Biblioteka Narodowa opublikowała kilka dni temu raport na temat poziomu czytelnictwa w Polsce w roku 2018. Wynika z niego, że przez cały ten okres jedną książkę przeczytało tylko 37% Polaków.

To oznacza, że co trzeci Polak nie czyta zupełnie niczego. Pod względem czytelnictwa wypadamy gorzej m.in. od Niemców, narodów Skandynawskich, a nawet Czechów. Co ciekawe, z e-bookami jest jeszcze gorzej, w praktyce nie czyta ich prawie nikt (jednego e-booka przeczytało w zeszłym roku 3% Polaków).

[Więcej na ten temat w tym artykule: https://www.naczytniku.pl/jak-wygladalo-czytelnictwo-w-polsce-w-roku-2018-podsumowanie-najnowszego-raportu-biblioteki-narodowej/]

Co Waszym zdaniem jest tego przyczyną? Czy dla Polski nie ma w tej dziedzinie nadziei? Przecież regularnie organizowane są akcje promujące czytelnictwo w naszym kraju, a nie przynoszą praktycznie żadnych efektów.

Macie jakieś doświadczenia ze skutecznym zachęcaniem kogoś do czytania więcej? Udało Wam się komuś wytłumaczyć, dlaczego czytanie jest wartościowe?

Często mówi się, że rynek książek elektronicznych szybko się rozwija, że e-booki i czytniki to przyszłość - czy rzeczywiście tak jest? Skoro tak niewiele osób czyta książki, to kto w ogóle sięgnie po e-booki?

książki książkami, ale - w przeciwieństwie do czasów np. sprzed 100 lat - obecnie to tylko jeden z wielu sposobów poznawania rzeczywisości. Ma swoje zalety, ale i spore wady.

Powoli miejsce książek zajmują nowe media, np. Youtube. Zamiast czytać książkę o podróży łatwiej i chyba nawet pełniej da się przyswoić tą samą wiedzę np. na vlogu podróżniczym. Wielu tematów np. z zakresu techniki nie da się nawet za bardzo przedstawić w formie książki, pozostają fimiki instruktażowe, zresztą nawet łatwiej taki nakręcić niż wydawać w formie książki.
Rośnie też popularność audiobooków, 10 lat temu rynek audiobooków w PL praktycznie nie istniał, a dziś jest całkiem spory i ma się coraz lepiej.
Wydaje mi się, że z rozwojem audycji "audio/video na żądanie" książki będą dalej ustępować pola takim materiałom. Autorowi, który ma coś do przekaznia prościej, szybciej i taniej jest nagrać audycję (choćby telefonem), niż pisać i wydawać książkę. No, może z wyjątkiem pozycji naukowych i beletrystycznych.

Masz źródło? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że 2/3 osób nie czyta książek, ale połowa słucha audiobooków…

zdaje się że coś pomyliłem,
nie mogę teraz znaleźć aktualnych danych, wg. badania sprzed 5 lat - 61% zapytanych wskazało, że wie co to są audiobooki, a tylko 14% korzystało z tej formy czytelnictwa, zaś 9% przekonało się do tej formy i nadal z nich korzysta. Czyli słuchaczy audiobooków jest gdzieś ok. 3 mln.
https://www.legalnakultura.pl/files/do_ ... 140428.pdf

Prognozy co do wzrostu tego rynku są pozytywne, w przeciwieństwie do książek tradycyjnych https://mmponline.pl/artykuly/219993,po ... audiobooki , przez te 5 lat statystyki trochę mogły się poprawić, od tego czasu powstały 2 duże platformy audiobookowe a ich oferta stale rośnie.

Na pewno masz sporo racji, ale zadziwiające jest to, że ludzie tak rzadko się orientują, że wygoda i przystępność pewnych mediów wcale nie musi być ich zaletą. Sam widzę to po sobie na każdym kroku. Oczywiście łatwiej jest mi obejrzeć krótki film na interesujący mnie temat, przeczytać artykuł, który podsumowuje intrygujące mnie wątki, ale zauważyłem, że przyswojone w ten sposób informacje bardzo szybko wyparowują mi z głowy, już po kilku dniach o nich nie pamiętam. Z czytaniem książek jest zupełnie inaczej - chociaż jest to czynność często wymagająca, to jest zarazem głęboko angażującym mnie doświadczeniem; jeżeli dobrnę do końca jakiejś lektury, to naprawdę zwykle zapamiętuję ją na długie lata.

To, na co zwróciłeś uwagę, pewnie może wiązać się z faktem, że zmienia się ludzki stosunek do informacji w ogóle - przyswajamy je w sposób powierzchowny, wykorzystujemy je tylko do doraźnych celów, wcale nam nie zależy, aby one jakoś nas przeobrażały, aby były w nas głęboko zakorzenione - właśnie dlatego przedkładamy nad czytanie jakieś bardziej przystępne media.

Co do audiobooków, to z tego najnowszego raportu wynika, że ich właśnie nie słucha praktycznie nikt - tylko 3% ankietowanych odpowiedziało, że w roku 2018 przynajmniej raz słuchało audiobooka (temu akurat się nie dziwię, bo audiobooki nigdy nie przekonywały). Warto zwrócić uwagę, jak wielkie różnice zachodzą pomiędzy tym, co ludzie na co dzień deklarują (co druga osoba teoretycznie czyta książki, ebooki lub słucha audiobooków), a tym, jak wygląda rzeczywistość. Na poziomie osobistych deklaracji wszystko wypada wypada dobrze, ale właśnie w ogóle nie o to chodzi i ten raport trafnie to weryfikuje.

Ja odnoszę wrażenie, że rynek e-booków raczej się zwija niż rozwija, a e-booki to przemijająca moda, część spróbowała i została przy nich, a część rzuciła swój czytnik w cholerę i wróciła do papieru. Nie uważam, by czytanie było samo w sobie wartościowe. Taki don Kichote, dajmy na to naczytał się wiele rycerskich romansów i zryłu mu to starczą łepetynkę, doprowadzając do szaleństwa.

Czytanie jest tylko drogę do celu, odpoczynku, miłego spędzenia czasu, pobudzenia wyobraźni, nakarmienia mózgu obrazami i sytuacjami, zdobycia wiedzy. Kiedyś kupiłem mamie czytnik i początkowo z niego rzeczywiście korzystała, ale potem z czasem przestała.

Moim zdaniem po e-booki sięgają niesentymentalni względem celulozy nałogowi książkoholicy, Ci, którzy czytają naprawdę dużo.

nie za bardzo zgadzam się z tezą, że e-czytniki są tylko dla moli książkowych. Niby dlaczego - wygoda i funkcjonalność tego urządzenia to zalety niezależne od ilości przeczytanych książek. Nawet czytając 3 książki rocznie w wielu sytuacjach wygodniej jest to zrobić na czytniku.

Oprócz wygody samego czytania wielką zaletą e-czytnika jest trochę niższa cena wielu pozycji książkowych, brak kosztów przesyłki i możliwość zakupu natychmiastowo - o dowolnej porze dowolnego dnia, np. w niedzielę lub święta, kiedy wszystko pozamykane a akurat mamy wolny czas i ochotę coś poczytać. Już nie mówię o tym, że na prowincji internetowa księgarnia bywa czasem jedynym dostępnym żródłem nowych tytułów.
Kolejna przewaga e-czytnika (choć to dotyczy raczej tych większych modeli) to wsparcie wygodnego czytania dla osób ze słabszym wzrokiem. W erze kiedy co druga osoba ma wadę wzroku, a w krajach najbardziej rozwiniętych prawie każdy nastolatek, ta cecha może być coraz istotniejsza.

Zaryzykowałbym nawet tezę, że promowanie maleńkiego 6" ekranu e-ink i związane z tym ograniczenia oraz kiepskie możliwości konfiguracji tekstu (małe literki, mało tekstu się mieści, strona jest dużo mniejsza niż w książce tradycyjnej, słabe możliwości personalizacji) może znacząco odstraszać sporo ludzi od e-czytania.

Myślę, że masz absolutną rację, to na co zwróciłeś uwagę, to jedno z większych nieporozumień, na które ciągle natrafiam. Ubolewamy nad tym, że ludzie nie czytają książek, ale kiedy już widzimy, jakie czytają, to w pewnym sensie byłoby lepiej, żeby nie robili tego w ogóle. Śledzę kilka czytelniczych grup na Facebooku, wszyscy uznają się tam za zapalonych czytelników, piszą o swojej miłości do książek, zaletach czytania itd., ale wspominają wyłącznie o takich pozycjach, że szkoda gadać... Same tanie kryminały, seks-historie, romanse, jakieś Mrozy i Blanki Lipińskie... Zupełnie tak, jakby nikt tam nie miał najmniejszego pojęcia o normalnej literaturze

No tak, część osób rzeczywiście przyznaje, że po jakimś czasie porzuciła czytnik, przestając czytać w ogóle lub wracając do drukowanych książek, ale wiele innych ludzie deklaruje, że zakup czytnika pozwolił im wyrobić w sobie nowe pozytywne nawyki, przyzwyczaić się do częstszych kontaktów z literaturą. W grę z pewnością wchodzi to wszystko, na co zwróciłeś uwagę: poręczność czytnika, możliwość personalizacji jego ustawień, niższe ceny książek, ich dostępność, możliwość przechowywania wielu pozycji w jednym miejscu.

Najważniejsze wydaje mi się jednak to, że NOWOCZESNE CZYTNIKI NIE SŁUŻĄ WYŁĄCZNIE DO CZYTANIA EBOOKÓW - mają wiele dodatkowych funkcji, które w wielu okolicznościach okazują się np. przydatne. Jakiś czas temu przygotowałem poradnik o wykorzystywaniu ich do nauki języków obcych (https://www.naczytniku.pl/nauka-jezykow-obcych-z-wykorzystaniem-czytnika-kompleksowy-poradnik/. Moim takie zastosowania posiadają naprawdę wymierne zalety, to nie jest doszukiwanie się ich na siłę.