Oczekiwałem od tej książki naprawdę wiele. Właściwie to nawet w tej chwili zastanawiam się, dlaczego... Cóż, dzisiaj łatwo nabrać się na sztuczki marketingowe. W każdym razie dzieło Paoliniego w żadnym wypadku nie zasługuje na określenie: "kultowe". Ale może po kolei wymienię, co mi się podobało, a co nie.
Niejednokrotnie nielogiczności wprawiały mnie we frustrację
[spoiler]rozdział w którym Eragon jest zamknięty w więzieniu Cienia i podawana jest mu woda z narkotykiem blokującym jego umiejętności magiczne. Bohater świadom tego nie pije wody co wkrótce spostrzega Cień i wyraźnie nakazuje strażnikom dopilnowanie więźnia, aby ten ponownie zaczął pić narkotyk...Jak na to polecenie reagują strażnicy? Oczywiście mimo panicznego strachu odczuwanego wobec Cienia "zapominają" o wszystkim. Dziwne?
Dziwne. Ale jakże wygodne dla autora.[/spoiler]
Moją uwagę zwróciły również nieeleganckie, jak gdyby niedopracowane zdania. Możliwe jednak, że te ostatnie wynikają z nie do końca umiejętnego, bądź wręcz zbyt dosłownego tłumaczenia.
Przyjemność z czytania psuły mi również momentami dziwne zabiegi autora (np.przepowiednia czarownicy). Właściwie to
spadała ona w postępie wykładniczym w miarę jak zbliżałem się do końca książki.
Występujący w książce antybohaterzy są narzędziami zła które krótko można scharakteryzować jako zwyczajnie "tępe"; cechują się brutalną siłą, okrucieństwem oraz miażdżącą przewagą. Czasami mam wrażenie, że twórcy z braku własnych pomysłów korzystają z jakiegoś gotowego szablonu. Ogólnie byli oni nieciekawi, nie wzbudzali we mnie żadnych emocji. Choć warto zauważyć, że autor starał się je uatrakcyjnić to niestety robił to w sposób nie do końca udany. Historia Cienia wydała mi się wręcz infantylna. Wydaje mi się że Paolini chciał dobrze, ale wyszło jak zwykle, czyli nijako.
Czytelnik może dumać nad domniemanymi powodami upadku, nad niegdysiejszymi chwilami słabości antybohatera, nad jego wątpliwościami i postanowieniem zemsty. Czytelnik może wręcz uronić łzę nad biednym Złem. Krótko ujmując nawet gdy chciałem powspominać jakieś najciekawsze, najbardziej wkuwające się w pamięć momenty książki niestety pamięć zawodziła mnie.
Właściwie to nawet ciężko jest mi sobie przypomnieć jakąś ciekawą intrygę w wykonaniu którejkolwiek ze stron barykady, ale to może dlatego że jest to powieść „drogi”. Zaczyna się wędrówką i kończy zapowiedzią jeszcze dłuższej wędrówki. Momentami wieje nudą tak skutecznie, że robiłem się senny mimo zaabsorbowania dużej dawki kofeiny.
Autor starał się zbudować świat barwny, żywy i niepowtarzalny, ale w rzeczywistości wiele z rzeczy obecnych w jego dziele gdzieś się już przewinęły, a reszta jest mało interesująca.
Podczas czytania książki nieustannie nawiedzały mnie analogie związane z "Jeźdźcami Smoków" Anne McCaffrey, z dziełami Tolkiena(urgale - chyba już bardziej podobnych stworów do orków autor nie mógł wymyślić; Zaprzysiężeni na smokach nieodzownie kojarzą mi się z Nazgulami i ich wyvernami ;Murgoth - Morgoth, autor przerobił swoje zadanie domowe i z każdej powieści coś tam uszczknął).
Nie posądzajcie mnie o naiwne przekonanie, że każda książka musi być unikatowa. Wiem że jest to praktycznie niemożliwe, ale należy odróżnić chałupnictwo (co w przypadku Paoliniego jest faktem) od kreatywnego wykorzystania zapożyczonych elementów.
Moja ocena jest uzależniona od tego czy odnalazłem w książce choć jeden fragment, który spowodowałby że pokusiłbym się o ponowne jej przeczytanie. Analogicznie do historii o Sodomie i Gomorze z Biblii nie odnajduje żadnego sprawiedliwego (fragmentu) który by spełnił wymagania
.
Ocena 2/6. Paolini musi się jeszcze wiele nauczyć.