To ciekawe - nie wiedziałem, że tak jest. Ale zastanawiam się jaki jest sens takiego modelu? :/

Może to indywidualne (i nie potrzebnie uogólniam na większość), ale na vróblowym blogu ostatnio było słychać o znikających e-książkach bo "licki" się pokończyły.

Mnie się to przydarzyło z Legimi: http://cyfranek.booklikes.com/post/6552 ... e-je-masz-

...ale licencja na papier też jest na okres czasu a nie liczbę egzemplarzy z tego co pamiętam...

Zdecydowanie za duże, w porównaniu do oryginalnych papierowych książek różnica to kilka złotych, a powinno być więcej

Ebooki są za drogie - dla mnie cena max 15 zł byłaby odpowiednia, ewentualnie przy grubszych pozycjach ta cena może być nieco wyższa. Odpada przecież wykorzystanie papieru, drukowanie itd.

... transport, magazynowanie, sprzedaż (miłe panie w księgarniach). I środowisko zdrowsze bo papieru się nie używa Też nie do końca kumam czemu to tyle kosztuje :/

Wg mnie książki w postaci elektronicznej powinny być znacznie tańsze od ich wersji papierowych (znacznie tj. 40-50%). Akurat argumenty podane tutaj do mnie przemawiają:
http://blog.krolartur.com/dlaczego-eboo ... -kosztuja/
Jednak dla przeciwwagi wrzucam ten link:
http://wyborcza.biz/biznes/1,101716,111 ... _book.html

Ewentualnie cena mogłaby być na obecnym poziomie, ALE w zamian możliwość odsprzedaży tak jak normalną, papierową książkę.

No nie wiem... Jednak wersja cyfrowa/wirtualna to jednak znacznie mniejszy koszt. Najbardziej sprawiedliwy schemat to sprzedaż bezpośrednio przez autora plus ewentualne wynagrodzenie dla osoby składającej książkę oraz sklepu, a także dziesięcina 10% dla rządu... oj, przepraszam, zapomniałem, że złote czasy dziesięciny przeminęły i teraz płacimy wszelkiej maści obciążeń ponad wszelką miarę . Dlatego po co jeszcze napychać kabzę wszelkiej maści pośrednikom?

Zgoda, ale i tak pozostaje kwestia braku możliwości odsprzedaży elektronicznej książki.

Oczywiście. Z jednej strony widzimy potężne działania skierowane na wirtualizację życia, ale ten wirtualny świat staje się coraz bardziej restrykcyjny od realnego. W związku z tym jak najbardziej się z Tobą zgaszam: jeżeli książka elektroniczna kosztuje praktycznie tyle samo co fizyczna to dlaczego nie mamy prawa jej odsprzedać? Taka sytuacja powoduje jedynie utrzymanie monopolu wydawcy/dystrybutora zapewniając im stały przypływ waluty. W mniejszym stopniu autora. Coś na zasadzie nikomu nie znanej korporacji Black Rock:
http://www.dw.com/pl/ciche-imperium-z-w ... a-18654772

A kto lub co zabrania odsprzedaży książek elektronicznych? Proszę o podstawę prawną.

Zgodnie z polskim ustawodawstwem nie jest to książka, tylko usługa. Dodatkowo w księgarniach zawarte są ograniczenia, że kupujesz tylko na użytek osobisty i zabronione jest udostępnianie, rozpowszechnianie itd.

Chyba pragniesz powrotu DRM. Zastanów się jak chciałbyś zagwarantować że po takiej transakcji pierwotny właściciel przestanie korzystać ze swoich kopii.