Zapraszamy do komentowania nowego artykułu na naszym blogu - Jak wygląda podział zysków z eKsiążek?

Myślę, że za jakiś czas lat ta kłótnia będzie wspominana jak niemalże dżentelmeńska wymiana uprzejmości. Będzie tak, jeśli sprawdzą się prognozy, zapowiadające zrównanie cen z wydaniami papierowymi, gdy e-papier zdominuje rynek. To dopiero będzie forsa, to dopiero będzie ZYSK - i potężna, bezpardonowa walka o jak największy kawałek tortu. Pełna ciosów poniżej pasa i brudnych zagrywek mających na celu wyszarpanie konkurencji autora i zysków z jego książek.

Uważam, że walkę tą wygrają ci, którzy prowadzą sprzedaż, tj. mają sklepy. Nieważne, czy to będą wydawcy, ponieważ nie będą musieli odpalać działki za sprzedaż innym sklepom i będą mogli zaoferować większy procent autorom.

Zbaczając troszkę z tematu, chciałbym zauważyć, iż dominacja e-książek w połączeniu z wysokimi ich cenami da wydawcom dużo wyższe zyski, niż tylko z powodu obniżenia kosztów produkcji. Zniknie mianowicie drugi obieg, w którym ja i wielu innych maniaków książek dokonałem większości swoich zakupów.

Teoretycznie można temu zapobiec, umożliwiając sprzedawanie swoich e-booków, ale wydawcy na pewno będą się przed tym bronić rękami i nogami (tak samo, jak dzisiaj zakazaliby sprzedaży "używek", gdyby to było możliwe). A przynajmniej wprowadzą słoną opłatę od tego.

Obawiam się, że w takim momencie, zwłaszcza przy zaniku książek papierowych (bo jeśli takowe nie znikną, ludzie po prostu zostaną przy nich, kupując je dużo taniej i uznając eKsiążki za fajną ciekawostkę), po prostu nasili się naruszanie praw autorskich (tzw. "piractwo" lub "kradzież"). Już teraz znalazły się sposoby na usunięcie zabezpieczeń Adobe, Barnes&Noble czy Amazona. Gdy "zniknie" tym samym problem DRMu, z eKsiążkami będzie można zrobić to samo, co z pKsiążkami (a nawet więcej - bo do odsprzedaży/pożyczenia nie trzeba będzie się pozbywać oryginału). Myślę, że to nieuniknione, jeśli eBooki staną się mainstreamem, a jednocześnie ich cena nie będzie odpowiednio atrakcyjna, by zapobiec naruszeniu.


Nie jestem pewien, czy byłaby jakakolwiek metoda kontrolowania tego. Z drugiej strony, jeśli to oni będą zarządzać DRMem, to faktycznie mogą chcieć opłat za przeniesienie praw i w ten sposób zarządzać tym.

Jakoś wątpię, żeby rynek eksiążek stał się większy od rynku pksiążek w ciągu najbliższych paru lat.
Po pierwsze - silne przywiązanie do papieru jako nośnika, grono tradycjonalistów nie wyobraża sobie czytania na czymś innym.
Po drugie ceny czytników są nadal wysokie, a czytanie na komórce czy pda nie jest tak wygodne.
Jeśli ktoś jest znanym autorem, to spokojnie może sobie otworzyć własny sklep z swoimi dziełami i zbierać zysk z sprzedaży. Tak jak teraz dzieje się z programami komputerowymi.
Prawie nikt nie blokuje możliwości kupienia książek od firm trzecich (może oprócz Apple'a).

a może to jest przyszłość, przecież do sprzedaży książek elektronicznych autor nie potrzebuje wydawnictwa, płaci się parę groszy za zrobienie sklepu internetowego i już się sprzedaje, na razie mało autorów to robi, bo dalej królują wydawnictwa, ale gdy będzie już się sprzedawać więcej ebooków to jest całkiem możliwe