Krzyczę
Wołam pomocy
Nikt mnie nie słyszy
Nikt mnie nie widzi
Wszyscy widzą tylko siebie
Swoje potrzeby
Nikt nie dostrzega cierpienia innych
Mojego
Wiem, że nikt nie zdoła mi pomóc
Ale gdyby chociaż próbowali
Jednak i tak już jest za późno
Znikam
Wciągana przez białą otchłań
Nie mogę się oprzeć
Ktoś delikatnie chwyta mnie za dłoń
Czuję czyjąś obecność
To anioł
Im wyżej mnie niesie, tym niżej opada ze mnie mój ból, cierpienie
Moje serce się odradza
Ale na ziemi już mnie nie ma
Wszyscy tam widzą mnie teraz taką spokojną, z zamkniętymi oczami
Śpiącą
Ukrytą głęboko w długim drewnianym pudle
Ludzie nazywają to pudło trumną
Teraz z góry widzę ludzi, którzy kiedyś byli mi tacy bliscy
Jednak nigdy nie próbowali mi pomóc
Nigdy nie dostrzegali mnie prawdziwej
Bo oni zawsze wszystko wiedzieli lepiej
To nic
Nie jestem zła
Nie czuję złości ani pogardy
Widzę jak wszyscy, którzy coś dla mnie znaczyli pochylają nade mną głowy
Lecz to mi już nie pomoże
Nie pozwoli wrócić
Ja tego nie chcę
Tu gdzie jestem, jest mi dobrze
Jestem spokojna
Słyszę jak Ci na dole szepczą coś do mojej zimnej postaci
Lecz dźwięk ich słów
Nie zdoła mnie już obudzić
Ps. trochę taki długi wierszyk