Jestem początkującym pisarzem. Napisałem książkę na temat Ziemi w przyszłości. Zawiera ona opisy agencji detektywistycznej i pracy kryminalnej. Główny bohater jest chory psychicznie. Akcja zaczyna się w szpitalu psychiatrycznym. Powieść przenosi czytelnika do świata sci-fi pełnego gadżetów i niebezpieczeństw. Akcja rozgrywa się w Chełmie w 2478.
Książka otrzymała pierwszą pełną recenzję. Znajduje się pod adresem:
http://www.malyskrzacik.pl/bedzie-wygla ... zyszlosci/Chcę zebrać pieniądze na wydanie książki. Umieściłem projekt na Polak Potrafi: https://polakpotrafi.pl/projekt/ziemia-2478
Druga książka jest w drodze. Fragment znajdziesz na mojej stronie:
http://www.grodzkiarts.com/moja-ksiazka/Patronat, recenzja lub zamieszczenie fragmentu książki mile widziane.Fragment pierwszej książki (Ziemia 2478):Rozdział 1: psychiatryk
Rok dwa tysiące czterysta siedemdziesiąt osiem. Terytorium Unii Europejskiej – dawna Polska. Zakład psychiatryczny na terenie Chełma. Zielone pomieszczenie z czterema łóżkami, szafą, stolikami i oknami z widokiem na dwór. Dwóch pacjentów leży. Jacek wygląda przez okno. Poznał już dobrze swoich kolegów z sali i nie miał zamiaru rozmawiać o głupotach. Załoga szpitala nalegała jednak, by dużo mówił. Jego wycofywanie się z życia było dla nich jasnym sygnałem. Zbliżał się czas porannej wizyty. Jacek zjadł już śniadanie i widział w telewizji dyskusje na temat połączenia Ameryki z Europą. Chciał żeby w końcu do tego doszło. Cała biurokracja i strajki oddalały tą chwilę. Wiedział, że kiedyś świat będzie wyglądać dużo lepiej, niż aktualnie. Zamyślony usłyszał dźwięk powiadamiający o wizycie. Do pomieszczenia wszedł kierownik placówki, czterech lekarzy i grupa uczniów oraz dwa roboty asystujące.
Jacek do kierownika: Kiedy będę mógł opuścić to miejsce?
Kierownik: Dobrze wiesz, że musimy jeszcze sprawdzić leki. Nie możesz wyjść stąd bez wsparcia.
Jacek: Te dwa miesiące to sporo czasu. Czeka na mnie praca, rodzina i przyjaciele. Mam dosyć gapienia się w sufit i rozmyślania o globalnych trendach.
Kierownik: Rozumiem, że może Ci się nie podobać testowanie leków. Jednak nie ma wyjścia. Jeszcze dwa tygodnie.
Jacek: Dziękuję za zainteresowanie.
Kierownik rozmawiał jeszcze z pozostałymi pacjentami, nie było to nic szczególnego. Jedyne co zaciekawiło Jacka to kolorowe ubrania uczniów. Widać, że moda ma dla nich znaczenie. Robot zapisał przebieg rozmowy i wydrukował. Drugi włączył procedurę sprzątającą i zaczął wycierać stoliki. Lekarze, dyrektor i uczniowie wyszli z pomieszczenia. Wrócił trzeci pacjent i czuć było od niego papierosy. Złamał zakaz opuszczania miejsca w czasie wizyty. Dlatego nie będzie oglądał telewizji. Brak szacunku to najważniejsza wada jaką może mieć człowiek chory psychicznie. Takich jak on wsadzają w kaftan i obserwują albo umieszczają w izolatce.
Trzeci pacjent do Jacka: Czy były jakieś szczególne ogłoszenia?
Jacek: Mówili tylko o nowych robotach i drobnych zmianach regulaminu placówki.
Trzeci pacjent: Znowu dostałem zakaz oglądania telewizji. Daj znać, jeśli powiedzą coś nowego o sytuacji na świecie.
Jacek: Nie ma sprawy. Uważaj na siebie.
Jacek wyłączył swoje mechaniczne ramię i zasnął. Obudził się po godzinie osiemnastej. Jego problemy nie wynikały z lenistwa, on po prostu był zmęczony. Brał leki na pobudzenie. Zapomniał jednak o kolejnej dawce. Nie pojawił się na obiedzie. Nagle zadzwonił telefon.
Jacek: Słucham. Halo?
Głos z telefonu: Tutaj Anna. Jak się czujesz, wszystko w porządku?
Jacek: Tak. Czuję się lepiej. Nie mam już napadów lękowych. Ale zapomniałem wziąć leki.
Anna: Pamiętaj o swoim zdrowiu. Wiesz, że ta choroba to nie żarty. Możesz sobie coś zrobić, jeśli zapomnisz o lekach. Bądź rozsądny.
Jacek: Przepraszam. Po prostu byłem taki zmęczony.
Anna: Nie musisz się tłumaczyć. Po prostu pamiętaj o lekach i zaleceniach lekarzy.
Do pomieszczenia wchodzi robot lekarski.
Robot: Panie Jacku proszę przyjść na pobranie krwi. Czekają pana dodatkowe badania.
Jacek: Już idę. Pa Ania, wzywają mnie znowu do zabiegowego.
Ania: Do usłyszenia. Odezwę się za parę dni.
Robot wraca do zabiegowego. Jacek podąża za nim.
Robot: Proszę się nie ruszać, ramię położyć w tym miejscu. Nie będzie bolało.
Jacek: Ostatnio bolało, chyba musisz być wyregulowany. Coś się psuje. Cholerna technika.
Robot: Już po wszystkim. Proszę wracać do pokoju.
Jacek: Dziękuję.
Jacek usiadł na łóżku i wziął książkę ze stolika. Zaczął czytać na temat nowych rodzajów broni. Broń to jego pasja od wielu lat składa i naprawia ją dla swoich klientów. Po pracy ma sporo czasu wolnego. Jednak poświęca go więcej dla broni, niż rodziny. Wie dobrze, że jego umiejętności mogą oznaczać być lub umierać. Praca detektywa wymaga dużo rozwagi i ćwiczeń. Codziennie zadaje sobie pytanie, czy jego kolejny dzień będzie ostatni. Czuje się zastraszony przez klientów i problemy z poszukiwaniem zaginionych osób, czy bandytów. Działa jako płatny zabójca, wybiera tylko złe osoby i je likwiduje. Wiele razy naraża swoje życie. Jednak nie chce zmienić pracy. Po godzinie odkłada książkę i włącza swoje mechaniczne ramię. Klika na przycisk start i ładuje aplikacje komputerowe. Ramię podaje jego temperaturę, ciśnienie powietrza, pogodę i wiele innych ciekawych informacji. Jednak ostatnio ma awarie. Tym razem znowu się zawiesiło. Jacek uderza ramieniem o metalowe elementy łóżka. Ramię wydaje dziwne odgłosy i po chwili działa prawidłowo. Jacek sprawdza informacje z giełdy. Ostatnio wykupił trochę akcji i bał się, że przegra. Jednak jego intuicja działa prawidłowo. Kolejny raz mu się udaje. Wybiera moduł dyktafonu i nagrywa kilka informacji z książki. Będą potrzebne podczas kolejnej żmudnej roboty z bronią. Zegar w pokoju wybija godzinę dwudziestą. Czas spać. Jacek zdejmuje elektronikę i zakłada piżamę.
Jacek: Dobranoc koledzy. Jutro czeka nas kolejny dzień pełen wrażeń.
Pacjenci: Dobranoc.
Jacek wstaje o godzinie dziewiątej. Jego budzik działa prawidłowo. Wybiera się na śniadanie. Tym razem serwują kanapki i jajecznicę. To jego ulubione danie. Lubi dużo boczku i cebuli. Po takim jedzeniu ma gazy, ale nie przejmuje się. Ma ze sobą tabletki na wiele dolegliwości. Dostaje je od znajomego, który pracuje w aptece. Jest pod ciągłą opieką lekarzy i pseudo-specjalistów. W telewizji pokazują informacje o wypadkach i wyborach. Jest średnio zainteresowany. Wychodzi z trzecim pacjentem z pokoju gościnnego.
Trzeci pacjent: Jacek, czy słyszałeś że czeka nas zmiana waluty na bitcoiny? Świat wirtualny całkowicie nas zamyka. Jeszcze trochę i w jedzeniu znajdziemy elektronikę.
Jacek: Nie jestem tego taki pewny. To dosyć powolne procesy. Biurokracja jest straszna. Jednak będzie coraz lepiej. Nie widać problemów z rządem. Martwią mnie tylko te wypadki i napady.
Trzeci pacjent: Takie jest życie przyjacielu. Nie wszystko jest idealne, czasami coś po prostu nie wychodzi w praktyce. Może książki mówią mądrze, moje ebooki są pełne obietnic i sekretów.
Jacek: Wgrałeś coś nowego? Mam książkę o broni. Interesuje ciebie?
Trzeci pacjent: Wymienimy się. Ja mam coś o polityce. Na pewno ci się spodoba. To reportaże i zbiór wywiadów z ostatnich miesięcy.
Jacek wymienia się ebookami z trzecim pacjentem. Obok przechodzi jeden z pacjentów i pyta Jacka o godzinę. Ma wrażenie, że zna tego człowieka. Na obiekcie kręci się kilkaset osób. Ochrona legitymuje każdego. Roboty kontrolują przestrzeń wokół szpitala. Czy ktoś wszedł tutaj nielegalnie? Z tym pytaniem odszedł od trzeciego pacjenta i skierował się do pokoju. O godzinie piętnastej miała go odwiedzić Anna. Jego kobieta. Są już razem czternaście lat. Mieszkają razem i są bardzo blisko. Anna przychodzi punktualnie jak zawsze.
Anna: No i jestem. Co nowego misiaczku?
Jacek: Mam kilka nowych ebooków. Może cię zainteresują.
Jacek przesyła Ani ebooki.
Ania: Dzięki. Miło, że o mnie pamiętasz.
Jacek: Co się wydarzyło w naszej agencji?
Ania: Znaleźliśmy tego chłopaka od narkotyków. Zaćpał się prawie na śmierć. Ale udało nam się go umieścić w zakładzie odwykowym. Podają mu mocne zioła.
Jacek: Miło słyszeć, że radzicie sobie beze mnie. Jeszcze kilka dni i będziemy razem walczyć o sprawiedliwość i pokój na świecie. Nasza misja jest wielka.
Ania: Ktoś na pewno czeka na pomoc.
Jacek: Czy możesz przekazać informacje do mechanika na temat mojego ramienia? Psuje się czasami.
Ania: Jak wrócisz zarezerwuję ci termin i poskładacie je do kupy.
Jacek: Dobrze. Jak nasza córka. Czy jest szczęśliwa i zdrowa?
Ania: Ostatnio nie radzi sobie w szkole. Ma jakieś problemy okresu dorastania. Myślę, że nie ma co panikować. Przejdzie jej za parę miesięcy.
Jacek: Szkoda, że musi się tak męczyć. A jak nasze pupile?
Ania: Pies ostatnio pogryzł sofę. Nie wiem co w niego wstąpiło.
Jacek: To nie pierwszy raz. Może lepiej go oddać do schroniska. Kot jest grzeczniejszy.
Ania: Trzeba go wysterylizować. To załatwi sprawę.
Jacek: Zajmij się tym. Przekaż chłopakom z agencji, że czeka nas wyprawa do Ameryki.
Ania: Coś nowego? Dostałeś telefon od klienta?
Jacek: Dzwonił na tygodniu. Zlecił nam usunąć jakiegoś przykrego gościa od polityki.
Ania: Kolejny mafijny świr? Co ma do tego polityka?
Jacek: On steruje gubernatorem jakiegoś większego miasta. Zastrasza go.
Ania: Dostałeś to zlecenie od gubernatora?
Jacek: Ktoś z jego otoczenia zauważył, że dzieje się źle. Gubernator jest na podsłuchu i nie może wykonać gwałtownych ruchów.
Ania: To wygląda groźnie. Może uda się bez większych ofiar.
Jacek: Nie wiem zbyt dużo na temat tego wariata. Ale na pewno jest ich więcej. Sam nie zastraszyłby kogoś tak bardzo chronionego jak gubernator.
Ania: Skończymy tę rozmowę telefonicznie. Muszę wracać do domu.
Jacek: Zadzwoń po czternastej. Czeka nas kolejna wizyta.
Ania: Będę czekać.
Jacek: To cześć!
Ania: Na razie. Trzymaj się.
Ania wychodzi z pokoju.
Jacek do swoich towarzyszy z psychiatryka: Nie mieszajcie się do naszych spraw. To tajemnica pomiędzy nami.
Pacjenci odpowiadają: Nie bój się. Tutaj każdy potrafi pilnować swoich interesów. Nikt nie chce kłopotów.
Jacek: Te rozmowy są prywatne i nie macie prawa o nich dyskutować.
Pacjenci: To normalne. Nie mówisz nic odkrywczego.
Jacek: Wiedziałem, że można na was liczyć. Nasza agencja jest chroniona przez rząd. Prowadzimy tajne projekty. Nie można o nich rozmawiać.
Pacjenci: Nie napinaj się tak. Będzie dobrze.
Jacek: Tutaj wszędzie są kamery i roboty. Dobrze, że nie stoją cały czas nad nami.
Jacek wychodzi do łazienki i załatwia swoje potrzeby. Kiedy wraca zauważa robota i awanturującego się pacjenta. Myśli sobie, że to nic nowego. Co jakiś czas ktoś tutaj panikuje i robi niepotrzebny hałas. Wchodzi do pokoju lekarzy.
Jacek do lekarza: Kiedy będzie można wybrać się na spacer?
Lekarz: Wyślemy kogoś za dwie godziny.
Jacek: Dziękuję.
Jacek wchodzi do swojego pokoju. Pojawia się kolejna wizyta. Lekarze rozmawiają o jego chorobie i pytają o relacje z pacjentami. Wszystko jest w porządku. Bierze kolejny prysznic. Dwie godziny później Jacek jest już na spacerze z paroma pacjentami. Wychodzą do sklepu. Jacek kupuje trochę słodyczy i baterie do ramienia. Wszystko jest dostępne na miejscu. Po spacerze wraca do pokoju i zasypia. Budzi się o godzinie dziewiętnastej. Otwiera swoje ramię i wczytuje aplikację z ebookami. Czyta na temat historii polityki i o zachowaniach społeczeństwa nowej generacji. Książka jest ciekawa. Dowiaduje się dlaczego pojawiają się strajki. Zawsze interesował się tymi wydarzeniami. Zamyka aplikację i włącza radio. Słucha wykładów kościelnych. Zasypia z włączonym ramieniem. Budzi się kolejnego dnia i od razu podłącza się do prądu, aby naładować ramię. Zastanawia się nad swoją chorobą. Myśli, czy kiedykolwiek uwolni się od niej i będzie mógł normalnie żyć? Leki sprawiają, że traci koncentrację. Czuje się jakby był do czegoś podłączony na stałe. Chciałby wypiąć to z siebie i żyć jako wolny człowiek. Tymczasem otaczają go problemy i leki. Ma trzydzieści dziewięć lat i dobrze wie co to znaczy być odsuniętym od społeczeństwa. Jedyne co go trzyma przy życiu to jego agencja i świadomość, że ma córkę i żonę. Bez tego zwariowałby kompletnie. Świat kusi z każdej strony. Jacek dobrze wie, że łatwo się pogubić w życiu. Po śniadaniu słucha radia. Mówią na temat fuzji jakiejś dużej korporacji. Rząd daje środki dla wielkich, ale mały nie dostaje nic. Ta świadomość bardzo zasmuca Jacka. Trzeci pacjent podchodzi do niego i pyta na temat książek. Jacek odpowiada grzecznie i żegna się z nim. Największy cwaniak opuszcza oddział. Jego czeka jeszcze kilka dni męki i nudy. Kolejne dni uciekają jednak szybko. Spędza czas na rozmowach z pacjentami i oglądaniu telewizji. Oczywiście dalej czyta książki i używa wszystkich nowoczesnych możliwości swojego ramienia. Zastanawia się jak długo potrwa naprawa po powrocie do domu. Jest uzależniony od elektroniki, w szczególności od swojego komputera w ramieniu. Nie dzieje się nic szczególnego. Nagle w ostatni dzień przed wyjściem w oddziale rozgrywa się bójka między pacjentami. Polała się krew. Jeden z nich użył sztućców jako broni i pokaleczył drugiego. Został umieszczony w izolatce i podano mu specjalne leki na uspokojenie. Najwyraźniej ktoś wtrącał się do jego życia rodzinnego. Takie wypadki to margines. Jednak to zdarzenie podniosło ciśnienie Jacka i uświadomiło mu jak łatwo jest wywołać konflikt i ucierpieć. Przy wypisie otrzymał zalecenia o badaniach kontrolnych i informacje o swoim stanie zdrowia. Wypisano mu leki na pobudzenie i kontrolujące jego lęki.
Czuł się lżej ze świadomością, że nikt go nie będzie kontrolował – poza psychiatrą. Pobyt w szpitalu był dla niego bardzo przybijający. Może już zapomnieć o tym, że będą go okradać inni pacjenci, a lekarze będą czepiać się o jego zdrowie. W końcu będzie oddychać pełną piersią. Czekają go jedynie wizyty kontrolne u psychiatry. Pierwsza rzecz, o której myśli to jego mieszkanie oraz żona i córka. Anna przylatuje po niego statkiem i zabiera do domu. W drodze rozmawiają na temat zaleceń lekarzy i ogólnie o jego chorobie. Kiedy pojawił się pierwszy epizod miał trzydzieści dwa lata. Tak długo czuje lęk przed ludźmi i nie potrafi się przystosować. Widać jednak drobną poprawę. Czasami wychodzi z inicjatywą i nie ukrywa się już w domu. Jego praca daje mu poczucie siły. Jednak nie zawsze kończy się to pozytywnie. Pojazd ląduje pionowo przy jego domu. Jest to dwupiętrowy klocek z garażem i warsztatem samochodowym. Kiedyś bawił się w naprawy ale bardziej odpowiada mu ściganie złoczyńców i poszukiwanie zaginionych osób. Ta praca daje dużo więcej satysfakcji. Jest dumny ze swoich osiągnięć na nowym polu. Anna wierzy w niego tak samo. Jego córka bardzo się cieszy kiedy wraca do domu. Wpada w jego ramiona i mówi jak bardzo tęskniła. Rodzina spędza wspólny niedzielny wieczór. Następnego dnia Jacek pojawia się w biurze na mieście i widzi przed sobą stertę raportów. Musi się z nimi zapoznać i zdecydować co dalej. Okazuje się, że zaginęło parę osób i trwają poszukiwania jakiegoś skarbu oraz bandyty. Postanawia zająć się poszukiwaniem bandyty. Wydaje rozkazy swoim kolegom i każdy podąża w swoją stronę. Jego żona Anna zajmuje się domem. Właśnie wyjeżdża z jego córką do szkoły. To prywatne liceum. Mają tam większy rygor i dbają bardziej o dzieci. Wracając jednak do Jacka – musi on naprawić swoje ramię. W tym celu odwiedza znajomego. Zajmuje się on naprawami komputerów i elektromechaniką.
Jacek do znajomego: Zobacz to ramię. Coś się psuje. Dokucza mi już jakiś czas.
Znajomy: Na pewno za długo je używasz. Często się przegrzewają. Podaj rękę.
Jacek: Chyba padło chłodzenie.
Znajomy: To zajmie z pół godziny.
Jacek: Ile to będzie kosztować?
Znajomy: Jak dla ciebie przyjacielu wystarczy trzysta bitcoinów.
Jacek: Ok. Proszę oto one.
Znajomy: Dziękuję i zapraszam ponownie! Zawsze możesz na mnie liczyć.
Jacek: Kiedy mogę odebrać komputer?
Znajomy: Jutro po południu. Mam jeszcze trochę pracy z innymi zabawkami.
Jacek wychodzi na miasto i zamyka samochód. Wszędzie pełno reklamy. Bilbordy kuszą i zapraszają. Jacek zwraca uwagę na nowy klub, który otworzyli wczoraj. Baner zapowiada dobrą zabawę i dużo alkoholu. Postanawia się rozerwać. Oczywiście bierze piwo bezalkoholowe, lekarz zabrania mu pić alkoholu. Mogłoby to się źle skończyć. Pije piwo i ogląda mecz. Obok niego dyskutuje ze sobą para. Chyba się kłócą. Żona mówi do męża, że za dużo czasu spędza poza domem. Lecą kufle i bije się szkło. Mężczyzna wychodzi z knajpy, a za nim żona. Jacek nie jest specjalnie przejęty tym wydarzeniem. To normalne, że zdarzają się kłótnie małżeńskie. Cieszy się w duchu, że jego małżeństwo jest zgodne już tyle lat. Postanawia wrócić do domu i trochę posprzątać. Spędza kilka godzin na doprowadzeniu wszystkiego do porządku. Wraca do biura i odbiera telefon od jednego z agencji. Mówi na temat zaginionego chłopaka, że go odnalazł i dostał za to pieniądze. Jacek jest zadowolony, że jego agencja sprawdza się znakomicie. Przygotowuje materiały na następny dzień. Wysyła paru ludzi do poszukiwań bandyty. Ostrzega ich przed niebezpieczeństwem. Bandyta jest bardzo groźny. Ufa jednak swoim kolegom i wie, że tym razem znowu dostanie popis siły i odwagi. Wraca do domu i zasypia. Budzi się zgodnie z planem i rusza do biura. Robot na korytarzu wita go i przekazuje gazetę.
Piszą na temat wyborów i wypadków samochodowych. Ktoś znowu wypił, a inny kogoś potrącił. Normalne życie w wielkim mieście. Tutaj zawsze znajdzie się ktoś nienormalny. Jacek przyzwyczaił się do tego. W biurze widzi się z kilkoma chłopakami od akcji specjalnych. Wysyła ich w kolejne miejsce. Jako kierownik agencji ma masę pracy. Nie zatrudnia ludzi do wszystkiego. Niektóre sprawy mogą być załatwione tylko przez niego. Ale jest dumny ze swoich chłopaków. Wybrał najlepszych. Bardzo mało akcji kończy się porażką. Czasami zdarzają się zranienia, czy pomyłki. Ale ogólnie jego biznes pracuje na wysokim poziomie. Postanawia odebrać komputer i odwiedzić swojego przyjaciela. Marek pracuje jako ochroniarz w klubie.
Jacek do Marka: Jak leci przyjacielu? Tęskniłeś za mną?
Marek: Pewnie, że tak. Ostatnio nic nowego. Czasami ktoś się wykłóca, innym razem jakiś agresywny klient. Normalne życie w klubie.
Jacek: Widziałeś kogoś z tych osób na zdjęciu?
Marek: Nie. Najwyraźniej nie odwiedzają naszego klubu.
Jacek: Jeśli coś się zmieni, wiesz gdzie mnie szukać.
Marek: Pewnie. Musimy się wybrać na piwo. Dawno cię nie widziałem.
Jacek: Tak, ale najpierw załatwię trochę spraw związanych z agencją.
Marek: Do zobaczenia!
Jacek: Cześć!
Jacek wraca do biura. Zauważa, że kolejny robot się popsuł. Dzwoni po specjalistę i po chwili robot zachowuje się już normalnie. Patrzy na tablicę ogłoszeń i zaczepia komunikat o poszukiwaniu kolejnego chłopca. Tym razem zaginął na wycieczce szkolnej. Miasto pożera masy ludzkie. Nie wiadomo co się z nim stało. Najprawdopodobniej jest zagubiony i szuka domu. Młodzież nie może przystosować się do nowej rzeczywistości. Często gubią się lub obrażają z byle powodu. Powstają kolejne afery i problemy. Jacek jest już znieczulony takimi wydarzeniami. Kolejna osoba – kolejna wypłata i tak w kółko. Wychodzi do swojego biura. Wyłącza telewizor. Ma już dość na dzisiaj. Chce tylko odebrać parę raportów i zapisać plan działania na następny miesiąc. Włącza komputer i wpisuje cyferki do Excela. Jest znudzony monotonią pracy. Postanawia wziąć na siebie jednego z bandytów. Dawno nie czuł adrenaliny i satysfakcji z pracy. Jutro będzie jego wielki dzień – ruszy w pościg po mieście. Teraz wrzuca do swojego ramienia kilka nowych ebooków i nagrań z podcastów. Będzie miał co robić przez następny tydzień. Przegląda papiery i programuje roboty. Czyli coś standardowego. Jedynie wyprawa po strasznego bandziora daje mu kopa. Jego żona martwi się, że czasami wraca późno. Czepia się też o jego wyprawy. Wie, że ryzykuje życie dla dobra innych ludzi. Jego agencja ma licencję na zabijanie od wielu lat i skasował już wielu złych ludzi. Tym razem czeka go jednak coś nowego. Kiedy przychodzi czas na wyjście w pościg, Jacek traci głowę. Zapomina zabrać ze sobą broni. W momencie pościgu zauważa swój błąd. Ucieka więc do bazy, ale złoczyńca rozumie sytuację. Leci za nim i strzela z działa plazmowego. Ta broń jest trudno dostępna, to jakiś wyjątkowy zbir. Trafia w pojazd Jacka. Jacek leci w dół i uderza w ziemię. Budzi się wieczorem. Jest poobijany i krwawi. Włącza swoje ramię i wydaje polecenie SOS. Samochód lekarski przylatuje godzinę później. Jacek przez ten czas traci dużo krwi. Zostaje przetransportowany na oddział ratunkowy. Powiadamiają jego żonę. Ania pojawia się przy jego łóżku parę godzin później. Płacze i martwi się o niego. Okazuje się, że szczęśliwie Jacek wychodzi z tego przy życiu. Wraca do domu i postanawia się zemścić. Ostatnie pieniądze przeznacza na zakup nowego samochodu. To straszny złom, ale nie stać go na nic więcej. Jego ostatnia wyprawa kosztowała go wile cierpienia. Teraz będzie bardziej ostrożny. Przygotuje zasadzkę na tego gnoja. Jego żona jest przeciwna kolejnemu wyjazdowi. Próbuje go przekonać, aby zajmował się tylko osobami zaginionymi. Jednak on nie chce słuchać. Pączkuje w nim uczucie zemsty.
Zabiera ze sobą Dawida, jednego z członków agencji. Tym razem biorą ze sobą broń maszynową i działo jonowe. Wracają w teren opanowany przez gangi. Szukają zbira z ostatniej nocy.
Jacek do Dawida: Ty zajmiesz się działem jonowym. Ja kieruję. Skasujemy go!
Dawid: Wiem, co mam robić. Nie musisz przypominać.
Jacek: Można na ciebie liczyć jak zawsze. W końcu jesteś moim ulubieńcem.
Dawid: Dlatego tu jestem i dorwiemy dziada!
Jacek z Dawidem szukają zbira przez kilka godzin. Jednak nic się nie dzieje. Gangsterzy przeczuwają zagrożenie. Wszyscy się ukryli przed ich światłem. Dawid włącza moduł maskujący. W tym momencie gra zmienia się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Widać zło, które wychodzi z ulic. Wszędzie pełno podejrzanych typów. Jacek czuje ciarki na plecach. Są w bardzo niebezpiecznym miejscu. Dwóch ludzi przeciwko mafii nowego świata. Największa ciekawostka jest taka, że dzielnice mafii są tak blisko szpitala psychiatrycznego, że jest to zadziwiające. Jacek widział jednak ochronę szpitala. Masa robotów wojskowych i strażnicy uzbrojeni w broń maszynową. Coś musiało się wydarzyć w szpitalu. Skąd wzięła się tak duża ochrona? Kierownik przeczuwa atak? Czy zbiry gromadzą się, aby zaatakować to miejsce? Dlaczego właśnie szpital psychiatryczny? Może ktoś z pacjentów jest bardzo ważny? Jacek wydaje rozkaz powrotu do bazy. Nie mogą ryzykować. Tym razem może skończyć gorzej. Nie chce zostawić swojej żony i córki. Myśli o nich bardzo często. Gdyby ich nie miał, uderzyłby jak samobójca na tych zbirów. Wiedział, że zaskoczenie to podstawa skutecznego ataku. Zbiry mogłyby uciec myśląc, że jest ich więcej. W ten sposób dorwałby ich paru z łatwością. Jednak on wrócił do bazy. Zaparkował pojazd na dachu i wydał polecenie narady. Wszyscy członkowie agencji ustawili się w rzędzie naprzeciwko Jacka. Jacek mówił na temat nowego zagrożenia i szykował plan likwidacji mafii. Nie wiedział jednak co kryje zagadka szpitala psychiatrycznego. Postanowił podzielić oddział na dwie grupy. Jedna sprawdzi co dzieje się w szpitalu, a druga będzie szpiegować zbójów. On zostanie w bazie i przygotuje mapę obecności zagrożeń. Wszystko wychodzi dobrze, poza tajemnicą szpitala. Ta jedna figura jest zakryta i nie wiadomo jak wykonać kolejny ruch. Czy wejść siłą na teren szpitala? Może lepiej nie ryzykować?
Jacek do swoich ludzi: Ten, który wyjaśni mi o co chodzi z tym szpitalem dostanie podwyżkę.
Jeden z ludzi: A co z mafią? Jest ich zbyt dużo, aby atakować. Może lepiej przygotować konkretną pułapkę?
Jacek: To będzie wielka pułapka. Zaatakujemy grupą. Szpital będzie chroniony przez drugą część ekipy.