|
|
Teraz jest 22 lis 2024 17:15:51
|
Autor |
Wiadomość |
Konto usuniete
|
Świat stworzony przez Tolkiena jest tak dopracowany, tak idealny, ze nie mogę wyjść z podziwu jak on to napisał. On wymyślił wszystko tak dokładnie, łącznie z całą historią Śródziemia sięgającą wiele wieków w przeszłość. Gdy o tym myślę trudno oprzeć się wrażeniu, że ten człowiek był geniuszem... Odkąd 8 lat temu po raz pierwszy przeczytałam Hobbita cały czas mnie to zadziwia i wracam do jego książek bardzo często. Są to zdecydowanie moje najukochańsze książki... Właściwie mogę powiedzieć, że ich lektura w pewnym sensie wpłynęła na moje życie
|
21 cze 2008 23:22:41 |
|
|
Konto usuniete
|
Hobbit moim zdaniem jest najznakomitszą książką Tolkiena.Dlaczego ?Jest niezwykle dynamiczna pełna dramatycznych zwrotów akcji ,pomysłowa, soczysta- poprostu smakowita mniam mniam.Tego oczekuje od książki tzn. że podobnie jak dobry film przeniesie mnie ona w inny świat ,pozwoli zapomnieć o codzienności.Trylogia była pełna dłużyżn ja bym skrócił.Hobita moge porównać z Podróżmi Sindbada Żeglarza gdzie akcja jest równie wartka a baśń z baśni sie wysnówa by nigdy nie dosnuć do końca.
|
22 cze 2008 23:43:29 |
|
|
Konto usuniete
|
Podobają mi się książki Tolkiena i trochę mi wstyd, że sięgnełem po niego dopiero po filmie (kiedy zapanowała moda na Tolkiena). Jednak nie żałuję, że czytałem. Najbardziej podobał mi się "Hobbit, czyli tam i z powrotem". Czytało mi się go o tyle ciekawiej, że nie wiedziałem co się wydarzy. Jeśli chodzi o Trylogię miałem "pecha" i mój pierwszy z nią kontakt to było wydanie, tłumaczone przez małżeństwo, których nazwisko zapomniałem. Kiedy porównałem go potem z tłumaczeniem p. Skibniewskiej ksiązka dużo zyskała.
Sama Trylogia jednak okazała się świetnym sposobem na zpędzenie czasu i rozrywkę. Troche dużo patosu i świat "zbyt czysty" (tj. sprawy takie jak potrzeby fizjologiczne, pocenie i zmiana ubrań, zdobywanie pożywienia są pominięte - chociaż to za bardzo nie przeszkadza). Nie podoba mi się też to, że postacie są czarno-białe - jak dobry to idealny, gładko ogolony, świetny fechmistrz/łucznik/etc., bez skazy podejmujący zawsze dobre decyzje; jak zły to zepsuty do szpitku kości - chodzi mu tylko o to żeby zdobyć władzę, władzę i jeszcze więcej władzy po to tylko by zaśmiać się złowieszko, kpić z głównego bohatera by potem umrzeć zabity przez niego (troche przejaskrawiony przykład).
Jednak oceniam trylogię jako bardzo dobrą i jedynie żałuję, że nie posiadam żadnego egzemplarza twórczości Tolkiena i zmuszony jestem polegać na znajomych lub bibliotece.
|
04 lip 2008 21:11:11 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 30 cze 2008 12:48:35 Posty: 73 Lokalizacja: Bielawa
|
Racja, film nie oddaje tego, co książka. Z drugiej strony, naprawdę pełna wersja trwa blisko 9h. któż oprócz zapalonych miłośników tolkiena tyle wytrzyma?
rację jednak musze przyznać tez poprzednikom, propos niektórych kwestii w filmie pomijanych. mnie jednak najbardziej razi to, że w filmie frodo otrzymuje od bilba pierścień i praktycznie zaraz na drugo dzień wyrusza w drogę, a tymczasem, wg książki, wydarzenia te dzieli niemal 50 lat!
druga kwestia, to zekranizowanie "Silmariliona" Czy nie uważacie, że jest on dużo lepszy od "władcy..." (choć mniej znany)?
_________________ /Nie ciesz się zanadto z tego, że dużo przeczytałeś i jeżeli nawet dużo zrozumiałeś, to cieszyć się powinieneś z tego, co byłeś zdolny zachować w pamięci./
|
05 lip 2008 8:40:49 |
|
|
Konto usuniete
|
Silmariliona nie czytałem w całości (jedynie "po łebkach") jednak uważam, że przynajmniej w przeciągu kilku najbliższych lat nie zrobią z niego filmu. Za to słyszałem o przymiarkach do kręcenia "Hobbita" co jest wg mnie dobrym pomysłem, choć boję się żeby go nie zepsuli.
O istnieniu Toma Bombadila dowiedziałem się dopiero po lekturze, tak jak o paru innych rzeczach. Dzieła Tolkiena trzeba przeczytać dopiero później ewentualnie obejrzeć - książka działa na wyobraźnię czytelnika (każdy czytelnik inaczej wyobraża sobie Froda, Golluma czy Aragorna). Po obejrzeniu filmu mamy już gotowe wzorce: Aragorn wygląda tak, Bag End tak a Nazgul tak. Przez to czytanie traci.
Zabieram się za poszukiwania Silmariliona.
Czytałem też kiedyś jakieś krótkie opowiadanie Tolkiena, którego tytułu (i zgrubsza treści) już zapomniałem, pamiętam jedynie że nawet jak na tak mało tekstu (kilka stron) potrafił wykreować bohatera i jego otoczenie oraz konkretną fabułę. Ten pisarz nie bez powodu uznawany jest za jednego z najlepszych.
|
05 lip 2008 11:15:37 |
|
|
Konto usuniete
|
Miałam to szczęście, że przeczytałam książkę przed ukazaniem się filmu i bardzo się z tego cieszę.Dzięki temu mogłam swobodnie wyobrażać sobie miejsca i postaci, moje wymarzone Lorien jest piękne i złociste, a nie szarobure jak w filmie.Ta książka to było moje pierwsze spotkanie z fantastyką i do dziś lubię do niej wracać.Nigdzie poza Tolkienem nie spotkałam się z tak pięknym i złożonym wizerunkiem elfów, wszystko jest u niego tak dopracowane, że wydaje się, że ten jego świat naprawdę istnieje Tolkien ustanowił kanon gatunku, uważam, że należy mu się za to szacunek i nie ośmieliłabym się nazwać jego książek "bufonadą"!
"Silmarilion" jest ulubionym przeze mnie jego dziełem.Ciekawie było dowiedzieć się więcej o bohaterach którzy pojawili się na kartach "Władcy" lub zostali choćby wspomniani, tak jak Beren i Luthien.W postaciach zaczyna dominować tam szarość, nie ma tylko czerni i bieli.Zawarta w niej historia Berenem i Luthien jest jedną z najpiękniejszych opowieści o miłości jaką miałam okazję czytać.Książka ta wydaje się łączyć ze sobą wiele gatunków, mamy tu jakby mitologiczne początki, epos rycerski, elementy ballady.Mój brat nie przepada za tymi książkami zarzucając im płaskość i nudę, ja jednak dostrzegam w nich to, co piękne w fantastyce, bohaterowie zachowują się dwornie i na szczęście nie mamy tu panien walczących w zbrojach przypominających żelazne bikini
Bardzo też lubię "Historię Śródziemia"-zwłaszcza "O prawach i obyczajach wśród Eldarów", naprawdę pomagają lepiej poznać tą wspaniałą rasę
|
17 lip 2008 12:28:49 |
|
|
Konto usuniete
|
Przeczytałem całą dyskusję (długa - tak jak dyskusja o Tolkienie zasługuje ) i chciałbym zbiorczo odnieść się do wątków poruszanych w wątku
Primo - "bufonada
Słownikowa definicja wyrazu: "przechwalanie się, pozowanie na kogoś ważnego". Chyba autorowi wątku nie chodziło o coś takiego...? Podejrzewam, że chciał w ten sposób "hurtem" określić poważną atmosferę dominującą w powieści i pojawiający się patos. To rzeczywiście mogłoby razić, ale we "Władcy Pierścieni" nie razi (przynajmniej mnie). Uważam, że dzieło Tolkiena jest zbliżone do baśni czy mitu, które z założenia muszą być poważne i ocierają się o patos.
Secundo - "Dwukolorowość świata"
Zarzut, że Tolkienowskie postacie są jednoznacznie dobre lub złe jest częściowo słuszny - ale w kontekście tego, co napisałem wyżej - przestaje być zarzutem. Każda niemal baśń czy mit zbudowana jest na opozycji dobro-zło, praktycznie bez półcieni. Tak jest i u Tolkiena, ale tylko w najbardziej ogólnym, "kosmicznym" wymiarze: Sauron i podległe mu ludy kontra "dobre" siły elfów i ludzi. Co do głównych bohaterów to Aragorn czy Gandalf (wzorowany zresztą po części na bohaterze z mitologii fińskiej), jako reprezentanci tych sił są kryształowi i jednoznaczni, natomiast już postacie ciągnące "indywidualną" oś fabuły: hobbici, reszta Drużyny Pierścienia, bynajmniej tacy posągowi nie są.
Tertio - Magia bądź jej brak
Przy odrobinie wnikliwości można naliczyć znacznie więcej takich przypadków - niemniej magia, pokazana wprost, pojawia się u Tolkiena stosunkowo rzadko. Nie zmienia to faktu, że (w znacznie subtelniejszej formie) jest obecna w Śródziemiu niemal wszędzie, zwłaszcza tam, gdzie występują elfy. Lorien, Rivendell - tu wszystko jest "magiczne", Legolas poruszający się bez trudu po głebokim śniegu, światło towarzyszące pochodowi Gildora - tego jest mnóstwo. Wydaje mi się, że dla elfów nie jest to nic niezwykłego, to część natury, którą potrafią władać tak jak ludzie narzędziami - do tego stopnia z nimi zespolona, że elf w Lorien nie rozumie Pippina, który pyta czy ofiarowane im płaszcze są magiczne.
Quarto - zasługi Tolkiena
Często pojawiała się w dyskusji opinia, że Tolkiena trzeba wielbić, bo stworzył taki wielki i dopracowany świat. Według mnie główna zaleta "Władcy Pierścieni" to opowiadana historia - to ona właśnie przyciąga i dzięki niej piękne uniwersum ukazuje się w pełnej krasie. Gdbyby nie opowieść, doskonałość i precyzja realiów obmyślonych przez Tolkiena byłaby dostrzegana tylko przez zapalenców. Oczywiście wizja świata "Władcy" okazała się na tyle ciekawa i płodna, że znalazła licznych naśladowców i stworzyła (bądź ustaliła) kanon fantasy, ale nie byłoby to możliwe bez fascynującej fabuły.
Quinto - Dłużyzny
Tutaj problem sprowadza się według mnie do gustu i wrażliwości. Niektórzy wolą Sapkowskiego od Tolkiena. Niektórzy wolą podręcznik do matematyki od tomiku poezji. Niektórzy wolą sprawne kino akcji od filmów, na których trzeba pomyśleć... Ja mimo wszystko - przy sympatii dla Sapkowskiego, matematyki i kina akcji - wolę to drugie.
Sexto - Tłumaczenie
Przeczytałem z Łozińskiego tylko niewielkie fragmenty, odrzuciło mnie natychmiast. Podzielałem "święte oburzenie" większości: profanacja, nieudolność itp. Ale kiedy się głębiej zastanowiłem, ta nadęta opinia nieco spuchła . Oczywiste jest, że człowiek przywiązuje się najbardziej do pierwszej wizji, pierwszego tłumaczenia. Każde następne, zwłaszcza różniące się do tego stopnia, najprawdopodobniej wywoła odruchową niechęć. Spróbujcie przeczytać dowolną książkę w oryginale, a potem jej tłumaczenie - w większości wypadków będzie to trudne doświadczenie. W przypadku Tolkiena większość pierwszy raz zetknęła się z powieścią w tłumaczeniu Skibiniewskiej (wspaniałym! - zatem konkurencja silna). Po drugie, w języku angielskim słowotwórstwo jest znacznie ważniejsze i uświęcone tradycją niż w polskim. Te wszystkie Bagoszna, Gorzawiny, Złotanki (w oryginale Goldberry to neologizm) itp. brzmią nieco sztucznie i infantylnie właśnie z tego powodu. Po trzecie wreszcie gros literatury fantasy to dzieła anglojęzyczne - wszyscy są do tego przyzwyczajeni i kiedy spotykają sie z wersją spolonizowaną - a więc wypraną z obcości - coś zgrzyta. Powyższe argumenty (plus dobry ponoć styl - nie czytałem wystarczająco uważnie, by wyrobić sobie opinię) powinny być brane pod uwagę przy odsądzaniu Łozińskiego od czci i wiary. Żeby nie było nieporozumień - odbieram to tłumaczenie jako nieudany eksperyment, niepozbawiony jednak dobrych stron.
Uff... rozpisałem się. Przepraszam za "sążnistość" posta - dyskusje o Tolkienie mnie wciągają, a tu było sporo rzeczy, do których mogłem się odnieść
|
20 lip 2008 21:30:10 |
|
|
Konto usuniete
|
Tolkien jest piękny żeby go docenić trzeba przeczytać go od początku stworzył świat piękny a zarazem okrutny. Całym fenomenem jest historia śrudziemia Tolkien opisał od jego powstania do końca, od bogów przez elfów do krasnoludów i ludzi. Władce pierścieni i Hobitta czytałem po kilka razy autor poświęcił całe rzycie na stworzenie tego dzieła. Opisał dzieje poszczególnych ras drzewa genealogiczne królów, charakterystyki postaci, która każda jest inna ich przygody. To jest arcydzieło polecam każdemu kto to lubi.
|
29 lip 2008 23:39:05 |
|
|
Konto usuniete
|
"Władca Pierścieni" jest świetny (trudno się kłócić, która książka Tolkiena jest lepsza, wszystko zależy od gustu), choć moim zdaniem niektóre fragmenty są za mało dynamiczne. Bardzo podobały mi się "Dzieci Hurina" oraz "Silmarillion". Storzenie świata i jego wczesne dzieje wydają mi się ciekawsze od opisu przygód pewnych hobbitów, choć z drugiej strony historia opisane w "Hobbicie" oraz "Władcy Pierścieni" są bardzo wciągające. Teraz po filmach Tolkien jest popularny na tyle, że łatwo znaleźć dobre tłumaczenie (wszyscy wiedzą które, a przynajmniej Ci którzy czytali wątek). Ja zaczynałem od tego "Hobbita" i (niestety) tego gorszego tłumaczenia "Władcy ", ale mimo to i tak wciągnąłem się w ten Świat (czy też może zagłębiłem, zafascynowałem się (?)). Na pewno "Władca Pierścieni" jest książką wartą polecenia (przeczytania), choć gdy interesują was wcześniejsze losy Śródziemia warto sięgnąć dalej.
A i takie pytanie: Czy na Zachodzie rosną Mallrony?
A skąd się wziąły Mallrony? (znaczy wiem ale tak pytam dla podłapania tematu do dyskusji)
Czyli może podyskutujemy bardziej o treści bo teraz prawie wszystkie posty są takie ogólne (Lubię Tolkiena jest cudowny. Moją ulubioną książką jest "Hobbit" czekam na jego ekranizację).
Może porozmawiamy trochę o detalach świata? O tym kto jest naszą ulubioną postacią ( z "Władcy " "Hobbita" "Silmarillionu" "Niedokończonych" ) i dlaczego.
O tym jaki jest nasz ulubiony moment w książce (np. mi bardzo podobają się "Porządki w Shire" (czy jakoś tak bo piszę z pamięci, potem sprawdzę dokładnie i przeedutuję)).
Może porozmawiamy (tak powtarzam się, ale celowo) o... ?
Może ktoś coś wymyśli? Bardzo chętnie podyskutowałbym o tym (w końcu są to "Dyskusje literackie").
|
30 lip 2008 18:54:48 |
|
|
Gość
|
Moja ulubiona Tolkiena jest ostatni tom "Władcy Pierscieni". A zwlaszcza moment kiedy Frodo odplywal a Sam niestety musial zostac. Ogolnie postac Sama jest swietna, pokazuje duza ilosc milosci, poswiecenia i zrozumienia dla przyjaciela. Cos co kazdy powinien chociaz w malym stopniu dawac najblizszym. Szkoda, ze Frodo ostatnia podroz odbyl sam..
|
04 sie 2008 0:59:40 |
|
|
Konto usuniete
|
Muszę się przyznać że kiedy po raz pierwszy czytałem "Władcę", było to właśnie tłumaczenie Łozińskiego. Ponieważ wcześniej czytałem "Hobbita" w przekładzie Skibniewskiej, mniej więcej orientowałem się jak powinny brzmieć nazwy własne. Ale mimo to przeczytałem całą trylogię i nie raziły mnie zmienione nazwy. Może Cały szum o przekład Łozińskiego opiera się tylko na tym, że Skibniewska była pierwsza i została ogólnie zaakceptowana. A podejście Łozińskiego było nowatorskie.
|
04 sie 2008 21:35:13 |
|
|
Konto usuniete
|
Jeszcze wracając do przekładów. Uważam że określenie Łazik lepiej wyraża pejoratywny (fajne słowo ) stosunek mieszkańców Bree do Aragorna niż, tu muszę przyznać, pompatyczny Obierzyświat. W końcu to własnie oni nadali mu takie przezwisko nie wiedząc kim jest w rzeczywistości i co dla nich robił.
|
05 sie 2008 20:34:46 |
|
|
Konto usuniete
|
Bardzo lubie czytać ksiązki Tolkiena i przeczytałem wiele jego dzieł m. in. "Hobit, czyli tam i z powrotem", "Silmarillion".
Jego książki są ciekawe, interesujące i tajemnicze. Stworzył świat, w którym żyją potwory i bestie, trole, gobliny, orki, krasnludy, elfy, hobbity, a także ludzie - Jest to świat fantasy...
Ale najbardziej spodobał mi się "Władca Pierścieni". Świat wykreowany przez autora jest mroczny, pełen tajemnic. W którym toczy się niustanna walka pomiędzy dobrem, a złem. Gdzie mały hobbit - Frodo, musi zniszczyć Jedyny Pierścień, wykuty przez władcę ciemności -Saurona. Inaczej na świecie zapanuje zło i ciemność. Podzczas niebezpiecznej podróży towarzyszy mu jego przyjaciel - Sam.
|
08 sie 2008 13:41:40 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 07 sie 2008 16:49:39 Posty: 20
|
J. R. R. T.
Witam! To mój pierwszy post na tym Forum i od razu o moim ulubionym autorze zagranicznym
Czytałem Mistrza chyba wszystko, co udało mi się dorwać - począwszy od nieśmiertelnego "Hobbita", przez kultowego "Władcę pierścieni", przez "Niedokończone opowieści", przez monumentalny "Silmarillion", przez krótkie teksty publikowane w czasopismach (rzadziej w formie książkowej) aż do chwytającej za serce historii "Dzieci Hurina"
Tym niemniej, dla mnie osobiście, najdoskonalszym przykładem mistrzostwa Profesora w operowaniu słowem jest niedługa historyjka zatytułowana "Drzewo i liść". Inne tytuły, z jakimi się spotkałem to: "Liść, dzieło Drobniaka" oraz w oryginale: "Leaf by Niggle".
To krótkie dziełko ukazuje ogrom egoizmu, znieczulicy ludzkiej oraz ślepoty na sztukę i artystów. Jest też nieśmiertelny już wątek orwell'owskiego Wielkiego Brata - kłania się "Rok 1984".
Drugi kawałek, który naprawdę mnie ruszył, to silmarillionowska historia Berena Erchamiona i Luthien Tinuviel.
A tu już ze mnie niereformowalny romantyk wylazł...
Pozdrawiam
_________________ homo homini lupus
|
08 sie 2008 18:37:10 |
|
|
Konto usuniete
|
Cześć, Bacenty! Widzę, kolega w upodobaniach. Znam sporo książek Tolkiena, polecam je koneserom dobrych książek. W jego powieściach jest dużo opisów np. przyrody, nie ma erotyki. Docenić jego książki może tylko prawdziwy znawca literatury. Chyba najbardziej lubię "Dzieci Hurina", dużo tragizmu, historia wielkiej kazirodczej miłosci (przedstawiona jednak bez erotyzmu). Książki są dobre, skłaniają do pytań o sens tego wszystkiego.
|
09 sie 2008 17:53:37 |
|
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|