Wiadomo może już kiedy onyx zamierza wypuścić na rynek czytniki o przekątnej 13" ?
Tutaj
http://goodereader.com/blog/electronic- ... h-e-reader
jest wzmianka o pracach nad takimi ekranami jednak nie jest podana żadna data.

Krzysztof

Podejrzewam że sam Onyx tego jeszcze nie wie. Nie było nawet jakichś pokazowych prototypów. Gdy prototyp się pojawi ogłoszą datę premiery, następnie przesuną ją o pół roku by wypuścić coś co w praktyce będzie wersją beta i minie kolejne pół roku nim pojawi się działające firmware

Biorąc pod uwagę obecną cenę, byłby to sprzęt tak niszowy, że mocno wątpię, czy ktoś go w końcu wprowadzi (nie licze Sony które ma swoich odbiorców w biznesie).

Obecnie nie ma nawet dobrej ósemki. O dziesiątce można pomarzyć. Trzynastka? Zapomnij. Nie w tej dekadzie o ile w ogóle.

Wszystkie czytniki z e-inkiem są już niszowe. Tablety zaorały rynek urządzeń do czytania do gołego gruntu. Jeśli nie będzie jakiegoś przełomu w ciągu najbliższych 5 lat, technologia będzie powoli odchodzić do lamusa.

Takie wnioski słyszę od początku gdy zainteresowalem się czytnikami.

Jeśli nie pojawią się wreszcie tablety z ekranami pasywnymi, czytniki z epapierem będą miały dla siebie miejsce.

Tylko popatrz: jakimś cudem w 2010 roku sprzedawały się iRexy za 2,5 tysiąca złotych - paskudny ekran i odświeżanie, ale dawały obietnice wykorzystania czytnika jako notatnika i narzędzia pracy. Dzisiejsze czytniki już takiej obietnicy nie dają, choć jestem w stanie założyć, że taki Onyx Lynx + klawiatura bluetooth działać będzie ładniej niż dawny iRex.

Dziś jednak nie da się juz sprzedać czytnika za kwotę rzędu 2-3k, a tyle by kosztowały te z 13-calowym ekranem. Jedynym odbiorcą będzie osoba wykorzystująca te urządzenia do pracy - a jeśli wreszcie jakiś producent zaproponuje tablety z ekranem nieodbijającym słońca, to one spełnią te same potrzeby + wiele innych, których zwykły czytnik nie może spełnić.

Bardziej niż technologia liczy się do czego oba typy urządzeń są używane. A w moim przypadku są do tego samego.

Przez kilka lat byłem entuzjastą czytników. Po czym zirytowany tempem w jakim rozwijał się rynek (nie wiem do czego je porównać, chyba do dryftu kontynentalnego), kupiłem do czytania e-booków tablet. I co się okazało? Że tablet bije czytnik na głowę pod każdym względem, z wyjątkiem jednego. Czytnik tylko odbija światło, a tablet je emituje. A więc zamiast ze stoma wadami czytnika muszę sobie radzić z jedną wadą tabletu. A o tym czy jest to aż taka wada też można dyskutować. Ja potrafię przeczytać na tablecie kilkanaście książek miesięcznie i o dziwo wcale nie czuję, żeby moje nie takie młode już oczy były tym zmęczone.

Tak więc jeżeli nie będzie technologicznego przełomu, to do 2020 będziemy obserwować przejęcia, bankructwa, przebranżowienia, uciekanie w inne technologie metodą hybrydyzacji. Kindle może pociągnąć trochę dłużej, ale też po jakimś czasie ogłoszą zakończenie produkcji. Warto trzymać swoje czytniki, bo wszystko co niszowe może mieć wartość muzealną.

Kwestia jest taka, że np w moim przypadku jest to jedna wada, ale dyskwalifikująca, po prostu nie daję rady przecztać w skupieniu więcej niż jednej strony na tablecie. Z czytaniem na czytniku nie mam problemów. Ma czytnik wiele wad, przynajmniej ten którego mam, długi start, "zły dotyk", głupie indeksowanie, ale jak juz zacznę czytac, to wszystko to przestaje miec znaczenie. Mogę sobie spokojnie czytać, na tablecie (jak i na innych ekranach) tego zrobić nie mogę, mimo, że ma niby tylko jedną wadę.

Mam to samo, korzystam z iPada z retiną (ekran przepiękny), gdzie czasami no muszę czytać jakieś PDF-y, ale poziom skupienia w porównaniu z normalną książką na Kindle bardzo niski.

Nie wiem jak z komfortem czytania na iOS-ie. Mam co prawda w domu iPada mini, ale odnoszę wrażenie, że w porównaniu do Androida mocno kuleje pod względem funkcjonalności i ergonomii (bo sprzętowo i estetycznie jest więcej niż ok).

Ale ja i tak, obojętnie czy mam pdf-y czy epuby, wrzucam wszystko do Google Books. Komfort czytania jest tam dużo większy niż w jakimkolwiek programie klienckim, z którym miałem do czynienia.

Tak się zastanawiam czy jest w ogóle różnica między światłem odbitym a wyemitowanym. Możliwe, że to kwestia osobnicza i każdy reaguje inaczej.

No tez nie wiem czy jest taka różnica - problem bardziej w odbiciach, dlatego żałuję że nie ma jeszcze tabletów z matowym ekranem.

W warunkach domowych nie ma tego problemu. Gorzej na ławce w parku w słoneczny dzień. Tablet ma właśnie tę zaletę, że w ogóle nie musi odbijać światła. Z czytnikiem jest dokładnie na odwrót. W domu w pochmurny dzień trzeba go doświetlać, a wtedy daje odbicia. Nie wiem na ile pomaga tu podświetlenie w czytniku, bo takiego sprzętu nie używałem. Natomiast przy mocnym świetle rozproszonym (w słoneczny dzień, na zewnątrz) najmocniej uwidacznia się ta jego jedyna przewaga nad tabletem.

Jedyna przewaga? A czas pracy na jednym ładowaniu?

Jest jakaś różnica? Z tego co obserwuję, to producenci czytników zawsze pisali o tysiącach pageflipów. A w praktyce wyglądało to tak, że na jednym ładowaniu dało się przeczytać 250-500 stron. W teorii bateria miała się rozładowywać tylko podczas zmieniania stron, a w praktyce rozładowywała się po dwóch-trzech tygodniach bez używania. W dzisiejszych tabletach jest podobnie. Krócej działają tylko gdy ogląda się filmy czy używa wi-fi.

Po prawie dwóch latach intensywnego korzystania z czytnika bateria cały czas starcza na 2-3 tygodnie codziennego czytania. Światełko skutecznie rozwiązuje problem doświetlania w pomieszczeniach i nie wali po oczach tak jak oświetlenie w tablecie. Wada czytnika związana z ograniczoną funkcjonalnością względem tabletu (internet, appki, gry itd.) jest na swój sposób zaletą. Teoretycznie miło mieć te wszystkie możliwości, ale gdy człowiek chce się skupić na czytaniu są to tylko rozpraszacze. Co do komfortu czytania z ekranu e-ink myślę że dla wielu ludzi sprawa jest oczywista.