Tak, czytałem (czego ja kurde jeszcze nie czytałem?
). Całość serii jest oparta na dość skomplikowanych realiach. Ogólnie rzecz biorąc, wszechświat jest "zaludniony" przez rozumne razy, które jednak nie powstały same z siebie, ale ich rozwój został wspomagany z poziomu zwierząt poprzez odpowiednie mutacje innych ras inteligentnych. Prestiż każdej z ras zależy od tego, jak długi jest znany rodowód razy (czyli ile było ogniw łańcuszka ras wspomagających) przed nią i ile ras dana rasa istot inteligentnych wspomogła.
Dodatkowo, ogólną wiarą jest to, że gdzieś daleko w przeszłości istniała mityczna pierwsza rasa, która dała początek innym (w sensie wprowadzenia ich na wyzsze progi szczebla ewolucji).
No i w taką sytuację, zaraz na początku dalszych podróży kosmicznych wpadają ludzie, kompletnie nie przystający do stopnia rozwoju technicznego innych istot inteligentnych, bez żadnej rasy opiekuńczej, za to z kilkoma rasami wspomaganymi (neodelfiny, neoszympansy).
Prawie nie ma przyjaciół, sytuacja jest bardzo ciężka, bo starsze rasy chętnie by się "zaopiekowały" krnąbrnymi i najwyraźniej porzuconymi przez swoją rasę wspomagającą Ziemianami... a na tle tego wszystkiego w poszczególnych tomach dzieje się całkiem sporo ciekawych rzeczy.
Całość polecam zacząć od tomu "Wojna wspomaganych" ("The uplift war") - jest to po prostu kawał świetnej militarnej fantastyki i warto.
Nie zmienia to jednak faktu, że poziom całości jest bardzo zróżnicowany, niektórych tomów niemal nie da się czytać, tak bardzo autor zagłębia się w szczegóły polityki i zależności kulturowo-rasowych.