Witam
Jestem tu nowy. Ebooki to dla mnie nowość i nie wiem jeszcze gdzie je kupować. Chciałbym kupić (nie piracić i sciągać ebooka) książkę "GONE zniknęli faza pierwsza: "Niepokój" " , ale nie wiem gdzie ją znaleźć. Mam Kindle PW3.
Proszę o pomoc
Pozdrawiam
Rowigus

Po polsku jej nie widać. Są tylko 2 inne tego autora. Ale jak masz kindle, to może spróbuj w oryginale? http://amzn.to/1U9PIvl

Chcę kupić Mrok - Philip Finch ale nigdzie nie mogę jej znaleźć. Czy jest gdzieś jakaś ogólna lista ebooków, żeby sprawdzić czy w ochotę jest sens jej szukać ?

Jest kilka porównywarek cen e-booków, np. moja (w stopce). Jeśli nie ma w porównywarkach, to pewnie nie ma w sprzedaży - jedyny wyjątek, to jeśli jest to jakieś bardzo niszowe wydawnictwo które sprzedaje tylko na swojej stronie i którego nie obejmują porównywarki.

Nie wprowadzajmy zamieszania - ściąganie ebooka z sieci na własny użytek jest legalne i nie jest żadnym piraceniem - przeczytajcie sobie prawo. Nie wolno jedynie pobierać nielicencjonowanych programów i baz danych oraz rozpowszechniać pobranych materiałów, jeśli nie mamy do nich praw autorskich - zatem można pobierać ebooki z chomikuj.pl i innych źródeł. Jest to zupełnie legalne - co najwyżej prawo może pociągnąć do odpowiedzialności osobę, która takie materiały udostępniła, a nie tych, którzy je pobrali. Również można dzielić się pobranymi materiałami w gronie ścisłych znajomych. Jest to tzw. dozwolony użytek własny - bez tego można by zamykać ludzi za to, że, idąc ulicą, czytają ogłoszenia bez posiadania do nich praw własności - a jeśli pójdę do biblioteki i wypożyczę książkę, to czy łamię prawo? A jeśli w księgarni wezmę książkę i przeczytam rozdział, to czy łamię prawo? Poza tym wielu książek nie znajdziecie w żadnej księgarni elektronicznej, a są dostępne poprzez skany na chomikuj. Czy w imię jakieś źle pojętej poprawności mam z nich zrezygnować - który przepis prawa zakazuje mi pobranie materiałów już rozpowszechnionych? Pamiętajcie jedynie, aby nie pobierać w sieciach p2p (tzw. bit-torrenty), ponieważ działają one w ten sposób, iż materiał pobrany nawet częściowo jest automatycznie udostępniany innym użytkownikom do pobrania (zwiększa to dostępność plików oraz zmniejsza czas pobrania, ponieważ rośnie liczba dostępnych źródeł), co może zostać podciągnięte pod bezprawne rozpowszechnianie: samo ściąganie jest legalne i nikt wam za to nic nie zrobi, natomiast karalne może być upowszechnianie bez zezwolenia autora. Udostępniać można bez zezwolenia materiały należące do domeny publicznej, np. dawnych autorów, Sienkiewicz, Prus, Verne, Dumas, itp.

Przecież jeśli się zapiszę do biblioteki, to też mogę pożyczyć książkę i przeczytać ją bez płacenia za nią. Jeśli mam w domu skaner, to na własne potrzeby mogę sobie tę książkę zeskanować - za pomocą ABBY Reader robi się to szybko i przyjemnie, otrzymując plik Worda. Nie jest to zabronione (bo nawet nikt nie musi o tym wiedzieć), jeśli jest na użytek własny lub znajomych. To samo odnosi się do filmów - mogę nagrać dowolny film z telewizji i oglądać go w kółko przez cały rok u siebie w domu - co komu do tego. Zabronione jest tylko rozpowszechnianie materiałów objętych prawem autorskim bez odpowiedniego pozwolenia. Ludzie po prostu nie znają swoich praw i myślą, że jedyne legalne książki to te, które kupią za grube pieniądze w księgarni, a osobę, która ściągnęła sobie książkę z sieci uważają za złodzieja i pirata. Tymczasem prawo tak nie działa. Złodziejem jest ten, który tę książkę bezprawnie rozpowszechnia, bo przez niego traci autor. Ale z drugiej strony jest wiele książek, które należą do domeny publicznej i te można bezpłatnie rozpowszechniać. Ustalmy zatem: piratem jest osoba, która bez zgody autora lub wydawcy książki udostępnia ją w sieci dla ludzi obcych (jeśli robi to tylko dla znajomych, to nie jest to piractwo, tylko dozwolony użytek własny - w ten sposób można się wymieniać między sobą zakupionymi książkami, ale trzeba to robić wśród osób zaufanych, bo jeśli jeden ze znajomych, otrzymawszy od nas książkę, umieści ją w sieci, to księgarnia może dojść od kogo nastąpił przeciek - w książkach umieszcza się tzw. znak wodny). Osoba, która pobrała sobie książkę udostępnioną w sieci na swój własny użytek nie jest piratem i nic jej za to nie grozi, chyba że zmieni się w Polsce prawo. Pobraną książkę można czytać wedle woli i można ją udostępniać bliskim znajomym. Jeśli księgarnia zechce ograniczyć dostęp do książki, to stosuje różne zabezpieczenia (np. DRM), które uniemożliwiają przekazanie książki innej osobie, bo jest zaszyfrowana i da się ją czytać tylko zgodnie z regułami wydawcy - np. na zarejestrowanym czytniku.

PS: Jestem spokojny - post nie piszę dużymi literami...

Która napada na statki. Usiłujesz zdefiniować pojęcie, które prawnie istnieje w takiej postaci.
Albo traktujesz to słowo potocznie i wtedy znaczy, to co autor artykułu/wypowiedzi miał na myśli, albo prawnie i wtedy jak ktoś udostępnia to nie jest paragraf o piractwie.

Witamy kolegę w XXI wieku. Pojęcie piractwa troszkę się rozszerzyło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Piractwo_medialne
Nic nie próbuję definiować, tylko wyjaśnić, że samo pobieranie plików z sieci, jeśli nie są to programy komputerowe lub bazy danych bez odpowiedniej licencji użytkowania, nie jest żadnym piraceniem, tylko zwykłym użytkiem własnym. Ale rozumiem kolegę - trzeba by tu przeczytać ze zrozumieniem dwa posty wstecz, lepiej więc przyczepić się do końcówki wypowiedzi, nieprawdaż?

@geo1963 Gdybyś spędził kilkadziesiąt dni na pisaniu książki, to jestem przekonany, że miałbyś zupełnie inne podejście do tematu piractwa

Spędziłem 13 lat na tworzeniu darmowego serwisu edukacyjnego, który jest odpowiednikiem kilkudziesięciu książek, więc nie wyjeżdżaj mi z tymi argumentami. Poza tym takie podejście ma prawo polskie, którego po prostu nie znasz i chyba wyjaśniłem, czym to "piractwo" jest, a czym nie jest. Zapraszam do przeczytania moich postów ze zrozumieniem.