eKsiążki
https://forum.eksiazki.org/

Czytanie książek
https://forum.eksiazki.org/dyskusja-ogolna-f36/czytanie-ksiazek-t2007-15.html
Strona 2 z 13

Autor:  Konto usuniete [ 23 mar 2008 12:26:42 ]
Tytuł: 

Wydaje mi się, że to czy dzieci i młodzież czytają czy nie nie zależy od rodziców, jak uważa avct87. Ja do czytania zabrałem się sam. Mieszkam na wsi i rodzina woli raczej jak się jest użytecznym niż oczytanym więc rodzice nigdy nie przykładali zbyt wiele wysiłku żeby mnie lub moje rodzeństwo zachęcić do czytania. Wydaje mi się że czytanie książek to naprawdę fajna rozrywka i chociaż jestem prawie maniakiem komputerowym, kiedy mam jakąś ciekawą książkę to wybór między nią a komputerem naprawdę nie jest łatwy:) ale przeważnie i tak wybieram książki:) dzięki nim można oderwać się od codzienności i problemów, zrelaksować. Czytanie świetnie pobudza wyobraźnie, może dlatego wolę przeczytać książkę niż obejrzeć jej ekranizację. A co do niechęci innych do czytania... Też się z tym często spotykałem. Jeszcze kilka lat temu kiedy zamiast łazić z kolegami pod sklep czytałem to uważali mnie prawie za nienormalnego. Na wsi z czytaniem wśród dzieci i młodzieży jest wg mnie gorzej niż w mieście.

Autor:  avct87 [ 23 mar 2008 14:24:15 ]
Tytuł: 

Szmynczyk napisał(a):
Wydaje mi się, że to czy dzieci i młodzież czytają czy nie nie zależy od rodziców, jak uważa avct87. Ja do czytania zabrałem się sam. Mieszkam na wsi i rodzina woli raczej jak się jest użytecznym niż oczytanym więc rodzice nigdy nie przykładali zbyt wiele wysiłku żeby mnie lub moje rodzeństwo zachęcić do czytania.
Osobiście znam kilka osób z podobnym do Twojego "rodowodem" czytelniczym. To jednak mojego zapatrywania nie zmienia. Wytłumaczę. Podobnie jak i Ty ja sam rozpoczynałem przygodę z literaturą, z tą różnicą że moi Rodzice potem pomagali mi w tym finansowo. Ale to było w czasach kiedy nie było multimediów i tego całego blichtru z tym związanego. Siłą rzeczy niewiele było rozrywek do wyboru i mnóstwo ludzi sięgało po książki. W "tamtych czasach" to nie był żaden wyczyn. Ale to było a już nie jest. Uważam że w obecnej rzeczywistości rolą rodzica jako pierwszego przewodnika małego człowieka w jego poznawaniu życia jest pokazanie wszelkich możliwych sposobów poznanie a nie tylko poprzez monitor (TV). Oczywiście jest to mój pogląd wyrażający pobożne życzenie, ponieważ w praktyce wygląda to żałośnie w wykonaniu większości. Wiadome jest że ostatecznego wyboru dokonuje już dorastające dziecko. I wiadome jest że dzieci są różne, więc gdy samo garnie się do czytania to nie pozostaje nic innego jak tylko nie przeszkadzać, oczywiście w granicach jakiegoś rozsądku (moja Mama ciągle sprawdzała w nocy czy już śpię a jak czytałem do późnych godzin, to dostawałem za swoje :)).

Edit by Mori: No ale używamy taga QUOTE, bez tego cytaty są ZUPEŁNIE nieczytelne.

Autor:  dorneus [ 24 mar 2008 10:11:09 ]
Tytuł: 

Potrzeba czytania jest potrzebą natury organicznej. Oczywiście ktoś, kto nie poznał sposobu jej zaspokajania będzie zadowalał się substytutem lub w inny sposób pozostanie nieszczęśliwy. Nie innego rozwiązania. Poobserwujmy (jeżeli możemy zrobić to bezpiecznie) ludzi, którzy nie czytają. Oni po prostu nie wiedzą, że mogliby i powinni pomimo wszystko. Obowiązki, całą tzw. życie i inne sprawy są tylko owym substytutem lub ucieczką przed świadomością, że oto jest coś co może mi pomóc na wszystko, ale ja po to nie sięgam.
Z tego powodu nie martwiłbym się poziomem czytelnictwa. To aktywność, która nigdy nie zaniknie. Bardziej martwiłbym się tym co ludzie czytają. Nie zdają sobie bowiem sprawy z tego, że jak każda czynność natury organicznej, wywołuje odpowiednie efekty w postaci reakcji organizmu. Tak jak jedzenie nieświeżych lub niezdrowych rzeczy wpływa na trawienie, nasze samopoczucie i fukcjonowanie organizmu, tak również czytanie szkodliwych pisanin grozi utratą zdrowia. I to nie tylko psychicznego!

Autor:  dz-joanna [ 24 mar 2008 12:15:14 ]
Tytuł: 

dorneus napisał(a):
Potrzeba czytania jest potrzebą natury organicznej.

Nie zgadzam się. Gdyby tak było, wszyscy by coś jednak czytali. A niestety spotykam osoby, które czytują ewentualnie nzawy producentów na makaronie/piwie/kawie, które kupują i to też z problemami ze zrozumieniem.
Potrzebę czytania trzeba wykształcić w dziecku albo musi ono ją w sobie samo wykształcić, gdy jest trochę starsze. Z tym drugim bywa o wiele trudniej, bo sami wiemy jak jest z czytaniem lektur. Pod przymusem czyta się gorzej, wiele lektur to dla młodzieży nuda. Kwestii lektur nie będę rozwijać, był taki wątek. Oczywiście komputer, telewizja stanowią potężną konkurencję.
Jeśli chodzi o szkodliwość niektórych książek/gazet - moja mama mówi, że lepiej żeby czytali Tinę czy inne Życie na gorąco niż nie czytali nic, bo jest (minimalna ale jednak) szansa, że nie zapomną trudnej sztuki składania literek i sięgną po coś jeszcze.

Autor:  Patrice [ 24 mar 2008 20:40:34 ]
Tytuł: 

Na czytanie mają wpływ trzy zasadnicze czynniki:
a) rodzice. To, czy i w jakim wieku dziecku zacznie czytać książki w dużej mierze zależy od samych rodziców. Weźmy taką sytuację; kobieta ma do wyboru albo usadzi dziecko na kanapie, włączy mu bajki i wtedy będzie miała wolne – żeby posprzątać i spotkać się z sąsiadkami albo zabierze się za czytanie bajek swojemu dziecku i będzie mu tłumaczyć to, czego sam nie będzie w stanie zrozumieć.
Co wybierze taki wiecznie nie wyspany, zabiegany, pracujący na dwóch etatach rodzic? Jasne, że każdy woli włączyć dziecku TV i mieć je z głowy.
Ci mniej przepracowani rodzice poświęcają przynajmniej dziesięć minut na czytanie dziecku przed snem. Zawsze to coś.
b) same dzieci. Inaczej sprawa ma się ze starszymi dziećmi. Te z kolei nie maja czasu na tak nudne zajęcie, jakim jest czytanie książek. Zwykle mają tyle zajęć dodatkowych – moja czternastoletnia siostra ma tańce dwa razy w tygodniu, raz basen, dwa razy tenis. I są to zajęcia dodatkowe, organizowane po południu. Ona nie ma czasu, żeby choćby zajrzeć do książki. Zresztą uważa je za stratę czasu i stawia na tzw. Zajęcia ruchowe.

Rzeczywiście, rodzice – zwłaszcza młodszych dzieci – mają na nie ogromny wpływ i to, czy dzieci będą chętnie sięgały po książki czy nie w dużej mierze zależy od nich. Pod tym względem zgadzam się z moimi przedmówcami. Problem w tym, że rodzicom często się nie chce – po co marnować czas (który mogliby przeznaczyć na sprzątanie) na coś takiego, jak czytanie książek. Telewizja czy komputer to w tym wypadku znacznie „wygodniejszy” pomysł. Rodzice nie tylko powinni czytać dziecku, ale powinni tez mu dawać dobry przykład i pokazywać, że często sami sięgają po książkę. W rodzinie, w której „tradycja czytania” jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, chyba ni ma osoby, która choćby kilka razy w roku sięgała po książkę.

Książka ma ogromny wpływ na rozwój dziecka – maluch ma bogate słownictwo, poszerza jego wyobraźnię, umie się znaleźć w każdej sytuacji, umie się wczuć w sytuację innej osoby, dostarcza mu – poprzez ilustracje – estetycznych odczuć i tak dalej, i tak dalej. Patrząc na to z tej strony można ze spokojem stwierdzić, że książka jest niezbędnym „narzędziem” do prawidłowego rozwoju dziecka. I każde dziecko powinno ją przeczytać.

Co innego teoria, a co innego praktyka. Rzadko, naprawdę rzadko spotkam dzieci, które chętnie czytają książki. Kiedy zapytałam o to koleżanki, zapadła długa, niezręczna cisza. Wreszcie któraś z nich wyjąkała, że nie przeczytała niczego od roku. Z pozostałymi było jeszcze gorzej. Oczywiście, widzę wiele dzieci, które często zaglądają do naszej „osiedlowej biblioteki”, ale obawiam się, że jest to tylko kropla w morzu potrzeb. Mnóstwo zajęć dodatkowych, masa nauki i inne, bardziej przyjemne formy spędzania wolnego czasu sprawiają, że większość młodzieży nie czyta książek i się tym (jak ktoś gdzieś już wspomniał) tym wręcz szczyci. Chociaż nie mogę powiedzieć, by było tragicznie. Al. Bardzo dobrze tez nie jest. Czytelnictwo utrzymuje się na średnim poziomi. Oby nie spadło…
[/quote]

Autor:  skryba91 [ 27 mar 2008 19:07:30 ]
Tytuł: 

Sam zaliczam się jeszcze do młodzieży bo mam dopiero 16 lat. Do czytania książek nikt nie musiał mnie zachęcać po prostu tak sam z siebie zacząłem. Nie uważam żeby u polskie młodzieży występował drastyczny spadek czytelnictwa. Co najmniej 90% mojej klasy w LO czyta książki a istniej grupa ok. 10 osób ( w tym ja ) , która książki pochłaniają dziesiątkami. Ja sam w przeciągu roku potrafię przeczytać 40-50 książek.
PS. Chwała ebookom i drukarce Hp bo bym z kasą nie wyrobił a biblioteki są takie ubogie w fantastykę.

Autor:  Konto usuniete [ 27 mar 2008 19:52:03 ]
Tytuł: 

Określenie ile młodych osób obecnie czyta a ile w ogóle nie interesuje sie literaturą jest o tyle trudne, że brak jest wyraźnego punktu odniesienia. W czasach PRL-u ilość czytelników oceniało sie po ilości wypożyczonych książek w czytelniach osiedlowych i szkolnych. Ale wtedy nie było ebooków, bardzo mały był też wybór literatury w księgarniach. Na rynku było zaledwie kilku liczących sie wydawców, dominowały pozycje ambitne, często pisarzy rosyjskich. Obecnie księgarnie uginaja sie pod ciężarem najprzeróżniejszych gatunków literackich. Wydawców w kraju mamy kilkuset. Nie dziwi więc fakt, że mało która książka sprzedaje sie w wiekszym nakładzie niż 5000 sztuk. Młodzież z kolei nie siega po pozycje w bibliotekach szkolnych bo sa często przestarzałe. Z braku funduszy biblioteki nie stac na uzupełnianie katalogu nowościami. Osobiście uważam, że rynek literacki kwitnie, ilość czytelników stale wzrasta. Widać to najlepiej w empikach, gdzie młodzież całymi godzinami przesiaduje z wybrana literaturą czytając ją na miejscu.
Głosy, że rynek komputerów zabił chęć do czytania, wynikaja właśnie z ogólnego dostepu do współczesnych mediów. Dzisiaj nikt nie wzdraga sie z krytyką, pisze i głosi to, na co ma ochotę. Dawniej krytyka była zakazana, dominowała propaganda sukcesu, także na polu czytelnictwa. Być może dlatego wydaje nam się, ze młodych czytelników nam ubywa.

Autor:  Konto usuniete [ 28 mar 2008 0:04:03 ]
Tytuł: 

Sztuki czytania komputery nie zabiją nie są w stanie, moim zdaniem nawet go rozwijają, spójrzcie na swoje monitory, wszędzie jest tekst, analfabeta nie potrafiłby się posługiwać komputerem, to po prostu różnica środków zapisu. Kamienne tabliczki, gliniane, papirus, papier, rękopis maszynopis to kolejny krok rozwoju. Co do czytelnictwa książek, przypuszczam że sprawdzenie ilości ściągnięć ebooków, z najpopularniejszych serwisów zadala by kłam wszelkim teoriom o upadku czytelnictwa. Statystycznie rzecz biorąc użytkownicy internetu to ludzie młodzi i nie tylko popijąją piwko i oglądają pornosy.

Autor:  alinka [ 28 mar 2008 0:20:36 ]
Tytuł: 

Ja jestem starą babą i mam następujące doświadczenia w tym względzie: jestem namiętnym czytaczem od dziecka, mój mąż też czyta sporo. Nasze dzieci- dziś już dorastające, podzieliły się po połowie- córka czyta namiętnie, teraz już pół zawodowo, bo jest na polonistyce. Syn czytać nie lubił, chociaż chętnie brał udział we wszystkich czytaniach wspólnych. Teraz wydaje mi się, że sam fakt jego trudności z czytaniem i koncentracją miał tu wielkie znaczenie- na zasadzie "nie to nie". Wolał filmy i teatr. Ale od niedawna nawrócił się własnowolnie na ścieżkę czytania. Zaczął od powieści, które znał z ekranizacji- chciał sprawdzić jak to było napisane np.: "Śniadanie u Tiffany'ego" Trumana Capote. W końcu oświadczył, że ksiązki są ekstra i czyta jadną za drugą! A więc hurra! Kropla drąży skałę! :)

Autor:  Konto usuniete [ 28 mar 2008 1:54:03 ]
Tytuł: 

Studiuje polonistyke i majac praktyki w szkolach od podstawowki po liceum moge stwierdzic ze widoczny jest brak oczytania wsrod uczniow. Nie dosc ze nie potrafia zbudowac poprawnie zdania to nie ma mowy o poprawnosci otrograficznej...a wszystko przez brak kontaktu z lektura...

Autor:  Obi-One [ 28 mar 2008 11:08:29 ]
Tytuł: 

Jest to forum o książkach, więc w teorii wszyscy tu mają kontakty z książkami. Mimo to niektórzy nie potrafią napisać zdania bez przynajmniej jednego błędu. Zresztą sama nie stosujesz polskich znaków oraz masz gdzieś przecinki, tak więc przyganiał kocioł garnkowi...

@tadekbed
Zgadzam się z Tobą. Zresztą nasze forum jest tego doskonałym przykładem ;) Dzięki komputerom postały ebooki, a dzięki ebookom więcej osób ma dostęp do literatury.

Autor:  TomWhite [ 28 mar 2008 12:45:50 ]
Tytuł: 

Witam,
Jestem przedstawicielem pokolenia, które telewizje miało jedynie w porze dobranocki i westernów. Dlatego czytałem książki i tak mi zostało. Teraz jednak czytam głównie ebooki na palmtopie i słucham audiobook w samochodzie, bo tak jest wygodnie i oszczędnie. Jedynie wyjątkowe lub wyjątkowo zdobyte książki mam w wersji papierowej. Nie wyobrażam sobie nieczytania książek... i nie dlatego, że tak trzeba bo rozwija się wyobraźnia czy poszerza zasób słów, ale dlatego, że świat bez książek byłby niekompletny. Pozdrawiam.

Autor:  bocian [ 29 mar 2008 14:31:36 ]
Tytuł: 

To, że rodzice mają ogromny wpływ na czytelnictwo swoich dzieci, nie ulega wątpliwości. Nie zgadzam się jednak, że jest to decydujący fakt. Twierdzę tak na podstawie mojej rodziny. Ja czytam średnio pięć książek na tydzień, moje dzieci średnio jedną na ROK. Moi rodzice byli nauczycielami, ja też kilka lat uczyłem w szkole, moją pasją jest czytanie, nikt więc chyba nie pomyśli, że nie chciałem zachęcić dzieci do czytania. Niestety, nie dałem rady.
Nie mogę nawet powiedzieć, że nie czytają i przez to mają słabe oceny. Uczą się bardzo dobrze a na czytanie, jak twierdzą, nie mają czasu. Faktem jest, że dobór lektur pozostawia dużo do życzenia, program nauczania zawiera mnóstwo zbędnych rzeczy /po części dzięki "wspaniałym" ministrom oświaty/, doszedł do tego jeszcze internet i związane z nim możliwości.
Po co czytać lekturę, jak można przeglądnąć opracowania, streszczenia, ściągi lub gotowce? Później dzieci mówią, że książka jest marna, nie biorąc pod uwagę, ile tracą poznając ją tak okrojoną. Jeśli od najmłodszych lat dzieci nie polubią czytania, mając naście lat nie zrobią tego na pewno. Niestety.

Autor:  Konto usuniete [ 29 mar 2008 17:18:11 ]
Tytuł: 

Dyskusja toczy się wlaściwie tylko o tym, czemu ludzie czytają. Ani jeden post nie wspomina o tym, co czytają. Literatura ambitna zostala zepchnięta w mury bibliotek i uniwersytetów. Nie ma żadnego parcia na to, żeby ją przybliżać. Fantastyka, jako taka, to jedna z najmniej ambitnych dziedzin beletrystyki, Oczywiście są chlubne wyjątki, ale większość to naprawdę lekkostrawna papka przekladana pojedynkami ze smokami. Caly DL, pan Drizzt i tym podobne może dobre są do pociągu, może do tramwaju, ale, gdy slyszę, że to dobra literatura, to powątpiewam, czy byl sens wprowadzania powszechnej nauki czytania i pisania. Takie "dziela" mogą być jakąś wprawką, haczykiem, na który lapię się pasjonatów książek, ale na pewno nie glównym daniem.
Nie bez przyczyny, to wlaśnie fantastyka okupuje pólki w Empikach itp. Nikomu nie odmawiam spróbowania wyrobów Fabryki Slów, ale pieśni pochwalne, jakie czytam na tym forum, o tym wydawnictwie, to jednak jawna kpina. Większość ich książęk nie tylko nie ma prawa być na jednej pólce z Gibsonem albo Strugackimi, ale powinna być przemielona i zrecyclingowana na czyste kartki.
Jestem świadom tego, że Ulisses nigdy nie będzie najbardziej popularnym dzielem. Mimo tego, boli mnie, gdy czytam komentarze, ze jest swietnie, bo ludzie czytaja cokolwiek. Mozna czytać Harrego Pottera, ale nie, jeżeli to jest jedyna książka jaką czytamy. Salvatore obok Hesse, Dicka, Pounda, Sartra to dobre rozwiązanie, bo widać dystans jaki go od nich dzieli. Ale jesli czyta się Komudę, Kossakowska, Harringtona i zagryza Zahnem, to aż oczy lzawią z bólu.
Nie popadajmy w zachwyty nad ilością książek przeczytanych, bo nie to jest ważne.
Pozdrawiam.

Autor:  Konto usuniete [ 29 mar 2008 17:56:00 ]
Tytuł: 

Jako dobre podsumowanie tej dyskusji proponuje przeczytać pewien esej Umberto Eco z "Drugich Zapisków na Pudełku od Zapałek". Ma on tytuł "Drogi dziennikarzu, mój rozmówco, nie jestem tym, kogo szukałeś" - odpowiedź dla wszystkich odnośnie tego czy dzisiaj się czyta, co dzisiaj się czyta i po co się czyta.

Strona 2 z 13 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/