t3d: wydzielone z wątku z listą eksięgarń

Wiem że pewnie źle umieszczam swój post ale dotyczy on wielu aspektów że sama nie wiem... Mam dylemat czy pisać nazwę księgarni z którą mam problem czy nie. Sprzedali mi książkę w formacie PDF. Na początku okazało się że na czytniku nie działa w książce reflow czyli nie da się czytać. Oczywiście księgarnia twierdzi że wszystko jest OK i żebym spadała. Próba wszelkich rozmów zawsze się tak kończyła. Nagle okazało się że książka nie ma niektórych stron oraz wszystkich ilustracji. Odpowiedz ich, po kilku dniach! była taka. Wydawca nie miał licencji na ilustracje do wydania elektronicznego. Problem w tym że kłamią bo demo książki w wersji elektronicznej ma ilustracje. Co ciekawe wydawnictwo w tej sprawie milczy. Przeprowadziłam procedurę zwrotu książki (ustawowe 10 dni) kosztowało mnie to 5 zł! Oznajmili mi że nie zwrócą bo książka została już pobrana. To co mam iść do sądu o 20 zł? Zastanawiam się czy warto tu podawać nazwę księgarni ku przestrodze innym czy wejdę komuś w interes i zostanę skasowana. Ja chciałam przeczytać książkę a tak oszukują w księgarniach elektronicznych Kupiłam książkę, niekompletną, bez stron i bez zdjęć i nie mogę jej ani wymienić na niewadliwy towar ani dokonać zwrotu. To jakaś paranoja. A najważniejsze, przy kupnie miałam możliwość wyboru tylko PDF. Czy ktoś też miał podobne problemy z księgarniami elektronicznymi?
Pozdrawiam

Jest wiele publikacji, które są w sprzedaży tylko w pdf. Nie zawsze zależy to tylko od księgarni. O to, że nie działa reflow PDF nie miałbym pretensji i nie oznacza to, że książki nie da się czytać. Jeśli pokazywali w próbce książki coś czego nie ma w oryginale, to jest już ewidentne wprowadzanie klienta w błąd i postępowanie nie uczciwe.
Ebook w formie w jakiej go zakupiłaś nie jest towarem a usługą. Myślę, że nie powinnaś mieć obiekcji przed podaniem nazwy tej księgarni ku przestrodze.

Co ciekawe po moich problemach usunęli możliwość ściągnięcia próbki książki ze swojego sklepu, sprawdziłam przed momentem. I raczej im nie udowodnię w ten sposób działania w złej wierze. Co ciekawe w innych sklepach próbka jest w wersji ze zdjęciami oraz w krótszej wersji do strony tuż przed pierwszym zdjęciem Nieładne jest milczenie wydawnictwa w tej sprawie. Jeśli nie działa reflow powinna być informacja że plik nie nadaje się do eczytników.

wifinka, napisz o jaką księgarnię chodzi, nie ma powodu, żeby nie piętnować tych, którzy nie potrafią obsługiwać klienta.

gandalf.com.pl
Książka kupiona przez konto mojego narzeczonego. On machnął ręką i już się zabierał żeby kupić w innej księgarni, powiedziałam nie - jak tak można traktować klientów którzy kupili u nich książkę nie jedną! Chciałam tylko wymiany na dobry egzemplarz jak nie to wymianę na inną pozycję ... żądanie zwrotu było ostateczne ale jak widać powiedzieli mi spadaj

Problem taki, że oni takiego egzemplarza na składzie nie mają. Czy w książce brakuje fragmentów treści czy usunięte zostały ilustracje.
Ja już usunąłem konto u nich i nie zamierzam tam już kupować.

Jeśli przeglądałaś ostatnio tę próbkę w PDF u siebie na komputerze, to jest prawdopodobne, że plik się zachował w pamięci podręcznej przeglądarki WWW. Sprawdź na dysku w "cache" przeglądarki. Będziesz miała w ręku "dowód" jak było obiecywane a co kupiłaś. Może z czymś takim lepiej Cię potraktują.

Ale co z tego? Podam ich do sądu? Wiem że na tym bazują dlatego tak postępują. Po 20 listach miałam dosyć durnych cwaniackich, nie pomożemy panu. Panu ... bo to konto narzeczonego. Wolała bym zdobyć gdzieś pełną wersję. W gandalf.com.pl powiedzieli że jak wydawca zrobi kolejną wersję książki (niby już ze zdjęciami i kompletną) to sobie będę mogła kupić. Powtórnie! Przy okazji grzebania w cache i okazało się że gandalf.com.pl i virtualo.pl coś mają ze sobą wspólnego, bo plik w mojej bibliotece sklepu przygotowany do ściągnięcia tak naprawdę jest na virtualo.pl i jest stamtąd ściągany tak jest też w logach przeglądarki... Mam nawet link do tego dema książki co ciekawe też jest ze strony virtualo.pl. Ale na co mi on. Z nimi nie da się rozmawiać. Jak oni nie chcą klientki to ją stracili.

Zarówno Gandalf jak i Virtualo są własnością Empiku, a Virtualo zajmuje się dostarczaniem plików. Może spróbuj napisać do Virtualo. Gandalf ma dobre ceny, ale kategorię ebookową traktują jako dodatek do głównej działalności i stąd pewnie te wpadki

Vroo ma rację, ja osobiście w kontaktach z Virtualo miałem tylko pozytywne doświadczenia.

Przed zabawą w sąd można jeszcze spróbować u rzecznika praw konsumenta - jest za darmo. Przy czym najbardziej czepiałbym się obecności ilustracji w wersji demo. Z tego co wiem nie można zwrócić płyty jeżeli została już odfoliowania, w przypadku e-booka takim odpowiednikiem będzie chyba pobranie.

Jeżeli tak jest to brzmi to dość absurdalnie - jak przekonać się że towar jest inny niż w "demo" jeżeli się nie pobierze go na czytnik....

W życiu bym się nie sądziła o 20 zł. Nawet o federacji konsumentów zapomniałam Klientkę stracili a nawet i klienta bo narzeczony też się wypiął. Kiedyś miał przeboje z empikiem. Przyjdzie czas jednak i trafi koza na kamień, będą mieli proces o durną pierdołę.
Ogólnie powiem że polskie sklepy internetowe i nie tylko internetowe nie dbają o kompetencje pracowników. A może nakazują im tak po chamsku załatwiać oczywiste sprawy? Dali dupy ... a niech klient spada jeszcze go postraszymy. Typowy polski sklep. Ja niestety spotykam się z tym zbyt często. A można inaczej. Kiedyś kupowałam eboka w czeskim sklepie. W sumie wszystko było OK ale od pewnego miejsca były poprzestawiane akapity. Trzy. Ale bez problemu można było się połapać, tym bardziej że problem spowodowały grafiki wykresy naprowadzające który akapit do czego tylko nie w tej kolejności. Zaznaczyłam tylko w uwagach że jest taki problem. I zapomniałam o sprawie. Kilka dni potem przeglądałam pocztę a tam list z czeskiego sklepu z tego dnia kiedy pisałam uwagę o książce. Informacja że jest nowa wersja książki do pobrania ze sklepu na moim koncie. Oniemiałam. rzeczywiście, poprawili. Zajęło im to godzinę! Potem sprawdziłam że autoring książek robi im firma z Niemiec. Można? Można! Ale jestem zbyt leniwa na obcojęzyczne książki, co skazuje mnie na polskie sklepy
Narzeczony był tak złośliwy że wysłał im e-maila z prośbą o nie wysyłanie reklam. Dodał że mają bardzo złą obsługę klientów i żeby wzięli za wzór księgarnie chomikuj.pl gdzie się dba o klienta Kanalia z niego
A gandalf niech żałuje bo dzisiaj natraciłam forsy na publio.pl a porównywarka pokazywała że niektóre pozycje które kupiłam były trochę tańsze w gandalfie...
Nie zmienia to faktu że mam historyczną książkę bez zdjęć, gandalf twierdzi że to nie umniejsza wartości książki. Wydawnictwo milczy. No nic w demie książki ma 3 zdjęcia powinno mi starczyć Z reflowem nic nie zrobię bo książki w żaden sposób nie da się przekonwerterować bo to pdf drukarski. Z robaczkami sobie poradzę ale są miejsca gdzie w ogóle znikły znaki a książka jest w 3 językach.

Podoba mi się Twoja interpretacja tego przysłowia

A tak z innej beczki to o jakiej konkretnie książce mówimy? Bo może warto podać tytuł/wydawnictwo aby inni forumowicze nie "wdepnęli" w tę samą sytuację

Co fajna wersja Zawsze miałam tendencję do kamuflowania dodatkowych informacji. Jak widzę mam do czynienia z bardzo inteligentną osobą Lubię takie syntezy kilku przekazów.
Co do książki to "Pepiki. Dramatyczne stulecie Czechów - Mariusz Surosz"