niestety wiele moich niegdys ulubionych zespolow sie juz do dzis zeszmacilo, korn po 5 albumie, slipknot po 2 na ten przyklad, wiec chyba dopisze legendarnego, choc u nas malo znanego RATMa, ktorego czlonkowie sie rozeszli zanim zaczeli grac tandete :)

Ja słucham głównie polskiej muzyki a tu nie ma sobie równych zespół Pogodno. Cenię ich za poetyckie teksty i lekkie podejście do życia. A co do zagranicy to: BOB MARLEY ŻĄDZI

Jezeli mialbym wybrac jednego to tylko i wylacznie Amon Tobin - za harmonie w chaosie ktorej nie spotkalem nigdy wczesniej w takim wykonaniu.

ja natomiast slucham rock'a oraz cięższych brzmień "perfect circle" "goodsmack" czy "as i lie dying". nie twierdze ze sa to najlepsze zespoly czy styl muzyczny ale moj stosunek do hh czy polskiego rapu jest nie najlepszy... niektorzy nic soba nie reprezentuja oprocz obludy... prosze nie obrazajcie sie na mnie wszyscy ci ktorzy macie innne zdanie czy sluchacie takiej muzyki. to po prostu jest moja opinia:)

Słucham głównie starego rocka: Deep Purple, Rainbow, Budgie, Joy Division i tym podobne klimaty. Z nowszych rzeczy głównie Lacrimosa, Deine Lakaien, Happsad.
Sporadycznie posłucham czego innego.
Za to konsekwentnie omijam techno i disco .

Zdecydowanie The Roots,Placebo (ale z dawniejszych czasów) tak samo Pudelsow jak i R.E.M.

Całe lata 80-90. W tamtych czasach swoją świetność przeżywał spacesynth, Laser Dance, Koto, Hypnosis, Syntech, Rygar etc. Ah ta moja nostalgia za tamtymi latami

jesli o mnie chodzi to tylko hiphop amerykanski.....

EDIT by Chesuli: Jak mi wskażesz zespół, który nazywa się "hiphop amerykanski" to cofnę ostrzeżenie. Inaczej potwierdzi się, że Twój post nie jest związany z tematem, nic do niego nie wnosi,a dodatkowo jest "niesłychanie" rozbudowany treściowo. To wszystko jak na razie "kosztuje" + 1 ostrzeżenie.

A ja nie mam ulubionego zespołu. Słucham wszystkiego co mi w ucho wpadnie

EDIT by Chesuli: Tytuł tematu jest jasny i jednoznaczny. Twoja wypowiedź też. Wniosek prosty. Piszesz w temacie, w którym nie masz co napisać - znaczy się śmiecisz. A śmiecenie kosztuje + 1 ostrzeżenie.

Ulubiony zespół (wykonawca)... hm... temat bardzo eksplozyjny. Ale i ja sie dołączę. W zasadzie słucham każdego zespołu (wykonawcy) i rodzaju muzyki pod warunkiem że to jest:
* Pink Floyd, Dawid Gilmour, Roger Waters
* Genesis, Phil Collins, Peter Gabriel
* Marillion, Fish
* Dire Straits
* Black Sabbath, Ozzy Osbourne
* Rammstein
* Tangerine Dream, Edgar Froeze
* Klaus Shulze
* J.M. Jarre
* Vangelis
* Shiller
* Mike Oldfield
* Pat Metheny Group, Pat Metheny
* Milles Davies
* Deep Purple
* Clannad
* Dead Can Dance
* Isao Tomita
* Enigma
* Weather Report
* Emerson, Lake & Palmer
* Whitesnke
* Yes
* The Police, Sting
* Pet Shop Boys
* Brian Eno
* Pendragon
= trance, hause music, ambient,
= tzw. muzyka klasyczna
Już dalej nie będę przynudzać. bo mógłbym jeszcze wymieniać a to raczej nie ma sensu. Pokazałem paru wykonawców i klimaty jakie reprezentują, a są mi bliskie. Podobnie jak książki, muzyka zawsze była i jest ze mną i nie próbuję myśleć że może być inaczej. A tak z innej beczki: nie ma to jak zasiąść z dobrą książką w ręku, zapuścić dobrą muzyczkę w tle na dobrym sprzęcie, obok kawa (koniecznie z mleczkiem) i może coś jeszcze, i czytać.... W razie czego zawsze można zrezygnować: albo z muzyki albo z książki ale NIGDY z obu naraz

Z polskich wymieniłbym św.trójcę heavy metalu (KAT, Turbo,TSA ew.Hunter)
z zagranicznych Vai-a i Satrianiego trochę rozbieżność ale moją pasją jet gitara, nie konkretna muzyka

Lubie takie zespoły jak
Czerwone Tulipany,
Celtic Woman,
SDM,
Banco de Gaia,
Cafe del Mar,
Budda Bar.
A tak poza tym lubię również pojedyncze piosenki rożnych zespołów takich jak np.Aerosmith,Łzy.

Jeśli chodzi o zagraniczne to:
Blind Guardian
Nickelback
Red Hot Chilli Peppers
The Offspring
Disturbed
Papa Roach
System of a Down
Korn

Z polskich natomiast to od czasu do czasu lubię posłuchać Farben Lehre i Pidżamę Porno

happysad... ;* Pidżama Porno.. SOAD... Metallica... SDM ;]

Ja zapomniałam dodać jeszcze Nirvanę.Ale to było dawno temu,do dziś uwielbiam tylko jedna juz Ich płyte "Unplugged in New York".Zawodzaca,smutna i jakas taka wyrwana z innego świata,ale do dzis mi towarzyszy,po tylu latach słuchania jej.Jest dobra na każdą okazję (no,z wyjatkiem szalonej radosci).Brzmienie gitary,spiewu Kurta i ogólnej atmosfery na zawsze chyba pozostanie juz w mojej płytotece::))