Będą świadom obowiązków jakie nakłada na mnie bycie w rodzinie naczelnym gadżeciażem i uznając , że muszę dbać o swą opinię, zdecydowałem się nabyć pierwszy w mym szanownym gronie czytnik książek. Miało mieć to to duży ekran –żebym mógł sobie spokojnie czytać komiksy, dało się jakoś przeglądać gazety w pdf’each i matka przyzwyczajona do normalnego formatu książek mogła poznawać interesujące ją pozycje na wyświetlaczu , który ma zbliżoną wielkość. Oprócz tego liczyłem na notatnik, który oferowałby możliwość wybierania sobie teł – w zależności od tego, czy będę chciał zrobić listę zakupów, rozkład dnia, albo uwagi z zebrania mieszkańców bloku. Ewentualnie będę mógł napisać jakąś wiadomość i zostawić urządzenie na niej właśnie włączone, żeby po godzinie czy dwóch inni domownicy mogli zobaczyć, co miałem im do powiedzenia przed wyjściem do pracy.
Takie były moje oczekiwania.
A teraz opis tego co faktycznie otrzymałem. Na początek chciałem sprawdzić czy czytnik sprawdzi się jako tablica ogłoszeniowa, bo wydawało mi się, że gdzieś na YT słyszałem wypowiedź, iż tylny panel jest namagnesowany. W związku z tym podjąłem próbę powieszenia go na drzwiach lodówki… Odmówił jednak z nimi współpracy. Po tym niepowodzeniu zdecydowałem się w końcu uruchomić mój zakup. Wcisnąłem przycisk „power” i czekam. Czekam… czekam… Na dobry początek okrutne rozczarowanie: od włączenia urządzenia do możliwości korzystania z niego mija około 30 sekund, co uważam za czas skandalicznie długi. Mój telewizor, konsola PS3, iPod Nano, komórka (LG Cookie) czy aparat fotograficzny (Sony Alfa 300) są gotowe do pracy niemal natychmiast po uruchomieniu. Pod tym względem PB 903 nie ma się czym pochwalić. Dodatkowo dobija fakt, że urządzenie nie ma trybu energooszczędnego i po pewnym czasie bezczynności (chyba po jakiś 5-10 minutach) się po prostu wyłącza – niezależnie od tego, czy właśnie się coś czytało, czy było w którymś menu. Nie da się tego w żaden sposób uregulować w opcjach, tak ma być i koniec. Wykorzystana technologia sprawia, że ekran można macać wyłącznie przy pomocy specjalnego rysika. W jego przypadku myślałem sobie, że może producent urządzenia wpadnie na pomysł, iż po delikatnym wciśnięciu jakaś sprężyna w środku wypchnie mazak chociaż odrobinę i będzie go można łatwo wyjąć. Faktycznie czegoś takiego nie ma. Byłoby to może zupełnie zjadliwe, gdyby rysik wystawał chociaż odrobinę z linii obudowy i można go było łatwo wysunąć paznokciem. Zamiast tego zdecydowano się na małe wcięcie, w które ciężko trafić, a które zostało raczej przystosowane do delikatnych kobiecych czy dziecięcych rączek, a nie do normalnych dłoni. Wyciągnięcie go, kiedy czytnik znajduje się w standardowej okładce jest właściwie wykluczone, a w przypadku tej „Premium” jest mocno utrudnione. No, ale ta druga ma specjalny pasek z materiału, gdzie można rysik włożyć i szybko wyjąć.
Oto, gdzie trzeba wcisnąć paznokieć, żeby wyjąć rysik. Uprzednie przygotowanie długopisu lub ołówka może nie być złym pomysłem.Sam ekran po pierwszym uruchomieniu wzbudził u mnie skojarzenia z widzianym w salonie empiku oyo – chociaż u mnie w pokoju około 18 metrowym świeci 14 watowa żarówka energooszczędna. Do czytania czy to książek, czy komiksów , czy też różnych pdf’ów jest doskonały. Bardzo mi się podobało to co widziałem – kiedy już urządzenie działa, to robi to bardzo sprawnie i nie nastręcza trudności. Chociaż oznacza to, że raczej nie będzie się korzystać z funkcji wykraczających po za pokazywanie stron i ewentualnie ich powiększanie… Kiedy próbowałem skorzystać z funkcji refrow w przypadku mającej około 130 stron gazety – plik miał około 22 MB objętości – czytnik obrabiał to przez grubo ponad minutę. I jedną stronę pokazywał na okrągło – podzielił ją na trzy części i po pokazaniu ostatniej nie przeszedł do następnej strony, tylko pokazał pierwszą część aktualnej. Ręczne przejście na następną… No cóż, skończyło się na wyjściu z dokumentu. Jednak przy tej wielkości ekranie, jeśli cała strona dokumentu jest zapisana zbyt małą czcionką, to można albo ją sobie po prostu powiększyć, albo obrócić urządzenie i wyświetlić część strony, którą się będzie czytać. Przyciski pod wyświetlaczem umożliwiają przesunięcie powiększonej części strony w pionie bez przechodzenia do następnej strony – a w takiej sytuacji tekst ma wielkość porównywalną do tego w papierowej gazecie. Niestety wiąże się to z pewnymi drobnymi niedogodnościami (które się w PB 903 często zdarzają). Po pierwsze w urządzeniu nie ma możliwości ręcznego ustawienia sobie stopnia powiększenia. Ma to znaczenie wtedy, kiedy tekst nie jest wyśrodkowany, tylko bardziej przesunięty w prawo lub w lewo. W takiej sytuacji przedefiniowane powiększenie sprawia, że z jednej strony tekst może być obcięty – zaś z drugiej wciąż być pewien margines. W tym właśnie momencie pojawia się drugi feler – nie ma możliwości dokonania korekty na boki. Niezależnie od stopnia powiększenia, będzie wyświetlana tylko jedna „kolumna” strony i tylko po niej będzie się można poruszać.
Wyświetlona na pełnym ekranie strona gazety w pozycji pionowej. Dwie kolumny.Podgląd tej samej strony w pozycji poziomej, kolejne części wyświetlane przez czytnik. Strona trzykolumnowa w pionie i poziomie. Spis treści, wykresy, tabele, grafiki na przykładzie instrukcji obsługi telewizora.Co się tyczy książek zapisanych w formacie epub, to jeśli są one zabezpieczone, to można je odczytać tylko przy pomocy zainstalowanej aplikacji adobe. Prezentują się wtedy całkiem sympatycznie, nie mogę narzekać. Pliki niezabezpieczone można obsługiwać również przy pomocy programu fbreader. Mam do tego rozwiązania dość ambiwalentne odczucia. Kiedy przeglądałem tak wyświetlane pozycje, nie mogłem nie odnieść wrażenia, że czcionki wcale nie są wygładzone (co jest automatycznie włączone w czytniku). Po za tym potrafi wtedy paść formatowanie. „Trzech panów w łódce” ma rozdziały poprzedzone krótkim streszczeniem autora – przy czym jest ono nieco oderwane od głównej treści. Odczyt przy pomocy aplikacji adobe pokazał to rozróżnienie – fbreader zlał natomiast cały tekst w jedną całość. Jakkolwiek program oferuje możliwości skonfigurowania sobie czcionki czy marginesów i wybrania takich, jakie człowiekowi w danej sytuacji pasują, to nie mam poczucia, że książka się dzięki temu lepiej prezentuje.
Ta sama strona otwarta w Adobe i fbreaderze.
Jak napisałem we wstępie, miałem spore oczekiwania w stosunku to możliwości robienia notatek w tekście książek, pism czy dokumentów. Wyobrażałem sobie, że po wybraniu odpowiedniej opcji i zaznaczeniu tekstu, pojawi mi się panel, na którym będę mógł coś maznąć odręcznie, albo wprowadzić uwagę na klawiaturze urządzenia. Przy czym oczywiście po zapisaniu, istnienie notatki byłoby w jakiś sposób zaznaczone w tekście i od razu z niego dostępne. W rzeczywistości… No cóż, na dobrą sprawę jak dla mnie funkcji notowania tak właściwie to nie ma. Jest to bowiem zrealizowane w ten sposób, że zaznaczona część dokumentu jest zapisywania jako grafika i dostępna wyłącznie z poziomu spisu treści. Zaś w tym spisie treści trzeba uważać, żeby tego po prostu nie wybrać, bo zostanie się przerzuconym do tekstu i z wprowadzania tekstu do notatki nic nie wyjdzie… Trzeba przytrzymać rysik na ekranie, poczekać na rozwijane menu pojawiające się na środku ekranu i wybrać właściwe opcje… Niestety umiejscowienie tego menu w takim miejscu sprawia, że bardzo często zasłaniałem je sobie ręką, w której trzymałem rysik. Sam fakt zrobienia notatki nie jest w żaden sposób pokazany w czytanym tekście, jest ona widoczna tylko w menu spisu treści, zakładek i właśnie notatek. Jest ona zapisana tak małą czcionkę, że podpada to pod sadyzm… Na obecną chwilę to największe rozczarowanie, inne rzeczy to są szczegóły z którymi można sobie jakoś dać radę i cieszyć się świetnym urządzeniem. Ale to notowanie…
Jeśli chodzi o sam szkicownik, czyli możliwość rysowania i wprowadzania tekstu zupełnie niezależnie od wgranych treści, to jest to zorganizowane w moim odczuciu dość poprawnie. Można albo wprowadzać tekst z klawiatury wyświetlanej na ekranie – po uprzednim zaznaczeniu gdzie ma się pojawić – albo wybrać jedną z dwóch grubości linii, jakie będzie się rysować. Można to potem wygumkować, chociaż jeśli chce się skasować wszystko, to można jednie usunąć całą stronę. Urządzenie w żaden sposób nie wspomaga rysowania czy notowania – nie można sobie wyświetlić żadnych linii według których można by poprowadzić tekst albo szkic. Program nie ma funkcji zapisywania wprowadzonych zmian, ale po wyjściu z niego i ponownym uruchomieniu, wszystko zostaje przywrócone tak jak to wcześniej zostawiliśmy. Zostaje to zapisane w plikach graficznych i można je w razie potrzeby zgrać na komputer. Trochę szkoda, że pomimo faktu iż w menu głównym istnieją pola, gdzie przynajmniej teoretycznie można by umieścić ikonki uruchamiające jeszcze dwie aplikacje, nie dało rady (i nie można tego zrobić samemu) umieścić właśnie szkicownika. W urządzeniu znajduje się jeszcze kalkulator i kilka gier, chociaż moim zdaniem ich położenie i wielkość pokazują, że przynajmniej w kilku przypadkach zostały na żywca przeniesione z modelu 6-calowego. I w ogóle są bardzo ograniczonymi programami. Jeśli coś pójdzie nie tak w pasjansie, to jedyne co można zrobić, to wyjść z programu – nie ma on funkcji ani cofania ruchu, ani rozpoczynania od nowa kolejnego rozdania. Sudoku nie poinformuje o wpisaniu niewłaściwej cyfry, więc w przypadku popełnienia błędu skończenie rozgrywki może być wręcz niemożliwe. Czytnik kanałów rss generuje co prawda stronę z wiadomościami – ale nagłówki wiadomości nie są linkami do poszczególnych stron w Internecie i nie da się do nich przejść z tego programu. Dla wszystkich źródeł jest tworzony jeden dokument zaś ewentualny wybór serwisów jest dostępny z poziomu spisu treści.
Przeglądarka stron WWW jest w moim odczuciu dość nieprzewidywalna. Udostępnia dostęp do różnych stron w tym samym czasie dzięki obsłudze kart, ale same strony są pokazywane w bardzo różny sposób. Ze stroną amazonu na dobrą sprawę nie poradziła sobie w ogóle, gazetę wyborczą pokazała w wersji na telefon komórkowy, zaś Home.pl prawie tak jak to wygląda na komputerze. W tym serwisie udało mi się zalogować i sprawdzić pocztę email, zaś w BZ WBK udało mi się wejść do bankowości internetowej i dokonać przelewu (z jednego konta własnego na drugie, ale zawsze).
Z innych rzeczy.
- urządzenie może być podłączone do komputera w dwóch trybach. Ładowania i zewnętrznego dysku. W tym pierwszym można korzystać ze wszystkich funkcji czytnika, Windows zaś wyrzuca komunikat iż podpięty sprzęt jest uszkodzony. W drugim przegrywa się pliki, jednak niczego nie można zrobić dopóki nie odepnie się kabla. Podłączenie wyłączonego urządzenia do komputera sprawia, że przechodzi ono w tryb ładowania, mimo iż w opcjach zostało zaznaczone, że ma się za każdym razem pytać użytkownika o dalsze postępowanie.
- po wstawieniu zakładki czytnik otwiera książkę na stronie ją poprzedzającą. Czyli jeśli postawię ją na stronie 52, to czytnik otworzy ją faktycznie na 51. Dotyczy to formatu epub.
- przydałaby się funkcja powrotu do poprzednio czytanej strony. Quo Vadis czy inne pozycje zrealizowane w ramach projektu „Wolne lektury” posiadają odnośniki do przypisów znajdujących się na końcu książki. Powrót do strony, którą się wcześniej czytało, jest możliwy albo przez ręczne przeklinanie się o daną ilość stron do tyłu, albo przez wprowadzenie numeru strony, do której ma się cofnąć.
- jeżeli w tekście w języku polskim występują imiona albo nazwiska obce, to zostaną one albo przeliterowane, albo odczytane zgodnie z naszą wymową – to tak względem funkcji text to speeach.
- z bliżej nie znanych powodów w bibliotece nie są wyświetlane okładki książek. U mnie czytnik dawał sobie radę z darmowymi pozycjami z nexto, a pozycje kupione miały pokazywaną wyłącznie nazwę pliku.
- Obracanie treści do aktualnego położenia ekranu jest bardzo mocno uzależnione od „wysiłku” jaki urządzenie musi włożyć w wyświetlenie danego dokumentu lub książki. Zasadniczo epuby zajmują dosłownie kilka sekund, pdfy od kilkudziesięciu w górę. Ewentualnie można obrócić stronę przy pomocy odpowiedniej opcji , ale wtedy położenie jest zapamiętywane i obejmuje również menu po zakończeniu lektury. Rezygnacja jest możliwa wyłącznie przez wybranie odpowiedniej opcji w jakimś dokumencie.
Ogólnie wrażenia mam bardzo mieszane. Z jednej strony komiksy, książki i prasę czyta się bardzo dobrze, w odpowiednim oświetleniu ekran jest prawie czarno-biały. To zostało zrealizowane bez zarzutu. Z drugiej, mówiąc brutalnie, praktycznie wszystko pozostałe w mniejszym lub większym stopniu szwankuje.