Teraz jest 22 lis 2024 13:54:14




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 161 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 11  Następna strona
Władca Pierścieni - Trylogia 
Autor Wiadomość
Post 
Na poczatek, trzeba zdac sobie sprawe, ze nierealne jest dokladne oddanie wszystkich watkow i elementow ksiazki w jej ekranizacji. Z takim podejsciem mozna spokojnie zaczac ogladac Wladce Pierscieni. Niezaleznie od tego, czy pierwsza czytalismy ksiazke, czy ogladalismy film, musimy zdawac sobie sprawe, ze beda sie roznic. Wiec zaczynamy...

Pierwsza czesc filmowej wersji Wladcy Pierscieni jest zrobiona dobrze, mozna wrecz powiedziec, bardzo dobrze. Oddaje klimat ksiazki, jest "dosc" wierna (pomijajac takie "szczegoly" jak Stary Las, Toma Bombadila i Glorfindela ktory zostaje zastapiony przez Arwene [o zgrozo!]). Muzyka, mistrzowska (jak zreszta we wszystkich trzech filmach). Sceny walki znakomite, scenografia olsniewa (ach, ten Shire :)). Film swietny, ekranizacja zadowalajaca. I w tym momencie, drogi filmu i ksiazki sie rozchodza jeszcze bardziej...
Druga i trzecia czesc jest kontynuacja i zakonczeniem filmowej wersji Wladcy Pierscieni. Bardzo wiele znaczacych zmian fabularnych moga pozostawiac niedosyt, szczegolnie dla ludzi dobrze znajacych tworczosc Tolkiena. Zupelnie inny charakter Faramira, inny charakter Drzewca, elfy w Helmowym Jarze (i to jeszcze z Haldirem na czele :P), kompletne usuniecie watku przejecia wladczy przez Sarumana w Shire (i wyeliminowanie go jeszcze w Isengardzie) i wiele, wiele innych mniejszych lub wiekszych zmian, w jakims stopniu zmienia charakter filmu. Mozna patrzec na to w dwojaki sposob: srednia ekranizacja ksiazki, lub ciekawa wlasna interpretacja rezysera i scenarzystow. Pomimo tego, ze jestem wielkim fanem tworczosci Tolkiena, przychylam sie do drugiej opinii. Film, jako calosc, jest swietny. Efekty, muzyka, aktorzy, sceneria i scenografia, bitwy.

Swietny film, srednia ekranizacja, paskudne zakonczenie :P


07 maja 2008 2:44:47
Post 
Zgadzam się z Wraith, ale tylko co do pierwszych trzech zdań ;-) Książka jest napisana bardzo trudnym językiem, więc jej ekranizacja bardzo pomaga w odczytaniu niektórych sytuacji. A brak wątków? No cóż, zdarza się najlepszym. I tak uważam, że ekranizacja trylogii jest mistrzowska. Świetnie oddaje scenerie, bitwy i osobowości książkowych bohaterów. Rewelacyjna robota scenarzystów i charakteryzatorów szczególnie zasłużyła na moje uznanie w scenach gdzie ukazany jest świat elfów i one same. A ich język... Komu wcześniej chciało się nagrywać coś takiego? Ja sobie nie przypominam, żeby wymyślony język elfów był jeszcze w jakimś filmie wpleciony w dialog. Tak więc rewelacja pod każdym względem ;-)


08 maja 2008 9:17:26
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 06 maja 2008 17:30:18
Posty: 39
Post 
Widzę, że w tym wątku temat braku Toma Bombadila rządzi ;). Cóż, to zauważył chyba każdy, kto czytał książkę.
wildLadybird napisał(a):
A już najgorsze ze wszystkiego było zakonczenie trzeciej części.... ja rozumiem, że mialo byc szczęsliwe zakonczenie, ale ta sielanka która nam zafundowano na filmie... śmiech na sali :lol:
Jak dla mnie to lepiej by było, żeby film się skonczył w tym momencie jak na kilka sekund jest czarny ekran po wybuchu góry przeznaczenia

No cóż, w książce zakończenie było jeszcze dłuższe. Moim zdaniem to dowód, że Tolkien przeżył jakąś wojnę, a nie pisał wydumane historyjki, pióro w nocniku maczając. Zaś "sielanka" zafundowana na koniec filmu, to nic innego, jak metafora śmierci, która dała bohaterom wytchnienie i wieczny spokój.


09 maja 2008 8:33:40
Zobacz profil
Post 
Jak dla mnie było tam wieeele zakończeń, zdecydowanie za wiele. Bardzo cenię sobie te filmy, lecz oglądając koniec "Powrotu króla" odniosłam wrażenie jakby twórcy nie mogli się zdecydować, którą możliwość wybrać, tak więc wybrali wszystkie, a cóż... co za dużo to nie zdrowo...


09 maja 2008 13:38:14
Post 
Film bardzo mi sie podobał. Wspaniała muzyka, swietne sceny bitew.Oczywiście szkoda ze nie było w nim wszystkiego co opisał w trylogi Tolkien no ale film w koncu nie moze trwać 5 godzin xD. Szczególnie szkoda mi ostatniego wątku w którym Frodo z przyjaciółmi wracają do Shire i tam walczą z Sarumanem. A co do Toma Bombadil'a to moze i dobrze ze rezyser opuścił ta cześc bo jak dla mnie była troche przynudzająca.

Pozdro


09 maja 2008 18:10:51
Użytkownik
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 06 maja 2008 7:58:33
Posty: 33
Post 
Każdy, kto pisze w tym temacie słodzi zarówno filmom, jak i książkom. A ja będę inna i swoje zdanie wyrażę bez żadnego wstydu.

Film - TAK, książka - NIE.

Film jest świetnie zrealizowanym spektaklem wojny, przygody i przyjaźni. Najczęściej wspominanymi scenami (zarówno przez was, jak i przeze mnie) są Bitwy w Helmowym Jarze, podróż hobbitów z Gollumem (jako całość) i zakończenie. To daje do myślenia. Dlaczego każdy wspomina właśnie te sceny? Uważam, że to w nich Peter Jackson pokazał w czym jest świetny, a w czym słaby. Rozmach i technika, a z drugiej strony mdłości i nudności (to do zakończenia:) ).
Wszystkie części zostały zaopatrzone w świetne efekty specjalne. Sądzę, że nie widziałam takich świetnych efektów, poza "Matrixem". Fakt, że widać czasem pewne niedociągnięcia (bluebox w przemarszu Drzewca z Hobbitami - okropne), jednakże ogólnie sprawiają wrażenie hmmm... Fotorealistycznych. Gra aktorska tez niczego sobie. Aragorn, Legolas, Sam - piękne kreacje małoznanych aktorów. A z drugiej strony pojawiają się koszmarki - sztywna jak kłoda Arvena i wybałuszający oczy jak przy sraczce Frodo, któremu pierścień ciąży tak, że mu się białka wylewają. Osobiście takie upłycanie bohaterów mi nie przeszkadza, ale w filmie trwającym "raczej długo" strasznie nuży.

Wątek przyjaźni między Frodem a Samem został przedstawiony strasznie... Romantycznie? Żeby nie było, nie uważam ich za gejów:). Tylko bardzo emocjonalnie podeszłam do tego tematu. Scena wieńcząca pierwszą część - wyciskacz łez ;). A zakończenie trzeciej części... Pomińmy:).

Dlaczego książka nie, a film tak? Film, pomimo swej długości oglądałam z zapartym tchem. Nie jestem żadną fanką Pana Tolkiena, żeby nie było. Po prostu - film jest solidnie nakręcony i już po pierwszej części było jasne, że stanie się legendą. Na drugim biegunie znajduje się książka. Długa, za długa (jak u Stephena Kinga) powieść o raczej nudnej, nieporywającej narracji. Może i barwna, może i bogata w treść i ambitnie kreująca nowy świat (czyt. Śródziemie), jednakże na dłuższą metę, uznaję trylogię książkową za po prostu nudną.

Film polecam każdemu, książkę - najwytrwalszym.

5+

_________________




12 maja 2008 1:48:45
Zobacz profil
Post 
Ja przeczytalam trylogie 2 razy zawsze mialam to samo wyobrazenie swiata hobbitow ale zaczelam od tzw. biblii tolkienowskiej "silmarilion"(polecam) Jest mitologią tolkienowskiego świata. Opowiada całą jego historię od aktu stworzenia, aż do odejścia elfów i niepodzielnego panowania ludzi.A film duzo rozni sie od ksiazki.Trzeba przezyc te ksiazke .


12 maja 2008 19:11:07
Post 
Trylogie czytalem dułgo zanim pojawily sie jakiekolwiek plany ekranizacji (no moze poza wersja animowana :) choc o niej dopiero dowiedzialem sie juz po samej premierze 2 lub 3 czesc ^_^). Film zrobiony fajnie ale coz ciezko powiedziec ze wiernie odwzorowuje książke ale z drugiej strny czego mozna sie spodziewac po filmie trwajacym "tylko" pare godzin wzgledem ksiazki ktora jest az tak obszerna :).
Brak mi wielu fajnych watkow w filmie chciazby bila bombadila (jak przekrecam coz sie dziwic juz minęł parenascie lat od czasu kiedy czytalem ;))


15 maja 2008 10:10:26
Post 
Mnie osobiście wszystkie trzy części bardzo się podobają o ile w czasie filmu nie porównuje się ich z książką. Wtedy traci się radość z oglądania.
"Władcę Pierścieni" naprawdę warto zobaczyć, koniecznie na dużym ekranie. Zarówno ci, którzy nie mieli wcześniej w ręku książki, jak i ci, którzy twórczość Tolkiena traktują jako hobby. Film jest niesamowicie dynamicznym obrazem. Stało się tak kosztem uproszczenia fabuły i zredukowania klimatu - "Władca Pierścieni" utrzymany jest raczej w konwencji filmu akcji, z oryginalną, nietypową oprawą świata fantasy. Jeśli ktoś czytał trylogię to z pewnością doszuka się nieścisłości odnośnie książka -> film. Co do gry aktorskiej uważam, że młody Wood zagrał w nieciekawy, bezbarwny sposób głównego bohatera - Frodo, ale to moje odczucia. Mam jeszcze zastrzeżenie co do pozostałych hobbitów, reszta aktorów wypadła dobrze. Bitwa w Helmowym Jarze jest zrobiona na najwyższym światowym poziomie. Szturm armii orków na przeraża, w pełnym tego słowa znaczeniu. Co do szturmu na Isengard to mam pewne wątpliwości. Nie co do wizualnych efektów bitwy, ale do wyglądu Entów. Po prostu sie mi nie spodobały. Jednak moim zdaniem największym błędem była postawa Faramira. W książce on w przeciwieństwie do swego brata Boromira, przeciwstawił sie potędze Pierścienia i puścił Powiernika wolno w głąb Mordoru. Ścieżka Umarłych, którą podążyli Aragorn, Legolas i Gimli w trzeciej części, została ukazana bardzo podobnie do tej z książki, jednak samo spotkanie wyglądało nieco inaczej. Końcowa bitwa to majstersztyk :) W porónaniu do książki razi mnie zakończenie filmu, bardzo wysłodzone - czyly typowy happy end. Zabrakło mi Sarumana i orków w Shire.
Podsumowując ekranizacja jest zrobiona w świetny sposób, nawet jeśli odbiega od fabuły książki. Zawsze książka wygrywa z filmem. Film przemija, efekty starzeją się, a książka z latami nabiera magii :)


16 maja 2008 8:54:40
Post 
Dla mnie najwiekszym rozczarowaniem byla ekranizacja 1-wszej czesci... owszem film zrobiony jest z niesamowitym rozmachem- fantastyczna scenografia, charakteryzacja, sceny batalistyczne, efekty specjalne... ale zabraklo mi w tym tresci i prawdziwego przeslania z trylogii Tolkiena... Ksiazka jest THE BEST!!!


16 maja 2008 11:26:14
Użytkownik

Dołączył(a): 15 maja 2008 17:06:17
Posty: 35
Lokalizacja: Z GdaĂąska
Post 
Film zrobiony fantastycznie, według mnie nawet dorównywnuje w książce. Podobno fani naliczyli 70ileś różnic między powieścią a ekranizacją. Większość jednak dotyczyła ubioru i wyglądu postaci. Ja się nawet cieszę, że nie naręcili sceny z Tomem Bombadilem. Jedyna w książce postać, która mi się nie podobała.


16 maja 2008 14:32:59
Zobacz profil
Post 
Wiadomo, ciężko jest zrobić dobrą ekranizację tak, żeby nie pominąć niczego i żeby każdy był zadowolony. Jednak mogę spokojnie powiedzieć, że ekranizacja "władcy..." była dobra. Nie fantastyczna, ale dobra. Przede wszystkim wizualnie, bo i pejzaże i sceny batalistyczne. Oczywiście, dużo w filmie tzw "holiłódu", ale występował w dawce stosunkowo łatwej do strawienia. Książkę zdązyłem przeczytać przed filmem, dlatego mogłem na świeżo porównywać obie wersje. Zakończenie faktycznie, bardzo sielankowe i przesłodzone ale całość mi się podobała. No i lepsze to, niż kreskówka na tej samej podstawie...


17 maja 2008 20:05:36
Post 
ja najpierw obejrzałam wszystkie częśći ekranizacji a dopiero potem sięgłam po ksiązke , własnie same filmy mnie do tego zachęciły , osobiście mi sie bardzo podobały sceny walk były świetnie zrobione , można by zaliczyć częśći owej trylogi do jednych z lepszych ekranizacji filmowych ostatnich lat..film zawsze będzie słabszy od ksiązki mimo to film ma o wiele więcej zwolenników więcej niż książka


21 maja 2008 21:08:28
Post 
Przeczytalme ksiazke tuz przed ekranizacja. Film jest troche przyspieszona wersja ksiazki co jest jasne, ale nie oddaje nam klimatu "grozy" ksiazkowej :/ Ktos juz wczesniej pisal ze "powrot krola" jest zbyt sielankowy. Niestety to prawda, komercjalizacja wziela gore i musi byc jakis watek milosny, a w tym przypadku dla ludzi czytajacych ksiazke popsuł cały efekt. trzeba jednak przyznac ze sceny batalistyczne wyszly calkiem dobrze i krajobrazy malowniczo zachecaja do wyjazdu w gory :D

Jeszcze wracjaac do ksiazki, sama trylogia jest swietna, ale w polaczeniu z innymi dzielami Tolkiena, ktore opisuja zycie innych postaci drugoplanowych czy wydarzen po zlej stronie mocy nabiera ona o wiele wiekszego wymiaru i jest wrecz niesamowity efekt


21 maja 2008 22:04:07
Użytkownik

Dołączył(a): 22 paź 2007 22:14:24
Posty: 16
Post 
Mam przeciwną opinię od kilku przedmówców :). Wg mnie Tolkien stylem Władcy Pierścieni niedaleko odskoczył od książki dla dzieci, jaką jest Hobbit. Tolkienowski Władca Pierścieni to typowa kronika zdarzeń z papierowymi postaciami. To, za co podziwiam film i Petera Jacksona, to tchnięcie w te postaci życia. Boromir, który jest pełny rozterek między wykonaniem misji wyznaczonej przez ojca, a byciem wiernym drużynie to postać nr 1. Można się sporo dopatrzeć w filmie (obowiązkowo wersja rozszerzona) interakcji między nim a Aragornem, gdzie to Boromir zaczyna przekonywać go do rasy ludzi (Aragorn - wychowywany przez Elfów ma o ludziach zdanie podobne do tych ostatnich). Postać nr 2 to sam Aragorn, który przechodzi długą drogę rozwoju, żeby na koniec zostać królem. Film jasno pokazuje tą drogę, wpływ takiego władcy jak Eoden (postać nr 1 w Dwóch Wieżach), tam widać prawdziwych ludzi. Sorry, ale po czymś takim powrót do książki nie jest już tym samym. Nawet dobrze pracująca wyobraźnia nie jest w stanie dorobić tego, czego Tolkien tam nie dopisał.


23 maja 2008 0:00:09
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 161 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 11  Następna strona


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do: