eKsiążki
https://forum.eksiazki.org/

Do czego jesteś zdolny żeby dokończyć ciekawą książkę?
https://forum.eksiazki.org/dyskusja-ogolna-f36/do-czego-jestes-zdolny-zeby-dokonczyc-ciekawa-ksiazke-t2532.html
Strona 1 z 4

Autor:  riverd [ 11 kwi 2008 12:06:54 ]
Tytuł:  Do czego jesteś zdolny żeby dokończyć ciekawą książkę?

Krótkie wprowadzenie wyjaśniające: posiadam bardzo kruche naczynka krwionośne i wystarczy odpowiednie uciśnięcie nosa a momentalnie dostaję krwotoku. Umiejętność tą wykorzystywałam czasami w szkole w czasie odpytywania :D

Otóż w czasach liceum zaczytywałam się książkami Musierowicz. Pewnego dnia czytałam jedną z nich (nie pamiętam już tytułu) w szkole. Niestety koniec przerwy międzylekcyjnej zmusił mnie do przerwania arcyciekawego wątku. Nie mogąc się doczekać końca lekcji, wywołałam u siebie krwotok i pod pozorem udania się do pielęgniarki spędziłam całą lekcję w toalecie czytając książkę.

Obecnie jeśli nie mam czasu na czytanie biorę w tajemnicy przed wszystkimi dzień urlopu, jak co dzień odwożę dziecko do babci i zamiast do pracy wracam do domu na kilkugodzinny seans z lekturą.

Autor:  bimali1 [ 11 kwi 2008 13:09:43 ]
Tytuł: 

No, niezły pomysł z babcią i dzieckiem, choć mnie pewnie ktoś by wytropił! Ale tak na poważnie, to kiedyś potrafilem zejść pół miasta, żeby dostać ciekawą pozycję - to w czasach, kiedy o wszystko było trudno. Wtedy tez i czytanie do białego rana było na porządku dziennym/tzn.nocnym/; ostatnio zarwaną noc miałem dość dawno, przy "Powtórce" Grimwooda, polecam. Zdarza mi się "upychać" rózne sprawy i redukować niepotrzebne zajęcia, co nie wszystkim się podoba. W ten sposób "zredukowałem" ostatnie Święta, bo czytałem R.R. Martina. A ze strasznie-powaznych-przestępstw to w podstawówce udałem chorego i zostałem w domu, żeby czytać "Lot 627", chyba Szczypiorskiego.

Autor:  Misriya [ 11 kwi 2008 13:29:21 ]
Tytuł: 

Ja niestety zawsze miałam końskie zdrowie i we wszelkie symulowanie chorób nikt nie chciał wierzyć :cry: Pozostawały stare, dobre wagary. Chociaż za czasów szkolnych to częściej po prostu na lekcjach zaszywałam się w najciemniejszym kącie sali i czytałam pod ławką.
Na studiach nie raz i nie dwa odpuszczałam sobie nie tylko zajęcia, ale i przygotowania do egzaminów. Cud, że nigdy nie miałam żadnej poprawki. Przez książki (no z drobną pomocą innych czynników) byłam zmuszona napisać pracę licencjacką w tydzień, równocześnie pracując na cały etat + nadgodziny. Okazało się, że człowiek jest w stanie przeżyć tydzień bez snu :)
Zarywanie nocy na zasadzie "a jeszcze jedna strona, a to doczytam do końca rozdziału i idę spać, a to może jeszcze następny, ale po tym to już na pewno idę spać, a dobra jeszcze jeden" to norma.
Raz zdarzyło mi się nawet w pracy odsyłać wszystkich klientów do kolegi, bo byłam bardzo zajęta czytaniem e-booka na służbowym komputerze. Niestety szefowa zainteresowała się, nad czym to ja tak pilnie pracuję, że dla klientów nie mam czasu i skończyło się rumakowanie :wink:

Co tu dużo szukać, właśnie skończyłam kolejny tom opowiadań Piekary i zaczynam przygotowywać się do jutrzejszego egzaminu, nad którym wszyscy inni siedzą już od miesiąca :lol:

Autor:  dz-joanna [ 11 kwi 2008 15:28:52 ]
Tytuł: 

Motyw z wywoływaniem krwotoku niezły, ja takich szaleństw nie mam na koncie. Tradycyjnie najczęściej niedosypiam. Największe poświęcenie z mojej strony, to czytanie w samochodzie. Cierpię na chorobę lokomocyjną, więc powinnam wpartrywać się linię horyzontu i mruczeć uspokajające mantry, ale jeśli mam coś do czytania, co już mnie wciągnęło czytam mimi mdłości. Najwyżej do jakiś czas musimy zrobić krótki postój. :-)
Choć w pracy nikt mi w komputer nie zagląda, ale taki młyn, że nie dałabym znaleźć choć chwili, nie mówiąc o tym, że skupić się nie można.

Autor:  lothwena [ 11 kwi 2008 17:13:34 ]
Tytuł: 

Zarywanie nocy i uczenie się do egzaminów w ostatnim momencie, bo "tylko dokończę rozdział", to normalka. No i jeszcze po co gotować, skoro zza ksiązki i tak nie widzę tego co jem :). Dzięki książkom poznaję też lepiej moje miasto, wysiadając od czasu do czasu nie na tym przystanku co trzeba ;). Zajęć nie opuszczam, a czytanie na nich jest w większości przypadków niemożliwe :( . Za to całkiem przyjemnie czyta się w czasie spacerów: słoneczko świeci, wietrzyk wieje, a człowiek idzie przed siebie zaczytany, nieobecny. Ludzie go omijają, samochody zatrzymują się i nawet słupy wysokiego napięcia zdają się schodzić z drogi :)

Autor:  garet [ 11 kwi 2008 17:49:38 ]
Tytuł: 

Ile ja juz razy miałem tak , że dzień przed kolosem miałem 5 h czasu i 3h czytałem :) W liceum to jeszcze jakos sie sprawdziany przynajmniej na dop'a zdawało ale na stucdiach to juz mam niezły sajgon i czasem naprawde musze się nakombinować żeby znaleźć te pare h w tygodniu na dobrą lekturkę. Na szczęście jeszcze autobus zostaje, jak siedze to 40 minut mam do spokojnego czytania

Autor:  muaddib2 [ 11 kwi 2008 19:09:08 ]
Tytuł: 

Ja aż tak ekstremalnych środków uskuteczniania czytania nie stosowałem. Kiedyś, kiedy jeszcze chodziłem do ogólniaka - a było tak, że mieszkałem w małej miejscowości oddalonej od miasta, w którym była szkoła średnia, o jakieś 6 kilometrów - to czasami, zamiast wracać autobusem do domu, wolałem iść pieszo i czytać podczas marszu poboczem. Całkiem niedawno, korzystając w trakcie przeglądania szkolnego forum na Naszej Klasie okazało się, że jestem żywą legendą - jedna z nauczycielek z podstawówki wspominała, że codziennym elementem krajobrazu, który widziała jadąc samochodem, byłem ja, maszerujący z nosem w książce :)

Obecnie, korzystając z mojej (już obecnie kochanej :) ) Blackberry zamykam się w pracy na WC na jakieś - przynajmniej - półgodzinne czytanie, wykorzystując w ten sposób przydziałową przerwę na posiłek. Cóż, głód intelektualny bierze górę :D

I to wszystko, czym mogę się pochwalić, niestety... Gdzie mi tam do puszczania krwotoków ;) nosem, ech...

Ale z innej beczki, byłem swego czasu "na robotach" w Niemczech. Przesrane było strasznie. Po całym dniu, nie mogłem się schylić i rąk nie czułem (pominąwszy fakt, że miałem je niemal całe poharatane do krwi) i nie wiem, jak bym przetrwał ten trudny czas, gdyby nie wieczorne czytanie - choć zmęczony byłem diabelnie - eBooków na laptopie. Nie wiem, jakbym zdzierżył tą emigrację, gdyby nie książki. No, ale to już OT troszkę :D

Autor:  mouse72 [ 11 kwi 2008 19:56:51 ]
Tytuł: 

Widzę , że wielbiciele książek mają ze sobą wiele wspólnego :D U mnie też wystąpiły pewne przypadłości :D Zamiast uczyć się do egzaminu czytałam "Paragraf 22", a moje troskliwe koleżanki w obawie, że obleję chowały książkę i pozwalały przeczytać kilka rozdziałów , gdy " odrobiłam pańszczyznę" :D Czytam w każdej wolnej chwili (aż dziw , że nie oślepłam jeszcze ) :D Nie było mi dane zaznać uroków spaceru z nosem w książce , ale nałóg był tak silny, że po powrocie ze szkoły zasiadałam do mamusinego obiadu z jakimś opasłym tomiskiem w dłoni .

Autor:  beata22107 [ 11 kwi 2008 21:09:08 ]
Tytuł: 

Standardowo kolo, egzamin oczywiście nie zając nie uciekną. Książka która mnie wciągnie to już całkiem inna historia nigdy nie wiadomo czy nie dostanie nóg i nie ucieknie mi gdzieś. Więc od zawsze przyjmowałam zasadę - książkę przeczytam natychmiast a reszta poczeka. Aktualnie czytana książka włożona w podręcznik od biologii gdyby ktoś przyszedł sprawdzić czy się uczę :) Czytanie z latarką pod kołdrą :) Czytanie przy lampkach które świecą się na choince gdy reszta rodziny poszła wieczorem do kościoła a ja byłam "chora" :)
Reszty nie jestem w stanie teraz sobie przypomnieć ale trochę tego było :)

Autor:  Misriya [ 11 kwi 2008 21:17:11 ]
Tytuł: 

A propos czytania po drodze przypomniała mi się zabawna historyjka. Kiedyś w drodze z przystanku do pracy czytałam któregoś wówczas najnowszego Pratchetta. Oczywiście świata poza książką nie widziałam, to w końcu zaliczyłam zderzenie czołowe. Z facetem, który idąc czytał dokładnie tę samą książkę. :lol: Do dziś się kumplujemy. :)

Autor:  muaddib2 [ 11 kwi 2008 22:27:36 ]
Tytuł: 

Kurcze, Misriya prawdopodobieństwo wystąpienia takiego zd(e)arzenia, jest niczym szansa jedna na milion, która - jak wiadomo - trafia się... ;)

Autor:  rerenata [ 12 kwi 2008 6:15:10 ]
Tytuł: 

Dla mnie czytać to prawie jak oddychać, dlatego nie zlicze zarwanych nocy, a także obowiązków odkładanych na po przeczytaniu książki, a potem jest następna i nastęona i następna ... tak że zawsze coś mam zawalone
A od momentu gdy sa ebooki to w robocie tez się zbytnio nie wysilam, bo pół dnia spędzam na czytaniu :D

Autor:  Konto usuniete [ 12 kwi 2008 18:13:27 ]
Tytuł: 

Misriya napisał(a):
A propos czytania po drodze przypomniała mi się zabawna historyjka. Kiedyś w drodze z przystanku do pracy czytałam któregoś wówczas najnowszego Pratchetta. Oczywiście świata poza książką nie widziałam, to w końcu zaliczyłam zderzenie czołowe.


hihihi widze ,ze nie tylko ja jestem specjalistka od zderzen czolowych w trakcie spacerow z nosem w ksiazce :) niestety moje zderzenia nie sa az tak przyjemne, jednak zdecydowanie bardziej spektakularne...
wracalam kiedys do domu z biblioteki i oczywiscie nie moglam sie juz doczekac zeby zaczac czytac ksiazke. uskutecznialam wiec lekture po drodze. dochodzilam juz do domu, gdy zupelnie zaczytana, nie zauwazylam zaparkowanej na poboczu ciezarowki!!!, no i skonczylo sie dosc bolesnym zderzeniem czolowym z naczepa. zeby tego bylo malo, swiadkami calego zdarzenia byl moj sasiad z grupka kolegow ktorym, cala scena niewatpliwieprzyspozyla wiele radosci. nie musze chyba mowic, ze przez nastepnych pare tygodni wstydzilam pokazywac sie im na oczy. :)

Autor:  bocian [ 12 kwi 2008 23:07:28 ]
Tytuł: 

Podam i ja mój sposób na czytanie. Kiedy jeszcze chodziłem do szkoły, rodzice często pędzili mnie do nauki. Ja chciałem poczytać książkę. Brałem okładki z podręcznika lub zeszytu, w środek książka , wersalka i pilnie się uczyłem. Musiałem jedynie, mniej więcej co pół godziny zmienić okładki. Dobrze, że przynajmniej z prawdziwą nauką nie miałem problemów...

Autor:  Konto usuniete [ 12 kwi 2008 23:43:15 ]
Tytuł: 

Naprawdę fascynująca książka? Cóż... Najczęściej czytam ją w szkole!!! Na lekcji (bezpardonowo), na przerwie, potem w autobusie, w domu przy obiedzie, w toalecie, w łóżku... Potrafię czytać wszędzie! Szkoda, że coraz mniej jest książek, które wciągają do tego stopnia, by zatopić się w nich całkowicie. Pamiętam, że gdy czytałam SoLL pochłaniałam w wakacje kilka tomów dziennie aż się rozchorowałam.

Strona 1 z 4 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/