Ciężko mi wybrać nie chce Was zarzucić wszystkim na raz więc tym drugim opowiadankiem na razie przystopuje, może jutro coś dorzuce?
(zależnie od komentarzy
)
WIZJE
-Nawet kiedy czujesz śmierć na karku nie poddawaj się...- mawiał ojciec, gdy byłem młody... lecz cóż on mógł wiedzieć...
Unik, dwa kroki w tył... pot spływa po twarzy, włosy przyklejają się do czoła. Zmęczenie... znużenie... Krew miesza się z potem, posoka na twarzy, ramionach, ubraniu, na nogach i pod nimi... czerwono i szaro... parowanie, skok do przodu, zbicie na bok, uderzenie w bark, zachwianie... w oczach łzy, rany na ciele pieką jak szalone... błysk miecza... ostatni błysk który się widzi...
Otwiera oczy. Nie wie gdzie jest... Dopiero po chwili obrazy jawy, snu i rzeczywistości zaczynają się klarować. Pokój. Krew dookoła, jakieś dziwne znaki wymalowane na podłodze, ścianach a nawet suficie. Zamknął oczy. Ciemność, znów obrazy śmierci, walki w której nie ma się najmniejszych szans. Otwiera oczy. Znów widok pokoju, w którym pełno śladów krwi na ścianach, podłodze a nawet na suficie. Ból. Głowa, ramiona, większa część ciała w ranach, z której wypływa krew. Senność, ból przyćmiewa zmysły. Zamyka oczy. Mrok i strach. Traci przytomność.
Otwiera oczy. Haust powietrza przypomina o bólu. Całe ciało piecze. Jeden, ciągły bezustanny ból, który wydaje się trwać w nieskończoność. Suchość w ustach. Drętwota ciała od bólu. Jęk, westchnienie. Traci przytomność.
Zamknięte oczy. Nie może otworzyć. Nie może poruszyć ręką. Całe ciało to jeden wielki ból. Ciemność jest nie do zniesienia. Znów próbuje otworzyć oczy. Jęk bólu ledwo dosłyszalny. Umiera.
Otwiera oczy. Pokój. Łóżko. Monitor na biurku. Jakieś szafki. Zasłonięte okna. Leży na podłodze. Boli głowa i pierś. Dziwna suchość w gardle. Przełyka ślinę. Mrowienie w rękach. Podnosi się na łokciu i z cichym jęknięciem wstaje...
-Dzisiaj przesadziłem... – mruczy do siebie. Z podłogi zbiera pozostałości po świecach. Wyjmuje paczkę papierosów, wyciąga jednego i zapala. Zaciąga się dymem. Lekkie kucie w lewej stronie klatki piersiowej. Zaciąga się raz jeszcze. Znów ból. Siada na łóżku. Sięga ręką do biurka na którym stoi popielniczka. Myśli.... Tysiące myśli plączą się po głowie.
Jakiś dźwięk. Po chwili dopiero myśl do głowy – telefon. Odbiera.
-Słucham?
-Cześć- ciepły kobiecy głos. Wie do kogo należy.- Miałbyś dziś chwile?
Patrzy na zegarek. 16:30.
-Kiedy?
-Dziś... tak koło 18?
-Myślę, że tak- sam nie poznaje swojego głosu. Jest dziwny, suchy, nieprzyjemny.
-No to dobrze. Do zobaczenia. Buziaki, papa.
-Mhm, pa- rozłącza się. Rzuca telefon na łóżko. Jeszcze nie doszedł do siebie. Kończy papierosa, myśląc o tym co widział w sennej jawie. Wie, że to już za wiele. Coś jest nie tak. Jego wzrok pada na zapisane kartki na biurku. Jego zapiski dotyczące ostatnich wizji. Dreszcz.
-Walka, śmierć...- mruczy do siebie... nie zauważa lekkiego bólu po lewej stronie klatki piersiowej...