Williams Tad - "Wojna Kwiatów"
Jakiś czas temu znalazłem w bibliotece publicznej nową, choć jak mi się wydaje, wydaną ok. 2006r. powieść Tada Williamsa "Wojna Kwiatów". Była to pierwsza pozycja tego autora po którą sięgnąłem; w okresie wcześniejszym zdarzało mi się natrafić na wypociny
tegoż autora, jednakże po zapoznaniu pobieżnym z zawartością odrzucałem je nieprzekonany; opis ich kojarzył się mi osobiście z standardową fantasy heroic lub przygodową(wiecie księżniczki, smoki, źli goście i jeden superbohater- AFUJ!. Jednakże ta książka mile mnie rozczarowałą. Sięgnąłem po nią wiedziony przeczuciem i.... ahhh było niemalże świetnie
!!!. Ale, ale byście za bardzo nie zapragnęli bliższego kontaktu z tą książką, powiem jest ona na swój sposób typowa; zanim jednak do tego przejdziemy zacznijmy rzecz po kolei. A zatem, gdy zatopimy nasze przenikliwe, a zarazem pełne nadziei spojrzenie w lekturze
, poznamy głównego bohatera; jest on mężczyzną około trzydziestki, z zawodu muzykiem rockowym posiadającym niezaślubiona połowice która spodziewa się dziecka. Z tego co sie orientuje jest oklepany element. Powracając do naszego herosa
, w tym właśnie momencie jego dziewczynie zdarza się wypadek- poronienie. Odmieniona druga paletka
postanawia zerwać z przeszłością, czego skutkiem ... raus nasz bohaterze ale prędko!
.Wraca do matki, która jak się okazuje jest śmiertelnie chora, o czym nasz bohater nie wiedział. Po wielu miesiącach zmagań umiera, wyznając "synowi" że zawsze przeczuwała że nie jest jej synem. Przybłeda
sprzedaje dom rodziców i przenosi się do samotni w górach... no i włąsnie teraz sie zacznie. Akcja przyspiesza, stawiając na jego drodze monstrum i ratunek w postaci ... wróżki. Kończy sie to lądowaniem w innym jakby równoległym świecie. Tu powierza mu się misje którą z wielkim trudem i oporem, a może nawet prawdziwym przerażeniem, musi wykonać; jesli chodzi o resztę to nie chce wam odbierac przyjemności jej poznania. Powiem tylko że nasz heros wcale nim nie jest i o dziwo nim się nie staje; cały czas pozostaje, powiedzmy słaby i co pewne zdezorientowany. Na pewno nie wzbudzi w nas uczucia patosu. Mimo to jego postac wciaga; co sie tyczy samego świata to jest parodią, satyrą naszego, choć jak sie już pewnie domyśleliście, rządzi nim magia; pomimo tego efekty sa podobne do naszej racjonalizacji świata. Język o ile pamiętam pozwala nam gładko prześliznąć się przez książkę. To tyle rzekłem, zaś zakończe jednym słowem- przeczytajcie.
PS: warto
Edit by Rudi: Proszę o umieszczanie właściwych tytułów recenzji. Tym razem poprawiłam.