póki są na rynku - brać i nie zastanawiać się: LG Swift l9. Ogromny wyświetlacz, najnowszy Android, multum możliwości wykorzystania; a poza tym - tani - nówka około 850 złotych

@jankomuzykant - tylko jak ktoś już ma kindla to po co mu jakiś symbianowy czytnik czy inne cudo, które z kindlem się nie synchronizuje? Przecież to zupełnie bez sensu. Takie combo kindle + smartfon z aplikacja kindle to ma sens, bo jedno z drugim się synchronizuje, czyli czytasz sobie na telefonie w autobusie, na poczcie itd, a jak wracasz do domu to bierzesz kindla do ręki i czytasz.

To ma bardzo wiele sensu. Po to kupiłem właśnie Pyrusa, bo Kindel nie mieści się w kieszeni, a mając 10 minut wolnego na czytanie w ciągu konkretnego dnia szkoda mi 5 minut wyciągać i wsadzać go do plecaka co przesiadkę (nie jest to wydumany przykład tylko rzeczywisty).
Inny przykład - jadę w góry ostrzejsze, biorę ebooka. Kindel jest mały, ale Pyrus jeszcze mniejszy i łatwiej będzie go ochronić przed mocniejszymi uderzeniami, a czytanie będzie okazjonalne albo i żadne.
A przykład z czytnikiem symbianowym? Można tam wsadzić zapas filmów bądź muzyki i gdy nie będzie ochoty na czytanie, będzie można sobie użyć czytnika do innej rzeczy.
Co do synchronizacji, po co jakaś synchronizacja? Czytam zwykle 2-3 książki równolegle, to jest nawet ciekawsze od czytania jednej pozycji

No cóż, to chyba jesteś w mniejszości, bo większość raczej czyta książki po kolei, a nie po kilka na raz. A mówienie 'po co jakaś synchronizacja' jest równie niedorzeczne jakbym mówił 'po co jakieś zapamietywanie strony na której się skończyło czytać'. No pewnie - można wszystko ręcznie dookoła robić, tylko po co sobie życie utrudniać?

Mając kindla i pyrusa/symbiana praktycznie odpada Ci opcja czytania tej samej książki na różnych urządzeniach (w zależności od sytuacji), bo ręczne synchronizowanie postępu czytania jest tak upierdliwe, że mało komu będzie się chciało w to bawić. Dlatego to raczej kiepskie połączenie. Dużo wygodniejsze jest połączenie kindla ze smartfonem z aplikacją kindle. Nie tylko masz synchronizację postępu między urządzeniami (a jak ktoś używa 2 urządzeń jako czytników i zobaczy jaka to wygoda to nigdy nie będzie chciał z tego zrezygnować), ale też nigdy nie martwisz się o to czy akurat daną książkę wgrałeś też na to czy na tamto urządzenie. Ja nie pamiętam żebym kiedykolwiek podłączał kindla czy smartfona do komputera żeby książkę wgrać. A jak jeszcze musiałbym się martwić o kabelkologiczną zabawę i wgrywanie całego 'contentu' na każde z urządzeń to też by mi się chyba odechciało. Tak to wszystko jest w chmurze i w ciągu 3 sekund na żądanie może znaleźć się na moim urządzeniu. Taki sposób korzystania z czytników jest niesamowicie wygodny, szybki, nie wymagający pracy i skupiania się na obsłudze urządzeń - za to można się skupić na czytaniu.

Ty masz tak, ja mam inaczej. Czytam umiarkowanie dużo (ok. książki tygodniowo) i często ciągnę 2-3 pozycje równolegle. Co do kont i chmur, wygrał kabelek raz do roku i wrzut kilkudziesięciu pozycji naraz (zresztą w txt, ponieważ ten format na kindlu sprawia mi się najlepiej). Wifi mam wyłączone, cała ta użyteczność jest mi zbędnym bajerem.
To po prostu różne sposoby używania tego samego. Nikogo nie namawiam, jednak żądam tego samego

Ok, Ty używasz tych rzeczy w sposób specyficzny. Ja np. nie robię zapasów książek na rok, bo nie mam pojęcia co będę miał ochotę czytać za tydzień, a co dopiero za rok i myślę, że większość tak ma. Podobnie raczej niewielu ludzi ma w zwyczaju czytać trzy różne książki na raz (mi by się zupełnie wszystko pomieszało) i dlatego też pomysł trzech różnych niezsynchronizowanych z sobą urządzeń to raczej niezbyt dobry wybór dla większości.