Sprawa VAT na e-booki ciągnie się chocho... a może jeszcze dłużej. Dopiero października 2018 r. kraje członkowskie UE mogą stosować obniżoną stawką w stosunku do książek, gazet i czasopism elektronicznych. W marcu 2019 r. rządowy projekt zmiany ustawy o podatku od towarów i usług trafił pod obrady sejmu. Przewidywał on obniżenie VAT na e-booki do 5 % od 1 czerwca 2019 r.

Niestety sprawa książki była tylko jednym z wielu wątków poruszonych w ustawie. Sprawa rozbiła się o zakładane w projekcie podniesienie stawek na napoje warzywne i owocowe z niską zawartością "wsadu". Głosowanie o odrzucenie projektu w I czytaniu zostało skreślone z porządku obrad.

Sprawę opisują na blogu we wpisie o mało budującym tytule:
Niższy VAT na e-booki od 1 czerwca? Porzućcie wszelką nadzieję!

Nie wiem, czy ten niższy VAT ma tak wielkie znaczenie. Czy to zachęci kogokolwiek do czytania więcej? Przecież wbrew temu, co się mówi, książki w ogóle nie są drogie (zwłaszcza e-booki), a na pewno nie w porównaniu z innymi rzeczami. Zawsze mnie to zadziwia, że mogę kupić za 30 PLN jakieś klasyczne dzieło, w które autor włożył całe życie, które kryje w sobie taką głębie, że można poznawać je przez lata. Czasami myślę, że gdyby książki były znacznie droższe, to dopiero bylibyśmy w stanie nauczyć się je doceniać, moglibyśmy zacząć zdawać sobie sprawę, jak wiele warta jest zawarta w nich treść. Ludzie nie czytają (i nie kupują e-booków) nie dlatego, że naprawdę ich na to nie stać (przecież to jest jawna racjonalizacja), tylko ponieważ im na tym nie zależy, książki i czytanie po prostu ich nie interesuje, znają bardziej atrakcyjne dla siebie zajęcia.

W średniowieczu zdarzało się, że książka kosztowała tyle co wieś albo dwie.

Akurat na cenę jednostkową egzemplarza miał wpływ proces produkcji , druku nie było, więc trzeba było książkę przepisać....