Witajcie mili moi. Przychodzę z pewnym problemem odnośnie czytnika.
Trochę mi się ostatnimi czasy zagubił w mieszkaniu, więc przez kilka miesięcy nie był totalnie używany. Natomiast nie rozładował się na pewno sam, gdyż pamiętam jego ostatnie użytkowanie i sytuację, gdy go wyłączałam.
A potem zniknął. Ostatnio udało mi się go odkopać, z tym, że bez oryginalnego kabla. Sprawdziłam specyfikację i sięgnęłam po kabel odpowiadający Onyxowi - z powerbanka. (Możecie mnie skrzyczeć, jeśli popełniłam błąd, ale spieszno mi było, żeby odpalić Legimi po sesji...)
Nauczona doświadczeniem - czyt. mój Onyx miał już swoją podróż do serwisu na gwarancji (która już mi się skończyła), ponieważ rozładował się do tego stopnia, że myślałam, iż się zepsuł.
Z serwisu dostałam zwrotkę, że wystarczyło go kilka godzin dłużej doładować. No cóż, kto by pomyślał, że przyda mu się ze 20 godzin ładowania....
W każdym razie, postanowiłam, że skoro tak długo nie był wykorzystywany to naładuję go na full. Podłączyłam, cały dzień się ładował. Niebieska dioda świeciła. Wszystko fajnie. Już złapałam za włączanie go i trochę jakby ruszył.... ALe przestał. Pokazał mi tylko to, co na zdjęciu i od tamtego czasu koniec. Czy on już dokonał żywota? Czy może powinnam zainwestować w IDEALNY kabel pasujący do niego - jeśli tak, gdzie mogę kupić taki typowo onyxowy?
Będę naprawdę wdzięczna za wskazówki