Jak wiekszosc z was, tak i ja jako mlody zaczytywalem sie Mayem. Stad i uwaznie przygladalem sie tym ekranizacjom, ktore udalo mi sie obejrzec. Zawiodlem sie na nich szczerze - najszybciej moglbym porownac je do tzw. spaghetti westernow, jesli kojarzycie gatunek. Produkowane masowo, bez specjalnego przylozenia sie, a fabula poza imionami bohaterow nie miala nic wspolnego z ksiazkami. Odnosze wrazenie, ze scenarzysci w ogole nie czytali Maya, za to doskonale wiedzieli, ze kazdy pojdzie do kin oejrzec cos "normalnego".
Najwieksza zaleta tych filmow byla Jugoslawia - jej terytorium do zludzenia moze przypominac tereny rdzennych indian znane z filmow amerykanskich. Najwiekszym minusem sa Niemcy - ich jezyk w swiecie kina zarezerwowany jest przewaznie dla terrorystow i tym podobnych gwiazdorow, stad do dzisiaj szeroko sie usmiecham na wspomnienie "ich bin fuhrer den apachen" (czy jakos tak, slaby jestem z niemieckiego
).
W chwili obecnej westerny sa gatunkiem na wymarciu, a dzieci nie czytaja juz Maya - maja smieci z fireballami typu harry potter, dobrze ze w ogole cokolwiek czytaja
Zadaje sobie jednak pytanie: czy tak jak disney odwazyl sie wskrzesic kino pirackie (jooohooooo
), znajdzie sie ktos kto z podobna fantazja wskrzesi dziki zachod? W koncu kino przygodowe wraca do lask - kiepski Zloty Kompas swieci triumfy, Dodajmy do tego wlasnie "Piratow..." czy "Skarb Narodow"... Z optymizmem patrze w przyszlosc i mam szczera nadzieje, ze bedzie mi dane obejrzec film o bohaterach mojego dziecinstwa zrealizowany na chocby przyzwoitym poziomie.