coś ocenić, musisz to sam przeczytać. Co w połączeniu z ilością publikowanych książek (a na okładce każdej znajdziesz:
"brilliant", "thrilling", "powieść roku", "wstrząsające", "arcydzieło", "klasyka gatunku" - jeśli już coś się wydaje, to trzeba to jak najlepiej sprzedać)
prowadzi do mission impossible.

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


23 lip 2008 5:48:16
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 19 kwi 2008 22:52:32
Posty: 119
Post 
Dlatego nigdy nie kupuję nowości książkowych- czekam aż pojawią się w bibliotece albo czytam na stojaka. Zadanie mam ułatwione o tyle, że nie stać mnie stać mnie na kupowanie drogich zazwyczaj wydań.

Najgorzej jest wtedy, kiedy coś co lubiłam od dawna nagle staje się modne- np. Most do Terabithii czy Opowieści z Narnii. Trochę wkurza, bo kiedy sama mówiłam jakie to świetne książki pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresował, a teraz pełno ochów i achów. Tyle z tego dobrego, że część czytelników, którzy sięgnęli po nie przy okazji filmów naprawdę je polubiła.

_________________
To było dawno i nieprawda!


23 lip 2008 10:03:27
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 01 cze 2008 21:26:46
Posty: 39
Post 
Cytuj:
Oczywiście, że bez urazy, bo oczywiście masz rację :) Z tym, że nachalna promocja powoduje zdrowy i naturalny odruch obronny.


O którym jej twórcy świetnie wiedzą i go wykorzystują ;-)

Cytuj:
Ten zaś sam w sobie nie jest zły, ale - jak pisałem - często może spowodować właśnie rezultat właśnie taki o jakim Ty piszesz.
W świecie (w czasach?) gdzie można wypromować byle kupę (za przeproszeniem) dobrze jest zachować choć trochę dystansu.


Oczywiście, że tak. Tylko, czy taką hmmm... programową przekorę można nazwać dystansem? Dystans w mojej opinii to obojętność wobec reklamy, którą słusznie nazywasz szumem informacyjnym, uznanie go za zło konieczne i poleganie na własnym zdaniu. A żeby takie mieć, nie można z góry czegoś odrzucić, trzeba przynajmniej do tego czegoś zajrzeć i stwierdzić samemu, czy warto zaglądanie kontynuować :-)

Cytuj:
Natomiast podkreślę jeszcze raz, że całkowicie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem. Czy takie utożsamianie jest niemądre? Zapewne. Ale rozróżnienie nie jest łatwe.
W końcu żeby rzetelnie coś ocenić, musisz to sam przeczytać. Co w połączeniu z ilością publikowanych książek (a na okładce każdej znajdziesz:
"brilliant", "thrilling", "powieść roku", "wstrząsające", "arcydzieło", "klasyka gatunku" - jeśli już coś się wydaje, to trzeba to jak najlepiej sprzedać)
prowadzi do mission impossible.
[/quote]

Tutaj akurat obowiązuje ta sama zasada, czy są to książki nowo wydane, czy stare. Jest ich mrowie a mrowie, jednych i drugich. Wszystkich przeczytać się nie da i chyba każdy sobie z tego zdaje sprawę. Jednak zasada przekory wobec tego co "na topie" nie jest [tu się zdaje się zgadzamy :)] dobrym kryterium odsiewu. Lepiej decydować samemu jako jednostka wolna od uprzedzeń, polegająca wyłącznie na własnym zdaniu, na które reklama nie ma żadnego (ani pozytywnego ani negatywnego) wpływu i otwarta wobec tego co nowe.


23 lip 2008 12:17:09
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 02 mar 2008 17:10:17
Posty: 76
Post 
Cytuj:
Dlatego nigdy nie kupuję nowości książkowych- czekam aż pojawią się w bibliotece albo czytam na stojaka. Zadanie mam ułatwione o tyle, że nie stać mnie stać mnie na kupowanie drogich zazwyczaj wydań.

Najgorzej jest wtedy, kiedy coś co lubiłam od dawna nagle staje się modne- np. Most do Terabithii czy Opowieści z Narnii. Trochę wkurza, bo kiedy sama mówiłam jakie to świetne książki pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresował, a teraz pełno ochów i achów. Tyle z tego dobrego, że część czytelników, którzy sięgnęli po nie przy okazji filmów naprawdę je polubiła.


Tak, ekranizacje książek mogą być pod tym względem bardzo pomocne. Ludzie, którzy kiedyś nawet nie słyszeli o takich książkach - jak ładnie to ujęłaś: PIES Z KULAWĄ NOGA SIĘ NIMI NIE INTERESOWAŁ - teraz chętnie po nie sięgają. Osobiście uważam, że obie książki są za dziecinne. Znacznie lepiej bawiłam się, oglądając filmy, niż czytając je. Ale sama akcja "ekranizacje książek" uważam za dobrą. Dzięki niej dowiedziałam się o Pokucie, Pachnidle i kilku innych książkach. Oby tak dalej.



Cytuj:
Oczywiście: cierpią na tym pozycje dobre i wartościowe. Nazwałbym to "szumem informacyjnym" i zakwalifikowałbym jako cechę naszych czasów.
Publikuje się dziś mnóstwo: co z tego zostanie za kilka stuleci w pamięci ludzkiej? Ułamek z tej hurtowej ilości.

Natomiast podkreślę jeszcze raz, że całkowicie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem. Czy takie utożsamianie jest niemądre? Zapewne. Ale rozróżnienie nie jest łatwe.
W końcu żeby rzetelnie coś ocenić, musisz to sam przeczytać. Co w połączeniu z ilością publikowanych książek (a na okładce każdej znajdziesz:
"brilliant", "thrilling", "powieść roku", "wstrząsające", "arcydzieło", "klasyka gatunku" - jeśli już coś się wydaje, to trzeba to jak najlepiej sprzedać)
prowadzi do mission impossible.


O, tak. Wystarczy wejść do byle księgarni, czy empiku, a już widać na półkach książki z opisami "bestseller roku" i tak dalej. Ja sama znalazłam w empiku trzy książki, których wydawcy twierdzili, że to "następcy Harry'ego Pottera". A nawet o tych książkach nie słyszałam.
Trzeba mieć umiar i kierować się "własnym gustem". Nie patrzeć na to, ile razy tę książkę wychwalają, tylko samemu ją wypożyczyć, przeczytać i dopiero wtedy zdecydować, czy "chcę ją mieć". Wiadomo, że wydawcy są nastawieni na "chcemy sprzedać jak najwięcej" i trzeba uważac, by nie ulec pierwszej lepszej promocji.

Moja matka - nad czym bardzo ubolewam - ulega wszelkim możliwym promocjom, albo korzysta z rad sprzedawców, kiedy kupuje mi książki. A oni wciskają jej różne, dziwne książeczki. Tylko raz albo dwa trafiła w mój gust, resztę książek, które dostałam, pominę milczeniem. Cóż, dała się nabrać - każdy z nas czasami daje się oszukać.

Inną sprawą jest to, że naprawdę trudno określić, co możemy nazwach książką dobrą.
Dla mojego kolegi P. Coelho jest książkowym GURU, ja natomiast uważam, że nie wydałabym na nie nawet złotówki, bo nie są tego warte. Ale o tym można by było pisać całe referaty, lepiej się nie kłócić, tylko zaakceptować fakt, że każdy ma inny gust i to, co podoba się nam, może nie podobać się innym. To, co my uważamy za szmirę, inni nazywają geniuszem i tak dalej...

_________________
- Będę tam - zapewniła go cicho i odwróciła się, chcąc odejść.
- Altheo!
- Coś jeszcze?
Tak wiele chciałby jej jeszcze powiedzieć!
- Powodzenia - mruknął.
- Jest niezbędne nam wszystkim - odparła poważnie i odeszła.


23 lip 2008 12:30:43
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 21 mar 2008 0:13:38
Posty: 52
Lokalizacja: TarnĂłw
Post 
Zawsze cztałem dużo i właściwie nie robiło mi różnicy czy sięgam po książkę "modną" czy inną. Co do książek "znanych i uznanych"; "bestsellerów roku" itp. bywa przeróżnie. Zwykle im więcej wrzasku tym bardziej miałka treść i - co gorsza- forma. Cohello: nie, Wharton- niespecjalnie, Rowling- może być (ale bez specjalnej chęci na poznanie zakończenia), Tolkien- ok. Lektury szkolne, jeśli nie przeczytane, to opracowane przez moją Polonistkę (ukłony) tak, że mogę bez strachu przed kompromitacją wdać się w dyskusję na ich temat. A Mickewicza i innych romantyków nie lubię (" odmienny metabolizm") i pewnie nigdy nie wrócę do ich dzieł; ważnych dla literatury ale absolutne mi nie " leżących".

_________________
Zawsze zastanawiam się, czy wstawić gdzieś przecinek. Zastanowienie jest ważne, ale i tak zwykle wstawiam (no, czasem nie)



Ludzie zdecydowanie wolą czytać niż pisać. I bardzo dobrze, nie każdy jest obdarzony talentem. Ogarnia mnie zgroza na myśl, że ktoś miałby zostać zmuszony do przecztania tego, co napisałem.

Paulus Maximus Starszy


Uroda nie jest największą wadą mężczyzny, istnieje jeszcze głupota.

W. Łysiak


29 lip 2008 23:45:01
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 18 sie 2008 0:04:35
Posty: 18
Post Ofiary cudzej opinii raczej
Tiramisu zaliczone na nie.
Tolkien lata temu na duże tak, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy szukać w nim jakiegoś katharsis. To nie literatura tego typu, chociaż wielbiciele pewnie mnie wyklną za tę opinię. Dla mnie to po prostu dobre czytadło, ani trudne, ani zbyt naładowane dodatkową treścią.

Sytuacje takie, jakie opisujesz zdarzały mi się raczej przy hitach współczesnych, np. "Dziennik Bridget Joines" - stanowczo przereklamowany.

Ale w pełni popieram powroty do lektur takich jak "Pan Tadeusz". który absolutnie nie jest passe. Odkryłam go przed kilku laty, kiedy pokusiłam się przy okazji jakiejś imprezy o zabawną okazjonalną przeróbkę. To jest po prostu rewelacyjnie napisane. Czułam się tak, jakbym zwiedzała Soplicowo, słyszałam drzewa w sadzie. Co prawda wspomnienia zwykle ubarwiają rzeczywistość, ale za to jak!!!!
Trudno chyba tę wartość odkryć w szkole, kiedy jest się zmuszonym do czytania lektur, ale kiedy wróci się do nich po latach. Ani trochę passe! A oglądając wiadomości widzmy, że nic się nie zmienia w nas - Polakach. zawsze się jakiś krewki znajdzie, który biedy napyta...


18 sie 2008 2:37:10
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 25 sie 2008 12:39:09
Posty: 43
Lokalizacja: WrocÂław
Post 
a ja pamietam jak majac 14nascie lat twierdzilam, ze nie wezme do reki Harry Pottera... do tej pory kazdy tom przeczytalam po kilka razy. Nie pamietam juz co mialo na to wplyw, chyab to, ze czulam sie taka dorosla, a ksiazki dla dzieci czytac nie wypadalo. Jakim cudem w ogole wzielam ta pozycje do reki? A takim, ze moja Mamuska wykazala sie sprytem o ktory jej jeszcze wtedy nie podejrzewalam i podrzucila Harry'ego na stol w jadalni. Po jakims tygodniu, z nudow wzielam ksiazke do lapy i zaczelam czytac pierwszy rozdzial, drugi, trzeci... az po 4h okazalo sie, ze przeczytalam cala ksiazke i co najgorsze chcialam wiecej... z tego co kojarze pierwsze trzy tomy dalo sie latwo skolowac, niestety na IV juz musialam troche poczekac. Aktualnie pracuje na wolontariacie w swietlicy srodowiskowej, z dzieciakami w wieku 6-14 lat i maja identycznie podejscie do Pottera, mysle, ze musze kiedys wyprobowac sposob mamuski. Zobaczymy czy beda tak samo naiwne jak ja :)

ps a i ja o dziwo nie wierze, ze kazda ksiazka komercyjna musi byc zla, sa takie i takie, tego nie mozna uogolniac, a szkoda przeoczyc dobra pozycje, przez jakas niechec do mody

_________________
"Tylko o sprawach, które nas zupełnie nie interesują, możemy wydać rzeczywiście bezstronną opinię, co niewątpliwie jest powodem, że opinia bezstronna jest zawsze absolutnie bezwartościowa."
Oscar Wilde


26 sie 2008 21:52:44
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 21 sie 2008 14:20:50
Posty: 131
eCzytnik: Boox X61S
Post 
To prawda, że wzorując się na cudzych opiniach i trendach, można się przejechać. Jest to słuszne i przy wyborze literatury i dowolnego innego towaru. U mnie takimi wpadkami były: twórczość Dana Browna (reklamowane jakiś czas temu jako prawie dzieło objawione - no cóż, prawie robi różnicę albo byłem zbyt wymagający po tym zachwalaniu) oraz trylogia Husycka Sapkowskiego - dla mnie niestrawna, mimo, że zebrała dobre opinie.

Wydaje mi się, że w przypadkach, kiedy wybieramy nowy obiekt kierując się opiniami jakiejś społeczności (zagorzałych czytelników horrorów na przykład), i trafiamy na tytuł, który jest absolutnie zachwalany przez np. 75% czytających, powinniśmy zadać sobie pytanie: czy te 75% lubi to co my? Czy to osoby w zbliżonym wieku, mające podobne wymagania co do literatury? Jeśli tak nie jest, to istnieje spora szansa, że tytuł, mimo, że tak zachwalany (i przecież szczerze, mimo, że jakaś cześć opinii zawsze jest po prostu powtarzana przez osoby nie znające tematu) po prostu nie spełni naszych oczekiwań - które są w takim momencie dość wysokie ;).


27 sie 2008 0:00:09
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 13 sie 2008 13:11:59
Posty: 28
Post 
Myslę, że sam Coelho jest bardzo dobrym przykładem na to co napisała Kora. Powiedzieć dziś coś krytycznego na jego temat w towarzystwie kilku osób staje się wręcz samobójstwem. uważam go za anty filozofa, a jego metafory są, delikatnie mówiąc, przesadzone. Owszem, pierwsza jego książka, którą przeczytałam (mam na myśli "Alchemika") była bardzo dobra, ale z każdą kolejną moja opinia o nim coraz bardziej spadała. i trudno o tym z kimś porozmawiać. Zwłaszcza, że jego książki polecono mi na jednym z forów. i niestety bardzo się zawiodłam.


29 sie 2008 11:40:04
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 10 kwi 2008 3:22:01
Posty: 351
Lokalizacja: Windy City
Post 
No, wreszcie jakiś sprzymierzeniec :) O Coelho wypowiadałem się już właśnie w takim tonie klikukrotnie w różnych wątkach.
Co ciekawe: nie znalazł się nikt, kto chciałby polemizować tłumacząc mi - punkt po punkcie - wielkość artystycznego geniuszu Coelho.

Tak na marginesie, tytuł wątku to "ofiary WŁASNEJ opinii". Oczywiście wiadomo o co chodzi: o książki, do których przylgnęła jakaś opinia.
Natomiast ta opinia nigdy nie jest "własna" (książki nie tworzą własnych opinii), a zawsze jest odczytelnicza (rzadko autorska czy wydawnicza).
Niestety, tak więc to WY, przepraszam, MY jesteśmy winni przyprawiania gęby niektórym "niewinnym" książkom. To ludzka histeria
wykreowała Harry'ego Pottera na takie monstrum, które w niektórych wzbudza odruch niechęci. Nie jest temu winna książka (nienajgorsza zresztą,
gdybym był dzieckiem to pewnie by mi się spodobała). Z Coelho rzecz ma się dokładnie tak samo: poprawne czytadło zostało wykreowane
do roli nowego duchowego przewodnika. Oczywiście, póżniej autor/wydawnictwo wykorzystują tę zbiorową ludzką histerię i ją podsycają,
czyli dopisują kolejne podobne powieści, dorabiają filozofię pod kątem "co ludzie chcą usłyszeć i chętnie kupią" itd.

_________________
Beatus vir qui suffert tentationem, quoniam cum probatus fuerit accipiet coronam vitae.


29 sie 2008 16:55:00
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 21 maja 2008 15:55:22
Posty: 30
Lokalizacja: OleÂśnica
Post 
Wspominając moją edukację (lekcje języka polskiego) to bywało różnie... Podstawówka - czytałem bo musiałem, no i wypadało ładnie czytać więc na tym nie poprzestałem i sięgałem po coś co mnie zainteresowało (np. opinia innych bądź drobne streszczenie lub wprowadzenie w książkę).
Gimnazjum to była jedna wielka porażka... z przeciętnego zjadacza książek stałem się wręcz idiotą (nie czytałem nawet tego co musiałem oprócz Krzyżaków, bo streszczenia piękną rzeczą są.
W liceum (moje szczęście) spotkałem się z polonistką, z którą dało się porozmawiać o lekturach jak ze znaną dobrze osobą, a nie nauczycielką wymagającą przeczytania konkretnych książek. Tak więc dopytywałem się na przerwach o następne lektury i ich treść, a później jak coś to mówiłem wprost, że nie ciekawi mnie tego typu dzieło i ograniczę się do streszczenia (wiązało się to z komentarzem: Przydałoby się Tobie Piotrze przeczytać tą lekturę do matury...). Gdy jakaś epoka wystarczająco mnie zaciekawiła, bądź jakaś polecona pozycja, dopytywałem wręcz "o jeszcze" i tak prawdopodobnie narodziła się pasja czytania książek. Prócz wymaganych (i przeczytanych) standardów wchodziłem na inne dzieła powszechnej literatury. Poznałem twórczość chociażby niektórych pisarzy pisarzy takich jak Denis Diderot, wspomniany już Fiodor Dostojewski, Molier oraz kolejną książkę Joseph'a Conrad'a prócz Jądra - Lord Jim.
Mieliśmy parę lat temu w Oleśnicy Klub fantastyki Chimera - lecz gdy przeniesiono MOKiS do wybudowanej hali widowiskowej zabrakło dla nas miejsca (śmieszne bo mieliśmy salę raz w tygodniu na 3 - 3.5 godziny, a teraz obiekt jest większy i LIPA). Tam właśnie poznałem w PEŁNI gatunek fantasy. Liczne RPG'i, karcianki i figurkowce wręcz wchłonęły mnie całkowicie co częściowo zostało mi do teraz. Z własnej nieprzymuszonej ciekawości zgłębiłem dzieła Tolkiena, Sapkowskiego, świat Gwiezdnych Wojen i wiele wiele innych książek.
Przed przeczytaniem jakiejś książki staram się coś o niej dowiedzieć by uniknąć jak dla mnie "stracenia czasu" na coś co by mnie nie interesowało bądź nudziło.
Z chęcią sięgam po książki polecone przez znajomych (gdy czas na to pozwoli) i często jestem zaskoczony pozytywnie po "ogarnięciu" całości treści.

Z wcześniejszych postów wnioskuję, że książki "hity" takie jak Harry Potter i choćby "Kod Leonarda da Vinci" powinien znać każdy ze względu na szum panujący wokół tech dzieł.
martucha napisał(a):
A klasykę trzeba moim zdaniem znać i mozna jej nie znosić, ale znać trzeba!

Nie znam jak narazie choćby tych dwóch wyżej wymienionych książek i dobrze mi z tym. Nie mam zwyczaju zmuszać się do przeczytania czegokolwiek na siłę i jednak znać tego nie trzeba!
Ja mam inne podejście do wyboru książek... najlepiej to samemu natrafiać na takie "cacka" po upływie jakiegoś czasu by "temat ochłonął". Wtedy nie padnie się ofiarą własnej opinii, a podejść do każdej z czytanych książek podobnie - książka jak książka, jak przeczytam to dopiero wtedy wydam opinię, która będzie obiektywna, bez opierania się na euforii tłumu bestseller'em u szczytu popularności.

_________________
czytam, czytam, czytam, a czytam to co kocham


12 wrz 2008 21:55:43
Zobacz profil
Użytkownik

Dołączył(a): 26 lis 2008 22:24:11
Posty: 21
Post 
Ja, osobiście, nigdy nie zetknąłem się z poruszanym problemem - nigdy opinia na temat książki znacząco nie wpłynęła na mój jej odbiór. Opinie jedynie zachęcały mnie do czytania, czasem do doczytania - takiego Kuczoka nie skończyłbym w życiu, gdybym nie słyszał tylu pochlebnych recenzji. Do końca się łudziłem, że jednak czymś mnie ta książka urzeknie. Na próżno.
Sprawa Kuczoka pokazuje jeszcze jeden fenomen - dążenie do posiadania wielkich twórców. Co chwilę mówi się o jakimś nowym, znakomitym pisarzu. Tymczasem ja odnoszę wrażenie, że to trochę jak z angielską reprezentacją piłkarską. Od lat brakuje im bramkarza i gdy tylko pojawi się ktoś, kto potrafi złapać piłkę, natychmiast okrzykiwany jest geniuszem. Podobnie z Kuczokiem (nie mylić z Kuszczakiem, ten akurat sporo potrafi).


26 lis 2008 23:55:10
Zobacz profil
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lis 2008 13:08:21
Posty: 26
Post 
elohim.sabaoth napisał(a):
U mnie to działa trochę na odwrót: z przekory nie sięgam po takie zachwalane i promowane przez "opinię publiczną" dzieła...
Oczywiście czasami działa to przeciw mnie: w końcu to nic, jak tylko uprzedzenie: wszyscy to czytają? To ja coś innego!
Przez to zdarzyło mi się czytać dobre książki po wielu latach, jak już opadł wokół nich kurz, wzbijany przez podnieconych czytelników :)

A czy nie przyszlo ci kiedys do glowy ze okreslenie bestseller czyli "Best seller" Najlepiej sie sprzedajaca pozycja z jakiegos powodu sie wlasnie najlepiej sprzedaje?? Ze cos w niej jest skoro ludzie ja kupuja?? I nie tylko propaganda i reklama tu dziala? Tylko poprostu te ksiazki maja "cos" w sobie co powoduje ze sa rozchwytywane?? Tak moim zdaniem bylo z Harrym Potterem. Na dlugo przed tym jak zawital do Polski i byl tak glosno promowany rowniez w innych krajach ludzie w Wielkiej Brytanii sie nim zachwycali. Uwazam ze duzo tracisz przez taka postawe. Ja staram sie przegladac ksiazki zanim je kupie aby stwierdzic czy reklama jest sluszna i zeczywiscie promuje sie jakas ciekawa pozycje.

_________________
"a że Pan Bóg ją stworzył, a Szatan opętał, wiec będzie na wieki i grzeszna, i święta, i zdradliwa, i wierna, i dobra, i zła; początek i koniec..."


27 lis 2008 0:38:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 34 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron