Bakker R. Scott - "Wojownik-Prorok"
Bakker R. Scott - "Wojownik-Prorok"
Po przeczytaniu i
zrecenzowaniu, celem upowszechnienia, genialnej
fantastyki w wykonaniu
Bakkera, jakim był
"Mrok, który nas poprzedza", "rzutem na taśmę" zabrałem się za drugi tom trylogii
"Książę nicości" -
"Wojownika-Proroka".
Po niesamowitych doznaniach i wspaniałej lekturze, jakiej dostarczył mi
"Mrok, który nas poprzedza" nawet nie łudziłem się, że uda się
Bakkerowi "przebić" to, czego dokonał w pierwszym tomie. To, że utrzyma poziom, miałem za pewnik, ale czyż jest możliwe, by uczynić lepszym to, co było doskonałe?
Otóz odpowiedź brzmi - tak! Wydaje się, że dla najlepszego pisarza współczesnej literatury
fantasy - jakim stał się dla mnie
Bakker - nie ma rzeczy nie możliwych. Jest więc
"Wojownik-Prorok" rzeczą wybitną i w stosunku do tomu pierwszego wzbogaconą (w znaczeniu: ulepszoną) tam, gdzie książce
"Mrok, który nas poprzedza" wytykano niedostatki.
Po raz kolejny - jak to było w recenzji tomu pierwszego - nadto się nad prozą
Bakkera rozpływał nie będę, bo musiałbym powtarzać wszystko to, co napisałem wcześniej. Ograniczę się więc tym razem do wspomnianych "ulepszeń".
Przede wszystkim tempo akcji uległo zdecydowanemu przyśpieszeniu. Oczywiście wypadki nie pędzą na złamanie karku, ale wszystko dzieje się tak... w sam raz. Chodzi mi o to, że nadmierny pośpiech w opisywaniu zdarzeń nie zdominował tego, co najbardziej u
Bakkera cenne: budowanie relacji między bohaterami i koneksji między postaciami a epickimi wydarzeniami. Tu nadal najważniejsi są ludzie, których losy nierozłącznie i nieuchronnie splatają się z koszmarem wojny i nadchodzącej Apokalipsy.
Wszyscy, którzy wcześniej narzekali na "brak akcji" powinni zostać urzeczeni pełnymi rozmachu, epickimi bitwami, oraz w sposób niezwykle plastycznie opisanymi potyczkami czarnoksiężników i wojowników - tu niemal wszystkie opisywane wydarzenia w jakiś magiczny
sposób stają człowiekowi przed oczyma. Rzadko ostatnio trafia się na tak kunsztownie opisane pojedynki, które są nie tylko próbą sił, ale także konfrontacją charakterów.
A'propos kunsztu pisarskiego - nie znajdziecie mi drugiego takiego pisarza, który w tak doskonały sposób potrafi opisać wielokilometrowy przemarsz kilkutysięcznej armii. Sceny z przemierzania pustyni były tak sugestywne, że nawet czytając to w środku zimy, poczułbym pragnienie
Podsumowując: Ci, którym
"Mrok, który nas poprzedzał" się podobał, będą po raz kolejny zauroczeni tym, co przeczytają w
"Wojowniku-Proroku" - ja bylem nawet dużo bardziej - a tych, których pierwszy tom
"Księcia nicości" nie oczarował, czy też znudził, tom drugi powinien przekonać do
Bakkera ostatecznie (chociaż znając tych najbardziej zatwardziałych to różnie być może...
).
Ocena, jeszcze większe
5/5.