|
|
Teraz jest 23 gru 2024 9:59:14
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 4 ] |
|
Cook Glen - "Tyrania Nocy"
Autor |
Wiadomość |
Pocketbook Killer
Dołączył(a): 13 lip 2007 20:07:55 Posty: 1513 Lokalizacja: Toruń
eCzytnik: Kindle 3 WiFi
|
Cook Glen - "Tyrania Nocy"
Tym razem obyło się bez rozczarowania. Bo i też po “Tyranii Nocy” nie spodziewałem się jakiejś wielkiej literatury. Owszem, wyczekiwałem z utęsknieniem na tę powieść (przesuwaną i przeszuwaną przez wstrętny Rebis) i miałem nikłą nadzieję, że okaże się równie dobra co kultowa “Czarna Kompania“. Liczyłem się jednak z tym, że nie będzie to raczej szczytowy punkt osiągnięć literackich autora - ten minął wraz z przygodami dzielnych najemników poszukujących drogi do legendarnego Khatovaru. Tak więc podchodziłem do niej z umiarem spodziewając się najgorszego, a licząc na najlepsze.
Powieść podzielona została na trzy wątki: losy Else’a - żołnierza, który został wysłany do kraju wroga w celach szpiegowskich, czyny Brata Świecy, który stara się zatrzymać rozpędzoną machinę wojenną oraz misję dwóch nieumarłych braci, którzy zostali przeniesieni 200 lat w przyszłość przez starych bogów tracących kontrolę nad światem ludzi. Z wszystkich trzech splecionych ze sobą historii najbardziej wciąga ta pierwsza. Może dlatego, że jest najbardziej rozbudowana, a i sam Else jest ciekawą postacią. Przypominał mi trochę jednego z kompanów “Czarnej Kompanii”, niestety z nieco stępionym humorem. Z cyklem tym “Tyrania Nocy” ma wspólne głównie to, że opisuje całą masę intryg oraz, jak to zwykle u Cooka, nie ma postaci czarnych albo białych. Brakowało mi natomiast tego cynicznego, ciężkiego humoru, za który wielbię jego poprzednie książki (no może poza “Imperium Grozy“). Owszem, jest kilka językowych smaczków i ostrych dialogów ale mały niedosyt pozostaje. W pamięci na pewno pozostanie mi zwłaszcza jedno porównanie użyte przez autora. Sytuacja jest taka: Else i kompani obozują w obcym kraju, znanym z tego, że w nocy dzieją się tam różne rzeczy. Ponieważ zgłodnieli postanawiają na coś zapolować:
- Przykro, że muszę cię rozczarować, Pipe - odparł Biogna. - Ale raczej zagłodzę dupę, niż wyjdę w noc. Zresztą zanim wzejdzie księżyc, będzie już padał śnieg.
- Rozumiem. A poza tym bez wątpienia te kozice byłby zbyt łukowate, żeby je jeść.
- Cholera, nie. Pewnie byłyby smaczniejsze niż gówno. Ale będzie ciemno i zimno jak w sercu kurwy, a to nie jest kraj, w którym chciałbyś opuścić obóz po zapadnięciu zmroku.
Haha! Boskie, prawda? Uwagę zwracają też imiona niektórych bohaterów, z czego kompan Else’a - Po Prostu Zwyczajny Joe oraz jego osioł, nazwany - uwaga - Żelazny Wieprz są chyba najbardziej godnymi zapamiętania. Tylko Cook mógł nazwać tak jednego z bohaterów i jego zwierzę. Genialne!
Cechą charakterystyczną dla książek Cooka jest (niestety) również fakt, że jakkolwiek by się czytelnik nie starał, to na pewno w którymś momencie fabuły się zgubi. W końcu nie wiadomo kto jest kim, za kim, za co i dlaczego. Tym bardziej, że mapki oraz glosariusza w książce brak, co uznają za ogromną wadę. Cook być może i to wszystko ogarnia w swojej głowie i wszystko mu pasuje ale mógł też podzielić się tą wiedzą z czytelnikami. Nająć jakiegoś rysownika do obrysowania mapy to chyba dla niego nie problem… Z pewnością taka mapka pomogłaby zwłaszcza na początku powieści, gdy nie za bardzo wiadomo właściwie kto to jest taki Adolf Black albo gdzie leży ten cholerny Skrawek Connec.
Ze względu na konstrukcję powieści “Tyrania Nocy” bardzo przypomina mi “Ogrody Księżyca” S. Eriksona. Zarówno jedną, jak i drugą czyta się średnio, dopóki nie dojdziemy do końcówki, która kompletnie zmienia całokształt. Cook może nie narzucił takiego tempa akcji jak jego kanadyjski kolega ale z równą wprawą i kunsztem wciąga czytelnika w świat swojej powieści. Ostatnie sto stron to już akcja na całego i nieprzerwane pasmo emocji. Po prostu nie można od tego się oderwać i myślę, że w pełni wynagradza pierwsze 200-300 stron, gdzie tak naprawdę niewiele się dzieje. Podobnie również zarysowują się intrygi, którymi sterują starzy bogowie, jawnie czy też z ukrycia kierując losami ludzi. Może w przypadku Cooka znowuż nie jest to aż tak zaakcentowane, jak u Eriksona, ale niewątpliwe podobieństwo widać. No i wojna - w jednej i drugiej powieści wszystkie wątki przenikają się wzajemnie i stykają w jednym punkcie - wojny właśnie.
“Tyrania Nocy” to świetna powieść o wojnie, zdradzie i religii i jest jedną z lepszych książek, jakie czytałem w roku 2007. Z niecierpliwością będę wyczekiwał drugiego tomu, bo zapowiada się prawdziwa uczta dla wyobraźni. Pytanie tylko kiedy ten cholerny Rebis wyda drugi tom? A może wcześniej zakupię wersję angielską - Empik sprowadza oryginały za 2/3 ceny polskiego przekładu… Co też zresztą jest małym skandalem. Póki co pozostaje mi czekać na opieszały Rebis albo liczyc na niskie ceny sprowadzenia drugiego tomu do Polski.
Ocena: 5-/6
Minus za brak mapki i glosariusza.
|
23 sty 2008 23:49:37 |
|
|
Konto usuniete
|
ja tam uwazam, ze najlepsze cykle cooka to 'czarna kompania' i detektyw garret. w obu najlepszy byl styl narracji, opowiesc prowadzona zupelnie inaczej niz w typowych ksiazkach fantasy. cook jest swietnym pisarzem i trzeba go polecac wszystkim czytelnikom!
|
02 mar 2008 13:41:57 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 28 lut 2008 14:11:00 Posty: 37
|
Jest świetnym pisarzem, jego książki czyta się jednym tchem, ale są..... trochę trudne.Np w cyklu czarnej kompanii w pewnym momencie, głowni źli zmieniają swe imiona na takie z cieniem,akurat tego tomu nie było w bibliotece i jak si wzięłem za następny to miałem nielichy problem ze zrouzminiem o co tutaj chodzi W twórczości Glena, tak samo jak u Prachetta warto spojrzeć na imiona, od których trudno czasem powstrzymać się od niczym nieskrępowanego śmiechu
_________________ Feci, quod potui, faciant meliora potentes.
Zrobiłem, co mogłem, kto potrafi, niech zrobi lepiej.
|
06 mar 2008 11:01:22 |
|
|
Użytkownik
Dołączył(a): 06 mar 2008 12:30:15 Posty: 71
|
Do dziś na stronie wydawnictwa Rebis brak informacji o terminie wydania tomu II, czyli: "Pana Milczącego Królestwa".
Małe uzupełnienie informacji podanych wcześniej. "Tyrania Nocy" jest tomem pierwszym cyklu "Delegatury Nocy".
Teraz trochę polemicznie
Dla mnie osobiście jest na poziomie drugiej połowy cyklu "Czarna Kompania", czyli niestety trochę gorszym, od najlepszego poziomu Cook'a. No i minus za brak lub niechlujną redakcję (tłumaczenie?); spotyka sie przeróżne kwiatki w stylu:
(str. 7-pierwsza tekstu)
"Na ziemi żyją wielcy królowie. Nie ponoszą winy za to, że ich cele kolidują ze sobą. Wielkie idee wędrują w te i we w tę po całym obszarze zamieszkałego świata, który sie kurczy. To nie ich wina, że wzbudzają nienawiść oraz strach wśród wyznawców dogmatów i doktryn znajdujących sie pod coraz mocniejszym ostrzałem.
Jak zawsze ci, którym przyszło wykonywać dzieło świata, najpewniej zapłacą cenę jego bólu."
Nie wiem też, czy z winy autora, czy tłumacza spotkać można swoiste anachronizmy "scena niczym z horroru", albo "nie bądź taką pollyanną". Po kilkudziesięciu stronach przyzwyczaiłem się do takiego stylu, albo redakcja stała się staranniejsza - trudno mi to obiektywnie ocenić.
Realia świata przypominają bardziej późnośredniowieczne (może nawet późniejsze) na ziemiach wokół Morza Śródziemnego, okraszone magią (momentami mocno), niż światy wykreowane na potrzeby "Czarnej Kompanii" czy Garreta. W tym przypadku czuć trochę pokrewieństwo z "Imperium Grozy".
Nie polecam tej książki osobom, które zamierzają zacząć przygodę z literaturą autorstwa Glena Cooka (przynajmniej w tej wersji polskiej). Na początek lepsza byłaby "Czarna Kompania" lub cykl o Garrecie. Jednak dla "znawców" jego dokonań jest to lektura co najmniej zajmująca, choć pierwszy tom - co normalne - pozostawia niedosyt.
Książka wydana przez Rebis w 2007 roku, 645 stron, cena 33,90.
|
11 mar 2008 21:30:14 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 4 ] |
|
Kto przegląda forum |
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 0 gości |
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów
|
|
|
|