Witam,
Hmm, jakby to napisać, IMO im dalej w las, tym bardziej pokręcone drzewa. Pierwsza seria dobra. Druga już gorzej. trzecią oglądałem po łebkach, a czwartej jakoś mi się nie chce. Powody, a oto i one:
W pierwszym sezonie wszystko miało ręce i nogi. Cyloni dawny wróg, skok jakościowy, czyli humanoidalne osiem serii, które stanowią idealny element infiltracji - efektem czego jest całkiem prawdopodobna błyskawiczna zagłada Kolonii.
Garstka ocalałych ucieka przed wrogiem - olbrzymia technologiczna przewaga Cylonów, zarówno w zakresie jakościowym, jak i ilościowym. Przecież uciekinierzy dysponują tylko jedną i to co by nie powiedzieć przestarzałą Galacticą. Silne napięcia interpersonalne - całkiem to wiarygodne w sytuacji takiej klęski.
Z czasem dochodzą jednak elementy, które mi wydają się raczej nieprawdopodobne. Sam miscytyzm jest prawdopodobny - ludzie tak mają, że jak rzeczywistość jest nie do przyjęcia, to tworzą są "nową". Ale tu e elementy mistyczne coraz bardziej zaczynają stawać się rzeczywistością. To raz.
Dwa: za duży element polityki wewnętrznej. Wydaje mi się, że w takiej sytuacji "oblężonej twierdzy" elementy politycznej władzy cywilnej są mało prawdopodobne. No ale to jest amerykański konik politycznej poprawności. Wyjścia nie ma trzeba przecierpieć. Postać Baltara - jako polityka jest IMO całkowicie niewiarygodna. To jest skończony samolubny dupek (dlatego pewnie nadałby się na polityka), ale dupek tego rodzaju, który nie potrafi tego ukrywać i dobrze "sprzedawać" tzw. przeciętnym wyborcom. Dlatego IMO prawdopodobieństwo jego zwycięstwa jest żadne.
Postać Strabuck - ja wiem, że piloci bojowi są czasem dziwni, ale ta "kobieta" to już tylko do wariatkowa. Kto zgodziłby się, by jego życie zależało od tak nieprzewidywalnej - również w walce - osoby.
Dalej idąc - "zbuntowane "ósemki". Przecież Cyloni powinii tem model skasować. Toż to prawie ludzka piąta kolumna. Jeden egzemplarz, któremu coś się poprzestawiało, to jeszcze przyjmę, ale tu de facto każda ósemka nie bardzo wie czego chce i dla kogo gra.
A i jeszcze jedno. Niemożność odróżnienia Cylonów o ludzi - nawet na poziomie badań molekularnych. To jest totalna bzdura. Przecież humanidalne jednostki posiadają zdolności, których z ludzkiego ciała nie da się "wykrzesać". No chociażby transfer danych do odzysku - na taką odległość i w takim tempie to chyba tylko za pomocą modulacji tachinowej. A do tego to potrzeby chyba jakiegoś elementu nadawczego i zasilającego.
Jak wprowadzili element "krzyżówki" ludzko-cylońskiej, to.... wyszło im, że humanoildalni Cyloni są po prostu ... ludźmi. Dlaczego, no proste - raka cholera nie potrafi leczyć, ogólnie medycyna na naszym poziomie, a tu następuje niesamowicie łatwe przekroczenie bariery, że tak powiem, międzygatunkowej.
No ale i tego scenarzystom było mało. Pomijam, że momentami relacje kto, z kim i dlaczego przypominają trochę seriale typu Dallas, czy Carirngtonowie. Nie, takie "cóś" to nawet mogłoby być prawdopodobne - w sytuacji zagrożenia gatunku instynkt każe się rozmnażać. Tylko dlaczego, dlaczego - poza naprawdę wyjątkowymi przykładami - nie widać efektów tego rozmnażania, tzn. brak dzieci (nowych). No pomijając owoc "krzyżówki".
Nie, moją cierpliwość wyczerpał "tajny" plan scenarzystów, którzy wmyślili, że ostateczna "piątka" będzie de facto wspomagać ludzi. No to po cholerę był ten genocyd na początku serialu? Kara boska? Super złożony i tajny projekt trzynastej koloni? Ehhh.
Ja odbierałem Galactice jako serial typu Babilon - czyli taki, który ma już z góry założony zarys scenariusza od początku do końca. Taki, który do czegoś zmierza.
Sposób przedstawienia w pierwszym i częściowo drugim sezonie miał nutę surowości i nakierowania na rzeczywistość. A potem idziemy w kierunku wizji, miscytyzmu nieprawdopodobieństwa i "cudów". No to co, w trakcie zmieniamy konwencję. To pewnie zaraz pojawi się MOC, albo wszechpotężny Herkules czy Xena.
Mógłbym tak dalej - przecież nie dobrałem się jeszcze do kwestii samej walki i jej realiów (w pierwszej serii jeden centurion rozwalał całe bataliony, a potem jeden człowiek bataliony Centurionów) - ale po co. IMO serial, ze względu na sukces pierwszych dwóch sezonów, został "rozdęty" dla celów komercyjnych. No a fabułę trzeba czymś wypełnić. No to udziwniają, komplikują, łamią konwencje i mnożą odcinki, które nie posuwają akcji do przodu.
Ot i tyle, dlatego "obraziłem" się na ten serial.