Ostatnio szperając trochę po necie trafiłem na trochę epubów, które powinny być przygotowane przez kogoś kumatego, a nie przy pomocy przycisku konwertuj w Calibre. Mówię tutaj o książkach z witryn Book Rage i e-tekst.pl. O ile e-tekst mogę jeszcze zrozumieć; przeglądane epuby były darmowe, to Book Rage kpi sobie z czytelnika biorąc jakiekolwiek pieniądze za coś zrobionego przy pomocy calibre.

Ostatnio nie sprawdzałem, ale przez długi czas Calibre używało też wydawnictwo O'Reilly. Program jest na wolnej licencji (podobnie jak Sigil), tak więc można go używać do dowolnego celu.

Wiadomo, że Calibre psuje kod, ale póki to nie przeszkadza w lekturze, to trudno, żeby się tym przejmować.

Athane - tak ludzie kupują, a potem pojawiają się opinie o czytnikach, że dany czytnik jest do pupy bo oryginalne książki nie wyświetlają się poprawnie. Poza tym wielu ludzi nie wie, że można zareklamować wadliwą książkę i wwielu przypadkach otrzymać nawet zwrot kasy. Gdyby więcej osób reagowało w ten sposób to wydawcy by się zastanowili.

Vroo - nie po to płacę za książkę, by otrzymać towar wybrakowany bo wydawnictwu nie chce się zainwestować w kogoś znającego html. Rozumiem, że nie wszystkim te błędy przeszkadzają tak jak rozumiem, że można było oglądać 10 kopię na VHS lub można oglądać kamerówkę.

porównanie do VHS trochę z czapy - po konwersji w calibre znikają Ci strony a czcionki smużą ???
Calibre generuje pliki, które nie sprawiają generalnie problemów przy czytaniu a że w kodzie jest syf to już inna sprawa.

Ale to chyba w czymś się nie rozumiemy. MOBI nie da się wyklikać w HTML - owszem, plik EPUB to tak naprawdę ZIP z plikami HTML/CSS, więc tam edycja ręczna jest jak najbardziej wskazana.

Ale MOBI jako format zamknięty wymaga konwersji z EPUB (lub HTML). Można to robić w praktyce jednym z dwóch narzędzi - albo amazonowy KindleGen, albo Calibre - starsze narzędzia firmy MobiPocket pominę, bo generują tylko starszą wersję MOBI. Konwerter Calibre ma więcej możliwości, a wadę tylko taką, że generuje brzydki kod - no ale MOBI jako format wynikowy nie służy już do dalszych konwersji. Póki czytniki nie stwarzają kłopotów, to nie ma problemu.

taaa jasne, wcale nie
by potem przeczytać:


Aczkolwiek jedno trzeba przyznać mobi jest wyświetlane na takim samym (generalnie) sofcie wiec dopracowanie pewnych spraw tam jest dużo łatwiejsze, a wiec jakiekolwiek wymówki tu nie mają szans (choć tak ulubione przez kogoś soft-hypeny mają przecież swoje wady, i dla tego nie są powszechnie stosowane nawet w epub).

epub to niestety ciągła walka z wyświetlaniem na różnych rodzajach softu, różnych wersji, różnych czytnikach które jedno obsługują a już drugie nie całkiem, albo inne wbrew jakiejkolwiek specyfikacji.

Poza tym takie calibre czasem potrafi naprawić szaleństwo niektórych przygotowaczy, upraszczając strukturę html do 2-3 poziomów, oraz przeliczając style na nowo, co czasem ma też wpływ na szybkość przetwarzania stron na czytniku.

Jakoś tak jestem przekonany, że gdyby wszystkie teksty 'calibre' zmienić na jakiś inny to wielu tych znawców od "calibrowej kiszki" pokiwało by główką że kod jest taki ładny i czytelny taki i super wow.

Oj, z taką herezją się nie zgodzę. MOBI to nie są skompresowane pliki. MOBI używa formatu bazodanowego PDB, co ma swoje zalety w porównaniu do spakowanych plików EPUB w zakresie wygody użytkownika.


Komercyjnie kindlegena można używać. W trzech przypadkach. Pierwszy - pliki wynikowe nie będą sprzedawane. Drugi - pliki będą sprzedawane poprzez serwis Amazon. Trzeci - zgodę na sprzedaż plików wynikowych poza Amazonem wyrazi Amazon. Przy okazji, jakie znasz inne narzędzia, które mogą produkować plik MOBI poza kindlegenem i calibre, z wyłączeniem np. Kindle Previewera, który wewnętrznie korzysta z kindlegena?

jak już tak oftopujemy

wicie rozumicie wiele plików binarnych też można ochrzcić jako format bazodanowy (xls ma ciekawą strukturę, nawet te zipy epuba mają pewne jej właściwości).
Tylko czy aby na pewno ma to sens.

podobnie z pdb który niby jest bazodanowy (może warto zdefiniować tą bazodanowość*) bo co mi po najlepszej bazie skoro każdy blob binarny trzeba najpierw z niej wyjąc w całości i rozpakować?

ba nawet struktury słowników mobi nie korzystają z "bazodaniowości pdb" tylko trzymają indexy w swoich blobach binarnych
tak w zasadzie to te całe pdb ma podobną funkcję co zip(w epub) czyli trzymać to wszystko w jednym pliku.

No dobrze, twórcy mobi też należy pogratulować, gdyż wpadli na to by korzystać z "indeksowanego gzipa", co ułatwia skakanie. tylko no właśnie index-gzip ma własną strukture na pozycje gdzie można skakać...

Owszem jest jeden plus pdb jako takiego, niekompresowane metadane są trzymane właśnie jako pozycje pdb i łatwiej je przez to dosięgnąć (w porównaniu z epub).

* oj całkiem sporo plików ma "katalog pozycji i znaczniki co tam jest" czy to na końcu czy początku. Czy i one też są bazodanowe?

Bardzo proszę, nie rozciągamy pojęć, bo tracą one przez to na wartości.