Mam czytnik inkBook Onyx od ok. pół roku. Z dnia na dzień pojawił się w nim problem z zarządzaniem plikami.

Tuż po podłączeniu czytnika do komputera (i później co jakiś czas) pojawia się pytanie, czy chcę przeskanować i naprawić urządzenie.

Po wyrażeniu zgody pojawia się kolejne okno z opcjami, ale cokolwiek wybiorę, po ok. sekundzie od rozpoczęcia skanowanie jest przerywane i znowu pojawia się pytanie, czy przeskanować i naprawić.

Kiedy zaznaczam pominięcie skanowania, czytnik staje się widoczny jako dodatkowy dysk. Nie mogę skopiować plików z dysku na czytnik i w drugą stronę niektórych też, ani usunąć czegoś z czytnika, bo albo operacja się zacina (trwa długo, eksplorator Windows się zawiesza, trzeba brutalnie restartować komputer), albo pojawia się komunikat, że nie można odnaleźć pliku. Ponadto parę utworzonych przeze mnie folderów w czytniku stało się niedostępnych - nie widać ich ani na komputerze, ani w czytniku. Pojawił się za to folder LOST.DIR zawierający coś pochodnego od zawartości tamtych dwóch - w czytniku widać okładki tamtych książek, ale pliki mają losowe nazwy z cyfr i nie można ich otworzyć. Nie można też ich usunąć ani przez komputer, ani przez czytnik. W katalogu głównym pamięci wewnętrznej pojawiły się też pliki z krzakami w nazwie i z dziwnymi datami utworzenia (np. z lat 1966, 1980), dało się je usunąć przez czytnik. Są jeszcze inne moje foldery, w których książki są nienaruszone i nadal używalne.

Reset przez opcję w ustawieniach ani tym przyciskiem na szpilkę nie pomógł.

Miał ktoś podobnie? Czy mogę coś jeszcze robić samodzielnie, czy już tylko serwis?

Podłączyć do komputera i przeskanować, ale nie standardowym programem tylko np. check disk ( znajdź odpowiednią wersję programu pod swój system) lub jeszcze lepiej pod linuxem.
Jak to nie pomoże to sugerowałbym serwis, póki jest na gwarancji i rękojmi.
Poza tym zgraj sobie z niego co jeszcze możesz, bo musisz się liczyć co najmniej z formatowaniem pamięci.

edit
Aha - przerywanie operacji może być spowodowane kiepskiej jakości kablem usb - próbuj na innym, najlepiej jakimś 22, 24 lub 26 AWG.

tak, athame jak zawsze w formie.

fsck na facie może i pomoże ale samo to że jest coś w lost.dir oznacza ni mniej ni więcej, że już ten był w akcji.
Windowsowy chkdsk ma inna nazwę dla takich
sama awaria mogła powstać z powodu nagłego braku prądu podczas zapisu, ale też może być i faktycznie uszkodzona pamięć flash (z tym że ta ma przecież sporo zapasowych celek właśnie na takie sprawy, więc by musiało ich już zabraknąć by to było widoczne).

w sumie to porady tps4 wyczerpują temat: zapakować i do serwisu.

Dziękuję za rady. Ostatecznie "samo" się poprawiło kolejnego dnia - nie trzeba było nic ponad windowsowy chkdsk. Teraz tylko nie pokazuje się już nazwa INKBOOK przy literze dysku i folder LOST.DIR po usunięciu pojawia się na nowo (pusty), ale nie przeszkadza mi to. Oryginalne pliki przepadły, ale przy wybieraniu czytnika naczytałam się tyle o problemach, że i tak mam kopię zapasową.

mojlogin, spróbuj jeszcze chkdsk /R

tylko warto mieć świadomość że to skanuje tylko część prawdziwych sektorów (no ale też daje szanse na relokacje tych prawie padniętych).

O ile, nie miałeś padu baterii, jakoś tuż przed tym zdarzeniem, to jednak sugeruje kontakt z serwisem. Pomimo że się samo naprawiło, samoczynne rozsypanie filesystemu to nie jest dobry objaw.

Uszkodzone komórki muszą być specjalnie oznaczone i odczytywane przez kontroler pamięci flash anie tak jak w tym przykładzie

rosowy, pytanie więc skąd kontroler ma wiedzieć?
kontroler nie skanuje nieużywanych komórek (pomijając zapis gdzie jest czytane i zapisywane więcej, ale też nie wszystko) no i oczywiście sam odczyt (też tylko kawałek).

Wymuszone przelecenie przez większość sektorów (te niby sprawdzanie na badbloki) pozwala kontrolerowi oznaczyć te walnięte sektory pod spodem (i bez wiedzy) fs, a jak się pojawią jakieś bad sektory w samym fs to jest już bardzo źle z całym "dyskiem" flash.

Krótko jak masz jakikolwiek flashdrive i pojawiają się bady już na poziomie fs to jego dni są policzone.

athame, jak by ci to?
dosfstools i jego fsck.fat jakoś za bardzo też się nie przejmują co jest pod spodem fs, ma być urządzenie blokowe, i jest, sam program sprawdza tylko poprawność fs jako takiego, nie wnikając czy to flash czy też gołębie (o ile umieją emulować blkdev).
tak że tego.