Na skrzydłach srebrnego ptaka nocy
poleciałam aż do migocących gwiazd.
Mogłam nawet wybrać sobie jedną…
Nie chciałam już widzieć nic więcej,
bo wciągnął mnie szeroki, rzeczywisty
wir i ukołysał do głębokiego snu.
Zamknęłam mojego przewodnika
w drewnianej klatce.
Nie słuchałam jego cichych pisków,
nie patrzyłam jak robi się szary
- jak staje się ptakiem dnia.
„Zrobiłeś już wszystko, co mogłeś.
Teraz idź spać tak jak ja.”
Ucichł. Czasami budziłam się, by
pogłaskać go i usłyszeć milczący śpiew.
Na skrzydłach srebrnego ptaka nocy
może kiedyś wbiję się znów
w bezgraniczne niebo.
Odszukam tę jedyną wśród gwiazd,
zobaczę sto innych planet i światów.
Pozwolę memu towarzyszowi
odrodzić się, usiąść mi na ramieniu
i szeptać delikatnie do ucha.
Może tak pozostanie na zawsze…
Zachęcam do oceniania