Jako historyk to się zająłem przepływem kadr pomiędzy pododdziałami, bo mi to do magisterki później było potrzebne ; ]
A nad Powstaniem jako takim siadłem już po studiach, bo to imho sprawa za poważna żeby na szybko i po łebkach ją zgłębić. Pewnie masz trochę racji, że 'zboczenie zawodowe" jednak jakoś tam wpływa, niemniej jednak co do oceny dowództwa zdania nie zmienię. Dowództwo warszawskiego okręgu AK to nie byli jacyś przypadkowi ludzie tylko elita polskiej armii. Jeżeli oficer daje się ponieść emocjom podczas podejmowania decyzji mogącej zaważyć na losie kilkudziesięciu tysięcy jego podwładnych i kilkuset tysięcy cywili, to powinien pracować w sierocińcu a nie w armii. Ja oczywiście biorę pod uwagę różnego rodzaju argumenty przytaczane w dyskusji o powstaniu, również ten o "ciśnieniu" w szeregach AK, po prostu nie chcę uwierzyć (szczególnie biorąc pod uwagę wcześniejszą mobilizację), że na takiej podstawie podjęto decyzję o tak ogromnym znaczeniu. Przyznam się bez bicia ; ] że cały czas mam wrażenie, że nie znamy wszystkich okoliczności które doprowadziły do podjęcia tej decyzji. M.in. stąd moje stwierdzenie o chciejstwie polityków i części dowództwa. Pamiętaj, że decyzja o rozpoczęciu walk w Warszawie była decyzją nie tylko militarną, ale i polityczną. I właśnie w sferze działań politycznych mamy spore luki w materiale źródłowym. Niemniej pewne fakty i dokumenty wskazują na to, że być może potraktowano tych żołnierzy i cywili jako pionki w politycznej rozgrywce (jak się okazało o pietruszkę).
edyta:
a i pamiętaj, że o ile wszystkie wspomnienia są doskonałym źródłem to z racji swojego charakteru, trzeba je czytać szczególnie krytycznie
Lato idzie czas podróży, ja mam zamiar jakiś czas spędzić w Vavie ;] a jakby co to zapraszam do grodu nad Motławą ;]