Jeden z moich pierwszych komiksów
. To był chyba 1990? Wydała go z tego co pamiętam śp. Orbita. Kupiłem go w kiosku "Ruchu"!!! Wybór wtedy nie był za duży: "Herman Cortes", "Skradziony skarb" no i "Szninkel". Historia nieziemsko opowiedziana i jaka długa, tak spójna i kompletna..., zrobiła wtedy na mnie kolosalne wrażenie (nadal robi). A z cenzurą to tak dziwnie. W scenie z czarodziejką, kiedy nasz główny bohater "maluszek" jest zamieniany w różne wymysły i kiedy już staje się Murzynkiem
zadziałała autocenzura, bo czarodziejki niestety za kompletną uznać nie można było
(kto jest ciekawy niech analizuje). Ja zdałem sobie tego sprawę po wieeelu latach (no co, młodym chłopcem byłem). Ale tak szczerze to w tamtych czasach trzeba było ten komiks przed rodzicami chować, a kiedy już przeglądali, to modlić się, żeby "momenty" ominęli. W komunistycznej rzeczywistości był baaaardzo skandalizujący. Na szczęście nie było wtedy takiej kategorii jak "komiks dla dorosłych". Historyjki obrazkowe były dla dzieci. Na szczęście
. Komiks cudny. Klasyka i lektura obowiązkowa. Zawsze i dla każdego.