Niby bardziej smartfon niż czytnik, ale wciąż tęsknię za czymś takim - na razie zabieram ze sobą często zwykły telefon i Kobo Mini, ale ten patent byłby w sam raz. Ale nie za takie pieniądze.
Nie przesadzajmy - "bebechy" są przyzwoite, ale na kolana nie rzucają. Ekran e-ink też nie ma jakichś wyżyłowanych parametrów a przecież cały czytnik z obudową, pudełkiem i wliczoną marżą można kupić za 200 zł, więc hurtowy zakup przez producenta oznacza koszty, które nie składają się aż na taką kwotę. Wygląda na to, że co najmniej połowa ceny to know-how i korzystanie z pozycji monopolisty. Plus nadzieja na miękkie serca klientów w przedświątecznym okresie.
Czy ktoś używał i może coś napisać o wrażeniach? Pytam, bo te telefony a w zasadzie nowsze wersje Yotaphone 2 da się obecnie kupić za około 150 usd ( plus cło i vat jak nie przejdzie kontroli). Np. http://www.gearbest.com/cell-phones/pp_ ... html?wid=4