eKsiążki
https://forum.eksiazki.org/

opowiadanie matrymonialne
https://forum.eksiazki.org/proza-f43/opowiadanie-matrymonialne-t1325.html
Strona 1 z 1

Autor:  Konto usuniete [ 01 mar 2008 9:23:23 ]
Tytuł:  opowiadanie matrymonialne

Sajurii poznalem, gdy miałem 20 lat a Ona 14. Przyszła ze swym ojcem do warsztatu mego ojca, aby zakupić nowy łuk. Byłem wtedy tylko pomocnikiem, wiec obserwowałem tą szlachecką parę przez szparę w drzwiach na zaplecze. Choć tak młoda była już bardzo piękna. Do dziś nie może zapomnieć jak wyglądała w swojej jedwabnej sukni, jak zachodzące słonce przebijało się przez jej długie różowe włosy tworząc wokół jej boskiej twarzy cukierkową aureole. Kupili jeden z najmocniejszych łuków, jakie wykonał mój ojciec, ujęła go w ręce i bez trudu go naciągnęła i założyła cięciwę. Szczerze mówiąc mi się to nie udało, gdy próbowałem wiec na mojej twarzy pojawił się potężny "karp". Wtedy to podjąłem decyzje, że jeżeli kiedykolwiek będę się żenił to tylko z podobną jej kobietą, nie z nią, bo wiedziałem ze nigdy nie zainteresuje się zwykłym rzemieślnikiem, ale podobną. Lata mijały, Ona jeszcze bardziej wypiękniała a ja zacząłem tworzyć i używać takie łuki, których nawet mój ojciec nie dawał rady naciągnąć. Pewnego zimowego dnia wybrałem się na dalekie polowanie w góry. Ja zawsze, jeśli sypiam w górach, robię to wysoko na drzewie, aby żadne zwierze nie zaskoczyło mnie przez sen. Trzeciego dnia spałem na wysokim dębie blisko królewskiego traktu. Obudziłem się wcześnie, ale jakoś nie chciało mi się wstawać. Traktem poruszała się kolumna rycerzy na koniach eskortująca karetę zaprzęgniętą w osiem koni. Zaniepokoił mnie dziwny zapach, który przeniósł wiatr od strony lasu. Był to zapach rozkładającego się mięsa. Po chwili domyśliłem się, że to trolle-zombie. Wynurzyły się z lasu w niebezpiecznej liczebności, nawet jak na tą kolumnę rycerzy. Rycerze widząc zbliżające się zagrożenie przygotowali kopie, uformowali szyk i uderzyli w szarży na kreatury. Potwory upadły wszystkie od ciosów rycerzy, ale po chwili podniosły się i zaatakowały pozbawionych już kopii rycerzy. Walczyli dzielnie, ale padali jeden po drugim, bo co może zabić już raz umarłe stworzenie. Postanowiłem się włączyć do walki i zeskoczyłem z drzewa z najsilniejszym łukiem, jaki miałem w ręku oraz z najmocniejszymi strzałami w kołczanie. Kiedyś udało mi się pokonać świniodzika-zombie strzałem w głowę między oczy, więc spróbowałem tego samego z najbliższym potworem. Dostał strzałę w jedno ze swych przegniłych oczu i padł już tym razem martwy w pełni. Było ciężko, ale potwór za potworem padał od mego łuku. Nie obyło się bez ran. Dość obwicie krwawiła rana na moim lewym boku. Ostatni troll padł, Ci rycerze, którzy przeżyli zebrali się wokół mnie i zaczęli mi dziękować. Z karety wysiadła najpiękniejsza kobieta, jaką widziałem w życiu oraz sędziwy szlachcic. Był to nasz najjaśniejszy pan. Wziął miecz od oficera i nobilitował mnie na szlachcica za to, że uratowałem mu życie. Kobieta, ta, która wysiadła razem z nim wzięła w ręce mój łuk i bez trudu go naciągnęła. Wtedy ja rozpoznałem, to była Sajurii, ta mała, Sajurii, którą pamiętałem z przed sześciu lat. Wtedy to z upływu krwi zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś zamkowej komnacie, a Ona siedziała obok na krześle i ostrzyła swoje sztylety. Podczas mojego leczenia bardzo dużo rozmawialiśmy i się zaprzyjaźniliśmy. Wróciłem do mojej skromnej chatki stolarza i na nowo pracowałem jak zawsze, szlachcic czy tez nie, pracować trzeba. Było lato, do sklepu wszedł rycerz i podał mi pismo, duży pergamin zapieczętowany książęca pieczęcią. Było to zaproszenie na bal. Księciu się nie odmawia, więc na nowe szaty wydałem mój tygodniowy utarg. Na balu nie znalem nikogo, stałem sobie w kącie i popijałem wino, a reszta gości patrzała na mnie jak na intruza, złodzieja. Po godzinie miałem już iść do domu, ale podeszła do mnie Sajurii, rozmawialiśmy jakiś czas, po czym zaczęliśmy tańczyć. Przetańczyliśmy całą noc. Nie wiem może to pod wpływem wina czy też zmęczenia, wyrwało się z moich ust "Wyjdziesz za mnie?" a Ona na to "Oczywiście głuptasie, myślisz że dlaczego zostałeś tutaj zaproszony". I tak kończy się moja opowieść pełna krwi a zakończona w pełni miłości.

Kiedyś może dowiecie się dlaczego zostałem złodziejem ...Ona została wojownikiem....

Autor:  Konto usuniete [ 01 mar 2008 15:49:12 ]
Tytuł: 

urzekła mnie Twoja opowieść....nieźle:)

Autor:  Konto usuniete [ 03 mar 2008 17:37:13 ]
Tytuł: 

Ciekawe....ciekawe...ciekawe....i niezłe

Autor:  Mori [ 03 mar 2008 18:48:15 ]
Tytuł: 

Aż się pokuszę o odpowiedź. Pan powyżej jest idealnym, wzorcowym wręcz przykładem tego, jakich postów NIE NALEŻY pisać. Ten pan już otrzymał odpowiednią nagrodę. Pani również aspiruje widać do tego, zatem ode mnie pierwsze ostrzeżenie - jeszcze tylko 9 do kompletu brakuje.

Informacja dla reszty: chcecie skomentować? Fajnie! Ale komentujcie, uzasadniajcie, podawajcie przykłady i argumenty. Posty takie jak wyżej będą od razu kasowane, a autorzy będą otrzymywać ostrzeżenia, a jeżeli zauważymy, że delikwent zrobił tak w serii tematów - od razu bany. Pomyślcie, czy warto.


Co do samego opowiadania - czy raczej krótkiego tekstu... Brakuje mi paragrafów. Taki ciurkiem napisany tekst czyta się po prostu bardzo niewygodnie. Dodanie kilku enterów w odpowiednich miejscach znacząco poprawia jakość całego tekstu, przynajmniej moim zdaniem.

Treść... No cóż, 14-letnia szlachcianka, córka króla (księcia?), naciągająca najmocniejsze łuki? Wybacz, zdecydowanie nieprzekonywujące. Dalej - walka prawie wręcz, a Ty używasz łuku? Ja wiem, że Legolas mógł strzelać w filmowym Władcy z paru metrów, a nawet zabijać wbijając strzały, ale... Poza tym, mając kilka kreatur obok siebie nie masz niestety na tyle czasu, by ponownie naciągnąć łuk. Zazwyczaj w takich wypadkach strzela się raz, potem odrzuca łuk i wyciąga miecz czy inne żelastwo. O, i orszak rycerzy, który mają tylko kopie (gdzie tam po lesie z kopiami ganiać? Nie łapię, ale nieistotne), a miecza przy pasie brakuje - sprawia wrażenie nie orszaku królewskiego, a trupy komediowej...

Nadanie szlachectwa fajna rzecz - ale w tamtych czasach, czy ogólnie w średniowiecznych settingach, powinno się to łączyć z nadaniem ziemii. A conajmniej otrzymaniem sporej sumy pieniędzy.

W pewnym momencie piszesz o "królewskim trakcie", a potem, że "księciu się nie odmawia". Wiem, że każdy może jeździć po dowolnym trakcie - ale odbieram to tak, jakby król w czasie zaliczył downgrade statusu, i to dość znaczny.

Brakuje detali o tej ślicznotce - wiemy tyle, że jest młoda (najpierw 14, potem 20 lat), zapewne ojciec zafundował jej jedwabną suknię, jak i zapłacił za ufarbowanie włosów na różowo (nie jestem wprawdzie znawcą historii, ale czy to akurat było wtedy modne?). O, i jest jeszcze "cukierkowa aureola". Nie wiemy natomiast nawet tego, czy oczy ma całe i jakiej barwy. Co z jej nosem? Całą twarzą? Zawarcie takich szczegółów pozwala przekonać czytelnika, że panna jest naprawdę piękna. I tego też w tym tekście brakuje.

Wybaczysz, że krytykuję, ale tekst mnie nie przekonał. Jedynym, co uznałem za plus, był sposób oświadczyn - może również średnio realistyczny (no, a przynajmniej jak ja jestem zmęczony, to nie mówię najbliższej kobiecie, że chciałbym się z nią ożenić), ale jakiś taki... Pozytywny mi się wydał. Reszta jest jak dla mnie do przebudowania, rozszerzenia, uszczegółowienia i uczynienia bardziej realistyczną - bo na razie historia się nie potrafi obronić...

Autor:  Konto usuniete [ 05 mar 2008 21:25:34 ]
Tytuł: 

dzieki za konstruktywna krytyke ;] opowiadanie bylo pisane jako oswiadczyny w grze na skrypcie vallheru...zajelo mi jakies poltorej godziny i nie wdawalem sie w zbytnie szczegoly... opowiadanie skopiowalem z worda temu moze brak enterow ;]

dzieki za uwagi bede pamietal na przyszlosc

pozdrawiam

Autor:  mouse72 [ 22 mar 2008 1:34:21 ]
Tytuł: 

"zajelo mi jakies poltorej godziny..." - teraz już wszystko rozumiem, ale parafrazując zdanie z twojego tekstu : " gracz czy tez nie, pracować trzeba " a to po to żeby wyeliminować rażące błędy np. "aby żadne zwierze nie zaskoczyło mnie przez sen " hmmm , gdy śpi raczej nie atakuje :) ; "karetę zaprzęgniętą w osiem koni" i tym podobne . Rzeczywiście razi trochę pośpiech z jakim dokonała się cała rzecz. Szybka nobilitacja, ręka księżniczki , że nie wspomnę o pokonaniu całej armii potworów ;) Jestem jednak pełna zrozumienia , bo gra nie mogła czekać :) Pozdrawiam

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/