Co tu dużo mówić, facet jest mistrzem gatunku. Nie zapomnę jak czytając Dzień Szakala, już sam nie wiedziałem kogo bardziej lubię czy Szakala czy komisarza, który go ścigał.

To było irracjonalne, koniec książki się zbliża a ja z jednej strony chcę, żeby szakal osiągnął to co zamierzył, a z drugiej też dopinguje komisarza. Dwóch profesjonalistów się spotkało, bardzo podobny efekt jak w filmie Heat.
Pozostałe książki też niezła jazda.