eKsiążki
https://forum.eksiazki.org/

Terry Pratchett - życie i twórczość ;-)
https://forum.eksiazki.org/fantastyka-f26/terry-pratchett-zycie-i-tworczosc-t67-105.html
Strona 8 z 15

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 13:01:47 ]
Tytuł: 

Moja przygoda z jego twórczością zaczeła się stosunkowo niedawno, jakieś kilka miesięcy temu. Za soba mam prawie połowę cyklu i jak na razie jestem bardziej niż zadowolona. Książki podobają mi się ze względu na to w jaki sposób są pisane. Wszystkie mają w sobie to "coś", które sprawia, że są wyjątkowe. Humor u Pratchetta jest na bardzo wysokim poziomie. Podoba mi się bogatośc w szczególy świata, który wykreował. Bo powiedzmy sobie szczerze, kto byłby w stanie wymyślić świat płaski jak naleśnik?
Do moich ulubionych postaci należą czarownice, a w szczególności Niania Ogg oraz Bagaż, co bez wątpienia zdziwi kilka osób. Bagaż uważam za coś zbliżonego do krzyżówki psa obronnego z puchatym króliczkiem. Takie milutkie zwiarzątko domowe, chociaż zwierzątkiem nie jest.
Do książek zachęcili mnie znajomi, za co jestem im teraz bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam
Never

Autor:  muaddib2 [ 19 kwi 2008 13:28:12 ]
Tytuł: 

Never napisał(a):
Bo powiedzmy sobie szczerze, kto byłby w stanie wymyślić świat płaski jak naleśnik?


Hm...

Prema Dharmin w artykule ALBERT EINSTEIN: Nauka, Filozofia i Kontrowersje napisał(a):
"...wg wierzeń hinduskich, wedle których dno Wszechświata stanowiło morze mleka, po którym pływał olbrzymi żółw, na grzbiecie którego stały cztery słonie..."


Idea świata przemierzającego Wszechświat na grzbietach czterech słoni stojących na wielkim żółwiu jest bezpośrednim nawiązaniem do tych wierzeń. Pratchett w ogóle się z tym nie kryje, bo i co by mu to dało? ;)

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 18:37:43 ]
Tytuł: 

Moja przygoda ze Światem Dysku zaczęła się kilka lat temu, gdy przyjaciel podarował mi kilka książek z cyklu (Blask Fantastyczny, Kolor Magii, Mort... i jeszcze 2-3 inne). Czytać zacząłem od Morta i niestety, pierwsza dawka tej prozy całkowicie mnie już uzależniła od całego cyklu. Obecnie w formie papierowej skompletowałem już przynajmniej połowę książek (mimo tego, że pewni szkodnicy mi podbierają i nie zwracają!). I praktycznie wszystkie przeczytałem już po kilka razy. niektóre myślę ponad 10... Nikt moim zdaniem tak jak Mistrz Terry nie potrafi zakamuflować bardzo głębokich myśli oraz przesłań pod fasadą humoru,groteski oraz farsy... Nie uważam, by w ogóle było możliwe przerobić te dzieła na film - same środki stylistyczne są genialne. Wszystkie książki, których jeszcze nie mam pożyczam z bibliotek.

Ludziom, którzy chcą zacząć zawsze polecam to od czego sam zacząłem - Morta. Ta książka bardzo wiele uczy ze świata dysku, a postać śmierci jest jedną z najbardziej niezwykłych i niebanalnych... jakże świat byłby uboższy bez takich zwrotów jak: "JESTEM ZASMUTKOWANY".

Życzę Terremu długich lat bez poddania się chorobie, bez niego świat nie będzie taki jak teraz.

P.S.
Jedno w polskich tłumaczeniach książki mi się NIE spodobało.
mówię tu o dwóch kolejnych książkach z serii Akwilii Dokuczliwej (Kapelusz pełen nieba, Zimistrz). obie książki tłumaczyli inni autorzy, a nie podoba mi się to, że drugi tłumacz w ogóle nie zastosował się do tłumaczenia pierwszej tłumaczki. Przez co trzeba było się przyzwyczaić do bardzo wielu zmian - więcej na ten temat można przeczytać w wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Zimistrz

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 18:52:40 ]
Tytuł: 

Terry Pratchett jest jednym z moich ulubionych pisarzy. Przeczytałem już większą część wydanych książek o Świecie Dysku i ciągle mi mało. Pratchett potrafi w swej twórczości utrzymać specyficzny klimat, łączy fantazję na temat nieralnego świata (który ma swoje własne prawa zupełnie niepodobne do naszyhc praw fizyki) z niesamowitym humorem. Bardzo cieszę się, że nie poddaje się chorobie. Fani chcąc dorównać jego datkowi na badania Alzheimera założyli campanią która zbiera 1 mln dolarów, które zostaną przeznaczone na ten sam cel. Zainteresowanych odsyłam na http://www.matchitforpratchett.org/.

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 19:26:43 ]
Tytuł: 

Cytuj:
Jedno w polskich tłumaczeniach książki mi się NIE spodobało.
mówię tu o dwóch kolejnych książkach z serii Akwilii Dokuczliwej (Kapelusz pełen nieba, Zimistrz). obie książki tłumaczyli inni autorzy, a nie podoba mi się to, że drugi tłumacz w ogóle nie zastosował się do tłumaczenia pierwszej tłumaczki. Przez co trzeba było się przyzwyczaić do bardzo wielu zmian - więcej na ten temat można przeczytać w wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Zimistrz

Ale IMHO zmiana tłumacza wyszła Akwili na dobre.
Nie lubię poprawić tłumaczy, ale "Wolni Ciutludzie" zostali zdziecinnieni i wyprani ze smaczków typu Figle wyrzucone z Krainy Czarów za "notoryczne przebywanie w stanie upojenia alkoholowego"

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 19:29:34 ]
Tytuł: 

Tu mogę się zgodzić, ale pomimo wszystko nazewnictwo nie powinno ulec zmianie. Taki zabieg wprowadza olbrzymi chaos w opowieść. ew. pan Cholewa mógłby się podjąć ponownego przetłumaczenia dwóch pierwszych książek z serii o ciutludziach, aby trzymać się konwencji.

Autor:  muaddib2 [ 19 kwi 2008 19:48:36 ]
Tytuł: 

civril napisał(a):
Jedno w polskich tłumaczeniach książki mi się NIE spodobało.
mówię tu o dwóch kolejnych książkach z serii Akwilii Dokuczliwej


Nie ma i nigdy nie było żadnej Akwilii - jest Tiffany Obolała. Piotr W. Cholewa wziął na siebie ciężar naprawienia szkód, jakie pierwszym dwóm częściom cyklu o Tiffany i Nac Mac Feeglach wyrządziła z bożej łaski tłuma(o)czka Dorota Malinowska-Grupińska i chwała mu i tym, co tak zdecydowali w Prószyńskim....

civril napisał(a):
...a nie podoba mi się to, że drugi tłumacz w ogóle nie zastosował się do tłumaczenia pierwszej tłumaczki.


No, wybacz, ale niby czemu miał stosować się do błędów i wypaczeń osoby, wg której w Świecie Dysku istnieją ciężarówki ("Zdumiewający Maurycy i jego tresowane gryzonie") a wulgarne w oryginale Nac Mac Feegle nazywane są Figlami (dobrze, że nie Figlikami) i zamiast mówić tak, jak powinny małe dranie, używają ułagodzonego języka rodem z wioski Smerfów :D

civril napisał(a):
Przez co trzeba było się przyzwyczaić do bardzo wielu zmian...


Ja tam się nie musiałem przyzwyczajać :) Po kilkudziesięciu częściach cyklu czytanych w tłumaczeniu Piotra W. Cholewy w "Zimistrza" wbiłem się od razu i bezboleśnie. Po prostu, poczułem wreszcie, że cykl o Tiffany dzieje się na dobrze znanym i kochanym Świecie Dysku, czego niestety nie mogę powiedzieć o dwóch pierwszych częściach w przekładzie Doroty Malinowskiej-Grupińskiej.

Na herezję zakrawa stwierdzenie, że coś się komuś nie podoba u Piotra W. Cholewy w porównaniu z tą - za przeproszeniem - chyba samozwańczą tłumaczką :)

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 20:01:14 ]
Tytuł: 

Ja nie twierdzę, że tłumaczenie W. Cholewy jest gorsze, lecz o konsekwencji utrzymania imion i nazw własnych (np. Współżycz - Ulowiec). Miło by było nawet ujrzeć książki tłumaczone przez Dorotę M.G. w tłumaczeniu Cholewy. A tak powstał miszmasz.

Autor:  muaddib2 [ 19 kwi 2008 20:33:10 ]
Tytuł: 

Więc uważasz, że konsekwentne trzymanie się błędów wyszłoby na dobre temu cyklowi? Nie wydaje mi się... :)

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 20:43:41 ]
Tytuł: 

Nie. Cyklowi może nie wyszłoby na dobre. Takie podejście nie wychodzi też na dobre ludziom, którzy czytają książki ze Świata Dysku ale nie jako wierni i natchnieni fani. W moim otoczeniu (jako, że książki Świata Dysku mam jako pierwszy w okolicy i pożyczam je znajomym) nasłuchałem się o tym od kilku osób, które się pogubiły, przez co odrzuciły Zimistrza, który jest wielkim dziełem i zasługuje na przeczytanie. Nie mówię tu o trzymaniu się błędów ale nazw własnych, nawet jeżeli przetłumaczonych nie do końca trafnie - a tych nie było tak wiele. Nie mówię o błędach w stylu pisania

Autor:  Konto usuniete [ 19 kwi 2008 20:50:53 ]
Tytuł: 

Zmiana imion nie jest rzeczą dobrą, ale w tym wypadku całkowicie usprawiedliwioną. Moim zdaniem Pan Cholewa jako tłumacz na ty;le zrósł się ze stylem Pratchett'a, ze powinien tłumaczyć kolejne jego dzieła póki sił starczy.

Wracając do tematu- pogłoski o słabej formie Mistrza były mocno przesadzone, "Nocna Straż" zaskoczyła mnie bardzo pozytwnie

Autor:  muaddib2 [ 19 kwi 2008 20:57:40 ]
Tytuł: 

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że prędzej czy później seria zostanie przetłumaczona na nowo, już przez PWC. Z tego, co wiem, takie jest pobożne życzenie większości polskich fanów Pratchetta. Jakkolwiek kwestia tego, czy tak się stanie nie jest sprawą prostą - w grę wchodzi coś, co nazywa się - o ile mnie pamięć nie myli - prawem do tłumaczenia, które dla danej książki wydanej w każdym kraju musi najpierw wygasnąć (co trwa kilka lat), by ktoś mógł ją tłumaczyć na nowo.

Nie wiem dokładnie, o co w tym chodzi, bo są to dość skomplikowane kwestie prawne, jednak na pewno nieprędko - o ile w ogóle - doczekamy się całej serii o Tiffany wydanej ponownie w tłumaczeniu Cholewy.

Czyli podsumowując - dobrze się stało, że PWC się zabrał za tą serię. Źle, że nie zabrał się za nią od samego początku. :)

Autor:  welv [ 21 kwi 2008 13:24:09 ]
Tytuł: 

Od momentu kiedy dostałem w ręce pierwszą książkę z serii świata dysku przez miesiąc byłem wyjęty dla społeczeństwa ;-). Jak dla mnie Terry pisze fantastycznie, uwielbiam jego humor ;-).

Cała dyskusja o przekładach, gustach i guścikach jest chyba bezcelowa? To przecież nie tłumacz pisze książki, a jeśli komuś się nie spodobało to zachęcam i odsyłam to przeczytania tych książek w oryginale ;-).

Autor:  bitmx [ 21 kwi 2008 14:11:43 ]
Tytuł: 

Przejrzalem caly ten watek i nie znalazlem ani jednego postu, ktory wspomnialby o dwoch ksiazkach Swiata Dysku, ktore dla mie sa jednymi z najlepszych w serii. A sa to:
ERYK - ksiazka krotka ale tresciwa. Z przeslanem, zeby "uwazac czego sobie zyczysz bo moze sie spelnic". No i ta Wojna Trojanska i zbiurokratyzowane pieklo. Oraz wspaniale ilustracje Josha Kirby'ego!
KOSIARZ - dla mnie chyba najlepsza ksiazka cyklu. Satyra naszego swiata doprowadzona do perfekcji. Przy okazji mozna dzieki Pratchettowi zrozumiec fenomen hipermarketow oraz dowiedziec sie ze Smierc to fajny gosc.

Autor:  Misriya [ 21 kwi 2008 14:34:07 ]
Tytuł: 

welv napisał(a):
Cała dyskusja o przekładach, gustach i guścikach jest chyba bezcelowa? To przecież nie tłumacz pisze książki, a jeśli komuś się nie spodobało to zachęcam i odsyłam to przeczytania tych książek w oryginale ;-).


Oj, nie zgodzę się. Tłumaczenie ma bardzo duży wpływ na odbiór. W końcu książka to nie tylko fabuła, ale też język. Zły przekład może zepsuć najlepszą książkę (chociażby przez bezsensowne tłumaczenie nazw własnych). U Pratchetta, gdzie mamy mnóstwo gier słownych i zabaw językiem, jest to szczególnie istotne. Tutaj nie wystarczy przetłumaczyć tak, żeby się akcja kupy trzymała, ale trzeba jeszcze oddać cały komizm językowy, bo to przecież na nim głównie opiera się urok książek Pratchetta. Tutaj tłumacz musi się wykazać nie mniejszą wyobraźnią i poczuciem humoru, niż sam autor. Na szczęście pan Cholewa zawsze staje na wysokości zadania.

Co do czytania w oryginale, to są to książki dość trudne właśnie ze względu na specyficzny humor słowny. Nie każdy zna angielski na tyle dobrze, żeby w pełni się nimi cieszyć.

Strona 8 z 15 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 [czas letni (DST)]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/